Biedny chłopiec Paweł Sotwin
Na końcu Krakowa, na rzeką Wisłą, dawno, bardzo dawno temu, mieszkał Jaś. Jego życie było trudne. Był kaleką - nie widział, nie chodził. Opiekowała się nim matka. Gotowała mu fasolę, piekła z mąki placki i przynosiła wodę.
Jaś całymi dniami siedział przed chatą i słuchał, co się dzieje na ziemi i w powietrzu. Słyszał różne głosy. Kiedyś usłyszał mocny łopot skrzydeł wielkiego ptaka. Za chwilę poczuł, że mały ptaszek sfrunął mu na kolana i kuli się ze strachu. Poprosił Jasia o pomoc przed jastrzębiem. W tej chwili nadleciał wielki ptak i zawołał:
- Oddaj mi gołębia, a za to przywrócę ci wzrok!
Gołąb wtulił się w jego ubranie i cichutko prosił:
- Nie oddawaj mnie. Jeżeli ocalisz mnie przed nim, przywrócę ci władzę w nogach.
Chłopiec nie wiedział, co robić, chciał i widzieć i chodzić. Rozważał wszystko w myślach i zwrócił się do jastrzębia:
- Gdybym dał ci kurczę zamiast gołębia, czy wtedy przywrócisz mi wzrok?
Jastrząb zaskrzeczał: Byle tłuste było!
Teraz zapytał gołębia:
- Jeżeli zadowolę jastrzębia i i będziesz ocalony, czy przywrócisz mi władzę w nogach?
- Obiecuję ci, Jasiu! - zagruchał ptaszek. - I odwdzięczę ci się jeszcze w przyszłości, gdyby coś złego ci groziło!
Wtedy krzyknął do matki: Przynieś mi prędko tłuste kurczę!
Matka po chwili przyniosła je a Jaś dał jastrzębiowi. Ten zadowolony uniósł się wysoko mocno machając skrzydłami. Potem wolny uniósł się z kolan gołąb.
Po chwili Jaś poczuł, że coś dziwnego z nim się dzieje. Jakby gorące strumyki z niezwykłą prędkością zaczęły szaleć w jego ciele. Zakręciło mu się w głowie od tego. Usłyszał, że ktoś go woła. Odwrócił się, podniósł i ujrzał w oczach światło. To dar ptaków - odzyskiwał sprawność nóg i wzrok. Niedługo później nauczył się chodzić i wiedział, jak nazywa się wszystko to, co widzi wokół siebie. Wreszcie nadszedł dzień, kiedy mógł przejść się po okolicy.
- Jaki ty jesteś mądry, Jasiu - zachwycała się matka. - Będziesz mógł patrzeć na dziewczyny i tańczyć.
A on dumny pierwszy raz w życiu spoglądał na Wisłę, na ptaki, na łódki włóczków. Pierwszy raz spojrzał na dziewczęta z sąsiedztwa. Wszystkie bardzo mu się podobały. Był bardzo szczęśliwy. Zaczął się uczyć wszystkiego, by pomagać matce. Po pewnym czasie on zaczął opiekować się matką, która nie miała już tyle siły, ile w młodości.
Paweł Sotwin 30-741 Kraków ul. Rączna 18 tel.012/292-44 -92
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Bereno Acz · dnia 01.11.2008 14:14 · Czytań: 626 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: