chirurdzy - wienczyslaw
Proza » Inne » chirurdzy
A A A
Od autora: Chirurdzy - czyli, pan profersor i jego asystent.

witam wszystkich czytaczy po baaaaaardzo długiej przerwie.




DRAMAT W DWÓCH AKTACH




AKT I

- Myłeś?
- Myłem.
- No to tnij.

AKT II

- Mówiłeś, że myłeś ręce, tymczasem pacjent umarł,
chociaż operacja się udała. Pewnie przez zakażenie,
z powodu twoich brudnych rąk.
- Nie mówiłem, że myłem ręce, panie profesorze.
- Nawet z daleka widać, że masz brudne.
- Pan profesor nic nie mówił o myciu rąk.
- Jak to nie mówiłem? Głuchy jesteś, czy jak?
- Właśnie nie jestem, bo myję. Uszy. Spytał pan,
czy myłem. Myślałem, że chodzi panu o uszy. Nie
sprecyzował pan, że chodzi o ręce, myślałem, że ma
pan na myśli uszy, więc powiedziałem, że myłem.
Zawsze myję uszy, żeby dobrze słyszeć polecenia
pana profesora.
- A rąk przy okazji nie mogłeś? Zobacz jaką masz
żałobę za paznokciami. Zlikwidowałbyś chociaż tę
żałobę!
- Co mi z tego, że zlikwiduję żałobę, gdy wystarczy,
że się podrapię po głowie i już z powrotem ją mam?
- Włosy też mógłbyś czasem umyć.
- Co mi z tego, że umyję włosy, skoro wystarczy,
że założę czapkę i...
- Dajmy już z tym spokój! Dobrze, że to my mamy
tę sekcję. Operacja się udała, a pacjent umarł.
Wyciąłeś mu tego guza, co ci pokazywałem na
komputerze?
- Oczywiście, że wyciąłem. Tak jak pan profesor
kazał.
- Pokaż mi go. Gdzie go masz?
- Tu. W kuwetce.

...

- To ma być guz? Idioto! Wyciąłeś mu nerkę!
Dlaczego wyciąłeś mu organ zamiast guza?
- Przepraszam najmocniej. Musiałem się
pomylić. Ciemno było, żarówka się przepaliła,
więc może niechcący...ale pacjent miał przecież
drugą nerkę, więc o co takie halo? Do życia wystarczy
jedna nerka, pacjent nawet po wycięciu powinien żyć,
twardym trzeba być, a nie miękkim, a ten od razu myk!
Kopnął w kalendarz, taki delikacik jakiś...
- Ten pacjent miał tylko jedną nerkę, a na niej guza,
którego miałeś usunąć.
- Nieprawda! Miał dwie nerki! Pamiętam. Widziałem.
Nie przypuszcza pan profesor chyba, że wyciąłbym
nerkę pacjentowi, który ma tylko jedną nerkę?
- Ten miał jedną.
- Dwie!
- Jedną!
- Dwie! Widziałem dokładnie. Pamiętam, jakby to
było przed chwilą. Były dwie!
- A piłeś coś przed operacją?

...

- Właściwie to nic, tylko cztery setki.
- Cztery sety przed zabiegiem? Jak mogłeś?
- Musiałem. Inaczej trzęsą mi się ręce.
- Pewnie dlatego widziałeś dwie nerki. Po prostu
widziałeś wszystko podwójnie.
- Niech mnie pan profesor nie obraża. Cztery setki
to tyle co nic. Niemożliwe żebym widział podwójnie
po czterystu gramach.
- A jednak fakt jest faktem. Facet miał jedną nerkę.
- Na pewno?
- Na sto procent.
- No to jakim cudem ja dwie widziałem? Zaraz...
zaraz... Już wiem! Tak! teraz rozumiem!
- Co?
- Morfina!
- Co?
- Przypomniałem sobie. Przed zabiegiem rozbołał mnie
ząb. Skończył mi się apap, więc zmorfinizowałem się
troszkę.
- Narkotyzowałeś się przed operacją!
- I piłem. Dlatego widziałem dwie nerki. Alkohol
zmieszany z morfiną może dać taki efekt. Teraz wszystko
jasne! Wyjaśniliśmy sprawę.
- Jak mogłeś?
- Już mówiłem panu profesorowi. Wypiłem, żeby nie
trzęsły mi się ręce. Nie chciałby pan profesor chyba,
abym dokonywał precyzyjnych cięć skalpelem
trzęsącymi się rękami?
- Nie na wiele się zdały te twoje precyzyjne cięcia...
- A zmorfinizowałem się, aby nie czuć bólu, ząb mnie
ćmił, ból mógłby mnie rozproszyć, poza tym po zażyciu
morfiny nabieram jeszcze więcej entuzjazmu. Nie chciałby
pan profesor chyba, abym przystępował do operacji bez
entuzjazmu?

...

- No dobrze już. Starczy tego gadania. Pacjent wyciągnął
kopyta i my musimy coś napisać w akcie zgonu. Kim
właściwie był ten gostek? Czy był może adwokatem albo
jakimś ważnym urzędnikiem państwowym?
- Nie, panie profesorze.
- To dobrze. A może był księdzem albo prokuratorem?
- Nie, panie profesorze.
- No to kim był?
- Bezrobotnym.
- To bardzo dobrze!
- I bezdomnym.
- To zajebiście dobrze! Szyjem chuja i odwozim
w try miga do kostnicy.
- A co napiszemy w akcie zgonu?

...

- Śmierć z powodu zatrucia pokarmowego po spożyciu
śmieciowego jedzenia.


KURTYNA.



Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wienczyslaw · dnia 02.11.2015 15:48 · Czytań: 884 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 11
Komentarze
Heisenberg dnia 02.11.2015 15:58
Śmieciowe jedzenie to zło! Każdy lekarz tak powie...
Niby sam dialog, ale czuje się charakterystyczny styl pisania pana autora. A może to tzw. "klimat tekstu"?
Podobało się, bardzo.
ajw dnia 02.11.2015 18:45 Ocena: Świetne!
Podoba mi się Twój czarny humor i ten pacjent, co niestety w czarnej d..ie. I tylko śmiać się nie chce, bo takich konowałów na pęczki. Super tekst :)
oldakowski2013 dnia 02.11.2015 21:51
Czym tu się zachwycać? Każdy ma prawo do swojej oceny, nie neguję tego, ale dla mnie ten tekst jak i styl nie przypadł mi zupełnie do gustu. Może dlatego, że dopiero wróciłem ze szpitala i miałem zabieg chirurgiczny? Można różnie pisać o lekarzach, ale akurat to "wypracowanie " nie przypadło mi do gustu.
Dobra Cobra dnia 04.11.2015 21:17
Piękny lajcik w dobrym wykonaniu. Jak do każdej niemal prozy (z małym wyjątkiem) należy podchodzić z dystansem, nienasrożonym i otwartym na widzenie świata innymi oczami. Bez tego ten kawałek można uznać straconym.


wienczyslawie drogi,

Jest temat, jest i wykonanie. Słodka humoreska o życiu lekarzy, którą łyka się swobodnie, niczym film Czy leci z nami pilot (oraz Czy leci z nami pilot 2).

Wszyscy są wariatami, nie ma dwóch zdań. Bo każda dżungla jest inna i trudno znać się na wszystkim i być jedyniemającąrację wyrocznią. Tak nie ma. O czym warto wiedzieć i z czego warto zdawać sobie sprawę.


Pozdrawiam,


DoCo
blaszka dnia 06.11.2015 12:10
Czarny humor w wersji kabaretowej. Może na scenie lepiej by wypał. Tutaj nie porywa. Niestety, brakuje elementu zaskoczenia. Puenta trochę ratuje całość.
Pozdrawiam
mike17 dnia 06.11.2015 15:33
Niestety, Wieniu, to nie jest dobre, zupełnie mnie nie wzięło :(
Całość niewysilona w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Mam wrażenie, że może to uchodzić jeno za wprawkę do czegoś, co warto byłoby mocniej wypasić, rozbujać i walnąć na koniec po kozacku.
Treściowo nijak, nie ma napięcia, które czułem w innych twoich pracach - tam wiedziałem, że wszystko jest zbite jak pocisk, a końcówka nie zawiedzie.
Świetnie operowałeś absurdem, tu tego nie ma.
Przyzwyczaiłeś mnie do tekstów wyższych lotów, gdzie była gra słowna, pewna ilość oblechy, ale tak, by śmiech stał się naturalną reakcją.
Teraz jest płasko i nieciekawie.
Nie wiem, czy jako skecz kabaretowy by to kogoś śmieszyło.
Tu ani środka, ani pointy.
Brzmi to wszystko jakoś nieporadnie, a humor jawi się jako coś mocno naciągniętego, co razi sztucznością, totalnie brak lekkości i finezji, a to źle, oj, źle...
Bywało lepiej, stary, ale tym razem jestem na "nie".

Do miłego :)
skroplami dnia 06.11.2015 21:42 Ocena: Bardzo dobre
Autorze, czytam Cię po raz pierwszy, dlatego.
Podoba mi się jako burleska szpitalna wręcz "schizofreniczna" :).
Chociaż humor w niej czarnobrudny, uff, dostać się w takie "łapy" takich "chirurgów",
aż duszno :). Podejrzewam, z życia wzięte ;).
Bernierdh dnia 06.11.2015 22:47
Uśmiechnąłem się szeroko na króciutką chwilę, choć żart niezbyt oryginalny, bo o lekarzach żartuje się sporo i niemal zawsze podobnie. Ale poczucie humoru w moim guście.
Zresztą - uśmiechnąłem się. Chyba wystarczy :)
Pozdrawiam serdecznie.
wienczyslaw dnia 07.11.2015 21:00
wieeeelkie dzięki wszystkim za poczytanie!
Quentin dnia 13.02.2016 00:02 Ocena: Dobre
Ostry dyżur

W tym wszystkim chyba najbardziej brakuje mi puenty. Koniec następuje jakoś tak bez powodu i odnoszę wrażenie, że nie wszystko zostało powiedziane. To trochę tak, jakby opowiadać żart, w którym zbyt słabo zaznacza się kontekst. W twoim tekście może i jest pewien kontekst żartu, ale ja go jakoś nie dostrzegam, choć nigdy spostrzegawczy nie byłem, więc może i dlatego ;)

Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony zacząłeś świetnie i już ostrzyłem sobie kły, ale końcówka chyba nie wypaliła. A przynajmniej nie u mnie.

Tym razem fifty fifty. Trochę tak, trochę nie.

Pozdrawiam
Quentin
wienczyslaw dnia 29.03.2016 02:14
Nie mam"wysiadu". To chyba przez to się nie klei. Dzięki!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Lilah
24/05/2025 21:47
Trudno pamiętać, tyle lat te rozmowy się toczą... :)»
Lilah
24/05/2025 18:17
Kto jak nie my? :) Jasne, że wytrzymamy i może jakiś… »
Miladora
24/05/2025 16:56
A ja Cię wezmę żywcem, panie F. :) Wiesz, co mi… »
Miladora
24/05/2025 16:41
Tyle że ja już nie pamiętam, z kim tam wtedy siedziałam...… »
Miladora
24/05/2025 16:38
Sprawdziłam - Altanka powstała 12.12.2009 roku, czyli w… »
Lilah
24/05/2025 15:37
W altanie atmosfera pozwala i rozpalić senne zmysły, i przed… »
Lilah
24/05/2025 15:33
Najważniejsze, że razem bez względu na pogodę... :) »
Miladora
24/05/2025 12:05
Całkiem niezła miniaturka. Coś w rodzaju terapii dla… »
Miladora
24/05/2025 11:55
Pamiętam tę rozmowę, Dod. :) Ech... ile już ich było,… »
Florian Konrad
24/05/2025 11:12
Dziękuję serdecznie i nawzajem. »
Werifesteria
24/05/2025 10:26
I masz rację, całe życie coś poprawiamy. Człowiek ma w… »
Miladora
24/05/2025 01:18
Chrom jeden wie, panie F., po co to już w tym wersie. Bo… »
Miladora
24/05/2025 01:03
A znasz zasadę, że pisze się na gorąco, a poprawia na… »
Werifesteria
23/05/2025 21:49
Racja, trochę namącone ale pisane mocno po północy. Tu… »
neandertal
23/05/2025 21:37
Tak, tak jest zgrabniej, dziękuję. »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty