Fruwający (nie)Holender
Wchodzi do drugiego przedziału i za chwilę rozlegają się krzyki. Coś trzaska, a on staje w przejściu zszokowany. Jakaś puszysta panienka wybiega za nim, każe spierdalać i wali go pięścią po ryju jak prawdziwy zawodowiec. Dziwię mu się, że nie reaguje, ale żyję złudzeniami i wyobrażam sobie, że ten typ tak ma. Dziewczyna wycofuje się i zamyka z hukiem drzwi. Kozioł stoi i nie bardzo wie, co ze sobą zrobić.
– Przypierdolę jej, kurwa. Przypierdolę. Wkurwili mnie. – Wraca tam, skąd został wypędzony. Debil czy co? Po dłuższej chwili jest z powrotem. Podjarany jak koks przed ustawką mówi nam, że to oni zaczęli.
– Chciałem iść się odlać i nie dali mi przejść. Chamstwo perfidne w biały dzień.
– Dla nich chyba skończył się już Syfstok.
– Zajebię ich kurwa. Nikt się nie postawił, czujecie? Spytałem, który idzie na solo, ale żaden nie chciał. Tylko panienka mi podskoczyła i podrapała mnie kurwa. Najebię im, nie ma chuja. Każdemu, kurwa.
– Jak rzucisz się na kogoś, cały przedział stanie po jego stronie. Zabiją cię, przewrócą i skopią. Albo na odwrót.
– No i chuj. Położę przynajmniej ze dwóch. No i kurwa chuj. No i chuj.
– Nie położysz nawet jednego. Nie zdążysz.
– Jasne. Jaaaasne! Idę kurwa! – Wcina go znowu. Tym razem kończy w przejściu unieruchamiany przez jakiegoś niewyobrażalnie silnego ryżego metala. Próbuje mu się wyrwać, ale gość ma moc po swojej stronie. Na nic się zdają grymasy wściekłości, zaciśnięte zęby i chodząca gula Kozła. Rogów zapomina pokazać. Może nie wyhodował?
– Gorzko, gorzko, gorzko! – rozlega się w naszym przedziale. Bawi mnie to okropnie, a ściskająca się z lubością para zdaje się niczego nie zauważać lub dobrze gra obojętność na wpływ ludu. Gladiatorzy, których skazano na pocałunek.
W końcu się rozdzielają, drzwi zjeżdżają do bazy, a on siada na dupie.
– Koleś był za mocny –mówi. – Trenuje coś. Założył mi jebitny chwyt. Za mocny był. Puściłby, to bym mu wpierdolił. – Trzeba było mu z bańki przykurwić, mam ochotę powiedzieć, ale ofiar w ciężkim stanie nie chcę mieć na sumieniu ani samemu dostać, więc milczę, potakując tylko od czasu do czasu.
Uspokojony koziobrody siedzi, tępo wpatrując się w przelatującą przestrzeń.
Zrywa się nagle, wskakuje na fotel i rzuca do okna. Próbuje wyskoczyć, jest już górną połową na zewnątrz, ale łapiemy przyszykowane do finałowego skoku nogi i wciągamy z powrotem całość włącznie z bezrogą głową. Szarpie się i wierzga kopytami. Wbijamy roztrzęsiony korpus w siedzenie i przytrzymujemy. Po kilku chwilach zasypia jak zaczarowany. Rzuca nim tylko ciągle podczas snu.
*
– Gdzie ja jestem? Co się dzieje?
– Spokojnie – szepce czule cicha blondyneczka nazwana przed dwoma chwilami suką, dziwką i tym podobnymi – Już po wszystkim. Jedziemy do domu.
– Co się dzieje, gdzie ja jestem? Co się dzieje? – Podnosi się w pośpiechu i otwiera okno. Unosimy już ręce gotowi na powtórkę z zapasów, ale on wyłącznie rzyga. Bełta soczyście, bełta na wszystkie strony. Rzygi spływają po szybie wypuszczone na wolność przez zbuntowany żołądek. Gość osuwa się na czerwony fotel i opiera głowę o ścianę. Źrenice podjeżdżają mu pod powieki, białka jebią opętaniem, a wychudzona reszta drga jak przy padaczce. Piegowata blondynka łapie za bezwłose ramiona i krzyczy. Kozioł na chwilę wraca do żywych, po czym znów odlatuje. Ślicznotka tuli się do niego, głaszcze po koziej bródce i zakolach, całuje wreszcie w czoło.
– Spierdalaj! –drze się czubek. Odpierdol się ode mnie! – Wstaje i kręci nerwowo głową. – Co się stało? Chciałem się z kimś bić?
– Z paroma kolesiami, ale żaden nie wstał. Panienka jakaś rzuciła się na ciebie, wpierdoliła konkretnie i podrapała brzuch. Ogólnie wściekła była niczym niedożywiony rottweiler. – Podciąga koszulkę, po czym kręci głową, że być nie może i niezła jazda.
– Nic nie pamiętam. Idę jej najebać.
– Czekaj! – woła blondi. – Opanuj się. – On uśmiecha się tylko wesoło i siada na miejscu.
– Mówiłem coś złego? – pyta zaciekawiony. Nie. Nic takiego, chcę powiedzieć, lecz laska mnie uprzedza.
– Wyzywałeś mnie.
– Przepraszam. – Patrzy jej w oczy najczulej jak się da i całuje soczyście te usta bladoróżowe, które schrupać miałbym ochotę.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt