Akademik Guzow - i was david bowman
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Akademik Guzow
A A A
Kern Deeg spojrzał przez iluminator.
Mijali pustą przestrzeń Gwiazdozbioru Koziorożca z prędkością dziewięciu parseków.
- Trzeba naładować miotacze jonowe - rzuciła Luna Borg i położyła mu rękę na ramieniu. - Musisz wrócić do żywych, Kern.
Odwrócił się i podniósł na nią błyszczące oczy.
- Wiem, ale to takie trudne, Luno. Nie mogę wyrzucić z pamięci widoku jego twarzy zniszczonej przez radioaktywne bronzjum! Jego cierpienie...
Po policzkach nawigatora spłynęły wielkie łzy.
- Był twoim najlepszym przyjacielem i nie chciałby pewnie, żebyś się martwił. Zwłaszcza, kiedy czeka cię arcytrudne zadanie. Musisz doprowadzić nas bezpiecznie na planetę. To twój obowiązek, Kern!
Wyprostował się i otarł łzy z twarzy.
- Tak. Chodźmy naładować miotacze jonowe.




"Akademik Guzow" mknął przez ciemną materię kosmosu. Był to największy ludzki statek, jaki kiedykolwiek zbudowano. Tysiąc trzysta metrów molibdenu, tytanu i aluminium. Chluba socjalistycznego świata! Stworzony tylko w jednym celu - nieść obcym cywilizacjom socjalistyczne słowo nadziei! Na jego lśniącej powierzchni wypisano słynne słowa: "Sierpem, kosą, kombajnem", aby uczcić twórczość wielkiego radzieckiego poety i futurologa Sofronowa. Szczyt ziemskiej techniki! Atomowa bestia. Przyczółek ludzkości w nieznanych obszarach wrogiego nieraz wszechświata.
Na pokładzie kosmolotu znajdowało się ośmioro załogantów. Kern Deeg, nawigator. Luna Borg, lekarz pokładowy. Woor Gurd, fizyk. Peer Gont, biochemik. Dae Woo, mechanik. Prot Lerg, kucharz i robot szóstej generacji Elektron VI. Całością dowodził kapitan Ren Zajcew.
Ich celem była tajemnicza planeta Atlantyda w Gwiazdozbiorze Raka. Kilka lat wcześniej w Obserwatorium nasłuchowym pod Bukaresztem, naukowcy rumuńscy, wraz z towarzyszącą ekipą z zaprzyjaźnionego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich odebrali tajemniczy sygnał. Ludzie znali już od dawna i zbadali Drogę Mleczną. Jednak przekaz przyszedł z bardzo daleka. Z miejsca, do którego jeszcze nikt się nie zapuszczał. Zjednoczone wspólnym hasłem narody podjęły zgodną decyzję budowy kosmolotu, który zdołałby dolecieć do źródła sygnału. Tak rozpoczęto budowę "Akademika Guzowa". Wyselekcjonowano najlepszych specjalistów i naukowców socjalistycznego świata. Przeszkolono w najnowocześniejszych symulatorach i wysłano w imieniu całej ludzkości na nieznaną planetę. Nikt nie pamiętał, kto dał jej nazwę Atlantyda. "Akademik Guzow" z ogromną, podświetlną szybkością zbliżał się do celu.




- Biedne są światy, gdzie panuje gospodarka wolnorynkowa i, gdzie prostego robotnika wyzyskuje znienawidzony pan. Wiesz, Kern, moi rodzice... - Luna wypuściła z ręki wtyczkę od miotacza jonowego i ukryła twarz w dłoniach. Kern i Dae Woo usłyszeli jej cichy szloch.
- Luno! Nie możesz teraz się załamać!
Kern podbiegł do jej stanowiska roboczego i mocno przytulił. Już dawno chciał to zrobić.
- Twoi rodzice zginęli z głodu w fabryce cygar w kapitalistycznej jeszcze wtedy Adelajdzie. Ale świat jest już inny, Luno! Wszyscy są już nareszcie równi! "Wolność, równość, braterstwo", pamiętasz jeszcze te hasła?! Hasła, które przyświecały nam w tych ciężkich czasach i motywowały do jeszcze wydajniejszej pracy! Masz szansę odkupić żal po śmierci najbliższych. A teraz weź tę wtyczkę i wróćmy do ładowania miotaczy jonowych.
Luna bezwiednie chwyciła urządzenie.
- Tak. Ładować miotacze, zająć się czymś, nie myśleć...
Kern otarł jej zmoczoną łzami twarz.
- Wiesz, Kern...
Opuściła głowę, ale już nie płakała. Stanowczo wcisnęła wtyczkę od miotacza do wysokonapięciowego kontaktu. - Kocham cię...
Pocałowali się namiętnie nie zważając, że Dae Woo patrzył na nich i uśmiechał się z pobłażaniem.
"Akademik Guzow" mknął zbliżając się podświetlną prędkością do Atlantydy.




Kern śnił o ostatnim sprawdzianie przed odlotem. O tym pamiętnym wydobyciu rudy na jednym z księżyców Wenery. Widział przez senną mgłę ostatnie chwile swojego przyjaciela, Deega Forga. Pamiętał, że nikt nie przestrzegał ich przed nagłymi stąpnięciami w kopalniach księżyca Alfa. Pamięta huk i ogromne, masywne zwały bronzjum, które zasypywały błyskawicznie jedyną drogę ucieczki z kopalni. Pamiętał Deega, jego ciało przygniecione rudą bronzjum i to, jak sam ledwo uciekł śmierci.
Setny raz przypominał sobie historię ich przyjaźni. Tyle mu zawdzięczał. Wspólne dzieciństwo w Sofii, nocne wyprawy na kosmodrom pod Leningradem. Ech! Ile to razy uciekali przed milicją śmiejąc się! Potem wspólne studia w zjednoczonej Akademii Kosmicznej w Moskwie, praktyka na Księżycu i znów - wyprawa na tę przeklętą Alfę, do kopalń - Kern czuł wyrzuty sumienia, że z ich nierozłącznej pary, tylko jemu udało się uniknąć śmierci i nieść światom socjalistyczną nowinę. I ostatnie słowa Deega: "Pozdrów ode mnie Wszechświat" - zanim błysk w jego oczach zmatowiał. Ciężar rudy i jej radioaktywne działanie rozniosło silne, rześkie i pełne nadziei ciało na atomowe cząsteczki.
Kern obudził się z krzykiem.
- Wstawaj, Kern!!!
W drzwiach do kabiny stał przerażony Woor Gurd.
- Co się stało? Spałem...
- Mieliśmy awarię silnika atomowego! Nie jesteśmy pewni, ale chyba ktoś sabotował układ chłodzenia atomowego stosu! To ktoś z nas, Kern! Dae Woo Zdołał zatrzymać wyciek cząsteczek radioaktywnych! Poświecił się dla nas - promieniowanie zamieniło go w galaretę. Teraz dochodzi do siebie pod okiem Luny.
- Jak to?! Jeszcze kilka godzin temu ładowaliśmy razem miotacze jonowe!
- To kosmos, Kern! Pamiętasz, co mówiono nam na szkoleniu?
- Pamiętam. Dlaczego więc nie wysłał do stosu Elektrona VI?
- Robot miał inne zadanie. Dae Woo wysłał go poza statek, aby skontrolował pracę anteny głównej. Ona też zaczęła szwankować.
Kern zaklął pod nosem. Do tej chwili wszystko było przecież w porządku.
- Kapitan wie? - zapytał.
- Właśnie dlatego cię budzę - powiedział Gurd. - Kapitan wezwał cały kolektyw. Przyjdź zaraz do sterowni. Ja biegnę powiadomić innych.
Kern przetarł zaspane oczy.
Życie nauczyło go, ze zawsze trzeba być gotowym. Narzucił swój złoty, lekko przejrzysty kombinezon, obwiązał się w pasie srebrną szarfą i narzucił jedwabną pelerynę. Szybkim krokiem poszedł do sterowni.
Byli tam już prawie wszyscy. Brakowało tylko Elektrona VI. Kapitan Zajcew, wielki, umięśniony człowiek stał pochylony nad świetlnymi mapami nieba. Odwrócił się do Kerna, kiedy ten zatrzasnął elektryczne drzwi. "Niedźwiedź" - tak go nazywano -przemknęło przez głowę Kernowi. Ale Zajcew nie przypominał teraz niedźwiedzia. Jego brodate oblicze było blade.
- Jesteś, Kern - powiedział cicho, ale jego głos rozniósł się w ciszy po całej sterowni. - Nie będziemy czekać na Elektrona VI. Ma jeszcze trochę pracy i czekam na jego meldunek. Z anteną też mamy problemy. Tego tylko brakowało, żebyśmy stracili jeszcze łączność z Ziemią...
- Co się stało? - zapytał Kern.
- Sabotaż. Wśród nas jest ktoś, kto nie chce, by nam się powiodło
Nerwy Luny nie wytrzymały.
- Jak ten ktoś mógł?! Przecież to, co robimy jest słuszne!
Wstała z fotela, ale po chwili opadła. Miała łzy w oczach. Jej świat i wyobrażenie wolności runęło jak domek z kart. Nikła w oczach.
- Ważniejszym pytaniem jest, kto jest tym kimś, kto zrobił to, co zrobił - powiedział Prot Lerg. Biochemik Peer Gynt podniósł się ciężko z podgrzewanego mikrofalami argonu fotela. Był najstarszym z załogantów.
- Znacie moje zdanie. To przecież ja wnioskowałem o dokładniejszą selekcję i dokładniejsze badania psychofizyczne i elektroencefalograficzne kandydatów, którzy mięli wziąć udział w wyprawie. Zakrzyczano mnie jednak i uniemożliwiono odwołanie się do Zjednoczonej Komisji Weryfikacji Kandydatów. Teraz ponosimy tego efekty.
- Nie rozdrapujmy starych ran, Peer. Pytanie pozostaje. Kto jest tym kimś, kto zrobił to, co zrobił?
Zajcew popatrzył po załogantach.
- Jak się czuje Dae Woo, Luno? - zapytał.
- Powoli dochodzi do siebie, ale mikrofalowa odbudowa kości może potrwać nawet kilka miesięcy. Nie wiem jeszcze jak będzie z odnową ścięgien, to jak wiadomo najtrudniejsza część terapii, ale jestem dobrej myśli.
- Czy jest przytomny? - Kapitan opadł na argonowy fotel.
- Jego ciało przypomina w konsystencji galaretę, lub rodzaj żelu. Zabroniłam mu mówić, ale wydaje się doskonale słyszeć.
- To na razie nie mamy mechanika - mruknął Zajcew.
- Możemy podzielić się jego obowiązkami - zaproponował Kern.
- I tak zrobimy.
Po chwili dał się słyszeć szelest otwieranych elektrycznie drzwi i do sterowni wkroczył Elektron VI.
Kapitan wyprostował się i rozkazującym tonem zwrócił się do robota.
- Melduj!
- Uszkodzone przewody wysokiego napięcia. Przerwane połączenie z anteną. Brak sygnału instalacji atomowej. Urwane dwa tytanowe nity z osłony dziobowej -
Kern podbiegł do Zajcewa.
- Więc może to nie sabotaż, kapitanie Zajcew?! Może to zabłąkany meteor uszkodził poszycie, co spowodowało przeciek ciemnej, kosmicznej materii do układu chłodzenia atomowego stosu. To mogło spowodować awarię!
- Chciałbym żebyś miał rację, Kern, ale za dużo tu przypadków.
- Zaczynamy skakać sobie do gardeł, jak wilki - powiedziała cicho Luna. - Przestańcie! Nie o to walczyliśmy dziesiątki lat o socjalizm! Moi rodzice - Luna zaniosła się płaczem.
- Luna ma rację - powiedział cicho kapitan. - Uspokójmy nerwy. Kern? Jak daleko jeszcze mamy do Atlantydy?
Nawigator zbliżył się do stołu ze świetlnymi mapami nieba. Za pomocą podręcznego kalkulatora dokonał odpowiednich obliczeń i zwrócił się do kapitana:
- Jeśli mapy się nie mylą, znajdujemy się w kwadracie czternastym. Do docelowej planety zostało nam prawie dwa dni drogi, przy, oczywiście stałej prędkości. Jutro o 16.12 czasu moskiewskiego możemy rozpocząć procedurę hamowania.
- O ile się więcej nic złego nie zdarzy - zaszeptał Peer Gynt.
Kapitan Zajcew usiadł w swoim fotelu.
- Wobec tego na stanowiska! Awaria sprawiła, ze zboczyliśmy nieco z kursu. Mamy dużo roboty. Miotacze gotowe?
- Tak jest, kapitanie! - zameldowała Luna.
- Lądowniki "Towarzysz 1" i "Towarzysz 2"?
- Prawie gotowe, kapitanie! - meldował Woor Gurd.- Za chwile zacznę procedurę ładowania moździerzy laserowo - cząsteczkowych!
- Musimy poradzić sobie bez Dae Woo...
Ciemność coraz bardziej oblepiała molibdenową powłokę "Akademika Guzowa"...




Nic się więcej nieoczekiwanego nie zdarzyło. Procedurę hamowania rozpoczęto o czasie, jak to obliczył Kern. Do lądowania mieli jeszcze kilkanaście godzin i Atlantyda w oknie głównego iluminatora była tylko błyskającą zielonkawo kropką. Atmosfera w rakiecie była napięta. Nie wiedzieć czemu załoganci unikali siebie i ograniczali tylko do wykonywania służbowych poleceń, czy rozmów. Kapitan Zajcew nie ruszał się ze swojego stanowiska. Wydawał się markotny, ale w głębi umysłu, bardzo intensywnie myślał. Kto? Dlaczego? Kiedy? W jakim celu? Nie tylko on myślał o sabotażu. Wątpliwości co do wyrwanych tytanowych nitów z powłoki molibdenowej także nie dawała nikomu spokoju. Luna czuwała godzinami przy koi Dae Woo sprawdzając urządzenia odbudowujące jego kościec i ścięgna. Była romantyczką wychowaną na poezji Sofronowa i powieściach miłosnych Igora Chlewa. Jakże często czytała Kernowi najulubieńsze fragmenty z "Jak hartował się cez", czy "Wojna, pokój i związki żelaza z aluminium". Nieraz potrafili godzinami czytać tę wspaniałą literaturę, przytuleni i głęboko wzruszeni. Kern raz po raz dokonywał korekcji kursu, żeby dobrać najdogodniejszy kąt wejścia w atmosferę Atlantydy. Woor Gurd dokonywał obliczeń patrząc na wykresy odczytów z jonosfery docelowej planety i porównywał je z tablicą Mendelejewa. Peer Gynt w maszynowni przygotowywał mieszanki tlenowe, gdyby warunki na planecie nie pozwoliły na swobodne oddychanie.
W ciszy kosmolotu dawał się tylko czasem słyszeć śpiew Prota Lerga, który lubił, przygotowując pełne protein posiłki, nucić zapamiętane z Ziemi melodie.
Do czasu lądowania, Kern wyłączył zasilanie Elektrona VI. Jego aluminiowa powłoka i ceramiczne chwytaki trochę ucierpiały podczas pobytu w przestrzeni.
A nocą czasu moskiewskiego, kiedy wszyscy udali się na spoczynek, kapitan Zajcew otworzył pleksiglasową szafkę i wyciągnął z niej osobisty jonowy miotacz. Miał bardzo złe przeczucia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
i was david bowman · dnia 23.10.2008 23:22 · Czytań: 867 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Komentarze
dwa_warkocze dnia 23.10.2008 23:58
Proponuję edytować tekst, bo w tej postaci nie nadaje się do czytania. Przed wysłaniem zaś (rada na przyszłość) zrobić podgląd i zobaczyć, co w okienku podglądu jest napisane.
ginger dnia 24.10.2008 00:52
Hmpf... Podoba mi się :D
Generalnie - poza sojcalistyczną propagandą rzecz jasna - klimatem przypomina mi to Broszkiewicza i jego "Oko Centaura". Książka o dzieciach dla dzieci, ale naprawdę ciekawa. Nie wiem, czy kojarzysz. Nieistotne.
Masz całkiem interesujący pomysł, dla mnie bardzo trudny - nie znam się na sf... Z przyjemnością poczytam, co wymyślisz dalej... Tylko na przyszłość postaraj się bez krzaczków... ;)
i was david bowman dnia 24.10.2008 05:46
No tak... Wygląda na to, że zrobiłem, co trzeba i po przeczytaniu tekstu nawet teraz, żadnych krzaczków nie widzę. Słowo. Żadnego krzaczka. pustynia bez krzaczków. Teks wyglda tak, jak chciałem, żeby wyglądał.
ginger dnia 24.10.2008 08:54
Bo ktoś Ci krzaczki mozolnie poprawiał - po raz pierwszy i ostatni. Następnym razem Ty się będziesz z nimi bawił...
i was david bowman dnia 24.10.2008 15:06
Ok. Dziękuję bardzo. Więcej się coś takiego nie powtórzy. Dzięki.
Miladora dnia 24.10.2008 18:48 Ocena: Dobre
Nie będę oceniać, bo na samo słowo "socjalistyczny" dostaję dreszczy, ale w kopalniach jest - tąpnięcie! ( nie stąpnięcie).
Do licha, tu zmuszają do oceny, a więc - styl całkiem płynny, treść taka sobie, może być pomiędzy 3 i 4, trochę czasem zgrzyta, ale mam dobre serce i dam Ci 4.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty