Promienie Słońca co noc
chowam pod poduszkę
a potem białym świtem
uwalniam je z okowów
i znów wzlatują
tu i ówdzie
i znów grzeją dłonie
naiwnie zakochanych
i tych co dopiero
miłości wypatrują
i tych którzy z iskrą nienawiści
wyrzucają po kryjomu
resztki nadziei
z małych rozumów
A potem o zmierzchu
wracają posłusznie
pod satynową mą poduszkę
i we mnie budzą złudne uczucia
i moje parzą zmysły
A ranka kolejnego
znów mnie opuszczają
i znów muszę chodzić po omacku
wśród pięciu ścian ciernistych
mojego bezbarwnego więzienia
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Stokrotka · dnia 23.01.2007 10:51 · Czytań: 938 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: