plener. Wrocław. dach budynku. noc.
Chłopak, MATEUSZ, siedzi na krańcu dachu. Wygląda na bardzo zmęczonego, ma podkrążone oczy, rozczochrane włosy, pękniętą wargę. Pali papierosa, nogi ma spuszczone w dół. Wychyla się to w przód, to w tył jakby miał zamiar zeskoczyć. Na dach wchodzi drugi chłopak - PUNK - w rozciągniętych, brudnych ciuchach. Ma długie, potargane włosy i dwudniowy zarost na twarzy. Popija whisky z trzylitrowej butelki, która jest już w połowie pusta i podchodzi do chłopaka palącego papierosa. Siada obok niego po turecku.
PUNK
Poszła już.
Mateusz
Wiem, kurwa, widziałam jak wychodzi z budynku.
Rzuca papierosa z dachu i patrzy za nim, wychylając się mocno w przód.
PUNK
Chyba nie zamierzasz się rzucić?
MATEUSZ
(Wzrusza ramionami.)
A co?
PUNK
Dzisiaj twoja kolej zmywania naczyń.
MATEUSZ
To rzucę się jutro.
PUNK
Juro miałeś posprzątać kibel. Koszmarny bajzel tam mamy.
MATEUSZ
(Łapie się za głowę i zgina wpół.)
Boże, kurwa, Jezu! Punk! Ta szmata mnie zdradziła! Jezu!
Punk wyciąga w jego kierunku odkręconą butelkę.punk
(Rozkazująco.)
Masz! Napij się!
Mateusz chwyta butelkę i bierze dużego łyka.
MATEUSZ
(Jękliwie.)
Nienawidzę swojego życia.
Punk klepie go po plecach.
PUNK
Ostrzegam cię, chłopcze. Jeśli się teraz rozpłaczesz, to ja się rzucę z tego dachu.
Mateusz śmieje się urywanie.
PUNK
(W tonie dobrej rady.)
Napij się jeszcze.
Mateusz pije posłusznie i nerwowym gestem odgarnia włosy z czoła. Naprawdę wygląda jakby miał się rozpłakać.
MATEUSZ
Rzygać mi się chcę od tego wszystkiego! Matka znowu na odwyku,
Elena nie daje znaku życia od miesiąca... Kurwa, moje życie jest gówniane...
PUNK
A dzieci w Afryce umierają z głodu, Mat. Weź to pod uwagę.
MATEUSZ
Weź nie pierdol! A Bridget Jones i Mark Darcy? Na końcu się zaręczyli.
PUNK
Oni nie istnieją naprawdę.
MATEUSZ
(Odwraca się do Punka.)
I wiesz o czym to świadczy?! W prawdziwym życiu miłość nie istnieje!
PUNK
(Kręci głową.)
Profesor Wpierdol by się tak nie mazał.
MATEUSZ
(Wściekle, wskazując na Punka palcem.)
Nie mieszaj do tego Profesora Wpierdol!
PUNK
(Wyciąga przed siebie dłonie uspokajającym gestem.)
Dobra, dobra! Odstawiamy Profesora Wpierdol. Profesor Wpierdol jest świetny. Zajebałby dziwkę.
MATEUSZ
(Krzyczy.)
Ona nie jest dziwką! Nie mów tak o niej!
Punk patrzy na niego kpiąco, bez słowa. Mateusz wzdycha i znów spogląda w dół.
MATEUSZ
Cztery piętra, to ile metrów?
PUNK
Około czternastu, piętnastu metrów.
MATEUSZ
Jeśli skoczę to się zabije? Nie wyląduje na wózku ani nie zostanę warzywkiem, nie?
PUNK
Przestań, Mat. To wcale nie jest zabawne.
MATEUSZ
Mówiłem ci już, że nie zaliczyłem prawa mediów?
PUNK
To jeszcze nie jest powód, żeby się zabijać.
MATEUSZ
A fakt, że dziewczyna, z którą byłem prawie rok jebnęła mnie po rogach?
PUNK
Mat, stary...
MATEUSZ
Kurwa! Zdradziła mnie z gościem, który sprzedawał nam piguły! Czy to jest normalne?! Punk, powiedz mi, do diabła! Czy to jest, kurwa normalne?! Kochałem ją! Jezus Maria! Ona się z nim przespała! Nie mogę o tym myśleć! Naprawdę się zaraz zrzygam!
PUNK
(Prosząco.)
Mat...
MATEUSZ
Nie "Matuj" mi to! Co ja mam teraz zrobić?!
Przykłada dłoń do czoła i spod jego powiek wypływa kilka łez.
MATEUSZ
Kurwa!
(Ociera łzy wierzchem dłoni.)
Ale ze mnie cipa! Płakać po takiej szmacie!
PUNK
Pamiętasz jak w trzeciej klasie gimnazjum zerwała ze mną Dominika?
MATEUSZ
(Zerka na niego przelotnie.)
Taak...
PUNK
Wtedy to ja płakałem. Siedziałeś ze mną całą noc i piliśmy wino, które zrobiła moja mama. Było strasznie mocne. Następnego dnia mieliśmy pierwszego kaca giganta.
MATEUSZ
(Kiwa głową.)
Czyli teraz moja kolej na robienie z siebie baby?
PUNK
Nie pierdol. To był bardzo męski płacz.
MATEUSZ
(Śmieje się.)
Wyłeś wtedy jak moja siostra i krzyczałeś, że już nigdy nikogo nie pokochasz.
PUNK
To fakt. Nie wypominaj mi. Byłem wtedy młody.
MATEUSZ
(Poważnie.)
Co ja mam teraz zrobić, Punk?
PUNK
Zachlejmy pałę, a później idźmy spać. Następnego dnia wszystko wygląda inaczej.
MATEUSZ
Mam ochotę skoczyć.
PUNK
Ale nie rób tego. Nie dam rady zapłacić czynszu sam. Jestem biednym studentem.
MATEUSZ
Gówno mnie to obchodzi.
PUNK
Nie kłam. Kochasz mnie.
MATEUSZ
Nie podrywaj mnie.
PUNK
(Wzdycha.)
Chodź do domu, stary.
MATEUSZ
Jeszcze nie. Jeszcze się zastanawiam.
PUNK
Mówisz poważnie, co?
MATEUSZ
Tak.
Punk
Nie jest tego warta...
MATEUSZ
A co jeśli ona była tylko katalizatorem? Jeśli moje życie już od dawna było tak beznadziejne, że chciałem się zabić, ale dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę?
PUNK
(Nagle.)
Mam pomysł!
Mateusz pociąga łyk z butelki i oddaje ją Punkowi.
MATEUSZ
Wal. Jestem otwarty na propozycje.
Punk
To jest świetny pomysł.
MATEUSZ
No, dobra. Słucham cię.
PUNK
(Podekscytowany.)
Trzy powody, dla których warto jest być mną.
MATEUSZ
(Zbity z tropu.)
Co?
PUNK
Wymyśl trzy powody, dla których warto jest być tobą.
MATEUSZ
A co jeśli nie znajdę aż trzech? Wtedy będę mógł skoczyć? Czy to znaczy, że skoro nie ma powodów, żeby być mną, to mogę się zabić?
PUNK
(Wzdycha.)
Podaj mi po prostu te powody.
PRZEJŚCIE DO:
wnętrze. studio. zdjęcia specjalne.
Mateusz stoi na tle białego płótna. Jest ubrany w poprzecierane dżinsy, biały tank-top, skórzaną kurtkę i trampki. Ma za uchem papierosa, a na nosie ray-bany. Po chwili zdejmuje je i chowa do kieszeni kurtki. Patrzy w kamerę z arogancką miną i schyla się po coś. Po chwili podnosi z podłogi, na wysokość swojej klatki piersiowej, płachtę białego papieru z napisem: "PIERWSZY POWÓD, DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ".
Obraz się zaczernia.
Rozjaśnienie.
wnętrze. bar. wieczór.
Mateusz, Punk i ładna dziewczyna z czerwonymi włosami - ELENA, wszyscy ubrani na galowo, siedzą przy stoliku. Piją piwo i palą papierosy.
ELENA
Ludzie, dziś jest pierwszy dzień reszty naszego życia!
PUNK
Jeśli zdamy.
MATEUSZ
Punk!
PUNK
No co? Tylko żartuję. Nie bądź baba!
Mateusz prycha i pije piwo z obrażoną miną. Elena i Punk się z niego śmieją.
PUNK
A zwróciliście dzisiaj uwagę na Pannę Wymagającą? Ja nie wiem, gdzie ona kupuje te swoje peruki, chyba w sklepie dla cyrkowców. Zamiast kwiatów trzeba było jej dać nos klowna.
Elena i Mateusz się śmieją.
ELENA
A jej rajstopy? Dam sobie rękę uciąć, że specjalnie je tak rozciąga, żeby z niej zwisały.
PUNK
Może to nie rajstopy, a jej skóra?
ELENA
(Z obrzydzeniem.)
Fuj!
PUNK
(Wzrusza ramionami.)
Nie zdziwiłbym się wiesz... W tym wieku pewnie też ci tak skóra zwiśnie.
Elena udaje, że go przypala.
ELENA
Chyba tobie. Ale musicie przyznać, że jej głos nie był nawet tak strasznie jazgotliwy jak zawsze.
PUNK
Wydaje ci się, bo prawdopodobnie nie zobaczysz jej już nigdy więcej. Pewnie już tęsknisz.
ELENA
No. Moje lesbijskie zapędy się odezwały. Jej wąsik będzie mi się teraz śnił po nocach.
MATEUSZ
Kurwa, błagam was. Co wy bredzicie?
PUNK
Oj, nie panikuj. Na pewno zdamy matury na sto procent, a później wszyscy dostaniemy się na wymarzone studia i zamieszkamy razem we Wrocławiu. Sielanka, miodzio i orzeszki. Zobaczysz, Mat.
MATEUSZ
(Zwraca się do Eleny.)
Ty też się nie przejmujesz?
ELENA
(Wzrusza ramionami.)
Nie ma co niepotrzebnie panikować. Wiem, że zbliża ci się okres, ale nie przesadzaj...
Mateusz próbuje ją pacnąć dłonią w głowę, ale dziewczyna uchyla się ze śmiechem. Wtedy z drugiej strony baru słychać KRZYKI. Punk podnosi się z siedzenia.
MATEUSZ
Co się dzieje?
PUNK
Dwóch gości kłóci się z kelnerką. Agresywne skurwysyny. Czekajcie.
Punk wstaje i idzie na drugą stronę baru. Mateusz i Elena idą za nim, ale Punk nie zwraca na to uwagi. Przystają kawałek obok stolika, przy którym stoi zapłakana KELNERKA. Jest też już tam KIEROWNIK. Dwóch rosłych facetów - KARK NR 1 i KARK NR 2 - głośno się z nim kłóci.
KARK NR 1
Nie dotknąłem jej!
KIEROWNIK
Dzwonię po policję.
KARK NR 2
Spróbuj tylko, karle.
Kierownik wraca za bar. Kelnerka też chce odejść, ale wtedy Kark nr 1 łapie ją za rękę.
KARK NR 1
Ty masz zostać, dupeczko.
Dziewczyna zaczyna się wyrywać, a karki śmieją się obleśnie. Mateusz wtedy podchodzi gwałtownie do ich stolika.
MATEUSZ
Ej! Puść ją!
KARK NR 1
(Puszczając kelnerkę i wstając.)
Bo co mi zrobisz, kurwa?!
Punk staje obok Mateusza. Kelnerka w tym czasie się zmywa.
PUNK
Żyłka ci pęknie, stary, lepiej wyluzuj. Słyszałeś co powiedział kierownik lokalu? Dzwoni po pały. Radziłbym tobie i twojemu grubokościstemu koledze opuścić ten przybytek.
Kark numer 2 również wstaje.
KARK NR 2
Gówno mnie obchodzi, że jesteś szczeniakiem. Zaraz tak ci obije pysk, że zamieciesz tymi długimi kudłami cmentarz. Wracaj na miejsce i siad.
PUNK
Powiedziałbym, że kpisz, ale z pewnością nie zrozumiesz znaczenia tego słowa, więc, żeby było ci łatwiej - pierdolisz.
KARK NR 2
Mówisz, że jestem głupi? No, to chodź! No, chodź na zewnątrz! Pokaż jaki ty jesteś mądry!
PUNK
(Wzdycha lekceważąco.)
Jakie to typowe... Przyrównujesz inteligencję do siły fizycznej...
Kark numer 2 wychodzi z boksu, prężąc mięśnie i łapie Punka za kołnierz koszuli, a później bierze rozmach, jakby chciał go uderzyć, ale Punk się uchyla i uderza go w brzuch. Kark numer 2 zgina się w pół i go puszcza. Wtedy Kark numer 1 również wysuwa się z boksu, ale nim udaje mu się wykonać jakiś ruch, Mateusz uderza go z pięści w twarz. Kark numer 2 odzyskuje siły i rzuca się na Punka powalając go na podłogę. Kelnerka KRZYCZY, a Kark numer 1, którego cios Mateusza najwidoczniej nie bardzo zabolał, popycha chłopaka, ale ten utrzymuje równowagę. Dopiero za drugim razem upada. Obok Punk i Kark numer 2 tarzają się dziko po podłodze, okładając pięściami. Kark numer 1 rzuca się na Mateusza, który próbuje wstać i siada na nim okrakiem. Zadaje pierwszy cios, po którym z nosa Mateusza tryska krew. Przymierza się do drugiego, ale nie udaje mu się go zadać, bo zwala się na podłogę jak ścięty. Nad nim stoi Elena z szyjką butelki w ręce.
Elena
Zawsze chciałam to zrobić.
Elena pomaga Mateuszowi wstać. Rozglądają się po lokalu i widzą, że Punk również wstaje spod baru. Oko już mu sinieje i ma spuchniętą wargę. Kark numer 2 leży pod barem skulony w pozycji embrionalnej.
MATEUSZ
(Próbując rękawem koszuli zatamować krwawienie z nosa.)
Coś ty mu zrobił?
PUNK
(Nonszalancko otrzepując ubranie.)
Chwyty niedozwolone są dozwolone, gdy chodzi o bójkę w barze.
Kelnerka, która do tej pory chowała się za barem, wypada zza niego i ściska Punka.
KELNERKA
Och, chłopcy, dziękuję!
Elena odchrząkuje.
KELNERKA
Tobie również, oczywiście!
Z zaplecza wychodzi kierownik.
KIEROWNIK
Właśnie zadzwoniłem po policję. Radzę wam wyjść.
Elena, Mateusz, Punk i Kelnerka patrzą na niego w zdumieniu.
KIEROWNIK
No już!
(Uśmiecha się lekko.)
Ale jak przyjdziecie jutro, drinki na koszt firmy.
plener. wejście do starej kamienicy. wieczór.
Mateusz, Punk i Elena, stoją przed otwartymi drzwiami do budynku na środku chodnika i palą papierosy. Ludzie muszą ich omijać i złorzeczą na nich, ale oni nic sobie z tego nie robią.
MATEUSZ
A więc to tu.
PUNK
Boże, mniej w opiece naszych sąsiadów.
ELENA
(Odwraca się do Punka.)
To straszne, że w chwilach zwątpienia zwracasz się do boga.
PUNK
W chwilach zwątpienia zwracam się w zupełnie innym kierunku, moja droga. Dokładnie w kierunku, w którym podąża Jasiu Wędrowniczek.
MATEUSZ
Myślałem, że wolisz Jacka Danielsa...
Punk
(Rzuca mu nieprzychylne spojrzenie.)
Głupcze, tak. Ale to lepiej brzmiało.
ELENA
Ludzie, uciszcie się. Po napawajcie się tą chwilą. Będziemy razem mieszkać w naszym studenckim mieszkaniu! Czy to nie jest piękne?
Punk obejmuje Elenę ramieniem.
PUNK
Piękne, jak cholera, moja droga. Musimy zapamiętać ten dzień.
Drugą ręką przyciąga do siebie Mateusza i też go obejmuje.
PUNK
(Wzdycha.)
Ale będzie orgia...
Elena i Mateusz odpychają go ze śmiechem.
Wnętrze. wrocław. mieszkanie paczki. Pokój Mateusza. Wieczór.
Mateusz siedzi przy biurku, pije jakiś napój z kubka i wpatruje się w zafoliowany komiks. Zbliżenie na napis na okładce: "Profesor Wpierdol". Mateusz już ma go rozpakować, gdy do jego pokoju bez pukania wpada Punk. Mateusz, aż upuszcza komiks.
MATEUSZ
No żesz kurwa! Puka się, nie?!
PUNK
A co ty tam masz, ułomie? Znowu jakieś pedalskie mangi?
MATEUSZ
Nie czytam mang.
Mateusz podnosi komiks z podłogi i z namaszczeniem odkłada go na biurko.
PUNK
(Podchodząc bliżej.)
Profesor Wpierdol? Pierwszy numer? A o czym to?
MATEUSZ
(Sarkastycznie.)
O gościu, który wypasa owce i zbiera kwiatki.
PUNK
No nareszcie jakaś porządna historia! A jakie kwiaty zbiera? Ja tam lubię bratanki.
MATEUSZ
Chyba bratki.
PUNK
Nieuleczalny literalizm. Kiedyś cię to zabije.
MATEUSZ
Alkohol i szlugi też dopowiedzą swoje trzy grosze.
PUNK
I narkotyki. Nie zapominajmy o narkotykach.
MATEUSZ
Jezu, Punk. Weź wyjdź.
PUNK
A co? Zamierzasz się stasować na swój nowy pedalski komiks?
MATEUSZ
On nie jest pedalski! To komiks o kolesiu, który nazywa się Profesor Wpierdol! Prześmiewczy komiks o systemie nauczania! Że profesorowie to życiowe niedojdy, i że nie potrafią nauczać, bo są psami! Matko, Punk, jak ty nic nie kumasz! On nazywa się Profesor Wpierdol, bo wtłukuje ludziom wiedzę do głowy!
PUNK
To by się zgadzało...
MATEUSZ
(Burkliwie.)
Co niby?
PUNK
Że większość profesorów to życiowe niedojdy. Dobra, nie dręczę cię już, ćmulu. Czytaj sobie ten swój pedalski komiks, skoro tak cię on jara.
przejście do:
wnętrze. studio. zdjęcia specjalne.
Mateusz stoi na tle białego płótna, w dłoni trzyma płachtę białego papieru, na której znajduje się napis: "PIERWSZY POWÓD DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ". Jest ubrany w poprzecierane dżinsy, biały tank-top, skórzaną kurtkę i trampki. Ma za uchem papierosa, na nosie ray-bany. Zgniata tę kartkę i rzuca ją gdzieś. Schyla się i podnosi kartkę o tych samych wymiarach, co ta pierwsza, tym razem z napisem: "DRUGI POWÓD DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ". Oblizuje usta i mruga do kamery.
Zaciemnienie.
Rozjaśnienie.
Wnętrze. Sklep z komiksami. dzień.
Mateusz i Punk stoją w długiej kolejce. Wokoło porozstawiane są stand-upy z Profesorem Wpierdol. Mateusz jest rozentuzjazmowany.
MATEUSZ
Kto by pomyślał, że Profesor Wpierdol odniesie taki sukces!
PUNK
Pamiętam dzień, w którym zamówiłeś sobie pierwszą część. Przez następny tydzień po jej przeczytaniu, chodziłeś jak zaczarowany.
MATEUSZ
A co? Tobie się nie podobał?
PUNK
Nie no, co ty. Profesor Wpierdol rządzi. Nie dziwię się, że tak się tym jarasz.
MATEUSZ
(Z uśmiechem.)
Czyli to już nie jest taki pedalski komiks?
PUNK
(Przewraca oczami.)
Nie jest. Jest zajebisty.
JAKIŚ DZIECIAK - około trzynastu lat, w typie kujona - odwraca się do nich.
JAKIŚ DZIECIAK
Profesor Wpierdol dałby nauczkę pedalskiemu Supermenowi.
MATEUSZ
(Wskazując na dzieciaka, ale zwracając się do Punka.)
Widzisz? Przy Profesorze Wpierdol to Supermen jest pedałem.
PUNK
Kurwa, Supermen nosi gacie na spodniach, stary.
Do dyskusji włącza się KOLEJNY DZIECIAK - jakieś osiemnaście lat.
KOLEJNY DZIECIAK
Supermen ssie pałę.
JAKIŚ DZIECIAK
(Rozentuzjazmowany.)
Tak! Tak! Profesor Wpierdol rządzi! Siejmy informację, niszczmy system!
PUNK
(Kręcąc głową.)
Ach, ta anarchia.
KOLEJNY DZIECIAK
Ciekawe kto jest twórcą Profesora...
JAKIŚ DZIECIAK
Anonimowy Zenon.
KOLEJNY DZIECIAK
No, wiem. Ale kto jest Anonimowym Zenonem?
PUNK
Niezbadana tajemnica.
MATEUSZ
Sądzę, że nigdy się nie dowiemy.
JAKIŚ DZIECIAK
Ja cię kręcę... Anonimowy Zenon musi być mega, super cool. To mój idol. Stworzyć Profesora Wpierdol, to prawie jak być bogiem, nie?
PUNK
Nie bluźnij. Bóg stworzył ten chujowy świat, tak powiadają. Anonimowy Zenon zrobił na tym świecie porządek.
Punk przybija piątkę z Mateuszem, który uśmiecha się szeroko.
MATEUSZ
Jest extra.
KOLEJNY DZIECIAK
Raczej! Już dwudziesty numer! Ciekawe czy Profesor Wpierdol pokona Mistrza Spojlera...
PUNK
Mistrz Spojler ssie jeszcze większe pały, niż Supermen. Nie ma szans z Profesorkiem.
plener. Wrocław. ulica. dzień.
Mateusz i Elena idą ulicą. Mija ich jakaś cycata, wysoka blondyna, która ma koszulkę "Profesora Wpierdol".
MATEUSZ
Widziałaś?! Widziałaś?! Jej cycki prawie rozerwały napis Profesora Wpierdol!
ELENA
(Ze śmiechem.)
Widziałam! Co Profesor jest teraz popularnym gościem!
MATEUSZ
Mówiłem, że to zajebista opcja.
ELENA
Jak nigdy komiks mi się spodobał, więc ten jeden raz w swoim nędznym życiu miałeś rację.
MATEUSZ
(Sarkastycznie.)
Dzięki.
ELENA
(Klepie go po głowie.)
No nie paniuniuj mi tu znowu. Extra, że w Polsce w końcu wyszedł komiks, który został rozsławiony na całą Europę.
MATEUSZ
Wiem właśnie. Anonimowy Zenon będzie bogatym skurwysynem.
ELENA
No, pewnie. Podobno jakieś wydawnictwo ze stanów się nim zainteresowało.
MATEUSZ
Ano coś czytałem na onecie.
ELENA
Ty to zawsze jesteś na bieżąco, nie? Pamiętam jak kiedyś żyłeś tylko Batmanem... A teraz przyszedł czas na Profesora. Strasznie fajnie, że potrafisz się w coś tak wkręcić.
MATEUSZ
Ty uwielbiasz "Harry'ego Potter'a".
ELENA
Ale on już nie wychodzi! A przed Profesorem Wpierdol jeszcze wszystko możliwe.
MATEUSZ
Wiem, też płaczę po Harrym.
ELENA
(Z rozbawieniem.)
Faceci podobno nie płaczą...
MATEUSZ
Nie bez powodu Punk wiecznie nazywa mnie babą. Z resztą ty też mnie tak nazywasz. I sugerujesz, że mam okres.
ELENA
Oj, nie bądź...
MATEUSZ
Babą?
ELENA
A spierdalaj.
Przejście do:
wnętrze. studio. zdjęcia specjalne.
Mateusz stoi na tle białego płótna, w dłoni trzyma płachtę białego papieru, na której znajduje się napis: "DRUGI POWÓD DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ".Jest ubrany w poprzecierane dżinsy, biały tank-top, skórzaną kurtkę i trampki. Ma za uchem papierosa, na nosie ray-bany. Zgniata tę kartkę i rzuca ją obok drugiej już zgniecionej. Schyla się i podnosi kartkę o tych samych wymiarach, co wcześniejsze, tym razem z napisem: "TRZECI POWÓD DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ". Uśmiecha się szeroko do kamery.
Zaciemnienie.
Rozjaśnienie.
WNĘTRZE. POKÓJ MATEUSZA. Wieczór.
Mateusz siedzi na krześle przy biurku i czyta jakiś komiks. DZWONI jego komórka. Chłopak odkłada komiks i sięga po telefon.
MATEUSZ
Słucham?... Tak, przy telefonie.
Przez chwilę tylko słucha osoby po drugiej stronie linii (nie słyszymy jej głosu), ale nagle wstaje. Krzesło przewraca się do tyłu. Twarz Mateusza jest napięta, jego usta zatrzymują się w wyrazie kompletnego zdumienia, na wpół otwarte, jakby chłopak chciał coś powiedzieć.
Po kilku sekundach telefon wypada z jego dłoni, a chłopak poruszając się jak zombie idzie w kierunku drzwi. Otwiera je mechanicznie, przechodzi przez przedpokój i bez pytania wchodzi do innego pokoju, w którym Punk i Elena siedzą razem na łóżku i brzdąkają na gitarach, Punk na basie, a Elena na elektrycznej.
Punk
Wszystko w porządku, stary? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
ELENA
(Żartobliwie.)
Chyba nie zabili Profesora Wpierdol, co Mat?
Mateusz tylko stoi w drzwiach i patrzy na nich bez słowa. Punk i Elena wyglądają na coraz bardziej zaniepokojonych. Elena odkłada gitarę i wstaje z łóżka.
ELENA
Ej, co się stało? Powiedz coś.
Mateusz kręci głową i podchodzi do biurka, opada ciężko na obrotowe krzesło.
MATEUSZ
Mój ojciec nie żyje.
PUNK
Co?
MATEUSZ
Mój ojciec nie żyje. Właśnie dzwonili ze szpitala. Miał wypadek.
ELENA
A twoja mama i Asia? Co z nimi?!
Mateusz
Nie wiem. Był sam, a miał mnie wpisanego jako osobę, z którą należy się skontaktować w razie czego...
(Patrzy nagle na nich wystraszony.)
Co ja mam teraz zrobić? Jezu, nie wiem co mam robić!
Mateusz chowa twarz w dłoniach, a Punk podchodzi do niego i kładzie mu dłoń na ramieniu.
PUNK
Wszystkim się zajmiemy. Będzie dobrze.
ELENA
Zadzwonię do Asi.
Elena wychodzi, a Punk kuca naprzeciwko Mateusza.
PUNK
Wszystko będzie dobrze.
Mateusz odpycha go i zrywa się nagle z krzesła.
MATEUSZ
Nic, kurwa, nie będzie dobrze! Mój ojciec nie żyje!
Punk gramoli się z podłogi i patrzy na Mateusza niepewnie. Widać po nim, że nie wie co zrobić. Do pokoju wpada Elena.
ELENA
Dobra, zbierajcie się. Jedziemy.
MATEUSZ
(Ostro.)
Gdzie?
ELENA
Do twojego domu.
plener. wrocław. polana. noc.
Mateusz i Elena siedzą na kocu i piją piwo. Koło nich zebrała się już spora sterta butelek. Kłócą się.
MATEUSZ
Jak nie problem, jak problem! Nie możesz nam tego zrobić!
ELENA
To tylko rok...
MATEUSZ
(Kpiąco.)
Fantastycznie, kurwa.
ELENA
Przestań! Nie wpędzaj mnie w poczucie winy!
MATEUSZ
Czyli czujesz, że to jest złe.
Elena prycha i odpala sobie papierosa. Nie patrzy na przyjaciela.
MATEUSZ
Możesz mnie ignorować ile chcesz, ale fakt pozostaje faktem - chcesz wyjechać.
ELENA
Muszę.
MATEUSZ
(Wściekle.)
Nic, kurwa, nie musisz!
Elena wrzuca na wpół spalonego papierosa do butelki, wstaje i ciska tę butelkę gdzieś daleko.
ELENA
(Krzyczy.)
Nie muszę na przykład, kurwa, znosić twoich pierdolonych fochów!
Patrzą na siebie chwilę w ciszy i w końcu Elena znowu siada na kocu. Otwiera kolejne piwo.
MATEUSZ
Nie chcę żebyś wyjeżdżała.
ELENA
A ja nie chcę wyjeżdżać, ale w życiu nie zawsze jest tak jak chcemy, Mat. Czasami trzeba iść na kompromis.
MATEUSZ
To nie jest kompromis.
ELENA
Ale musisz przyznać, że to jest dla mnie szansa...
MATEUSZ
(Wzdycha.)
Tak... Uniwersytet Bostoński, to jest szansa.
ELENA
Tylko na ostatni rok, a później...
MATEUSZ
A później co? Ty kończysz studia i jesteś w Stanach. My z Punkiem kończymy studia i jesteśmy tutaj. A co jeśli już nigdy się nie zobaczymy? Jeśli nasze drogi się rozejdą?
ELENA
Nie dramatyzuj.
Mateusz wzrusza ramionami.
MATEUSZ
Ale co jeśli właśnie tak się stanie? Nie uważasz, że to całkiem prawdopodobne?
ELENA
Nie ma takiej opcji, Mat. Nie ma takiej opcji.
MATEUSZ
Dla ciebie wszystko jest zawsze takie proste.
ELENA
Nie pierdol. Przyjaciele tak łatwo się nie rozstają. Nie prawdziwi.
MATEUSZ
Ale...
ELENA
(Przerywa mu.)
Żadnych "ale", Mat. Zaufaj mi. Obiecuję ci teraz solennie, że nigdy, ale to nigdy, przenigdy was nie opuszczę. Damy radę przez ten rok, a później będziecie mnie musieli przeganiać, żeby się ode mnie odczepić.
MATEUSZ
Przysięgasz na swój grób?
Elena unosi dwa złączone palce w górę.
ELENA
Słowo harcerza.
MATEUSZ
No, dobra. Jak słowo harcerza to ci wierzę.
Wnętrze. wrocław. mieszkanie punka i mateusza. salon. noc.
Impreza. Kilkanaścioro ludzi kręci się po salonie. Piją, tańczą i się całują po kątach. Mateusz siedzi w fotelu, a na jego kolanach siedzi ładna dziewczyna - MARTA.
MATEUSZ
Nie denerwuj się, kochanie. To nie był mój pomysł.
MARTA
(Zdenerwowana.)
Ja wiem czyj to był pomysł! Tego twojego brudnego kolegi. To miał być nasz wieczór! Nasz!
Mateusz głaszcze ją uspokajająco po głowie, ale ona odpycha go i wstaje.
MARTA
Może z nim zacznij się spotykać, a nie ze mną, skoro jego zdanie jest ważniejsze.
MATEUSZ
Przestań, proszę. To nie tak. Mówiłem ci, że zapraszam cię na kolację do restauracji.
MARTA
Nie! Tu miałeś przyszykować nam kolację! Taka była umowa!
MATEUSZ
(Kręci głową.)
Nie było żadnej umowy. Po prostu zaprosiłem cię na randkę. Nie wspomniałaś, że chcesz, żebym ja gotował.
MARTA
Mógłbyś się czasem domyślić, czego się od ciebie oczekuje!
MATEUSZ
Przecież nie czytam w myślach... Kochanie, jutro nam coś ugotuje.
Nagle w pokoju wybucha GŁOŚNA MUZYKA. Marta wzdryga się i wskazuje na Punka, który właśnie włączył głośniki na maksa.
MARTA
(Podnosi głos, żeby przekrzyczeć muzykę.)
O tym właśnie mówię!
Marta odwraca się i wychodzi z pokoju. Mateusz zrywa się z fotela i biegnie za nią. Wybiega na pusty korytarz, dogania Martę i łapię ją za rękę. Dziewczyna odwraca się wściekła.
MARTA
(Krzyczy.)
Co?! Czego jeszcze chcesz?!
MATEUSZ
Błagam cię! Po prostu chodźmy do tej restauracji. Wynagrodzę ci wszystko. Jutro ugotuję nam kapary albo co sobie tylko zażyczysz. Dziś chodźmy do tej restauracji.
MARTA
Nie chcę!
MATEUSZ
To czego chcesz, kochanie? Zrobię wszystko, przecież wiesz...
MARTA
Chcę, żebyś przestał we wszystkim ulegać Punkowi!
MATEUSZ
To nie tak. Nie mówiłem mu, że chciałem ci dziś zrobić kolację w domu i...
MARTA
Nie powiedziałeś mu? Liczyłeś na to, że zostanę, chociaż twój przygłupi kolega będzie się kręcił po mieszkaniu? Co z ciebie za debil!
Mateusz puszcza jej rękę i cofa się z urażoną miną.
MATEUSZ
Dlaczego ostatnio zachowujesz się tak jakbyś mnie nienawidziła?
MARTA
(Prycha.)
Tak, rób ze mnie czarny charakter.
MATEUSZ
Niczego z ciebie nie robię. Kocham cię. Nie chcę, żebyśmy się kłócili.
Marta kręci głową i odwraca się.
MARTA
Porozmawiamy jutro.
Marta odchodzi, a Mateusz ze spuszczoną głową wraca do salonu i siada z powrotem na fotelu. Po chwili podchodzi do niego Punk.
PUNK
Kłótnia kochanków?
MATEUSZ
Tak. Marta mnie nienawidzi.
PUNK
Przejdzie jej. Pewnie ma okres.
MATEUSZ
(Zdenerwowany.)
Przestań. Pokłóciliśmy się o ciebie i tę głupią imprezę.
PUNK
(Zdziwiony.)
O mnie i tę imprezę? Stary, ale jak to?
MATEUSZ
(Wściekle.)
No tak to! Twoje plany jak zwykle zrujnowały moje.
PUNK
Nie mów tak. Jezu. Jeśli to takie ważne to zaraz wyjebię tych ludzi na zbity pysk.
MATEUSZ
(O wiele spokojniej.)
Zrobiłbyś to?
PUNK
(Z oburzeniem.)
No, jasne! Kurwa, jesteś moim kumplem, chuj wbijam w chlanie z tymi ludźmi jak znowu będziesz mi marudził przez następne dwa lata.
MATEUSZ
(Z żalem.)
Punk...
PUNK
(Przewraca oczami.)
Oj, żartuje. Wyjebać tych ludzi?
Mateusz poważnie się zastanawia. W końcu wzdycha.
MATEUSZ
Nie. Ona i tak teraz nie wróci, bo jest obrażona.
Punk patrzy na przyjaciela, a później mruga do niego okiem.
PUNK
To chodź. Postawię ci drinka.
przejście do:
wnętrze. studio. zdjęcia specjalne.
Mateusz stoi na białym tle, w dłoni trzyma płachtę białego papieru, na której znajduje się napis: "TRZECI POWÓD DLA KTÓREGO WARTO JEST BYĆ MNĄ".Jest ubrany w poprzecierane dżinsy, biały tank-top, skórzaną kurtkę i motocyklowe buty. Ma na nosie ray-bany, w ustach nieodpalonego papierosa. Zgniata tę kartkę i rzuca ją obok dwóch poprzednich.Chwilę stoi i patrzy arogancko w stronę kamery. Później wyjmuję z dżinsów zapałki. Odpala jedną i przypala sobie papierosa. Zamiast jednak zdmuchnąć ogień, rzuca zapałkę na kupkę zgiętych papierowych płacht. Te od razu zajmują się ogniem. Mateusz patrzy jak płoną.
MATEUSZ
Zajebałbym się, wiecie? Zrobiłbym to...
(Mruga do kamery.)
Ale ktoś musi rysować "Profesora Wpierdol".
Zaciemnienie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt