Obiecaj - LavenderLVR
A A A

Nie mamy wpływu na to, jak będzie wyglądało nasze życie. Możemy robić plany, obmyślać każdy szczegół, a i tak, ostatecznie wszystko będzie wyglądało inaczej. Po co cokolwiek obiecywać, jeżeli i tak, ostatecznie, nie dotrzymujemy słowa? Można powiedzieć, że czasy się zmieniły, ludzie się zmienili. Tylko czy kiedyś było inaczej? Zmieniła się jedynie forma wyrażeń, sposobu  życia, ale ludzie są wciąż tacy sami. Tak samo podli. Czasem  jednak zdarzają się wyjątki, wyjątki, które swym przykładem nadają sens życia innym. I ja zawsze chciałam być kimś właśnie takim, zmieniać świat na lepsze, chociaż trochę nadawać mu kolorów.
Od dzieciństwa moim wielkim marzeniem było życie w innej społeczności, pragnęłam nieść dobro, chociaż wokół mnie trudno było się go gdzieś dopatrzeć. Dlatego właśnie ja chciałam coś zmienić. Wraz z moim facetem, Adamem, zawsze byliśmy pierwsi do pomocy innym, radowało nas, kiedy ktoś za naszą przyczyną doznawał choć odrobiny szczęścia. Nie była to wielka pomoc, mieliśmy w końcu i nasze własne życie, lecz kiedy tylko nadarzała się możliwość, chętnie udzielaliśmy potrzebującym swojego wsparcia.
Przełom nastąpił w momencie, kiedy oboje zaczęliśmy zarabiać nieco więcej, mogliśmy pozwolić sobie na jeszcze aktywniejsze włączanie się w przeróżne akcje. Pamiętam, jak podczas jednego z seansów filmu Azzaraya, wymyśliliśmy, iż kupimy sobie olbrzymi dom
 i kilka pokoi przeznaczymy na niepotrzebne nam, niepasujące zupełnie nigdzie i do niczego, pamiątki robione przez niepełnosprawne dzieci. Żeby tylko zarobiły  jak najwięcej. 
 - Obiecaj mi, że zawsze będziemy tacy szczęśliwi i dobrzy da innych – szepnęłam do niego któregoś wieczora.
 Naprawdę pragnęliśmy uczynić ten świat lepszym.
Wybudowaliśmy w końcu ten nasz dom, zaczęliśmy pomału myśleć o ślubie i dzieciach.  Najpierw chcieliśmy jednak dokończyć kwestie związane z wziętym na niego kredytem. Poza tym, oboje byliśmy bardzo zajęci; on, pracownik korporacji, marzył o jakimś własnym interesie, ja również  miałam jakieś własne plany. Postanowiłam, iż dwa pokoje z naszego wielkiego domu przeznaczymy na centrum spotkań osób z różnymi wadami fizycznymi i psychicznymi. Chciałam, aby ci ludzie mieli możliwość funkcjonować normalnie, pomóc im wdrażać się do reszty społeczeństwa, prowadzić koło spotkań.
 Zauważyłam jednak, że Adamowi zaczęło to jakby…  przeszkadzać. Zrobił się markotny 
i drażliwy. Coraz  rzadziej chciał zajmować się  naszymi gośćmi.
 - Czy oni muszą tu tak przychodzić… non  stop? – zagadnął mnie poirytowany któregoś razu.
Zaskoczył mnie.
- Adam… Przecież wiesz… - nie wiedziałam nawet, co odpowiedzieć na to. - Chyba ci to nie przeszkadza?
- Wiesz, że nie  – oświadczył  wolno. – Tylko…
- Tylko co?? – dopytywałam się. -  Mówiłeś, że ten pomysł jest świetny.
- Owszem, ale nie dwadzieścia cztery godziny na dobę! – rzucił w końcu ostro, po czym dodał zdenerwowany. – My też mamy prawo do własnego życia.
I wyszedł. Do innego pokoju. Byłam w szoku, nigdy wcześniej nie mówił takich rzeczy. Zawsze pragnął dla siebie dużo wolności, ale miał też w sobie i wiele zrozumienia. Do teraz.
Od  tamtego czasu, wiele się zmieniło; zaczął później przychodzić do domu, w ogóle mało rozmawialiśmy. Widok niepełnosprawnych denerwował go, dlatego starałam się tak umawiać spotkania, aby akurat jego nie było. Nie zawsze się jednak udawało. Byłam przemęczona, osowiała, rozdarta wewnętrznie, a mój narzeczony powoli zamykał się we własnym świecie. Starałam się jednak powtarzać sobie, że jest przepracowany, a to jego podenerwowanie minie, w końcu nie był złym człowiekiem. Kiedy jednak wydawało się, że kryzys pomału zaczyna być zażegnany, znowu coś się wydarzało. I tak cały czas.
Któregoś razu natknął się na nastolatka z zespołem Downa w kuchni.
- Ja się na coś takiego nie pisałem! - warknął cały w nerwach, kiedy wypatrzył mnie w salonie. - Rozumiem, że trzeba pomagać innym, ale… - zawiesił głos.
Spojrzałam na niego. Był mocno poruszony.
- Muszą być jakieś granice! Mieliśmy im pomagać, a nie robić z naszego życia jakiś… cyrk!
- Cyrk? – powtórzyłam zaspana.
Miałam za sobą zarwaną noc, kolejną z rzędu. Lecz jego to chyba nie obeszło.
 - Ty musisz zrozumieć, nie chcę być... Ja nie mogę...  MY nie możemy… - złapał się nerwowo za głowę. - Zrozum, prowadzę poważną firmę, dobrze wiesz. Ja mogę pomagać, to jest dobrze widziane, ale nie mogę być kojarzony...
- Czekaj…- przerwałam mu, nie dowierzając. Nie do końca doszło do mnie to, co powiedział - Dobrze widziane?
- Ależ ty musisz wreszcie zrozumieć! – wrzasnął na mnie. 
Zszokowało mnie. Nigdy nie był aż tak agresywny.
- Zrozum w końcu! – krzyknął ponownie, siadając na sofie. - Nie mogę być postrzegany... Jako  ktoś, kto przebywa z nimi na co dzień..!  Ludzie tego nie zrozumieją, nie pomyślą, że my ich tylko wspieramy. Pomyślą, że skoro tyle działamy z nimi, to znaczy, że z nami też jest może coś nie tak, że jesteśmy tacy, jak oni!..
Nie mogłam w to uwierzyć. Człowiek, który od  zawsze chętnie pomagał potrzebującym, wypowiadał teraz tak ohydne słowa.
- Ale jak to, co ty mówisz?
- Dzisiaj na przykład kobieta w sklepie spytała mnie, czy mi też czegoś... brakuje. Wiesz, jak się poczułem?!
- Achaa, czyli o to chodzi! - parsknęłam w złości. - Że jakaś baba coś powiedziała, o twoje cholerne męskie ego! 
- To nie tak... - speszył się. - Musisz mnie zrozumieć, musimy to ukrócić! Nie możemy dłużej funkcjonować jak jakieś... Dziadostwo!
- Oni są dla ciebie dziadostwem?! – wstałam z kanapy oburzona. - Jeśli tak stawiasz sprawę, wyjdź z mojego mieszkania!
- To również i mój dom! – krzyknął rozeźlony.
 - Mieliśmy pomagać innym, a ty się teraz ich wypierasz?!
- To były twoje marzenia, nie moje!
Tego już zupełnie się nie spodziewałam.
- Aa-dam… - wyjąkałam. – Co ty mówisz?  Przecież my razem, zawsze… Chcieliśmy przecież…
 Wyciągnęłam rękę do niego.
- Nie, to ty chciałaś – oświadczył chłodno, odsuwając mnie od siebie. - Ja chciałem zawsze mieć tylko normalną rodzinę i dom. A nie jakieś… dziwactwa kręcące się pod nosem.
I rozpętała się kłótnia, która zakończyła się sprzedażą domu, a każde z nas poszło w swoją stronę.
Nie wiem, czemu miałam Adama za inną osobę. Całe nasze życie razem byłam przekonana, iż doskonale go znam, że oboje jesteśmy tacy sami. On tymczasem od początku pragnął czego innego, nasze drogi wyraźnie nie krzyżowały się, lecz sposób, w jaki podejmował decyzje pozwalał mi tak długo sądzić, że jest inaczej. Lecz czy była to jedynie jego wina? Może to ja też coś przeoczyłam, wmówiłam nieco w niego? Sama zaplanowałam w punktach to, co rzekomo miało być naszym przeznaczeniem?
Ludzie nie zawsze są tacy, za jakich ich mieliśmy, a kiedy to odkrywamy, czujemy się oszukani, rozdarci, niepełni. Zarzucamy noszenie masek, ukrywanie prawdziwych zamiarów. Nie rozumiemy, że być może owe maski nakładamy czasem innym my sami. Chcemy kogoś widzieć takim, żeby nam pasował, czasem pomijając sygnały, które ta druga osoba wysyła.
Sami często ubieramy innych w maski, które czasem stają sie na pewien czas czyjąś własną twarzą, jednak zawsze to tylko maska. I kiedyś nadejdzie pora, kiedy przedstawienie się skończy i trzeba będzie tą maskę zdjąć, bo inaczej ktoś inny to za nas zrobi. Czasem chcemy ją nosić dalej, bowiem zdążyliśmy uwierzyć, że to jesteśmy prawdziwi my, jednak prawdziwa natura zawsze wyjdzie na jaw. A może ja tylko bronię kolejnego, egoistycznego, wiecznego chłopca bojącego się odpowiedzialności? Na to pytanie odpowiedz sobie sam.
Jaki morał z tego? Ano żaden. Różne bowiem motywy rządzą człowiekiem. Czasem ktoś się zmienia, czasem odkrywa coś, czego wcześniej o sobie nie wiedział, a czasem po prostu ukrywał swoją prawdziwą twarz nawet wiele lat. Reguły nie ma.
Dlatego przeprowadziłam się na dziką wyspę. Z moimi przyjaciółmi. Tam nikt nikogo nie ocenia za wygląd, ani za to, jaki jest. Jesteśmy szczęśliwi i układamy nasze życie według własnych zasad. Swoista utopia. A wiadomo, jak to z utopią jest...

 

 

                                                                                                      

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
LavenderLVR · dnia 14.07.2015 15:57 · Czytań: 1086 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Figiel dnia 15.07.2015 10:59
Wiesz, zadumałam się nad Twoim tekstem. Niesie on prawdę o niestabilności natury człowieka i o tym, że to, co było wczoraj ideałem, rzeczą wartą zachodu, ba! nawet poświeceń - jutro może stać się dla kogoś błahostką lub niepotrzebnym balastem, od którego pragnie się wyzwolić. Zastanawiam się tylko, czy to ludzie się zmieniają, czy pchają ich do tego warunki zewnętrzne. Bardzo znamienna jest wypowiedź Adama:
Cytat:
Zro­zum w końcu! – krzyk­nął po­now­nie, sia­da­jąc na sofie. - Nie mogę być po­strze­ga­ny... Jako  ktoś, kto prze­by­wa z nimi na co dzień..!  Lu­dzie tego nie zro­zu­mie­ją, nie po­my­ślą, że my ich tylko wspie­ra­my. Po­my­ślą, że skoro tyle dzia­ła­my z nimi, to zna­czy, że z nami też jest może coś nie tak, że je­ste­śmy tacy, jak oni!..

Można by uznać, ze okazał się człowiekiem niestałym w poglądach, chwiejnym, że wręcz zdradził partnerkę i ich wspólne ideały. Jednak nie byłabym tak surowa w ocenie. Myślę, że bardziej zbrakło mu sił, ugiął się pod naciskiem rzeczywistości i pragnieniem wtłoczenia się w bezpieczną normę, a to nie to samo, co oszukańcza maska. Dziś szalenie trudno jest być innym...
Bardzo dobry tekst, zmusza do zastanowienia.
Pozdrawiam serdecznie:)
LavenderLVR dnia 24.07.2015 13:07
Dziękuję za ocenę, dopiero rozpoczynam prawdziwą przygodę z pisaniem (do tej pory byłam raczej pisarką t.zw. "niedzielną";) ), więc pozytywna opinia na początek jest miłym zaskoczeniem. Tym bardziej od zwyciężczyni;) Przepraszam, że taka krótka moja wypowiedź, ale akurat teraz nie bardzo mam czas, w wolnym czasie poczytam konkursowe teksty i bardziej się rozpiszę;)
Również pozdrawiam:)
introwerka dnia 25.07.2015 11:52
Bardzo ciekawy tekst, przeczytałam z przyjemnością. Podoba mi się, że nie oceniasz postępowania bohatera, potrafisz dostrzec wieloaspektowość, powiedziałabym: zalety pluralizmu:

Cytat:
Jaki morał z tego? Ano żaden. Różne bo­wiem mo­ty­wy rzą­dzą czło­wie­kiem. Cza­sem ktoś się zmie­nia, cza­sem od­kry­wa coś, czego wcze­śniej o sobie nie wie­dział, a cza­sem po pro­stu ukry­wał swoją praw­dzi­wą twarz nawet wiele lat. Re­gu­ły nie ma.

Podoba mi się też, że bohaterka próbuje jednak budować alternatywną wobec prostego "konsumpcjonizmu" wersję, wystrzegając się jednocześnie złudzeń i nadmiernych oczekiwań.

Pozdrawiam serdecznie :)
Pan_Plywak dnia 10.08.2015 22:27
Ciekawy temat. Podoba mi się dialog - naturalnie wyszedł. Wypunktowano już zalety, więc ja dla odmiany trochę się "podoczepiam" (mam nadzieję konstruktywnie) To co mi nie zagrało najbardziej to przemiana Adama. Kilka razy dajesz nam do zrozumienia, że to był dobry gość, a tu nagle wychodzi z niego mały człowieczek, bo:
Cytat:
- Dzisiaj na przykład kobieta w sklepie spytała mnie, czy mi też czegoś... brakuje. Wiesz, jak się poczułem?!

Mnie to nie przekonuje. Ludzie (zwłaszcza ci spotkani w sklepie) oceniają przede wszystkim naszą powierzchowność. A z tekstu wynika, że Adam dobrze sobie radzi w życiu. Czemu ktoś miałby pomyśleć, że czegoś mu brakuje? Ta analogia:
Cytat:
Lu­dzie tego nie zro­zu­mie­ją, nie po­my­ślą, że my ich tylko wspie­ra­my. Po­my­ślą, że skoro tyle dzia­ła­my z nimi, to zna­czy, że z nami też jest może coś nie tak, że je­ste­śmy tacy, jak oni!..
Naciągana. Przecież potrzeba mnóstwo wewnętrznej siły, by tak aktywnie pomagać innym. No, ale cóż, to są poglądy Adama. Zastanawiam się tylko, czy warto robić z niego aż tak negatywną postać? Powiem więcej, rozumiem jego irytację. Każdy potrzebuje przestrzeni tylko dla siebie i żałuję, że bohaterka nie doszła do podobnych wniosków. Zamiast tego poszła w kolejne ekstremum:
Cytat:
Dla­te­go prze­pro­wa­dzi­łam się na dziką wyspę. Z moimi przy­ja­ciół­mi.
Osobowość typu borderline? Można by ciekawie rozwinąć ten wątek. Bo jeśli Adam nie był nigdy dobry, a tylko bohaterka takim go widziała, to zastanowiłbym się nad zdaniami tego typu:
Cytat:
 Na­praw­dę pra­gnę­li­śmy uczy­nić ten świat lep­szym.
Narrator opowiada historię z pewnej perspektywy czasowej i już wie, że z tego Adama to było (nie było?) niezłe ziółko. Tyle ode mnie, mam nadzieję, że uwagi okażą się pomocne. Pozdrawiam :)
Krystyna Habrat dnia 04.10.2015 12:23
Bardzo wdzięczna i szlachetna idea opowiadania, a że w komentarzu wspominasz, iż dopiero rozpoczynasz przygodę z pisaniem, coś ci podpowiem: postaraj się bardziej unaoczniać swoje idee, żeby nie nie łatać ich publicystyką, czego u ciebie jest za dużo, a nasila się pod koniec.
Raz, ale tylko jeden raz wyczytałam (autora pominę) coś takiego, że utwór literacki bazuje na idei, a przedstawia się ją poprzez obrazy. W momentach, kiedy przeważa jedno z nich wychodzą szwy utworu i tego trzeba unikać. Te obrazy to niekoniecznie opisy przyrody, ale pokazanie bohaterów, akcja, wszytko to, co zatrzymuje chwilę akcji w jej wielorakich smakach, unaocznienie akcji w danej chwili, itd. Czyli mniej wyrażać poprzez pojęcia abstrakcyjne, ale przez unaocznione momenty akcji.
Sama już zapomniałam o co tam chodziło, a notes z zapiskami wyrzuciłam. Niestety trochę tych teorii warsztatowych poznałam zanim przyszło mi do głowy samej coś pisać i ta wiedza bardzo hamowała moje twórcze zapędy, nawet dotąd, choć nie do końca powstrzymała.
Chyba więc nie warto zaczynać od teorii, tylko wymyślać i pisać. Próbować, a słuchać przy tym życzliwych komentarzy i z nich coś czerpać. Ale tylko z życzliwych. Najlepsi ponoć pisarze popełniają wiele błędów i uchybień wobec teorii, jak pisać.
Ja na te różne teorie twórczości trafiłam nie z powodu, że zachciało mi się być pisarzem, ale przy pisaniu pracy magisterskiej i to nie na polonistyce.
Życzę powodzenia.
MaevCarthe dnia 06.10.2015 23:47 Ocena: Bardzo dobre
Uwielbiam idealnie skonstruowaną prostotę :) Proszę nie mylić z "prostactwem"! Tekst jest logicznie i jasno napisany co pozwala dokładnie skupić się na przekazie i treści opowiadania. Chwilę po przeczytaniu pomyślałem - Ależ dziwne z nas istoty...
kasiaM2 dnia 08.10.2015 10:48
Wow... jestem pod wrażeniem... takie proste, a pięknie. Napisane tak, że brak mi słów.
minimalpkaa dnia 01.11.2015 19:06 Ocena: Bardzo dobre
Przeczytałam Twój tekst jako jeden z pierwszych na tym forum. No w zasadzie jako szósty ;) I szczerze mówiąc, w jakiś sposób mnie urzekł. Myślę, że to dlatego, że mogę w pewnym sensie się z nim utożsamić. Sama jestem typem tzw. ludzi dobrej woli i uwielbiam pomagać innych. Najbardziej satysfakcjonującą rzeczą dla mnie jest sprawić, żeby na twarzy innych, mimo złych rzeczy, które ich spotykają pojawił się uśmiech. Bardzo bliska mi osoba miała podobne podejście do życia, jednak przez pewne okoliczności, podejście jej się zmieniło. Może to przez to, co przeszła, może przez ludzi, nie wiem. Stała się oschła, niemiła. Nie obchodziło jej życie innych. Nie winię jej za to, ale staram się żeby na powrót stała się tą samą osobą co kiedyś. Bohaterka mogła w sumie bardziej się postarać, spróbować zrozumieć postawę partnera, ponieważ dziwnym jest, żeby tak szybko zrezygnować z ukochanej osoby, ale każdy ma inne poglądy i pomysły. ^^ Osobiście tekst mi się podoba.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty