Casus - euterpe
Proza » Miniatura » Casus
A A A

Nagle dostrzegłem, że na korytarzu jakby pojaśniało. Świetlówki, choć dały chwilę, zanim ostatecznie zdradziły moje położenie, droczyły się ze źrenicami, wprawiając je w epileptyczne pląsy. Ukryłem się za solidnym, metalowym wózkiem, wypełnionym po brzegi różnego rozmiaru odzieżą wierzchnią, zwykle służącą tu za piżamę.

Przeważał kolor biały, co uważałem za niebywałą pomyłkę. Przecież nietrudno jest o plamę na naszym oddziale, a wybielacz sprawiał tylko zawód. Materiał stawał się coraz słabszy, aż wreszcie dorabialiśmy się dziur. Przeważnie obejmowały one trzy obszary: kolana, krocze, pachy; choć zdarzały się także u większych gabarytowo pacjentów w okolicach łokci i barków. Ja jednak należę do tych drobnej budowy mężczyzn, co okazało się jest cechą dziedziczną, na którą absolutnie nie dawałem zgody.

 Teraz moja postura to ostatnia rzecz, którą można się przejmować. To tylko mankament, skaza, do której zresztą zdążyłem się przyzwyczaić. Tyle lat, tyle luster, a w każdym ten sam ja. Skądinąd to jest i tak zupełnie bez znaczenia w świetle bieżących faktów. Wedle prawa, ja zwyczajnie zostałem pozbawiony tożsamości, własnego zdania i możliwości ubiegania się o apelację. Jestem pod opieką jakiejś trzeciej wody po kisielu, kuzynki, która nawet nie raczyła zjawić się na rozprawie sądowej, gdzie ważyły się moje losy. Zdanie wyrażane jest więc listownie, gdyż cioteczka, jako właścicielka piekielnie drogiego Spa w Łyskach, nie miewa czasu. Pochłonęły ją botoksy, borowina i hinduskie mazidła. Miała jeszcze czelność pytać mnie, gdy jeszcze byłem przy zdrowych zmysłach, czy zechciałbym pracować w tym przybytku rozpusty jako recepcjonista. Odmówiłem, twierdząc, że nie mam wyglądu. Na to ona:

- Jak można nie mieć wyglądu? Każdy ma jakiś!

- Ja nie mam. Nie i już! Nie wmówisz mi, że jest inaczej! – Trochę mnie poniosło, ale musisz wiedzieć, że nieczęsto zdarzają mi się takie telefony. Właściwie w ogóle mi się nie przytrafiają, jakiekolwiek.

- Wiesz co? Wy, Maliszewscy jesteście tacy sami i siebie warci. Proponujesz góry, chmury i macie czelność wybrzydzać. Nie to nie. Znajdę dwóch takich na jedną płacę, jaką miałam ci zaoferować, ale jak chcesz.

I odłożyła słuchawkę nadęta baba, krew z mojej krwi i coś w tym jest. Nie przypominam sobie choć jednego krewnego, który cechowałby się nienaganną równowagą psychiczną. Sam jestem tego najlepszym dowodem.

Och, chyba jestem prawdziwym wariatem. Aż tak oddaliłem się od głównego wątku, że prawie nie pamiętam do czego zmierzał. Pomyślmy. Wspominałem już jak wyszedłem z izolatki?

Na pewno? Że zakleiłem gęstawą papką ryżową, przemyconą w jamie ustnej ze stołówki; stabilizowaną  kawałkami papieru toaletowego? Nie będę może wspominał jak wszedłem w jego posiadanie, ale zaklajstrowałem tą mamałygą zamek, to najważniejsze. Więc o tym też już wspomniałem? To może wiesz na czym skończyłem?

A, tak, tak. Będąc już za tym wózkiem, pchnąłem go nieco naprzód. Wydawało mi się to wtedy logiczne, ale po tych prochach zaczynam wątpić w takie rozumowanie.

Wtedy właśnie go zobaczyłem. Szedł tym do niedawna ciemnym korytarzem. Nadwaga sprawiała, że mimowolnie kołysał biodrami, czym wprawił mnie w zakłopotanie, gdyż zawsze marzyłem o mojej tancerce hula, ale zupełnie inaczej ją sobie wyobrażałem.  Wymachiwał buńczucznie pękiem kluczy, jak gdyby to były japońskie nunczaku. Też chodził w bieli. To chyba jakaś ich własna epidemia minimalizmu.

Dojechałem do jednych z tych białych drzwi, co to klamki mają tylko od zewnątrz, jednak byłem na tyle zdesperowany, by unieść ku niej drżącą rękę. Drzwi bez charakterystycznego skrzypnięcia otwarły się na tyle, abym mógł się przez nie prześlizgnąć. Czułem się chwilowo i jak się później okazało niepotrzebnie bezpiecznie, gdyż za drzwiami czekał na mnie dwa razy taki jak ja mężczyzna, a może i trzy. Ręce miał jak bochny chleba, bawoli kark i łeb wielkości pięciokilogramowej piłki lekarskiej, której nigdy nie umiałem wyrzucić choćby na cztery metry. Podejrzewam, że nie było dla niego odpowiedniego rozmiaru piżamy, bo odziany był w za wąską w barkach koszulę nocną z haftowanym dekoltem. Z dziur pod pachami wydostawały się gęstwiny ciemnych włosów. W innych okolicznościach z pewnością wyśmiałbym tę kreaturę, która do złudzenia przypominała mi Frankensteina z filmu Brooksa , jednak w tym oto pomieszczeniu byliśmy sam na sam, oko w oko i vis-a-vis. Podszedł do mnie na tyle blisko, bym czuł rytm wybijany przez jego przerośnięte jak on serce i na tyle, by deprymował mnie wzrok utkwiony w należącym do mnie lekko garbatym nosie.

Wyciągnął tę przerażająco ogromną dłoń ku moim wątłym barkom. Zacząłem wierzyć w Boga i modlić się jak tylko umiałem, a niewiele zostało przez te prochy w pamięci. Zamknąłem oczy i wiedziałem, że już po mnie. Wtedy właśnie ten wyrób Frankensteinopodobny rzekł:

- Berek! Teraz ty mnie gonisz!

I zniknął pod kołdrą. Chwilowo zamarłem w bezruchu, jednak przyszedł moment opamiętania. Wyszedłem równie szybko jak wszedłem. Niestety zostało to zauważone, dlatego siedzę tu już prawie rok, w pokoju bez klamek i okien, i tylko mam nadzieję, że jak stąd wyjdę, to nadal będziesz mnie odwiedzał, cieniu.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
euterpe · dnia 25.10.2015 13:35 · Czytań: 550 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Dobra Cobra dnia 27.10.2015 07:38
Piszesz coraz lepiej! A to tylko może cieszyć.


Ukłony,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:62
Najnowszy:pica-pioa