Oto nadchodzi swoim zwiewnym krokiem
niema, poważna, o jasnym obliczu.
Zwiewną ma suknię utkaną obłokiem
pachnącą wiatrem wiejącym z północy.
Jej szczupłe ręce są zimne jak stal,
Jej oczy kryją w sobie oddech mroźnej nocy.
Jej bujne włosy płyną w kształtach fal
i lekko nad ziemią unoszą się stopy.
Wiem, że są obce jej wszelkie uczucia,
więc nadaremnie o litość nie proszę
i nie spróbuję w niej wzbudzić współczucia,
lecz niepotrzebne tylko groźby wznoszę.
Uciekam w bezsens na tę wieżę z marzeń
na wielkiej skale z próżnych prób wzniesioną.
Zamknę za sobą na głucho drzwi wspomnień
i siądę cicho z twarzą wylęknioną.
I się zaśmieję uśmiechem szalonym,
a wtedy nagle ktoś za klamkę chwyta:
Kto tam? - zapytam głosem przerażonym.
Jam jest. - tak ona na to mnie przywita.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Reviser · dnia 27.10.2008 12:20 · Czytań: 677 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: