Warkocze w złodziejowie - fragment 3 - skroplami
Proza » Inne » Warkocze w złodziejowie - fragment 3
A A A
Od autora: Trzeci fragment to c.d. fragmentów dwóch poprzednich, c.d. tego co działo się w naszym realnym świecie pod tytułem :) „Otwarcie dnia w roku dwa tysiące …”.
P.S. Prośba. Jak ktoś wie jak zmienić jakiś fragment w już wysłanym, opublikowanym tekście, proszę o podpowiedź. Na pewno gdzieś jest opisane, brak mi jednak czasu. Ten brak bardzo poważny.

...

                        SEN

Usiadł na długowiecznym brudnym krześle. Pomieszczenie, zanim go tu umieścili po oddelegowaniu na trzy miesiące, było szatnią dla pracowników fizycznych w Rejonie Wysokich Napięć. Pracował w zakładzie energetycznym. Poważne nazwy, poważny zakład. Fakty były zaprzeczeniem powagi, prawa, uczciwości. Pomieszczenie wysprzątane, wymyte, pięknie zdobione przez nie do zdarcia brudy wyglądem oddawało pełnię działania zarządzających zakładem, lśnienie brudu. Odchylił się i oparł, założył nogę na nogę. Musi czekać. Wiedział, poczeka godzinę, dwie, dziś nic się nie będzie działo. Oficjalnie nazywano to mobbingiem.
Dotknął twarzy. Jego kształt ale pod nim wciąż fragmenty obcego ze snu, mięśnie w kilku miejscach stwardniałe. Ciemność we śnie i wiedza że wszystko dzieje się gdzieś gdzie daleki wschód. Taki sen zdarzył się pierwszy raz, wszystko było czuciem, fizycznym, realnym. Czuł przed sobą żółtoskórego człowieka, czuł że człowiek, mężczyzna, leżał w swoim łóżku samotnie. Czucie widziało, była noc, prawie ciemność bo uliczne światło zza okna. Człowiek mieszkał w wielkim budynku, mnóstwo serc wokoło pulsowało nierytmicznie, niektóre przyspieszały strachem poganiane. Słyszał inaczej jak w realnym dla niego świecie, słuch był jak senna pewność wszystkowiedząca. Czucie miało ciało. Był czuciem, był ciałem. Ciałem w kształcie nienawiści do jasności i cnoty chociaż cnota we śnie miała inne znaczenie, teraz wyczuwał. Na grzbiecie luźny płaszcz nie płaszcz, też ciało. Plecy półokrągłe, grzbiet na nich ostry, to wiedział. Twarz miał zmienną, ruchomą, wydłużoną, porysowaną bliznami. W ustach ostre kły. Wyraz tej twarzy poznał później, po przebudzeniu ale pamięć w tym miejscu miał dziwnie mgłą pomalowaną, niewyraźną. Zjawił się zamordować i wyssać życie które we krwi. Jeszcze przed spełnieniem czuł jej smak, pamiętał tysiące identycznych zdarzeń. Dla człowieka był pograniczem snu, niewyraźnym kształtem w który ten się wpatrywał. Jasna smuga zza okna przebiegła przez pomieszczenie i człowiek zobaczył rzeczywistość, sen znikł, nastąpił wybuch wrzasku zahamowany przerażeniem. A przerażenie otworzyło mu oczy poza naturalne granice możliwości fizycznych, ludzkich. Zajęły pół twarzy. Spadł na ten ludzki dygoczący strach, wbił coś jak dłonie w ciało by było posłuszne, jednym zaciśnięciem szczęk przegryzł miejsce gdzie tętnica i jak fontannę poczuł gorący smak życia i śmierci, splecione w jednym. Płynęły do jego wnętrza, przepełniały ekstazą rozpalaną jeszcze przerażeniem człowieka które z krwią przeniknęło istotę i wdarło się dalej, w realny świat. I to odczuwalne przerażenie go obudziło. Trwało po przebudzeniu, sen przedarł się do jawy. Był jednocześnie mordowanym człowiekiem ze snu, był obcą istotą, był sobą. Dotknął twarzy, nie była jego. Serce chciało się wyrwać, nie mógł oddychać. Nie zauważył kiedy się zerwał, jak przebiegł obok łóżka na którym dwie córki. Wbiegł do łazienki, zapalił światło, spojrzał w lustro, zamarł. Nie przerażenie a panika, poczuł i zobaczył jak włosy po części też nie jego stoją pionowo. Z sennym strachem zmieszał się rzeczywisty, jego osobisty. Obca twarz. Widział istotę którą był we śnie, ryj, paszczę, mordę, wszystko w jednym, dziką i ciemną, ostrą i w bliznach, w rozchylonej szczęce końcówki czarnych kłów, postrzępionych, klika złamanych. Rzucił się do kranu. Nie jego ciało. Nie widział dłoni, czuł że drżały, drżał cały. Zanurzył głowę pod zimny strumień by oderwać od siebie to czym był, obudzić się bo wciąż miał nadzieję że to przecież sen, tylko sen. Myśl „to niemożliwe” kręciła się w koło po głowie. Inne „niemożliwe” za nią jak na karuzeli przez minutę. Nie chciał się dotykać, nie chciał sprawdzać. Świat zaczynał być realny, tak mu się zdawało. Aż ponownie się odważył. Kształty łagodniały, odpływały, wracała rzeczywistość. Nadzieja przybrała wagi i stała się widzialna. Po następnej minucie gdy woda na głowie w lód się zmieniła, zmroziła myśli, sprawdził ponownie. Zakręcił wodę. Podszedł powoli do lustra. W odbiciu był już sobą, chyba sobą. Tylko nos teraz płaski jakby i inny odrobinę kształt ust. Otworzył je, zęby były jego. Obłędny strach człowieka ze snu zapleciony w warkocz z jego strachem, przerażenie w sercu, odrobinę się odsunęły ale były realne, wciąż dotykalne wewnątrz. Ponownie podszedł do kranu.
Potem do kuchni, zaparzył kawę, zaczął pić. Noc, godzina 2.00. Nie potrafił myśleć, coś mu nie pozwalało, tylko odczucia i obrazy ze snu lub jawy bo nie miał pewności, wciąż lodem we krwi. Nie rozumiał co się stało. Coś co nigdy przedtem. Nie mógł pojąć jak to co we śnie przeniknęło tutaj, jak tutaj mógł być nie sobą a tym czymś kimś ze snu. Dlaczego we śnie kimś takim się stał gdy codziennie od kilku lat walczył o dobro, chociaż grzesznie niekiedy. Oddychał głęboko, próbował spokojnie. Po godzinie chociaż serce biło normalnie wszystko wokoło zdawało się wciąż nienormalne, z innego świata. Wrócił do łóżka ale nie zasnął, do rana czuł w sobie to co było w obcej istocie i co poprzez nią przekazał mordowany żółtoskóry człowiek. Panikę na granicy absurdu z żywego koszmaru rodem, jednak realną jak ta woda na głowie miejscami wilgotnej jeszcze. Bo dopiero w łóżku zauważył że nie wytarł głowy i tak pił kawę. Dotykał twarzy, nadal inna chociaż kształt był znany, własny jego. Przekonywał siebie lecz pewność własności twarzy i całości chwiała się. Skóra na niej twardsza, jego ale obca. Czuł ciepło żony obok, chwilami zmieniała pozycję i pochrapywała, bał się jej dotknąć.
Rankiem normalnie wyszedł do pracy. Żona pożegnała go uśmiechem i słowami „Z Bogiem”. Zmieniła się. Na początku ich miłość to było szaleństwo z ciemności do jasności, z nienawiści do miłości i przez długi czas tak trwało. Po wielu, wielu latach i przy dwóch córkach była spokojem, na zewnątrz.
W pracy i w nowym miejscu części snu istniały w myślach i ciele, stały się wspomnieniem rzeczywistym, wsiąkły w realne inne wspomnienia. I siedząc teraz na krześle wyczuwał nadal, chociaż od nocy wszystko powoli mijało, w dwu miejscach mocniejsze napięcie pod twarzą. Napisał na kartce „Jestem na papierosie na zewnątrz”. Wstał, wyszedł na korytarz, kartkę wsunął w szparę przy drzwiach tak by napis był widoczny. Przeszedł obok portierni z której ślizgając się po nim wyskoczyło zaciekawione spojrzenie siedzącej za biurkiem kobiety. Przed wejściem do budynku przystanął, wyjął papierosa, zapalił. Automatyczne odruchy uspokajały, teraz też bo odczucia nocy choć gniótł je i dusił próbując zabić, istniały bardzo realnie. I to co tam we śnie było i żyło, nadal istniało. Czuł to na sobie, w sobie.
- Chuj z tym – powiedział półgłosem. Był sam na zewnątrz, drzwi zamknięte. Tytoniowy dym otoczył go gdy wylazł, wypłynął czy też wyfrunął sobie ustami i nosem z jego płuc już poczerniałych w dużej mierze. Takie aplikowanie śmierci też go uspokajało, z nią oswajało.
- Pierdolone kurewstwo – dodał określając sen i swe odczucia. Od roku starał się nie przeklinać, zapomniał.
Życie kłębiło się w nim, przynosiło zło i dobro, przesiewało. Patrząc na ulicę i pogodę czuł zlepek chwil, czuł ich wirowanie. Pogoda jak grzechy, grzechy jak pogoda dziś. Były w nim zimne, gęste, śliskie, mokre wciąż. Gnieździły się w sercu i podpowiadały pragnieniami, powstawały z jego rąk, ust, działania. Efekt końcowy rodził ból, wyrzuty, inny ból. Nie zezwalał aby się wydobyły, działaniem im zaprzeczał, próbował niszczyć. I gdy zaczął czytać Biblię, poczuł że ma siłę aby do niektórych z nich krzyczeć „nie”. Chwile tworzyły się i biegały wokoło niego, jak posłuszne wierne psy. On wybierał spośród nich nie wiedząc wciąż i nie widząc, wszystkiego. Czuł je jednak, ocierały się, tworzyły otarskość. Dziwne słowo bo trudno określić wyraźnie co czuł gdy zbliżały się ocierając, sącząc z niego energię, burzę lub pustkę powodując w głowie, wkłuwając meduzycznie swój jad. Aż życie i sukcesem zakończone poszukiwania dały mu wiedzę praktyczną jak uspokoić krew i to co w niej. Coraz częściej udawało się szybko spokój nawlec na siebie, jednak nie dziś. Najważniejsze, tak oceniał, było odnalezienie Boga. Jedynego i prawdziwego pośród szerzonych kłamstw, oszczerstw, zaprzeczeń. Dziwił się długo aż w końcu przestał, że ludzie odrzucają prawdę o Bogu jasno zawartą w Biblii. Że jasno, dostrzegł przy jej trzecim czytaniu a czytanie całości spokojnie, pośród tego co się działo i w czym brał udział, zajmowało około dwóch lat. Czytał po raz czwarty. Pomiędzy czytaniami poznał jednak drugi skraj istnień ziemskich i nieziemskich. Ciemność duszącą smolistą czernią, jadowite zło kształtujące się w ludzkich oczach jako biel czyniąca cuda. Sen był jej częścią, zdzierał z niej fałszywą biel. Dlatego nocą to nie była otarskość, nie otarło się o niego lecz wniknęło, wpełzło wprost korzystając z nieuwagi we śnie lub z okna w pokoju. Mógł się domyślać. Pewność za to miał że mężczyzna ze snu, prawdopodobnie Japończyk, nie żyje. Zaczęło rosić, wrócił do środka. Kartki w drzwiach nie było, otworzył, wewnątrz zastał ponownie wcześniej poznanego chudego kierownika który dziwnie uśmiechnął się na jego widok.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
skroplami · dnia 25.05.2015 21:58 · Czytań: 462 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty