Niebieski kwiat Agnieszka Wójcik
Pewnego dnia, na skraju lasu, obudził się młody jeleń Krzyś. Żył tutaj ze swoją mamą, ciotkami, babką. Niedawno urodził mu się maleńki brat, z czego bardzo się cieszył, ale braciszek nie był całkiem zdrowy. Nie chciał jeść, jego sierść miała nie miała połysku, nie chciał się bawić. I pachniał niesympatycznie. Kiedyś mama jeleniowa poprosiła o radę swą przyjaciółkę. Na drugi dzień przyszła pani Borsukowa.
Krzyś przypadkiem słyszał rozmowę dorosłych. Nie rozumiał wszystkiego, płaczu obu pań, ale zmartwił się bardzo. Wiedział teraz - jego małemu bratu trzeba pomóc. W głowie miał tylko jedną myśl: Jak to zrobić? Po co potrzebny niebieski kwiat?
Zapytał o to swego przyjaciela Grzesia, lecz on też nic nie wiedział. Krzyś bardzo się zmienił. Cały czas spędzał przy bracie i mamie, starał się jej pomagać. Szukał także rady na zmartwienie, ale nikt nie potrafił mu niczego doradzić. Wybrał się do sowy-zielarki, by spytać o niebieski kwiat.
Usłyszał, że jest tylko jeden taki kwiat na świecie. Rośnie bardzo daleko, a droga do niego jest tak daleka i wyczerpująca, że jeszcze nikt tam nie dotarł. I trzeba spełnić ogromnie trudne warunki. Gdy je poznał, zmartwił się. Nie wiedział, czy wystarczy mu sił i odwagi. Po długim namyśle poprosił o wskazówki. Sowa długo i cierpliwie wyjaśniała, którędy ma iść, czego nie może robić, jak się ma zachować, jak wypełniać polecenia kwiatu. Opowiedziała także, co staje się z tym, kto łamie warunki.
Jelonek pomyślał, że może nie dać rady. Po powrocie do domu chodził po znajomym zagajniku, stukał kopytami w ziemię i myślał. Wiedział, że braciszek coraz mniej je, jest słabszy z każdym dniem i dziwnie pachnie. Wilki mogą go poczuć albo ryś samotnik. Wieczorem podjął decyzję. Postanowił rankiem, w tajemnicy przed wszystkimi, rozpocząć wyprawę po niebieski kwiat. Nawet Grzesiowi nic nie powiedział.
O świcie wyszedł cichuteńko. Szedł i szedł, wiele dni, czuł coraz większe zmęczenie, a droga nie miała końca. Zobaczył wreszcie dziwny las. To o nim mówiła sowa - ogromne drzewa dotykały jednymi gałęziami nieba a innymi broniły wstępu do środka puszczy.
Tu nie wolno było się śmiać, mówić ani jeść. Żeby ni złamać czystości i spokoju odwiecznych mieszkańców leśnych ostępów. Jeśli ktoś to zrobił, spotykała go kara. Krzyś bardzo się bał, ale szedł naprzód. Bardzo zmęczony i głodny, dziwił się, że mieści się między konarami, które pilnowały każdego jego kroku. Już brakowało mu sił, gdy trafił na małą polankę. Domyślił się, że tylko tu może rosnąć niebieski kwiat. By przemówić do niego, musiał spełnić warunek: oddać to, co ma najcenniejsze - rogi. Miał je ogromne, rozłożyste, ponieważ był dorodnym jeleniem. Bez zastanowienia zrzucił je z głowy pod rozłożystym dębem. Jemu od razu zrobiło się lżej, a gałęzie pochyliły się i odsłoniły niebieski kwiat. Ten zapłonął niezwykłą jasnością i przemówił:
-Jeleniu Krzysztofie. Przybyłeś do mnie nie zważając na trudy. Poświęciłeś swą największą ozdobę, by znaleźć pomoc dla maleńkiego braciszka. On nie może jeść wielu rzeczy. Żeby się lepiej poczuł, trzeba go w odpowiedni sposób karmić. Musisz się teraz zastanowić: chcesz mu naprawdę pomóc? Jeśli tak, to przez tydzień zostaniesz ze mną. Będziesz ciężko pracował, by nauczyć się wielu rzeczy: poznania właściwości roślin, znajdowania składników pokarmu i przyrządzania z nich posiłków. To bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie. Zastanów się jeszcze raz , czy chcesz podjąć próbę. Z twoją pomocą braciszek może wyzdrowieć.
Krzyś, choć wyczerpany drogą, nie zastanawiał się ani chwili. Pokiwał głową na znak zgody i nawet nie chciał odpocząć. Niebieski kwiat poprowadził go w głąb lasu.
Pokazywał różne rośliny, objaśniał ich działanie, mówił w czym mogą pomóc.
- Te są dobre dla twego braciszka - rzekł, gdy dotarli w końcu do jego ogrodu. Tu Krzyś z ogromnym zdumieniem ujrzał leśne stworki, które pielęgnowały sadzonki roślin, warzyw i owoców, jakich nigdy jeszcze nie widział.
-To czerwone, zielone i żółte to papryka, spróbuj - zachęcał przewodnik.
-To pieczarki leśne. - Znam!- krzyknął przybysz - rosną na łące w moim lesie!
- Teraz nazbieramy jabłek i zaczniemy lekcje gotowania. Gotów?
- Tak! - krzyknął ucieszony Krzyś. Całkiem zapomniał o zmęczeniu. I tak zaczęły się długie godziny spędzone na poznawaniu roślin, ich działania, gotowaniu, pieczeniu i próbowaniu.
- Niebieski kwiecie, udało mi się! Jakie to smaczne! - wykrzyknął uradowany pierwszą samodzielną działalnością w leśnej kuchni. Czas na nauce mijał z niezwykłą szybkością, młody kucharz posiadł dużą wiedzę o roślinach i różnych sposobach ich przyrządzania na specjalne okazje.
- Tu masz zapakowane dary ode mnie. Gdy będziesz potrzebował czegoś wyjątkowego, wypowiedz słowa: Proszę cię, pomóż mi - i dostaniesz potrzebną rzecz .
Takimi słowami niebieski kwiat zakończył niezwykły tydzień. Krzyś pożegnał nauczyciela i wyruszył do domu. Spieszył się, by jego wiedza okazała się pożyteczna jak najszybciej. Cieszył się z niespodzianki, którą sprawi mamie, choć sił ubywało mu coraz bardziej. W połowie drogi zobaczy krzak borówek.
- O, przydadzą się do zapasów od niebieskiego kwiatu! - krzyknął i uważnej patrzył pod nogi, czy coś przydatnego nie znajdzie jeszcze po drodze.
Gdy przybył do domu, mama popłakała się z radości. Przecież nikt nie wiedział co się z nim stało.
- Mamo! Wiem, co dolega Kacperkowi! Znam lekarstwo. Tylko musisz mnie słuchać i karmić go tylko tym, co przygotuję! - radość rozpierała mu serce i już przystąpił do działania. Rozpalił piec, rozłożył skarby ofiarowane przez niebieskiego przyjaciela i szybciutko zaczął przygotowywać placki ziemniaczane mrucząc pod nosem:
- Ziemniak, cebulka, przyprawy, olej. Obrać, utrzeć, przyprawić. O i już gotowe! Na kolację zrobimy papryczkę z ryżem i krem truskawkowy! O mniam!!!! Będę potrzebował tylko trochę specjalnej śmietanki i mleczka! Do tego masełko, cukier z budyniem waniliowym... Ale smaczne to będzie, mniam, mniam! I truskaweczki! Pychotki - smakotki! A później... później zrobimy coś specjalnego - naleśni...
- Synku! Spokojnie! Nie wszystko naraz! Mały Kacper nie zje wszystkiego! - i mama zaczęła się śmiać z radości, że odzyskała dwu synów.
I tak zaczęła się życiowa przygoda Krzysia z gotowaniem; wyrósł na dorodnego jelenia Krzysztofa, znakomitego specjalistę od tajemniczych smakołyków, do którego przychodziły po radę i pomoc wszystkie leśne matki, nawet królowa niedźwiedzica, gdy jej małe bliźniaki miały chore brzuszki. Za tę pomoc król niedźwiedź nadał mu tytuł Najszlachetniejszego Mieszkańca Lasu.
A jego braciszek? Nowe jedzenie, które przygotowywał, tak smakowało Kacperkowi, że prawie nie wychodził z kuchni i wciąż dopominał się o ulubione pączuszki ze szwedzkiej mąki. Wcinał je z ogromnym zapałem. Chwalił się wszystkim, że szybko przerośnie swego mądrego brata. Mama jeleniowa poczuła się wyróżniona przez los, że Krzyś stał się taki mądry. Wszystkie jej sąsiadki zrobiły się trochę zazdrosne o niego, a gdy przyprowadził kiedyś swą ukochaną, czuła się wyjątkowo dumna. Doczekała, wielu wnuków i prawnuków.
Agnieszka Wójcik 30-723 Kraków ul. Golikówka 50 tel. 012/653-24-00
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Bereno Acz · dnia 01.11.2008 14:14 · Czytań: 587 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: