z alkowy lowelasa - Ananke
Proza » Groteska » z alkowy lowelasa
A A A
Od autora: ciąg dalszy w trakcie pisania :), proszę o wyrozumiałość, w prozie poruszam się jeszcze nieporadnie

Był łowcą, rasowym kocurem, Persem pośród dachowców, któremu nie mogła się oprzeć nieomal żadna gorąca kotka. Przez lata wytrenował łowny rytuał: nęcenie i wabienie, potem sztukę niby ukradkowych muśnięć, pomrukiwań do uszka, by wreszcie usidlić i uzależnić. Tak, był mistrzem w swoim fachu, wirtuozem niewieścich serc.
W chwilach samotności, stawał przed lustrem i niczym indyk napinał pierś, jak paw demonstrował swoje wdzięki. Zakochany we własnym odbiciu, zakręcał na palec loczek bujnych włosów, kaskadą spadających na gładkie i wysokie czoło, prężąc przy tym pierś i spinając pośladki. Tak, natura obdarzyła go nietuzinkową urodą. Wysportowana sylwetka, postawa godna zawodowego tancerza, śniada cera, zawadiacki uśmiech i to spojrzenie, którym świdrował i przeszywał. Był jak samiec alfa, wzbudzał podziw u kobiet i zazdrość u mężczyzn.
Nigdy nie sprawiało mu najmniejszego problemu poderwanie kobiety, można powiedzieć, że same wchodziły do łóżka, toteż przewinęło się ich przez jego sypialnię dziesiątki, jak nie setki. Zawsze działał tak samo, namierzał ofiarę, ściągał spojrzeniem, a potem odbywał godowy taniec i roztaczał wokół  swój osobisty urok. Był współczesnym Casanovą, Gary Cooperem, Jeanem-Paulem Belmondo  i Marlonem Brando w jednym.
Mijały lata, a on kolekcjonował kolejne naiwne serduszka, nanizywał je na sznureczki  i zawieszał na swoim narcystycznym ego.

 

Każda kolejna zdobycz, cieszyła i bawiła go do momentu, w którym przestawała uciekać i stawała się kicającym króliczkiem miast panterą, gdy z drapieżnej i niezależnej, przeistaczała się w gosposię domową pragnącą licznego potomstwa z nim, i tylko z nim. Czar pryskał. Wzdrygał się na samą myśl, że do końca życia miałby nigdy więcej nie zaznać smaku pościgu za nieznanym, obmyślania co kryje się za zagadkowym uśmiechem i wachlarzem rzęs. Zatem, gdy oblubienica stawała się bliższa naturze drobiu niż dzikiego kota, czym prędzej wymyślał jakąś rzewną historyjkę. Opowiadał z wystudiowaną egzaltacją a to o trudnym dzieciństwie i zimnym chowie przez matkę, albo o tym, jak kiedyś w młodości go skrzywdzono i teraz boi się związać w obawie przed cierpieniem, albo o poprzednim traumatycznym związku, gdzie go zdradzono, wykorzystano etc. Dlatego nie umie i nie może z nikim się związać. Musi samotnie dźwigać swój krzyż, a ona zasługuje na coś więcej. Tym sposobem szybko i sprawnie pozbywał się uciążliwej wybranki by dać się ponieść nowemu wyzwaniu.
Pewnego dnia, gdy krok nie był już tak sprężysty, włos tak bujny, a męskość potrzebowała wspomagania w postaci niebieskiej pigułki, spotkał Ją, swoją Wenus. To było jak uderzenie pioruna, wybuch, nagłe olśnienie. Gdy ją ujrzał wiedział, że to kobieta jego życia, że z nią chce spłodzić potomstwo, zestarzeć się. Każdy nerw i tkanka krzyczały, że jej pragnie, wszystkie myśl pędziły ku niej z prędkością Pendolino. Była uosobieniem kobiecości, przepiękna, dumna i wyniosła jak wieża Eiffla, seksowna jak Marilyn Monroe. Jej skóra lśniła niczym powierzchnia księżyca, zapach drażnił nozdrza i wyzwalał w nim instynkt samca. Pragnął jej zwierzęco i atawistycznie. Mógł nawet zaprzedać duszę diabłu, byle tylko ją posiąść, mieć na własność, zamknąć w klatce by tylko on mógł napawać oczy jej urodą i zmysłowością. Marzył by utopić spojrzenie w jej zielonych oczach, biegać z nią po ukwieconej łące ku wspólnemu szczęściu -  na zawsze.

Niestety jego bogini zdawała się w ogóle go nie zauważać. Nawet jeśli jakimś cudem udało się mu stanąć na linii jej spojrzenia, niedbale go nim omiatała. O jakże cierpiał, jakież katusze znosiła jego dusza, stargana duma, kiedy nie reagowała na zaloty, komplementy, drogie i wyszukane prezenty czy niespodzianki w postaci dwóch biletów do Paryża. Z dnia na dzień mizerniał, bladł i chudł. Niewiara spędzała mu sen z oczu, o niczym innym nie potrafił już myśleć, zasypiał i budził się z jej imieniem na ustach. Cóż tam tragedia kochanków z Werony, cóż tam Tristan i Izolda, to on cierpiał najbardziej, on przeżywał największy i najtragiczniejszy dramat miłosny wszechczasów. Jego bogini, królowa nie chciała dopuścić go nawet do pierwszej bazy, za to chętnie i systematycznie uszczuplała konto. Zasoby topniały tak jak nadzieje, że może jednak, może kiedyś….
Kiedy na koncie ulotnił się jego największy afrodyzjak, nagle Wenus  zaczęła miewać problemy z chorą matką, którą musiała się opiekować, albo najlepsza przyjaciółka potrzebowała wypłakać się w rękach, albo szef dawał dodatkowe zlecenia i zostawała po godzinach.
O jakże się dręczył,  ile by dał za kwadrans jej towarzystwa, możliwość muśnięcia ust, dłoni. Postanowił, że zrobi jej  niespodziankę. Podekscytowany wybiegł z domu, pędził jak na skrzydłach przecznicę za przecznicą wyobrażając sobie, że stęskniona rzuci mu się na szyję, a on wreszcie wyzna dozgonną miłość. Zdyszany dowlókł się pod jej dom, przeskoczył parkan, już miał zapukać do drzwi, ale nagle stracił rezon. A co jak jest zajęta? A jak źle przyjmie taką niezapowiedzianą wizytę ? A może się zdenerwuje i już nigdy, przenigdy nie zechce go widzieć? Nie, nie mógł ryzykować, odwrócił się na pięcie, kiedy kątem oka zauważył ruch w oknie na parterze. Przyczaił się w zaroślach. To co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach, spowodowało, że stracił oddech, nogi były jak z waty. Chciał  zapaść się pod ziemię, umrzeć…

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ananke · dnia 08.06.2015 22:25 · Czytań: 1016 · Średnia ocena: 2,67 · Komentarzy: 16
Komentarze
Usunięty dnia 09.06.2015 14:20 Ocena: Dobre
Cytat:
nie­dba­le nim go omia­ta­ła

go nim omiatała
Masz taki styl, że aż boli. Tak napchane słodyczą, że szok... taki styl pisania widziałam w romantyzmie... Opisowe, rozwlekłe, słodkie...
Cytat:
O jakże się drę­czył, ile by dał za kwa­drans jej to­wa­rzy­stwa, moż­li­wość mu­śnię­cia ust, dłoni. Po­sta­no­wił, że zrobi jej nie­spo­dzian­kę.

itp. to mnie boli... słodycz sie wylewa z tego tekstu.
No i tytuł
Cytat:
z aklowy lowelasa

z alkowy lowelasa

Przynajmniej kończy się normalnie, wystawiła go, wyru**** bez mydła i bardzo dobrze. Nienawidzę takich facetów... obrzydliwi, podstarzali casanovi... na stos ich!
Mimo wszystko tekst spoko.
Pozdrawiam, dark_kid.
Figiel dnia 09.06.2015 16:56
Witaj, Ananke:)
Lowelas, jak to lowelas: ego samca alfa i wysoko rozwinięty narcyzm, tu podobnie. Podoba mi się prześmiewczy styl opowiadania, mam tylko nadzieję, że to, co biedak zobaczył nie jest tym, co się pierwsze nasuwa na myśl, bo stanie się banalnie. Liczę na zaskoczenie:)
Mam jednak wrażenie, tekst jest nieco "napchany" słowami, części z nich można by wyzbyć się bez uszczerbku dla opisu i nie tracąc stylu, podobnie jak niektórych zbędnych zaimków.

Fajnie się czytało:)

Pozdrawiam serdecznie:)
Ananke dnia 09.06.2015 17:47
Dark dzięki (aż mi wstyd za tę literówkę). A co do tej słodyczy :D bardzo się starałam, żeby to takie właśnie było :)) Ona miała się wylewać z tekstu, mój podmiot szydzi, drwi i wyśmiewa się z bohatera, popada w egzaltację i patos. To miała być humoreska/groteska coś żartobliwego. Mam nadzieję, że zachowałam konwencję gatunku :)

Figiel o właśnie - to miało być prześmiewcze :) Tak - niestety mam tendencję do wręcz barokowego przepychu ;) walczę z tym, do zaimkozy też mam tendencję, dzięki, poprawiam i pozdrawiam :)
Usunięty dnia 09.06.2015 18:17 Ocena: Dobre
Skoro ma to być prześmiewcze, to udało ci się, bo jest. Jeśli taka słodycz, to kupuję :)
Pozdrawiam :)
Ananke dnia 09.06.2015 18:22
ufff :) dzięki Dark
ApisTaur dnia 09.06.2015 18:57 Ocena: Bardzo dobre
Bo rola trutnia z tego wynika
że ciągle wkoło by wszystko bzykał
lecz szybko kończy się jego kariera
gdy w serce trafi go jakaś megira ;)

Pozdrawiam i lecę na inny kwiatek.:-)
Heisenberg dnia 10.06.2015 23:06
No nie wiem. Lubię takie "prześmiewcze" teksty, ale nie wiem, do czego ta prześmiewczość zmierza, gdzie się zaczyna, a gdzie się kończy. Czyli, na przykład, zastanawiam się, czy niezbyt oryginalne porównania mają wyśmiewać niezbyt oryginalne porównania, czy są po prostu niezbyt oryginalnymi porównaniami ;) O ile w przypadku np. pendolino można się domyślić, to w przypadku niektórych innych już nie wiadomo.
Nie znam Twojej twórczości, Ananke, więc nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Nie wiem, jaka część tekstu to żart, a ile nie. Czy prześmiewczość dotyczy tylko prezentowanej postawy bohatera, czy chodzi o każdy aspekt opowiadania. Czy końcówką chciałaś zachęcić do sprawdzenia kolejnej części, czy to ma być parodia "chwytliwych", ale nieszczególnie pomysłowych zakończeń fragmentów tekstu. Zobaczymy, co będzie dalej.

PS. Drobne szczegóły techniczne
Proponuję zrezygnować ze skrótów:
Cytat:
etc., etc

Interpunkcja w miarę okej, delikatnie nie gra np. tutaj:
Cytat:
Mi­ja­ły lata(,) a on ko­lek­cjo­no­wał ko­lej­ne

Cytat:
Nie­ste­ty jego bo­gi­ni(bez przecinka) zda­wa­ła się w ogóle

Cytat:
może kie­dyś….

Tu bez czwartej kropki, wielokropek w zupełności wystarczy
Ananke dnia 10.06.2015 23:13
haha :) rozbawiłeś mnie Heiswnberg :) komentarz godny opowiadania :)))
Heisenberg napisał:
czy niezbyt oryginalne porównania mają wyśmiewać niezbyt oryginalne porównania,
- to mnie rozbawiło najbardziej :) śpieszę z wyjaśnieniem :) tu wszystko miało wyśmiewać, pewnie nie do końca mi to wyszło ;/ nie wiele pisuję prozą, ale lubię czasem coś tam skrobnąć. Uwagi techniczne wezmę sobie to serca i naniosę poprawki - dzięki Heis :)
Heisenberg dnia 10.06.2015 23:32
Nadal nie wiem. Naprawdę wszystko ma wyśmiewać? To np. w tym krótkim fragmencie wyśmiałaś co najmniej dwie rzeczy:
Cytat:
naj­lep­sza przy­ja­ciół­ka po­trze­bo­wa­ła wy­pła­kać się w rę­kach, albo szew dawał do­dat­ko­we zle­ce­nia

Jest tak? Normalnie byłbym pewien, że nadinterpretuję, ale może nie :)
Ananke dnia 10.06.2015 23:36
W tym fragmencie drwię z typowych, klasycznych wymówek, wręcz sztampowych, które same przez się powinny świadczyć o tym, że mój bohater jest oszukiwany, nabijany w bambuko. Jednak jest tak zaślepiony, że tego nie dostrzega.
Nawet nie sądziłam, że przyjdzie mi tak szczegółowo analizować "co autor miał na myśli" :) zamysłem autora była łatwa, lekka i przyjemna rozrywka w porównaniu z ciężkością wierszy jakie pisuję :)
Heisenberg dnia 10.06.2015 23:58
Czyli nadinterpretowałem ;) Więc chyba jednak "szef", nie "szew". Albo i nie, jak wolisz :) Do zoba pod następną częścią
Ananke dnia 11.06.2015 00:01
aaaaaaaaaaaaaaaaaa he he he a co nie stać mnie ? mogę mieć szwa za szefa ;) A tak na poważnie - ale wstyd - nie zauważyłam tego, a krawcowa ze mnie żadna ;)
Gramofon dnia 10.01.2017 20:04 Ocena: Słabe
Co on za ogon prężył to ja nie chcę wiedzieć, bo skoro zaraz potem loczek na palec nawijał to nie mógł być prawdziwy kot.

Wypinał pierś jak indyk a dwie linijki dalej znowu prężył pierś. Do poprawki to.

Nanizywał-fajnie, dzięki, wzbogaciłem słownik.

Egzaltacja-chyba lubisz ten wyraz :p

Cytat:
Pew­ne­go dnia, gdy krok nie był już tak sprę­ży­sty, włos tak bujny, a mę­skość po­trze­bo­wa­ła wspo­ma­ga­nia w po­sta­ci nie­bie­skiej pi­guł­ki, spo­tkał Ją, swoją Wenus.

Lepiej brzmi w postaci niebieskich pigułek, no bo raczej jedna to tylko jednorazowa pomoc. To "Ją" z wielkiej litery, to nie list do kochanka, mała litera jest jak najbardziej na miejscu.

Cytat:
Kiedy na kon­cie ulot­nił się jego naj­więk­szy afro­dy­zjak, nagle Wenus  za­czę­ła mie­wać pro­ble­my z chorą matką, którą mu­sia­ła się opie­ko­wać, albo naj­lep­sza przy­ja­ciół­ka po­trze­bo­wa­ła wy­pła­kać się w rę­kach, albo szef dawał do­dat­ko­we zle­ce­nia i zo­sta­wa­ła po go­dzi­nach.


Czyli, że co mu się ulotniło z tego konta? Afrodyzjaki tam trzymał w postaci homara? (na wierszu dopowiadasz, żeby czytelnik wiedział, a tu nie wie :)

Co do interpunkcji to nie pomogę, bo sam mam z tym problemy.

Co do ogólnych wrażen to nie są najlepsze, kosa trafiła na kamień w kwesti miłosnych podbojów, ile tego było i jeszcze tak bez pazura napisane. Mi się nie podoba :(
Ananke dnia 10.01.2017 22:10
ok powtórki rzecz jasna do poprawki.
Jednorazowo raczej zażywa się jednej pigułki, nie pigułek, no chyba, że ktoś ich potrzebuje masowo.
A co do męskiego afrodyzjaku przetrzymanego na koncie, no mój drogi, to oczywiste, nie trzeba tu niczego dopowiadać. Wielu mężczyzn i kobiet zna jego moc :)
Poza tym tekst jest mało poważny, to ironia, sarkazm i groteska w jednym.
To, że Ci się nie podoba - to trudno :), nie popłaczę się z żalu.
Gramofon dnia 10.01.2017 22:20 Ocena: Słabe
O pigułkach się piszę ogólnie, tu brzmi jakby zażył jedną pigułkę i miał już na całe życie. Serio nie widzisz tego?

Co do afrodyzjaku, patrz to co napisałem wyżej, to że wszyscy wiedzą o co chodzi nie znaczy, że masz omijać wyraz/pół zdania, to nie poezja :) a tu ten afrodyzjak wychodzi jak filip z konopii.

Nie wiem czemu się upierasz, chcę pomóc(uwaga o nie płakaniu zbędna).

Ironia? Sarkazm? Kapke miałko podana jak dla mnie. (bez urazy)
Ananke dnia 10.01.2017 22:28
sposób w jaki próbujesz mi "pomóc" jest nieco arogancki, jak widać, mam inne spojrzenie niż Twoje, więc pozostańmy przy tym, że się różnimy. Tam, gdzie przyznanie komuś racji jest oczywiste - to ją przyznaję, natomiast nie widzę powodu, bym miała ulegać czyjemuś "widzimisie"
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
09/10/2024 09:40
Dzięki, Januszu, za komentarz i dwie cenne dla mnie uwagi… »
Janusz Rosek
09/10/2024 08:42
Kazjuno Bardzo ciekawy fragment Twojej powieści. Ze względu… »
Kazjuno
09/10/2024 08:26
Klarownie Zbysiu unaoczniłeś samolubną postawę… »
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
Vincent Degol
07/10/2024 12:38
Półpauzy przed wypowiedzią postaci są bardzo pożądane.… »
Kazjuno
07/10/2024 10:37
Już raz w historii carscy/ruscy kawalerzyści poili konie w… »
Kazjuno
06/10/2024 22:44
Cieszy mnie, że doceniasz moje doradztwo. Szkoda byłoby… »
Kazjuno
06/10/2024 20:05
Nie, nie, Januszu! Piszesz: . Forma jest jak najbardziej… »
Janusz Rosek
06/10/2024 19:53
Dziękuję bardzo za celne spostrzeżenia. Jakoś mi umknęły.… »
ivonna
06/10/2024 15:10
Dzięki Kaziu :) czepiaj się do woli, ponoć m.in. po to tu… »
Kazjuno
06/10/2024 10:18
Nie jestem znawcą współczesnej poezji, lecz wiersz… »
Kazjuno
06/10/2024 09:47
Dzięki Januszu Rosek za komentarz. Takich scen, jak ta z… »
Janusz Rosek
06/10/2024 09:05
Kazjuno Bardzo dobry tekst, gratuluję. Trzymający w… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
Ostatnio widziani
Gości online:48
Najnowszy:Shamestone