Słowo na wirtualnym papierze - bemik
Proza » Obyczajowe » Słowo na wirtualnym papierze
A A A
Od autora: Inspirowane życiem.

 

- Co tam słychać w wielkim świecie? - Marek postawił zakupy na stole w kuchni i jeszcze w kurtce zajrzał do żony. - Jak tam?

- Mnie pytasz? To ty wychodzisz do biura, ja zostaję tutaj.

- No właśnie, kochanie, biuro to nie świat. Cały dzień serfujesz po necie, więc widzisz i wiesz znacznie więcej.

- Może widzę, ale co z tego? Nic! Kompletnie nic.

Żal i gorycz, z jakimi wypowiedziała te słowa, zwróciły jego uwagę. Odłożył sałatę do zlewu, wytarł ręce w kuchenną ścierkę i podszedł do łóżka.

- Co się stało?

- Nic! Jak zwykle nic. Komuś było źle, ale nikt tego nie widział. Nikt nie dostrzegł, że ta mała potrzebuje pomocy, że wystarczyłoby jedno dobre słowo, uśmiech czy współczujący uścisk dłoni, a ona żyłaby...

- O czym mówisz? - Patrzył na wykrzywioną gniewem i złością twarz żony i zastanawiał się, co ją tak poruszyło.

- Bo przeczytałam tę historię - opis samotności, wyobcowania, zamykania się przed światem, który krzywdzi, spycha na margines, aż wreszcie prowadzi do śmierci...

- Krysiu, rozumiem, że to kolejne opowiadanie na tym twoim portalu, tak?

- Tak.

- Więc chciałem ci przypomnieć, że to wszystko jest fikcją. Ta dziewczynka nie istnieje, nikt jej nigdy nie widział, nikt jej nie skrzywdził i to autor wszystko wymyślił.

- Nie wymyślił, rozumiesz? - prawie na niego krzyczała. - Nie wymyślił! On zobaczył maleńki fragment tej historii, a potem dopisał resztę.

- Jaki fragment zobaczył? - spytał łagodnie, ujmując jej dłoń.

- Jej twarz! Smutne oczy, usta wykrzywione przerażeniem, ślady łez na policzku...

- I to wystarczyło, żeby napisał całą historię?

- Tak, bo on poczuł tę dziewczynkę, zrozumiał jej strach i ból. I samotność...

- To dlaczego jej nie przytulił i nie pocieszył? - spytał Marek, ale zrobił to bardzo cicho, już w drodze do kuchni. Tak, żeby nie słyszała. Głośno zaś poinformował, że odgrzewa obiad.

* * *

Noc nie zawsze jest straszna. Czasem otula ciepłym aksamitem, kołysze w ramionach jak matka, całuje powieki delikatnie, że aż łaskocze i robi to tak długo, póki ona nie zaśnie, wsłuchana w spokojny, głęboki oddech Marka.

Krysia już nie pamięta ciepła jego ciała obok siebie. Śpi, skulony jak dziecko, na łóżku obok. Blisko, żeby w każdej chwili być do jej dyspozycji. Daleko, żeby nie zaplątać się w wężyk kroplówki. Ale nie czuje bicia jego serca.

Dziś w nocy nie będzie krzyczała, pozwoli mu się wyspać, bo przecież on rano musi wstać do pracy. Dziś w nocy nie dopuści, by potwory wypełzły z zakamarków. Dziś w nocy będzie snuła łagodne, kolorowe opowieści, które stłumią rodzący się ból. Dziś w nocy jeszcze uda jej się normalnie spać.

* * *

- No, jak tam, kochanie? Pani Halinka mówiła, że byłaś dziś wyjątkowo spokojna, zaczytana. Prawie z nią nie rozmawiałaś! - Marek powiesił kurtkę w przedpokoju i zajrzał do żony.

- To nie pani Halinka! - Głos kobiety dźwięczał strachem, dygotał i trząsł się.

- A kto, jak nie Halinka? - Marek przysiadł na krześle obok łóżka i ujął dłoń żony.

- To potwór. Dokładnie taki, jak opisali. Czyha tylko na dogodną okazję, żeby mnie dopaść.

- Skarbie, opowiadasz głupoty. Byłyście cały dzień same, gdyby chciała, już by cię dopadła, prawda?

- Nie udało jej się, bo jestem sprytniejsza. – Krysia uśmiechnęła się triumfująco. – Cały czas byli oni!

- Kto?

- No, oni! - Zniecierpliwiona kobieta wskazała ręką laptop. - Rozmawiałam z nimi, kiedy się pojawiała. A ona udawała ciągle, że musi coś koło mnie zrobić – a to przynosiła proszki, zmieniała kroplówkę, poprawiała pościel...

- To należy do jej obowiązków – usiłował wtrącić Marek.

- Tak, ale wiesz, jak ona wtedy wyglądała? Oczy zwężały jej się w szparki i świeciły takim okrutnym, cytrynowym blaskiem, a zamiast paznokci pojawiały się szpony... Gdyby nie oni, już by mnie nie było...

Mężczyzna pochylił nisko głowę, a potem zwinął dłonie w pięści i przycisnął je do skroni. Po chwili spojrzał w twarz kobiety.

- Krysiu, ale ty jesteś bezpieczna, wiesz?

- Co ty bredzisz? A jak ich zabraknie? Wiesz, co ona zrobi, jak nie będzie świadków?

- Nic nie zrobi. Jesteś absolutnie bezpieczna, bo ona nie tknie twojej krwi!

- Jak to?

- Nie ruszy cię, bo jesteś chora, twoja krew jest chora i gdyby wypiła jej chociaż kropelkę, umarłaby natychmiast. Rozumiesz, kochanie?

Kobieta zamyśliła się na chwilę.

- Masz rację. Teraz już wiem, dlaczego zawsze zakłada rękawiczki zanim mnie dotknie.

* * *

Noc nie zawsze jest straszna. Czasem przylatują motyle i ważki, żeby rozświetlić mrok refleksami srebrnych i złotych błysków. Zjawiają się nie wiadomo skąd i tańczą. Najpierw wokół stojaka z kroplówką, potem wokół lampki nocnej, a później pod sufitem, by na koniec wypełnić cały pokój. Wirują tak szybko, że od obserwacji kręci jej się w głowie, ale nie może oderwać od nich wzroku. I nawet nie chce tego, bo za zamkniętymi powiekami panuje całkowita ciemność. Zimna i wroga. W niej rodzi się ból i jeśli nie otworzy oczu, będzie narastał do crescendo, aż zacznie krzyczeć i obudzi Marka. A te piękne owady łagodzą cierpienie, rozśmieszają ją nawet. O, właśnie jeden motyl stworzył bańkę, wypuścił ją ze ssawki i pozwolił odpłynąć. Przez chwilę kula wiruje pod sufitem, ale ważka nie może oprzeć się ciekawości i dotyka jej czułkami. To wystarczy, by krucha powłoka rozbryznęła się i mokrymi cząsteczkami osiadła na twarzy Krystyny. Kobieta chichocze, bo łaskoczą ją w nos. Motyle wypuszczają więcej baniek, a ważki rozrywają je. Coraz więcej wilgotnej mgły spada na wychudłe ciało. Już cała skrzy się tęczowym blaskiem, ale one nie przestają. Wkrótce jest otoczona kokonem z rozpryśniętych baniek i czuje, jak warstwa po warstwie jej pancerz tężeje. Kurczy się i ściska. Przygniata swoim ciężarem, dusi. Chce zawołać Marka, ale do gardła wpadają kolejne krople i natychmiast tworzą czop, przez który nie może przebić się jej głos. Rzuca się, usiłując rozkruszyć skorupę, z nadzieją, że hałas zbudzi męża. Usłyszał! Przybywa na ratunek, gołymi rękoma usiłuje rozbić pancerz, uwolnić ją, ale brak mu sił. Marku, pospiesz się. To miażdży mi kości! Ból jest nie do zniesienia, tak potężny, że w końcu wyciska z gardła zastygłą masę i wreszcie wydobywa się krzyk, który przechodzi w skowyt. Marku, pospiesz się! Ja już nie wytrzymam dłużej...

Nareszcie udaje mu się naruszyć konstrukcję, odłamany fragment rani ją w ramię, ale to nic, bo dalej idzie już szybciej. Kawałek po kawałku odpada skorupa. Wreszcie może zaczerpnąć oddechu. Wreszcie może otworzyć oczy. Nie ma już ważek i motyli. Ale jest Marek. Masuje jej ramię.

- Już dobrze, kochanie, już dobrze – powtarza jak zahipnotyzowany, a oczy dziwnie szklą mu się w blasku lampki. - Już dobrze...

- Pewnie że dobrze, bo przegoniłeś te wstrętne owady. A ja myślałam, że są moimi przyjaciółmi.

* * *

- Zrób mi zastrzyk...

- Nie mogę, Krysiu, dostałaś dwie godziny temu!

- Zrób mi zastrzyk! - Jej głos nie prosi, nie błaga. Jej głos rozkazuje, żąda. Wwierca się w mózg, sączy jadem do ucha. - Gdybyś mnie kochał, ale tak naprawdę kochał, zrobiłbyś mi ten zastrzyk. Albo dwa, albo pięć. Żebym przestała czuć... Nienawidzę cię!

- Krysiu, nie mów tak! Kocham cię.

- Powtarzasz to cały czas. Kocham cię, to dla twojego dobra... Jakie to moje dobro? Czy cierpienie może być dobrem?

- To Bóg tak chce, Krysiu. - Głos mężczyzny jest cichy i niepewny.

- Gówno, nie Bóg. Jaki Bóg chciałby, żeby jego wyznawcy cierpieli, co? A nasz podobno jest dobry, łagodny. Nie uwierzę, że może chcieć czyjegoś cierpienia. To ludzie wymyślili te bzdury. Dlaczego psa, który cierpi, można uśpić, a mnie nie? Powiedz mi, dlaczego? Czy jestem w czymś gorsza od tego zwierzęcia?

- Ale przecież wierzysz w Boga i niebo?

- Wierzyłam. Kiedyś. Teraz wierzę w czarną dziurę. Wiesz, takie coś, co kurczy się i kurczy, a kiedy wydaje się, że już bardziej nie może, ono nadal się kurczy i przechodzi na drugą stronę. I wciąga ze sobą wszystko. I Boga, i psa, i mnie, tylko daj mi ten zastrzyk, błagam cię!

- Kochanie, nie mogę. Lekarz powiedział, że nie częściej niż...

- Ten lekarz gówno wie. I ty gówno wiesz. Pamiętasz tę książkę, którą chciałam ci przeczytać? Pamiętasz? To była powieść o nas. Ktoś ją napisał dla mnie, żebym wiedziała, co mnie czeka. Że mnie zabijesz, choć będziesz cały czas taki słodki... Zrób mi ten zastrzyk, słyszysz do cholery. Zastrzyk!

Poczuła lekkie ukłucie i spojrzała w twarz ukochanego. Wiedziała, że to ostatni raz.

- Jesteś uodporniona na wszystkie możliwe cholerstwa. Możesz ruszać na podbój kosmosu! Przygotuj dla nas nową Ziemię!

- Jak najdalej od ciebie! - zaśmiała się i przytuliła policzek do jego dłoni. - I od twoich cholernych szczepionek.

- Idź już, czekają na ciebie!

Faktycznie, grupa kilkunastu osób ubranych w jednolite, białe kombinezony stała przed wejściem do pojazdu. Szef machnął na nią ponaglająco. Po chwili znaleźli się we wnętrzu. Część zasiadła w kabinie sterowniczej, resztę skierowano do pomieszczeń hibernacyjnych. Rozebrała się i naga wsunęła do kapsuły. Przez chwilę denerwowała się, szczególnie gdy zamykało się nad nią przezroczyste wieko. Ale zaraz, zgodnie z zaleceniami komputera, ułożyła się wygodnie. Było ciepło, cicho i bezpiecznie, jak w łonie matki. Znowu poczuła ukłucie. Uśmiechnęła się lekko. Tym razem to nie Marek. Automat iniekcyjny wstrzykiwał jej różne preparaty, by mogła zasnąć i tak samo bezpiecznie się obudzić. Jeszcze jedno ukłucie. I kolejne.

- Będę na ciebie czekać, Marku. Wszystko przygotuję. Upiekę dla ciebie sernik na powitanie.

Tę ostatnią przed zaśnięciem myśl przesłała mężowi telepatycznie. Wiedziała, że ją odbierze. Od zawsze potrafili tak się porozumiewać.

* * *

Włączył laptop i otworzył jej ulubioną stronę. Przez chwilę zastanawiał się, czy powinien ich powiadomić. Wyciągnął palec i pogłaskał trójkolorowego kota na awatarze. A potem przesłonił dłonią jej nick. Spomiędzy palców wypływały słowa. Ale bez ironicznego skrzywienia ust, bez pobłażliwego chichotu, bez dziecinnego zachwytu to już nie są jej słowa. Jej też już tu nie ma. Nie istnieje.

Nic im nie powie, bo po co? Nie znali jej. Nawet jej imię pozostało tajemnicą. Nie mieli pojęcia, czy kocha, czy cierpi. Czy umiera. Była tylko słowem na wirtualnym papierze.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bemik · dnia 27.07.2015 17:49 · Czytań: 732 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 9
Komentarze
Klau dnia 28.07.2015 16:02
Zawsze mi się wydawało, ze kiedy się umiera, noce wydają się być wyjątkowo długie. A tu ostatnie chwile życia okazują się tak naprawdę nierealne i nieprawdziwe - są wypełnione bólem i środkami przeciwbólowymi. Piękny opis nocy z owadami.
Jonasz dnia 28.07.2015 16:12 Ocena: Bardzo dobre
Nie jest łatwo pisać o cierpieniu, o chorobie, o umieraniu... Sama zmierzyłaś się z tym i wiesz, jakie to trudne. Nie mówić w oczy, ale tak, by czytelnik wszedł w stworzony przez autora świat i chciał być tam jak najdłużej. Przejmujący tekst, bemiku.
bemik dnia 28.07.2015 17:26
Dziękuję Wam bardzo za wizytę i miłe słowa. Marek i Krysia istnieli naprawdę, choć pewnie Krysi już nie ma. Spotkałam ich w szpitalu i dopowiedziałam sobie ich historię.
Heisenberg dnia 29.07.2015 00:41
Mnie się tak średnio - a nawet niezbyt - podoba. Nie wiem, dlaczego. Tekst jest dobry, bez dwóch zdań. Ale... Chociaż, no kurcze, ciekawa bohaterka i w ogóle... Nie wiem. Może moja podświadomość, po przeczytaniu "Zywozmiji" (dobrze odmieniłem?) oczekuje innej tematyki od Twoich tekstów, bemik. Chociaż też dziwne, bo przecież bardzo cenię różnorodność.

Mniejsza. Życzyłbym sobie, żeby wszystkie portalowe teksty, które mi się mniej podobają (bo nie mówię, że wcale, tylko odrobinę mniej niż bardziej), były tak świetnie napisane, jak Twoje "Słowo".
bemik dnia 29.07.2015 09:18
Dzięki, Heisenberg. Mam sporo tekstów na swoim koncie, które dotyczą choroby, śmierci, samotności itd. Może to wynika z mojego wieku, może to wina przejść? Sama nie wiem. Natomiast równie często sięgam po fantastykę lub mieszam gatunki. Dlatego nie przyzwyczajaj się :-) Mam na swoim koncie nawet bizarro, choć przyznaje, to raczej jednorazowy wybryk i na pewno odstający od tego, co zwyczajowo uważa się za ten gatunek.
Figiel dnia 29.07.2015 10:29 Ocena: Świetne!
Musiałam sobie trochę pobyć z Twoim tekstem, bo usłyszałam w nim echo własnych myśli. Choroba, umieranie - to los pisany niemal każdemu z nas, z wyjątkiem tych, którzy odejdą nagle. Zwyczajna kolej rzeczy, tu opisana w szczególny sposób - mieszaniną ciepła i dramatu. Świetny fragment z owadami, ale nie to mnie w tym obrazie zatrzymuje, ale pytanie o słowa, które po nas zostaną. Po nas, czyli internetowych twórcach, w większości ukrytych za nickami.
Cytat:
Nie wy­my­ślił! On zo­ba­czył ma­leń­ki frag­ment tej hi­sto­rii, a potem do­pi­sał resz­tę.
- Jaki frag­ment zo­ba­czył? - spy­tał ła­god­nie, uj­mu­jąc jej dłoń.
- Jej twarz! Smut­ne oczy, usta wy­krzy­wio­ne prze­ra­że­niem, ślady łez na po­licz­ku...
- I to wy­star­czy­ło, żeby na­pi­sał całą hi­sto­rię?
- Tak, bo on po­czuł tę dziew­czyn­kę, zro­zu­miał jej strach i ból. I sa­mot­ność...

Ano właśnie. Za słowami stoi człowiek pełen empatii, albo odwrotnie, wystraszony, przepełniony złością na świat, czasem zwyczajnie przygnębiony. Nie wiemy, co siedzi w duszach nicków. Czytamy tylko ich słowa. Jeśli jednak wsłuchamy się w nie dostatecznie cierpliwie, można wiele usłyszeć, a wtedy nick staje się żywym człowiekiem i gdy zniknie, być może zadamy sobie pytanie: gdzie jest? Co się stało?
Pozdrawiam serdecznie:)
bemik dnia 29.07.2015 16:28
Wiesz, Figielku, ja też często myślę o tym, co po mnie zostanie. Mnie choroba ostrzegła, ale zostawiła sporo czasu (taka mam nadzieję), dlatego nie żyję internetem, a przynajmniej nie tylko. Kiedy mnie zdiagnozowano, pomyślałam, że to pomyłka. Kiedy do mnie dotarło, zaczęłam się bać, że zabraknie mi czasu na tak wiele rzeczy. Teraz dostałam ten czas i naprawdę inaczej patrzę na życie, na dzieci, dostrzegam rzeczy, których przedtem nie zauważałam. Jakby ktos ze mnie zerwał parę warstw skóry i dał mi inną wrażliwość.
Zdarza mi się to przelewać na papier (wirtualny), choć nie przeczę, że czasem wypisuję też głupoty dla samej radości
Dzięki
skroplami dnia 31.07.2015 20:49 Ocena: Świetne!
Wciąga, staje się częścią, inne wokół znika. Tak krótko o czytaniu powyższego.
Jest tu wszystko na skraju i pociąga w przepaść. Bardzo dobry tekst chociaż moim "idolem" "stawitzky". Dziękuję za tę chwilę zagubienia i dostrzeżenia, za wody kubeł na głowę też :).
Doskonała konstrukcja poprzez zjednoczenie autora z tekstem i w efekcie narodziny bdb opowiadania :). Przepraszam, autorki.
bemik dnia 02.08.2015 18:36
Dziękuję bardzo za komentarz i świtną ocenę.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:65
Najnowszy:pica-pioa