Dachujące klimaty - OWSIANKO
Proza » Miniatura » Dachujące klimaty
A A A

 
Nauka je sexy!


Zaczęło się normalnie: zgłupieliśmy do cna.  Zaczęło się od tego, że  odnaleziono zagadkowy pęcherz mieszczący się pod naszymi fryzurami i nazwano  go “mózgiem”. Naukowców zaintrygował ten tajemniczy przyrząd, z którego, jak przypuszczali, wydobywa się nasze myślenie. Przy okazji dostrzegli, że niektóre jego sektory można pobudzać. Osobnik, umiejętnie trykany w bąbel, mógł reagować zgodnie z intencją badacza.  W zależności od dźgnięcia w podrażnione miejsce, skręcał się albo z gniewu, albo ze śmiechu.


Odkrycie to wzbudziło sensację. A także niebywałe poruszenie wśród naukowców parających się wróżbiarstwem. Dotychczas uważano, że ów aparat jest naturalnym zbiornikiem przechowującym smarki. Jednak w obliczu rewolucyjnych odkryć pogląd ten wykopyrtnął się na nowych faktach i ulegał gruntownej rewizji, a z każdym następnym sprawozdaniem na temat poczynionych postępów w poznawaniu zawartości głowy, nasze oczekiwania rosły i otwierały się przed nami fascynujące perspektywy.


Ludzie z charłaczym pomyślunkiem, poczęli domagać się wzmocnienia palety swojej wyobraźni. Prawnicy zabiegali o przystawki umożliwiające szybsze błądzenie wśród gęstwy przepisów.  Ludzie na służbowych posadach, błagali o przydział markowych widoków na świetlaną przyszłość.  Radni – dożywotnich diet oraz częstszych wyjazdów na Kajmany. Nikt jednak nie domagał się turbiny z roztropnością.  Ale mimo to postarano się wykorzystać w praktyce nowy przebój i uruchomiono produkcję ZASILACZY.


Najlepiej sprzedawały się wkładki do uprawiania figlików; wzmacniacze  z erotycznymi videoprzeżyciami szły, jak woda. Zwiększały obroty nie tylko u nabywcy, ale też stawiały na nogi puste konta elektrowni. Starczyło je kupić i podłączyć do kontaktu, by wyjść na  zdatnego do wyrażania cielesnych uczuć. Zachwycony delikwent ze sztyftem w potylicy kategorycznie odmawiał spania, jedzenia i przebywania z dala od gniazdka; dni, noce i pozostały czas spędzał na rojeniach i spekulacjach.


Jednak nie ma niczego za darmo: okazało się wkrótce, że ludzi wciągniętych do igraszek z elektrodami, prześladuje tępota bez umiaru. Powiększają im się wola, na zewnętrznej obudowie uwydatniają się rogowate wypustki przypominające szczękonóżki, zęby tracą szkliwo i wypadają, a wzrost im się łachmyci. Widok ten nie napawał niczym dobrym. Przeciwnie. W trosce o ratowanie zdrowia ludności cywilnej i urzędowej, poczyniono odpowiednie kroki: wydano apel o zaniechanie masowej produkcji pobudzaczy i wprowadzono na nie obowiązkową reglamentację, a wyroby krajowe  obłożono podatkiem od dziwactwa.


Od tej chwili wszelkie przystawki miały być krótkotrwałe. Warsztaty nie przyjmowały ich do naprawy, jeżeli aparat był u właściciela dłużej, niż kwadrans. Powiedziano, że skoro nie można inaczej, to niechaj już sobie będą,  ale z lichego surowca i wyłącznie  na dynamo.  Uchwalono, że mają się psuć równo co trzy minuty z dokładnością do pięciu miejsc po przecinku, a łóżkowym Rambo zaproponowano zbieranie znaczków i życie znowu rozpoczęło morderczą walkę z nudą.


Nadzwyczajny dodatek


Nie można umieć na 100%. Człowiek pobieżny, uważający się za erudycyjnego macho, popełnia śmiertelny grzech pychy, ma skażone, toksyczne, ograniczone pole manewru, dysponuje chybotliwym zestawem argumentów, które są w zasadzie słuszne, niejako  właściwe i ogólnie wyznawane, dopóki nie trzaśnie się w łeb i nie odkryje nowych.


Im mniej wie, tym łatwiej mu lawirować pomiędzy interpretacjami. Orientuje się co prawda, że komuś biją dzwony, lecz co to za powód do dumy, skoro nie zna ich znaczenia dla samotności dzwonnika, ma blade rozeznanie o jego rodzinie i jeszcze skromniejsze pojęcie o ilości spróchniałych schodów prowadzących na wieżę, gdzie mieszka, nie mówiąc o ewolucji ludwisarstwa w Kolumbii.


Lecz kiedy już nareszcie przekopał się przez encyklopedyczną wiedzę o kraju, skąd bije dzwon, i gdy stał się niekwestionowanym autorytetem w temacie „Kolumbia”, jedzie po mapie spłoszonym wzrokiem i widzi, że tuż  obok rozciąga się Wenezuela, jego następna,  rozdzwoniona ignorancja, kolejna przestrzeń nasycona sidłami dylematów, przestrzeń, w której dzwony stanowią ledwie szczyt góry lodowej, bo oto pojawiają się przed nim dodatkowe zagadnienia związane z dziejami metalurgii podczas wypraw krzyżowych. A gdy przebrnął przez problemy związane z dzwonami, dowiaduje się, że w Hiszpanii, krainie byków i Picassa, też jest co nieco do przyswojenia i tam też można popisać się nieuctwem.


Kapciowe życie w niebycie


Z powodów oczywistych obywatel Ireneusz Kapeć miał trudne dzieciństwo; do szkoły uczęszczał krótko, gdyż była pomalowana na czerwono. Poza tym tamtejsi źli ludzie ( TYCH ZAWSZE NIE BRAK!) usiłowali namówić go na wstąpienie do Koła Gospodyń Męskich, ale nic z tego nie wyszło, ponieważ nie dość, że opierał się przed założeniem sukienki z falbankami, to na głos protestował, gdy w celach makijażowych zaordynowano mu pociągnięcie pyska bezbarwnym lakierem.      

Tak czy owak po nieszczęśliwym zakończeniu edukacji w tej ohydnej placówce, otrzymał talon upoważniający go do podjęcia studiów u wuja Zenona. Wuja Zenon prowadził gospodarstwo bezrolne i nieobce mu były obyczaje z gumna. Nie da się ukryć, że to on pierwszy odkrył przed Irusiem tajne uroki gry w salonowca i on to nauczył go puszczania ekskluzywnych wiatrów zabezpieczając mu tym samym wizerunek człowieka lojalnego do granic przyzwoitości.

Opisane tu gehenny zaowocowały tym , że został zapisany przez wuja do klubu Posłusznych. Klub ten należał do organizacji nieszczególnie biednych, toteż by stać się jego działaczem, starczało przez rok opłacać astronomiczne składki członkowskie na ewentualny fotel. Przy czym uczciwie rzec trzeba, że nikt nie dawał gwarancji, iż po roku nastąpi przyjęcie członka w poczet ludzi zaufanych i przeznaczonych do partyjnego szczytowania. ODWROTNIE: przed kandydatem otwierały się duże szanse na pozostawanie w cieniu bardziej wiernych.

Ponieważ w owym klubie utrwaliła się tradycja wywyższania, namaszczania i kierowania do ideowej wulkanizacji tylko tych, co mogli wylegitymować się odpowiednio szerokimi pleckami:  kto miał poparcie Pierwszych Skrzypiec Klubu Posłusznych, lądował na grzędzie dla wyeksponowanych z klucza i w krótkim czasie dochrapywał się był społecznego awansu: wleczono go na pokoje inkrustowane słomą. 


 Finał


Nadchodzi dzień, gdy kończą się igrzyska i opada wyborczy kurz. Panie i panowie z partyjnych list, oblizując się na myśl o dietach i służbowych tułaczkach po Unii, przymierzają się do zasiadania, piastowania i pełnienia.


Nowa władza drapie się na świeczniki, postumenty lub piedestały, mości się na fotelach, stołkach i taboretach, siada do limuzyn z osobistym furmanem, przejmuje zdobyczne komnaty i odbiera - w akompaniamencie wazeliniarskich piruetów - hołdy od podwładnych.


Zaczyna się twarda HARÓWKA dla Ojczyzny. Katorżnicza orka polegająca na wymianie nieudaczników i od tej pory styl sprawowania władzy będzie polegał na zastąpieniu poprzednich, błędami ludzi ze zwycięskiej opcji.


Jej pierwszy etap, to zapoznawanie się z zakresem przywilejów, wypłacaniu sobie odszkodowań za zwycięstwo w wyborach i upragniona demolka trefnych dokumentów. Od tej pory niedawni możnowładcy przestają nimi być a funkcje sprawowane przez teścia dygnitarza z przegranej drużyny, przejmuje teść dygnitarza ze zwycięskiej.


Rozpoczyna się reorganizacja wyposażenia SIEDZIBY. W odstawkę idzie palma wbita w sufit, znikają skórzane kanapy w kolorze A i zastąpione są leżankami w kolorze B. Kossak wędruje do utylizacji, a na ścianę wjeżdża Malczewski. Dywan w prążki wzdłużne przechodzi do historii, a na jego miejscu zjawia się dywan w ciapki pionowe, podczas gdy w Sejmie, w Senacie, po ministerialnych piaskownicach namaszczonych WŁADZĄ, z gabinetów pełniących funkcję spichlerza na kompleksy, spod wiaderek i szufelek wydobywa się chóralny pisk struchlałej dziatwy: CO STANIE SIĘ Z POLSKĄ, GDY NAS ZABRAKNIE?

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
OWSIANKO · dnia 14.04.2015 21:52 · Czytań: 675 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 10
Komentarze
Vanillivi dnia 19.04.2015 17:40
Owsianko, stworzyłeś bardzo ciekawą wizję przyszłości. Jak zwykle u Ciebie, czuć duży pesymizm, krytyczną ocenę społeczeństwa. Jak za pewne wiesz, nie kupuję do końca Twoich felietonów, uważam, że znacznie lepiej wypadasz w takich jak ten, krótkich utworach beletrystycznych. Także Twój język jest tutaj żywy i ciekawy.

Ale, niestety w tej beczce miodu jest też łyżka dziegciu. A mianowicie ten tekst jest nieco niedopracowany. Gubi Cię chyba pycha, pośpiech, przez co zdarzają Ci się wpadki, które łatwo powinieneś wyłapać przy kolejnym czytaniu. One oczywiście nie przekreślają wartości tego, co piszesz, ale warto by było oddać czytelnikowi tekst bardziej dopracowany.

Przede wszystkim, bardzo nadużywasz "się". Spójrz na te fragmenty:

Cytat:
Za­czę­ło się nor­mal­nie: zgłu­pie­li­śmy do cna.  Za­czę­ło się od tego, że  od­na­le­zio­no za­gad­ko­wy pę­cherz miesz­czą­cy się pod na­szy­mi fry­zu­ra­mi i na­zwa­no  go “mó­zgiem”.


Cytat:
Jed­nak nie ma ni­cze­go za darmo: oka­za­ło się wkrót­ce, że ludzi wcią­gnię­tych do igra­szek z elek­tro­da­mi, prze­śla­du­je tę­po­ta bez umia­ru. Po­więk­sza­ją im się wola, na ze­wnętrz­nej obu­do­wie uwy­dat­nia­ją się ro­go­wa­te wy­pust­ki przy­po­mi­na­ją­ce szczę­ko­nóż­ki, zęby tracą szkli­wo i wy­pa­da­ją, a wzrost im się łach­my­ci.


To tylko przykłady, sugeruję, byś sprawdził tekst dokładniej pod tym kątem.

Także masz sporo innych powtórzeń, np:

Cytat:
Za­czę­ło się nor­mal­nie: zgłu­pie­li­śmy do cna.  Za­czę­ło się od tego, że  od­na­le­zio­no za­gad­ko­wy pę­cherz miesz­czą­cy się pod na­szy­mi fry­zu­ra­mi i na­zwa­no  go “mó­zgiem”. Na­ukow­ców za­in­try­go­wał ten ta­jem­ni­czy przy­rząd, z któ­rego, jak przy­pusz­cza­li, wy­do­by­wa się nasze my­śle­nie.


oraz innych błędów:

Cytat:
( TYCH ZA­WSZE NIE BRAK!)


Cytat:
Opi­sa­ne tu ge­hen­ny za­owo­co­wa­ły tym , że zo­stał za­pi­sa­ny przez wuja do klubu Po­słusz­nych.


jak tu zbędne spacje.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojego komentarza jako zwykłego czepialstwa, uważam bowiem, że warto ten tekst dopracować.
Pozdrawiam serdecznie
Quentin dnia 19.04.2015 18:21
Grzebanie w umyśle

Im bardziej człowiek kombinuje, jak udoskonalić człowieka, tym mniej korzyści mamy. Pierwszy fragment przypomina mi trochę "Mechaniczną pomarańczę". Takie futurystyczne wizje operacji na zdrowym organizmie. Czyżbyś wieszczył, że padnie ostatni bastion, którymi są wolne myśli? Taka chyba jest tendencja, zważywszy na telewizję, a właściwie to, co w niej oglądamy i cała reszta propagandy. Wszędzie tego pełno.

Później dzieje się sporo i też w centrum uwagi jest człowiek odmieniony przez wszystkie przypadki, a konkluzja jest przykra. Odebrałem tekst jako przestrogę zbudowaną na tym, co obecnie jest bardzo aktualne, a więc na wyborach. I pytać tylko można, co stanie się z Polską.

Pozdrowienia
Quen
OWSIANKO dnia 19.04.2015 19:01
Vanillivi
Czytam w komentarzu „Gubi Cię chyba pycha, pośpiech” i szukam przykładów, ale są to przykłady Twojej językowej ignorancji i traktowania PP jak szkółki stylistycznych pigularzy.
Vanillivi dnia 19.04.2015 19:16
Dlaczego językowej ignorancji? Chętnie się douczę, czyżbym któryś z błędów wytknęła bezzasadnie? Jeśli tak, wyjaśnij mi proszę, gdzie się mylę, jestem gotowa przyznać Ci rację.
A jeżeli jednak jest tak, jak myślę i po prostu z pewną nonszalancją traktujesz zasady pisowni, to bardzo mi przykro, że nie masz ochoty na pracę nad tekstem również pod tym względem.
Treść jest oczywiście najważniejsza, ale jeśli chce się traktować pisanie (i czytelnika!) poważnie, warsztat jest bardzo ważny. I nie da się przeskoczyć tego, uważając, że już się jest takim mądrym, że na takie głupoty jak powtórzenia czy spacje szkoda czasu.
I po części masz rację, Portal Pisarski służy w dużej mierze właśnie temu, by pracować nad stylem.
Mogę Cię tylko zapewnić, że wydając książkę w renomowanym wydawnictwie, selekcja tekstów odbywa się w dużej mierze pod tym względem i wiele trafia do kosza właśnie ze względu na znaczną ilość błędów. Nie mówiąc już o tym, jak wygląda praca przy redakcji i korekcie.
Pozdrawiam serdecznie
OWSIANKO dnia 19.04.2015 19:48
Vanillivi
Przed wszystkim zarzucanie mi pychy jest nieporozumieniem. Oczywiście jak każdy popełniam błędy, ale nie są to te wskazane przez Ciebie. Powtórzone słowa (np. ”nasze”), nadmierna ilość „się”, czy sformułowanie „TYCH ZA¬WSZE NIE BRAK!, są to poprawne i dopuszczalne formy, bo powinno pisać się tak, jak się mówi. Na temat pisania wypowiedział się Gombrowicz: http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/37353/witold-gombrowicz
Pozdrawiam
m
Vanillivi dnia 19.04.2015 20:22
Niestety, nie przekonałeś mnie, wręcz potwierdziłeś to, co myślałam od początku.
Przypadkowe powtórzenia w języku polskim są błędne. Oczywiście, często mamy do czynienia z sytuacją, gdy stylizujemy tekst na mowę, dialog, nadajemy mu odpowiedni rytm, wtedy celowo łamiemy tę zasadę.
Tylko że żeby móc bawić się językiem, trzeba najpierw, po pierwsze, dobrze opanować pisanie "prosto", "czysto" a po drugie wiedzieć, jaki efekt chce się przez to uzyskać.
Powciskane w przypadkowych miejscach powtórzenia "się" nie tworzą w żaden sposób stylizacji na język mówiony, wygląda to raczej tak, jakbyś wymyślił ciekawą pierwszą część zdania, a powtórzenie było tego przypadkową konsekwencją. Jeśli stoi za tym głębszy zamysł, to niestety, jest on dla mnie zupełnie nieczytelny.
Gombrowicz doskonale opanował język, dlatego mógł pozwolić sobie na świadome łamanie zasad, w Twoim wykonaniu, przy skądinąd dużej świadomości i wyczuciu, wygląda mi to zwykłą niechlujność. Bo gdybyś przeczytał tekst kilka razy przed opublikowaniem, sprawdzając pod kątem interpunkcji, to nie byłoby też zbędnych spacji przed przecinkiem, czy po nawiasie. I chociaż to mógłbyś poprawić.
Ja Cię do pracy nad warsztatem nie zmuszę, zrobisz z moimi radami, co zechcesz.
Uważam jednak, że przez to, iż uważasz takie szczegóły za niewarte uwagi, Twoje teksty dużo tracą.

Edit: na pocieszenie, powiem Ci, że czytałam Twój tekst o Gombrowiczu i uważam za wyborny pod wieloma względami.
Figiel dnia 19.04.2015 21:30 Ocena: Świetne!
Czytam Twoje teksty i niezmiennie widzę w nich niezgodę na zastaną rzeczywistość oraz refleksję nad konsekwencjami jakie jej bezmyślne przyjmowanie powoduje lub powodować będzie. Robisz to z gracją i cierpliwie kładziesz czytelnikowi do głowy to, co sam nie zawsze chce zauważyć. Niektórzy mogą to nazwać nieustającym sarkaniem i narzekaniem, ale jeśli nie tak, to jak inaczej powiedzieć "nie"? Krzykiem? Rób więc to co robisz i jak robisz. Moim zdaniem idzie Ci doskonale.
Pozdrawiam:)
OWSIANKO dnia 20.04.2015 02:41
Vanillivi
Mówiąc, że powinno się pisać tak, jak się wypowiadamy, to znaczy bez nadmiernego oczyszczania i językowej cyzelacji (belferskiego puryzmu, czyli pisana zgodnego z poprawnościową receptą), mam rację. Sądzę, że dzisiejsze zasady jutro będą uznawane za błędy. Podobnie jak wczorajsze są nie do przyjęcia – teraz. Mówię o tak zwanych modach na poprawne wyrażanie myśli. Między innymi o powtórzeniach. Powtórzenia - nie tylko poszczególnych słów, ale i całych fraz, znaleźć można u Sołżenicyna, Camusa, Bułhakowa, Kapuścińskiego.

Język, styl, gust - nie są to rzeczy zastygłe: podlegają nieustannym, etycznym i estetycznym modyfikacjom w trakcie procesu naszych mentalnościowych przeobrażeń; są kształtowane przez zmiany zachodzące w naszej psychice.

Słowa są nie po to, by gęba miała zajęcie. Mają służyć nie tylko do ciurkania elokwencji, ale i do odzwierciedlania tego, co się ma zamiar powiedzieć. Jednakże między powiedzieć a powiedzieć, rozpościera się otchłań różnic. Można coś tam wyrazić, nie uzyskawszy żadnego rezonansu. Dzieje się tak, gdy język jest konwencjonalny, drętwy, mało elastyczny, nie zmusza do przetwarzania skojarzeń, zadowala się stwierdzeniem gołego faktu, nie rodzi konkluzji, a człowiek, po przewentylowaniu takich myśli, nie chce zgłębiać, co skrywają pod podszewką.
Lecz są słowa przeciwne do tamtych: ruchome i rozhuśtane. Kiedy w zdaniu znajdziemy takich kilka znaczeń, nawet pozornie sprzecznych ze sobą, wręcz rządzących się nieznanymi prawami, to nagle się okazuje, że zbudowane z nich zdanie zawiera w sobie nowe barwy i nieprzewidywalne sensy, że tym samym są bogatsze, różnorodniejsze, ciekawsze, że są istotne, ponieważ sprawiają, że zwykła myśl, uszarpana własną miernotą, płytka i „jednowymiarowa”, dzięki owym zbitkom lub skojarzeniom słów, zaczyna wyłazić na powierzchnię w zupełnie nowej szacie: kiełkuje prawdami, których nie podejrzewalibyśmy na wstępie. Mówiąc krótko: niektóre są bezpłodne, bo pojedyncze, a inne - składane jak teleskop.

Gdy używamy pierwszych, jesteśmy szablonowi i kołczejemy z poprawności. Lecz jeśli posłużymy się słowem teleskopowym, znajdziemy się wśród barw, które nie są przedawnione, zastarzałe i passe, a nasza wyobraźnia uwolni się od stereotypów. Przeniesie do krain zbudowanych z nowych zafrapowań, nowych pytań i nowych odpowiedzi. Odsłoni przed nami las, a nie tylko skupisko badyli.
Vanillivi dnia 20.04.2015 03:18
No cóż Owsianko, w ten oto ładny sposób powiedziałeś, że masz gdzieś poprawność językową (dziwne, że ortograficznej jeszcze się trzymasz) dla Ciebie to może przejaw geniuszu, dla mnie zwykła ignorancja.
Podtrzymuję to, co napisałam: żeby łamać zasady, trzeba najpierw mieć je do perfekcji opanowane. Z rozrzuconych przypadkowo cegieł nie powstanie dom, dopiero gdy zna się zasady konstrukcji, można wprowadzać udziwnienia. Pisanie tak, żeby brzmiało jak spontaniczny język mówiony, to wbrew pozorom, sztuka wymagająca dokładnego przemyślenia i przygotowania, inaczej powstanie pozbawiony sensu bełkot.
I to, że wielkim też się zdarzało, nie powinno być nigdy przyzwoleniem dla własnego lenistwa.

Nie usłyszysz już ode mnie więcej komentarzy na temat pisowni, bo nikogo nie da się zmusić do pracy nad warsztatem, ale też i Twojej książki pewnie nie kupię, skoro widzę, że masz gdzieś czytelnika, wolisz się sam zachwycać swoim geniuszem.
Wiedz, że cenię Twoje pisanie pod wieloma aspektami, ale ta postawa (nawet nie zastanowię się, czy wskazując błąd możesz mieć rację, jestem ponad to) bardzo mnie rozczarowała.

Pozdrawiam serdecznie
Miroslaw Sliwa dnia 20.04.2015 09:24 Ocena: Świetne!
Kiedy pożar zaczyna trawić naszą wioskę, to kto sensowny bierze się do gaszenia ognia.
Ostatnio jednak narobiło nam się takich, którzy gapią się na płonące domostwa i w zidioceniu wykrzykują: "Jaka piękna iluminacja! Toż to prawie Las Vegas!"
Cieszę się Marku, że zdecydowanie należysz do tych pierwszych.

Poza tym, Twój styl wypowiedzi jest jedyny i niepowtarzalny.
Kiedy piszesz to gawędzisz; pięknie i ciekawie gawędzisz. Dziś mało kto tak potrafi.
Że czasami trzeba zgromić albo wygłosić morał. No trzeba; precz z relatywizmem!

I spójrz Marku, niektórzy uwierzyli, że kisielowatość i budyniowatość poglądów jest jakoby wyróżnikiem wskazującym na ich niebosiężną mądrość. Za tym idzie marny, skrótowy i niejasny styl wypowiedzi.

Cóż Ayn Rand w takich razach zwykła mawiać: "Głupców pozostaw samych sobie".

Pozdrawiam serdecznie.

Mirek
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty