"Jesienny deszcz". - oldakowski2013
Proza » Obyczajowe » "Jesienny deszcz".
A A A

Zaczynał się dzień, zwykly normalny jakich wiele dni. Za oknem brzydka paskudna pogoda, pada deszcz, mglisto, zapewne i zimno. Stoję wpatrzona w to co dzieje się za cienką szybą mojego okna. Stoję i rozmyślam, marzę, wracam myślami do przeszłości, nie chcę patrzeć w terażniejszość, nie chcę, wolę wrócić do chwil, które pozostały za mną, które były, ale już uległy zatraceniu. Nie powrócą...

Ocknęłam się, jednak wracam do terażniejszości, choć nie chcę, muszę... muszę... tutaj jest mój dom, mój mąż, moje dzieci i wnuki. Smutnymi oczami spojrzałam tam, gdzie powinien być on... mój mąż. Jest ... siedzi w głębokim fotelu z gazetą w ręku, czy czyta? Wątpię... obok niego na dywanie  dwaj wnukowie, nie zwraca na nich uwagi, bawią się sami. Też pogrążony w myślach, kiedy to wszystko się skończy, kiedy zobaczę na jego ustach uśmiech, a w oczach radosny blask. Kiedy?

Deszcz bębni nieustannie w szyby, przemoczone wróbelki szukają schronienia na pobliskich drzewach, bezskutecznie... tam też pada, nie chronią ich przemoczone, ściekające wodą niewielkie pożółkłe liście. Jesień zrobiła swoje, drzewa stoją nagie, z niewielką ilością zasuszonych liści, nie dają schronienia....

Ach, jak bardzo bym chciała wyjść i iść w strugach tego jesiennego deszczu, jak bardzo pragnę słuchać bębniących kropelek deszczu po brezencie mojego niebieskiego parasola. tak, niebieskiego, nie żółtego, nie innego, ale mojego... niebieskiego. To jest mój kolor. Spojrzałam na siebie. Bogu dzięki mam na sobie swój ulubiony sweterek, tez niebieski... A oczy? Jakie ja mam oczy? Zapomniałam? Nie, to niemożliwe, muszę pamiętać, muszę, więc jakie one są? Roześmiałam się na głos... oczywiście... niebieskie.

Idę w strugach deszczu, on przy mnie, chowa się pod parasol, ale on nie daje mu schronienia, za mały, albo ja go żle trzymam...Moknie, moknie dla mnie, uśmiecha się, ale widzę ze ściekająca woda z parasola wlewa mu się za kołnierz, tuli głowę w ramiona, wygląda śmiesznie... śmieję się, mnie też woda wlewa się za kołnierz, przytulam się do niego.. idziemy...

W przemoczonych butach chlupie woda, wylewa się z nich, nie zważam na to. Zresztą po co? Grypa murowana, ale wyleżę ją w łóżku z kolorową pościelą, a on będzie przy mnie, będzie mnie pielęgnował. Każdą tabletkę, każdy lek wezmę od niego, nawet ten niedobry, ten gorzki, bez smaku, ale który mnie wyleczy aby znów być przy nim, znów razem iść przez życie... Chcę kochać, chcę być kochana, chcę śpiewać, chcę aby mnie śpiewano... Czy tak wiele potrzebuję do szczęścia?

Ocknęłam się z zadumy, rozejrzałam się dookoła... znajoma kuchnia, zlew, a w nim naczynia do mycia. Gdzie jest on... tam siedzi, nadal w fotelu, a przy nim wnuki. Gazeta leży na kolanach, nie czyta jej, patrzy przed siebie beznamiętnym wzrokiem...

Woda chlupie w zlewie, jeden talerz, drugi, trzeci, coraz mniej, teraz garnki, szklanki, miski... tak codziennie, nawet dwa razy dziennie, póżniej obiad, podwieczorek dla wnuków... znów gary... dokąd to wszystko będzie trwało. Godziny płyną... siódma, ósma... minuty pędzą jak oszalałe, syn z synową w swoim pokoju... baraszkują. Gdzie wnuki? Gdzie one?

Spojrzał na nią. Jej smukła sylwetka pięknie prezentuje się w półmroku jaki panuje w kuchni. Patrzy przez okno, za chwilę zacznie myć naczynia, który to już raz, ile ich jeszcze będzie. Dlaczego tak patrzy w to okno, co tam widzi... przecież pada deszcz, duży deszcz, pochmurno... cóż można tam zobaczyć. Przy fotelu, w którym siedzi bawią się wnuki, nie zwraca na nie uwagi i tak sobie krzywdy nie zrobią, więc po co się wtrącać? Słusznie... po co?

Zadumany milczy, ma żal do syna , do synowej. O co? Wczoraj byla niedziela, piękny jesienny dzień, nie taki jak dzisiaj.Świeciło słońce, było ciepło, mnóstwo ludzi na spacerze... A on?

Zmarszczył twarz, spojrzał na żonę, stała nadal przy oknie, patrzyła... Syn z synową z samego rana udali się do znajomych w odwiedziny, oczywiście bez dzieci... te pozostały pod jego i żony opieką. Przez cały dzień. Oczywiście kocha tych urwisów, ale dzisiaj... taka pogoda, wymarzona pogoda na spacer, na spacer z nią, ze swoja żoną. Dawno już obiecywał sobie, że weżmie ja na spacer, właśnie w taki dzień jak wczoraj, taki słoneczny, taki miły i radosny. Będzie ją trzymał za rękę, jak dawniej, czule i mocno, nie wypuści jej ręki, nie straci jej, znów będzie jej prawił morały jak za dawnych lat, a ona będzie słuchała. Uśmiechnięta, wesoła, z rozwianymi włosami, przytulona do niego... będzie słuchała...

Szum lecącej wody z kranu wyrwał go z zadumy, rozejrzał się po pokoju. Wnuki grzecznie bawiły się, żona zaczynała myć naczynia. Niedbale odłożona gazeta leżała na jego kolanach.

Syn z synową nie wrócili o umówionej porze, spacer... ach, lepiej nie wspominać! Wróciły jednak dawne wspomnienia... Taki sam dzień jak dzisiaj, padało, bardzo padało, ale poszedł na spotkanie z nią, przyszła z tym swoim cudnym parasolem, a do tego niebieskim... tak niebieskim, kochała ten kolor, przepadała za nim, nosiła wszystko co związane było z tym kolorem. Ale żeby mieć niebieski parasol? No nie... a jednak miała i to duży, doszedłem do niej, ale jakoś nie mieściłem się pod nim. Może żle go trzymała? Nie mówiłem nic, choć woda ciurkiem lala mi się po głowie spływając za koszulę.

Śmiała się z tego, ona też była przemoczona, jej stopy pływały w butach pełnych wody, nie zważała na to, ja również. Szedłem obok niej po kostki w wodzie, ciekawiło mnie kogo położy pierwszego grypka. Bo, że położy byłem tego pewien.

Cudny jednak był ten spacer, deszcz spływał po naszych policzkach, wlewał się nam za kołnierz, śmialiśmy się z tego, przytuleni do siebie całowaliśmy się w jego strumieniach, jego smak mieszał się ze smakiem naszej miłości... powstał nowy smak, odkryliśmy go, smakowaliśmy i cieszyliśmy się jak dzieci. Nawet taki deszczowy dzień może być wspaniały, niezapomniany...

Spojrzał w głąb kuchni, przy zlewie nadal stała jego żona, myła ostatnie talerze, ostatnie garnki, zaraz znów naczynia, zaraz znów, zaraz... i tak w kółko. Czy to się kiedyś skończy?

Znów spojrzał na żonę... nie, to musi się skończyć... musi... ale kiedy? Dość tych garów, dość tych wnuków, chcę być wolnym, chcę by ona też była wolna, żebyśmy obydwoje byli wolni... muszę coś zrobić, muszę.

Wreszcie rodzina w komplecie, syn z synową, wnuki, no i my. On i ja. Ja i on. Patrzymy na siebie, oczy nie kłamią, mówią co chcemy, czego pragniemy. Nie potrzeba słów ni gestów... wiem co chcemy powiedzieć, wiemy co mówimy. Dzieci patrzą na nas zdziwione, zaskoczone, nie wiedzą co powiedzieć... lepiej nic... niech to pozostanie pomiędzy mną a nim. Między żoną i mężem. Rozumiemy się doskonale.

Deszcz nadal pada i pada...

Patrzę na męża, podchodzi do szafy i wyjmuje... no co? Mój parasol, niebieski parasol, skąd go on przyniósł, gdzie kupił, przecież ostatni wyrzuciłam... był zepsuty. Pamiętał... kochany jesteś mój mężu, bardzo kochany. 

Deszcz nadal pada i pada...

Obejmuje mnie czule i przy dzieciach całuje, tak jak dawniej... Ubieramy płaszcze, twarze stają się pogodne, uśmiechnięte, dzieci zaskoczone patrzą, nic nie rozumieją, może jeszcze nie pora aby to wszystko trafiło do nich? .... Wychodzimy.

Deszcz nadal pada i pada....

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
oldakowski2013 · dnia 20.11.2015 22:23 · Czytań: 931 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 9
Komentarze
Dobra Cobra dnia 22.11.2015 11:43 Ocena: Bardzo dobre
Miłe opowiadanie nostalgiczne, gdzie woda i deszcz kapią na przemian.


oldakowski2013,

Jeśli cyfry po nicku oznaczają rok urodzenia, przepięknie piszesz, jak na swój wiek! (żart!).

Bardzo klimatycznie i wielolatowo. Historia rodzinna zamknięta w zgrabnej formie. Lubię takie klimaty.

Miłośc nigdy nie umiera (choć czasem to umiera).


Się podoba, się czyta!



Pozdrawiam,

DoCo
oldakowski2013 dnia 22.11.2015 12:27
Hm... trochę jestem zaskoczony tym komentarzem, do tej pory zbierałem tylko same gromy, ale czasem dobrze jest usłyszeć życzliwe słowo. Na czwórkę nie zasługuję, pisałem już tu parę razy, że nie chcę aby wystawiano mi oceny, bo może zdarzyć się tak, że po tobie czterem osobom nie będzie się podobało i co wówczas? Niby czwórka, a odczucia mierne. Ale cieszę się ,że wystawiłeś taką ocenę.
Dobra Cobra dnia 22.11.2015 15:50 Ocena: Bardzo dobre
Oj, nie bądź niewolnikiem myślenia "ocenowego". Ilu czytelników, tyle może być ocen i cóż poradzić? Publikując zawsze narażasz się na takie ryzyko. Trochę trzeba mieć grubą skórę w tym fachu, a szczególnie gdy się publikuje w necie.

Pisz dla siebie, dla własnej satysfakcji, bądź wierny sobie i swoim pomysłom - to najważniejsze. Ocerny nigdy nie zdołasz przewidzieć. Ileż tekstów wstawiałem z myślą, że są super, a później ich przyjęcie było mierne. I na odwrót - wstawiałem rzeczy wedle mnie słabsze, które się ludziom strasznie podobały. I co? Ano nic.

C est la vie.


Pozdrawiam,


DoCo
hannacze dnia 29.11.2015 10:42
Ciekawe, zastanawiające. Piszesz o miłości. Bardzo ładnie. Piszesz ze swej perspektywy jednak to twój punkt widzenia. Wkładasz w jej głowę swoje myśli, ciekawe.
W tekstach pisarzy są pisarze. Tutaj ciebie bardzo widać. Widać twoje tęsknoty, twoje rozdrażnienie, twoje oczekiwania. Wygląda na to, ze jest ich niewiele i są na wyciągnięcie ręki. Ciekawe.

Ciepło pozdrawiam w deszczowy dzień i bez niebieskiego parasola :)
skroplami dnia 29.11.2015 11:11 Ocena: Świetne!
Inne spojrzenie, mocne spojrzenie, w twarz chlaśnięcie.
Nie chodzi o samą miłość ale o to jak dzieci miłości potrafią ją bezmyślnie zabijać, odsuwać, utrudniać tym którzy dali im życie.
Służba rodziców, drastycznie prawdziwa. I wśród służby wspomnienia i tęsknota do oderwania się, do pamiętania o, do przeżywania wciąż bo bez tego tylko wyczerpanie, żadnej przystani.
Dobrze, bardzo dobrze pokazany chłód i brak miłości ze strony dzieci, pomimo że nie rzuca się w oczy to jest wyraźne aż do ściśnięcia w gardle. Zwłaszcza, że rodzice w opowiadaniu wciąż dają dzieciom siebie. A dzieci? Tak, to pytanie do dzieci :).
oldakowski2013 dnia 29.11.2015 22:30
Hannacze i skroplami - dziękuję wam bardzo za komentarze, wiele cennych uwag mi przekazaliście. Kiedyś wezmę je pod uwagę, gdy oczywiście wezmę się za pisanie. Lubię to opowiadanie, często je czytam i sam nie wiem dlaczego to robię, może dlatego, że właśnie to przeżyłem, że miałem taką sytuację! Każdy z nas ma ulubione swoje utwory do których często zagląda, ja oprócz tego mam jeszcze dwa. Fragment jednego zamieściłem tutaj, ale o dziwo nikt nie skomentował jego, choć ma dość dużo czytań. Drugi też tu zamieściłem, niezbyt pochlebne opinie, ale nie to jest najważniejsze. Często piszę aby nie dawano mi ocen, bo prawdziwe oceny otrzymuję w terenie, gdzie moje opowiadania są czytane (Ze szkolnego pamiętnika) Opowiadanie to kupiła moja dawna szkoła, jest w bibliotece, a na szkolnych zjazdach jest wręczane wszystkim uczestnikom. Wspaniała nagroda i ocena, ale jeżeli ktoś chce oceniać, niech ocenia. Pozdrawiam, idę na spacer z niebieskim parasolem!
Aronia23 dnia 25.11.2016 05:24 Ocena: Świetne!
Oldakowski. Nie tylko świetne piszesz komentarze, ale i piękne opowieści. Ta o mijaniu, przemijanu, wyobrażaniu. Cudne zdanie w szarości:
"Spojrzał na nią. Jej smukła sylwetka pięknie prezentuje się w półmroku jaki panuje w kuchni" Szarość staje się błękitem. Sweterkiem, może ochroni od grypy? Cudnie tu u Ciebie, choć niby typowo, ale i nie. Ile par się tak kocha jak oni? Myślę, że wiele, jednak, coś blokuje. Otóż tu puściły wodze. Dzieci się dziwią. A Oni - w średnim wieku:
"Pamiętał... kochany jesteś mój mężu, bardzo kochany. (...) Obejmuje mnie czule i przy dzieciach całuje, tak jak dawniej... Ubieramy płaszcze, twarze stają się pogodne, uśmiechnięte,". Piękne to jest.
JOLA S. dnia 25.11.2016 09:24
Witam, dziś mam chwilę czasu na myszkowanie wśród wierszy. Korzystam z tej okazji odnosząc się do Twojej odpowiedzi. Jestem u Ciebie nie pierwszy raz.
Twoje obrazowanie, plastyczne opisy pozwalają poczuć klimat Twojej poezji, zajrzeć Ci do środka.
Mnie w nim jest dobrze, odpoczywam i nie przejmuję się już niczym :yes:
Tak trzymaj, bądź zawsze sobą. To też powtarzam sobie, do znudzenia :)
Serdecznośći
JOLA S.
oldakowski2013 dnia 27.12.2016 18:24
Aronia23 - Jola S. - dziękuję za komentarze. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty