Studium we Mgle cz.7 (KiwiKid) - AnonimowyGrzybiarz
Proza » Długie Opowiadania » Studium we Mgle cz.7 (KiwiKid)
A A A
20.

Weselisko było w mordeczkę. Dobre znaczy.
Buka jako panna młoda wyglądała, o dziwo, dobrze. Welon, biała suknia i w ogóle.
Kubuś w fraku ala Chopin też wyglądał.
Razem prezentowali sie tak dobrze, że aż musiałem sobie z nimi zrobić zdjęcie. I jak zwykle, po wywołaniu, okazało się, że zrobiłem głupią minę.
Potem pan młody rzucał muszką. I padło na mnie. Złapałem. Teraz będę musiał sobie jakąś dziewczynę znaleźć. Chociaż do ożenku mi nie spieszno jeszcze...
Wybiła dziesiąta kiedy do sali balowej wszedł człowiek. Otwarte drzwi wpuściły do środka zimny wiatr i deszcz. Zadrżałem. Chciaż nie wiem czy na skutek zmiany temperatury czy na widok stojącego w drzwiach mężczyzny.
Ktoś przeszedł przez salę, roztrącając tańczących i usiadł koło mnie. Chwycił flaszkę wódki i pociągnął solidnie z gwinta. Opróżnił całą, jakby to była woda.
- Wow. - powiedziałem z szacunkiem.
Ktoś odstawił pusta butelke na stół i spojrzał na mnie mętnym wzrokiem. Byłem pewny, że był juz pijany zanim tu przyszedł. Nagle szeroko się uśmiechnął.
- Tyy... Nje jestesz stądd... - powiedział w pijackim bełkocie rozsiewając naokoło zapach przetrawionego alkocholu, kiszonych ogórków i chorej wątroby. -Tyy... jes... z przy... przy...przy...
- Przyszłości? - podpowiedziałem krztusząc się nieprzyjemnych zapachem wydobywającym się z ust Ktosia.
- Aa-aano. I naprawdę chcesssz w...wrócićć? - zapytał rozbawiony. - Przecie tu jess fajnie!
- Fajnie, fajnie. Ale najlepiej w domu.
- Dobrze gada. Polać mu. - powiedział Ktoś wskazując mnie palcem Kubusiowi.
Powiedziałem, że jestem nie pijący i Kubuś zamiast mi polać dosiadł się z drugiej strony pijaka. Pijaczyna natomiast spojrzał na mnie z takim zdziwieniem jakbym właśnie okazał się jego nienarodzonym synem. Chyba stwierdzenie "niepijący" nie mieściło się w jego słowniku.
- To co z tym powrotem do mojej epoki?
- Daa się zrobićć. Ale to kosszzz...kosz...kosz..
- Koszykówka?
- ...kosz...tuje. O.
- Ile? - zapytałem. Nie miałem gotówki. A karty chyba tu nie przyjmują.
- Flaszkę. - powiedział już normalnie, jakby wytrzeźwiał.
Kubuś wstał i po chwili wrócił z nową porcją alkoholu dla Ktosia.
- Na koszt firmy - mrugnął do mnie.
- Znowu pełna? - zmartwił się pijak. - No trudno...
Piętnaście sekund później butelka była pusta.
- P...pójdziesz do ko..kościołłaa. Tam wejdziesz na wieżę zega...no... zegarową ii...i o północy - przerwał najwyraźniej dumny z tego, że udało mu sie wypowiedzieć tak trudne słowo bez zająknięcia. - Kiedy dwie wskazówki się ze sobą połączą... wrócisz.
- I tyle?
Skinął głową i zasnął.
- Spoko. Dzięki.
Zwróciłem się do Kubusia.
- Gdzie jest ten kościół i ta cała wieża zegarowa? Daleko? Juz po dziesiątej...
- Zaprowadzę cię. W dwadzieścia minut powinniśmy być.

21.

Wyszliśmy tylnym wejściem. Przemykaliśmy cichymi i ciemnymi uliczkami Londynu niczym dwa cienie.
Musieliśmy uważać. Nadal byłem poszukiwany listem gończym.
Rzeczywiście, pod kościołem znaleźliśmy sie w niecałe dwadzieścia minut.
Tam jednak czekała nas nieprzyjemna niespodzianka.
Około pięćdziesięciu policjantów próbowało dostać się do środka. Kilku starało się wyważyć wielkie, dębowe drzwi odgradzające stróżów prawa od świątyni.
Kubuś położył palec na ustach i na migi pokazał mi bym szedł za nim.
Tylnego wejścia do kościoła pilnował tylko jeden policjant. Udał sie jednak na drzemkę znieczulony mocnym ciosem Puchatka.
Miś poszperał chwilę przy zamku, a po chwili weszliśmy do mrocznej zakrystii.

22.

Już w tym małym pomieszczeniu usłyszeliśmy odgłosy walki. Podszedłem cicho do drzwi i trochę je uchyliłem, po czym wyjrzałem przez szparę.
Nad ołtarzem unosił się Posłaniec Boży, którego spotkałem u śp. fryzjera.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Pracowało niczym karabin maszynowy. Koszula przykleiła mi sie do mokrych od potu pleców. I chyba zbladłem.
Cholera. Naprawdę się bałem tego świra.
- Co się stało? - zapytał Miś, kładąc mi dłoń na ramieniu.
Nie odpowiedziałem. Przełknąłem nerwowo ślinę. I wyjrzałem jeszcze raz.
Konstable strzelali do tajemniczej postaci. Kule przechodziły przez ciało na wylot, lecz Wysłaniec nic sobie z tego nie robił. Nagle zerwał się i w następnej sekundzie znalazł się w tłumie policjantów. Kręcił się wokół własnej osi z szybkością miksera. Krew tryskała na wszystkie strony, kiedy śmiercionośne pazury Posłańca rozszarpywały ludzkie ciała niczym szmaciane lalki.
Z krzykiem wybiegłem z zakrystii i rzuciłem się w tamtym kierunku. Skakałem po ławkach i w kilka minut znalazłem się na środku kościoła.
Roztrąciłem ostatnich żywych policjantów i stanąłem oko w oko z mordercą.
- Mówiłem... To nie Twój czas, śmiertelniku... - zaświszczał.
W ułamku sekundy znalazł się przy mnie. Chwycił mnie za czoło wielką dłonią i wyszeptał słowo w jakimś starożytnym języku. Błysnęło, a ja odleciałem na kilka metrów, zatrzymując się dopiero na ścianie.

23.

Za pięć dwunasta.
Biegłem po drewnianych schodach, odbijając się od ścian.
Kiedy leżałem pod ścianą policji w końcu udało się wyłamać drzwi. Nie zaszli jednak daleko, a to z powodu niespodziewanego ataku istoty latającej i wymach*jącej nożami.
Miałem zawroty głowy, więc Kubuś musiał mi pomóc wstać. Strasznie bolała mnie głowa. Czułem sie Naznaczony. Miałem nadzieję, że nie będę miał jakiejś blizny niczym Harry Potter.
Puchatek podprowadził mnie do schodów prowadzących na wieżę zegarową.
- Dziękuję... za wszystko. - powiedziałem. - Wrcaj do żony i ucałuj ją ode mnie. Niech wam się wiedzie jak najlepiej. Pewnie nigdy się już nei spotakmy... przyjacielu.
Miś się rozpłakał, a potem uściskał mnie, prawie łamiąc mi żebra.
Wszedłem na schody i obróciłem. Patrzyłem długo aż sylwetka Misia przemkneła pod witrażem na zewnątrz budynku.
Szczęścia przyjacielu.
Wypadłem na ostatnie piętro. Chwilę mocowałem się z drewnianymi drzwiczkami strzegącymi wyjścia na zegar.
W końcu się udało. Chwyciłem się większej wskazówki stojącej nieruchomo na 12.
Minuta.
Miałem nadzieję, że Ktoś się nie mylił. W końcu był w stanie wskazującym na spożycie...
Dwadzieścia sekund.
Pięć.
Zamknąłem oczy.

24.

Zegar zabił dwanaście razy, rozcinając ciszę, którą osnuty był Londyn.
Jednak mnie już tam nie było.

25.

Stałem przed metalowymi drzwiami prowadzącymi do klubu Metallow.
Był następny dzień po powrocie. Porządnie się wykąpałem i wyspałem.
Przyszedł czas na wyrównanie starych rachunków. Nie lubiłem mieć długów.
Załomotałem pięścią w blachę.
Otworzyła się mała szpara i wyjrzały z niej oczy, po czym poczęły bacznie mi sie przyglądać.
- Czego? - usłyszałem grzeczne pytanie.
- Ja do Topora.

26.

Byczek wpuścił mnie i poprowadził do szefa.
Najpierw otworzył, a potem zamknął za mną drzwi gabinetu szefa.
Za drzwiami stał kolejny przypakowany koleś. Nastepnych dwóch weszło zaraz za mną i otoczyło mnie ciasnym kołem. Przy biurku siedział sam Topor i żuł tytoń.
- Chyba wisisz mi mieszkanie, Topor - warknąłem.
Grubas tylko się uśmiechnął. Zaraz potem rozkaszlał, co ujęło mu trochę władczego wyglądu.
- Naprawdę jeseś szalony. Na mieście mówią o tobie. Szaleniec z poczuciem obowiązku. Świr łapiący świrów. I poczucie humoru też masz, widzę. Jednak ja nie mam nastroju do śmiechu. Chłopaki, brać go.
- Myślisz, że trzech twoich ochroniarzy da mi radę? Ty też masz niezłe poczucie humoru. - odwarknąłem. Nie miałem zamiaru silić sie na miły ton.
- Jak sobie życzysz. - klasnął w dłonie i do pokoju weszło czterech kolejnych ochroniarzy.
Topor był trochę jak Kingpin ze Spider-Mana. Gruby i otaczający sie osiłkami boss. Jednak gdy przyszło mu się bić, jego tusza wcale mu nie przeszkadzała, co więcej dawała mu nawet przewagę. Co nie znaczy, że często z niej korzystał.
Normalnie dwóch takich byczków miało by szansę mnie usadzić. Ale nie kiedy byłem furią. Nie kiedy byłem burzą. Burzy nie da się zatrzymać. I tym siedmiu też się nie udało. Ani im, ani podstarzałemu Toporowi we własnej osobie.


Kontynuację przygód Kiwi Kida znajdziecie w ...(nie mam tytułu jeszcze, ale opowiadanie powstaje!)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
AnonimowyGrzybiarz · dnia 30.10.2008 15:18 · Czytań: 611 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
ginger dnia 30.10.2008 15:34 Ocena: Bardzo dobre
Hmpf... Jakbyś tak czasem literówki poprawiał... To byłoby fajnie :D Całość na pięć, bo zawsze się śmieję, kiedy czytam o Kiwi Kidzie :D
tequila dnia 02.11.2008 13:28 Ocena: Bardzo dobre
Przeczytałam, jak zwykle z uśmiechem, tylko ten "alkohol" przez "ch"... Jak już wspominałam, chyba założę fan klub Zielonego z Czarnymi Robaczkami:) czekam na obiecany "C.D.N.":smilewinkgrin:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty