Przeżyj to sam - jackass1408
Proza » Obyczajowe » Przeżyj to sam
A A A

Przeżyj to sam

            Szliśmy i biegliśmy na przemian, jak starczało sił. Byle dobiec gdzieś na koniec świata i zebrać jego manele włącznie z namiotem.

            – Pojebany jesteś – ktoś krzyknął – musieliśmy pilnować twojego cyrku cały pieprzony dzień.

            – Dzięki.

            – Dzięki, kurwa, dzięki, inni, widzisz, mieli mniej szczęścia.

          Pakowaliśmy ten bajzel, upychaliśmy do tych ciasnych jak jasny chuj worków namiot i tropik razem ze szkieletem, a potem poszliśmy z powrotem ku ziomkom naszym.

         – Rudzi to ścierwo – rzekła mijająca nas ruda. – A wiecie, że jego ojciec popełnił samobójstwo – powiedziała, wskazując paluchem na swojego podpalanego przyjaciela, ukrytego pod zasłoną okularów. – Oczywiście też był rudy. – Chłopak, na potwierdzenie jej słów, skinął głową. Nie wiedziałem, czy to łzy, czy pot spływa mu po policzkach. – Kto chce dotknąć mój cycek. Spróbować jaki jędrny. – Wszyscy podnieśli rękę, ale że jej kolega miał najbliżej, uczepił się cyców rudej i nie śmiał puścić. – Zwróć uwagę, jakie sterczące sutki. – Myślałem, że pierdolnę ze śmiechu, ale powstrzymałem się od parskania. I nie zapytałem: „Rude?”

            Nie mogliśmy ich potem znaleźć. Zniknęli bez śladu. Nasze nozdrza przywoływały zapachy dochodzące znad ognisk i grilli. W ślad za kinolami pomknęły wygłodniałe ciała i już siedzieliśmy gdzieś, z kimś, kto nie miał nic przeciwko, gdy jeden z naszych przemknął się, z dredami zamiatającymi powietrze, na granicy światła z ogniska i leśnej ciemności.

            – Hej, stary – krzyknąłem.

            – A, to wy, no, was też miałem znaleźć – powiedział i runął w ciemność.

            Zanim zebraliśmy cały nasz bagaż znaczeń, przepadł w leśnej gęstwinie. Krzyczeliśmy. Wołaliśmy. I nic. Cisza. Aż tu nagle coś jebnęło w dziurę. Tak. Leżał wyłożony, wykrzywiony cały i oniemiały. Podaliśmy mu pomocną dłoń i wstał, po czym znów ruszył, kto by wiedział gdzie i po co. Tym razem biegliśmy za nim, nie patrząc pod nogi, bo właśnie w jego rękach zostawiliśmy nasz  posiłek – ostatnią wieczerzę przed powrotem do normalnych żyć w tych trudnych i zagmatwanych dniach PO.

          Byli i nasi, była i habanina. Wzięliśmy całe zapasy i przy pierwszym lepszym ognisku odnaleźliśmy ukojenie skołatanych nerwów i brzuchów. Znów ktoś brzdąkał, a gitarowe dźwięki unosiły się łagodnymi zrywami obok ospałych głów, rozgrzanych blaskiem i żarem dwóch symetrycznie rozłożonych po niewielkim obozowisku ognisk. Karimaty pod dupami, drzewa za oparcie nadwyrężonych myśli, darcie japy ostatnimi siłami, jako sztuczne przedłużenie tygodniowego święta życia.

            – Jestem frykaninem – powiedział a la hipis. – Nie marnuję nic, sami widzicie, ile jedzenia marnotrawi się i ląduje w śmietnikach.

            – Znaczy, że w nich właśnie grzebiesz?

            – Zdarza się.

            – To musisz się na tym znać. Znaczy wiedzieć, gdzie szukać i jak.

            – Koło sklepów najlepiej. Nie macie pojęcia, co ludzie wyrzucają. Ile niepotrzebnych rzeczy kupują, byle je kupić, a po chwili wyjebać. Na takich delikwentach żerujemy my, frykanie. – I tak sobie myślę, nie mówiąc tego na głos, sam siebie pytam, nie wydobywając z gardzioła nawet dźwięku: „To ilu, kurwa, was jest? Całe zastępy?”

            A potem jest sen. Kogoś przenosimy. Płci żeńskiej zezgonowanej. Potem ta ktoś unosi się i idzie szukać namiotu.

            – O, jest tu – mówią – przytargany i bezpieczny.

            – A gdzie reszta? – pyta. – Gdzie moja kosmetyczka, plecaczek, ciuszki, gdzie reszta?

          – Nic tam nie było. Tylko ta torba i namiot. – Wybuch płaczu. Szloch. Zanosi się i łka bezgłośnie, jakby przygotowywała erupcję wulkanu na nowy słabszy moment. Leży i lega, na przemian, a my z pomocą ostatnich łyków browca układamy się do snu pod falującymi gałęziami, mijając jej tragedię jakoś obok, niemal niedostrzegalnie.

           Robi się zimno. Pozlepiane termozłotko, którym zdołałem okryć jedynie fragment klatki piersiowej, nie pomogło. Przez kilka długich, fascynujących chwil wpatruję się w taniec gałęzi sosen na wietrze. Po fragmencie lepkiego zastoju  odwłok wędruje ku górze, a rozleniwione skrzydełka pomagają utrzymać względny pion. Targa mną niepokój. – A co, idioto, myślę, jeśli i twój namiot spątrznęli? – Miałem to jakoś w dupie lub koło, ale obecnie czułbym się niezazbyt. Lepiej przekimać się u siebie niż na tym wypizdowie.

       I idę. Z hangaru jednego napierdala muza. „Przeżyj to sam”. Typowe. Tysiąc kilometrów i jeszcze dalej. Parę domków wciąż stoi, a wewnątrz coś się kotłuje. Strach zaglądać do środka. Śmietnisko. Większość namiotów porozpierdalana. Pusto. Kuurwa. A co mówiłem. Idę dalej, może to nie tu. Ale jak. Śmietnik się zgadza. Chodzę po krzakach, wyjąc ze śmiechu i złości. Nie wiem, za którym się opowiedzieć.  To drugie jakoś bliższe, lecz w obecnej chwili blednie i już tylko śmiech rozdziera noc. A potem zauważam kupkę swoich fantów pośrodku tego splądrowanego skrawka ziemi. Jakiś krem, klapersy, gacie – nie no, zajebiście. Teraz uzyskuję potwierdzenie i jednak złość przeważa, wygrywa wojnę.

        – Jak można być takim chujowym, pierdolonym chujem, takim cwelem jebanym w odbyt, żeby kogoś wysiedlić, rozpierdolić wszystko i rozkraźć. Takie rzeczy tylko u nas.

            Jakiś koleś idzie. Widzę. Podchodzę. 

            – Siema – mówię – poznaj debila, który zostawił namiot, a zastał pustkę. – Nie śmieje się jakoś.

            – Chcesz namiot?

            – Jak to?

            – Pełno jest. Do wyboru. Ja znalazłem dwa zajebiste. Dzisiaj wszyscy tu kradną. Pierdolone złodziejstwo, wiesz.

            – Weź nie mów. Zauważyłem.

            – Chodź poszukamy twojego domku, a jak nie, to znajdziemy coś innego.

            – Zajebiście. Dzięki.

            Przeczesujemy obozowiska, przeważnie opuszczone i bezludne. O niedalekiej wstecz bytności człowieka świadczą wyłącznie kupki śmieci pośrodku lub w kątach niedawnych skupień ludzkiej masy. Nic podobnego.

            – Idziemy na główne pole. Coś znajdziemy. Tylko namiot ci ukradli?  

            – Niekoniecznie. Plecak też. Ciuchy i resztę.

            – To niefajnie.

       – Nie bardzo. – Ale już jest dobrze. Lepiej na pewno. Z dobrym człowiekiem orientującym się w sytuacji jakoś bezpieczniej. I faktycznie znajdujemy namiot. Tyle że pocięty, jakby wolał okaleczenie od zmiany właściciela. Szukamy dalej. Jest, ale bez stelaży. Znajdujemy i je, a przy okazji tony żarcia i ciuchy nie najgorsze. Taki second-hand. Zbyt napięty trochę namiocik, jednak stoi i ma się dobrze.

            – Chcesz się rozbić koło nas? – pyta pomocna dusza.

            – Jasne, ekstra.

        Pomaga mi rozstawić domek. Bluzę nawet daje. Tyle że znalezioną. Śmierdzi szczynami. Wolę marznąć. Termozłotkiem znalezionym się okrywam i nie trzeba mi wiele. Wrażeń dość. Ululują mnie zmęczenie i chwilowy spokój.

          Budzę się bardzo wcześnie. Jak co dzień w tym miejscu na Ziemi. Słoneczko jeszcze się nie zwlekło. Zostawiam kartkę: „Dzięki wielkie stary, ale muszę spadać”. Przechadzam się jeszcze raz po okolicznych zakamarkach. Złudna nadzieja umiera, skomląc.  

              NAPIERDALAĆ! NAAPIEEERDALAĆ! Dzieciaki atakujące policję. Dzieciaki nie wierzące w faszystowskich bogów!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jackass1408 · dnia 22.12.2015 10:09 · Czytań: 607 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
BeNeK dnia 27.12.2015 23:52
Brutalny świat przedstawiasz, wrecz poapokaliptyczny. Ciężki tekst w odbiorze, ale dobrze oddaje naturę ludzką. Ciekawa lektura.
Pozdrawiam
jackass1408 dnia 30.12.2015 08:58
Brutalność i nutka klimatu postapo spoziera z większości moich tworów. Ten akurat, jako jeden z niewielu, ma charakter wspomnieniowy. Zawsze lubiłem wstawiać wycinki swojej przeszłości do życiorysów bohaterów.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam Przemek
Bernierdh dnia 23.01.2016 22:26
Rzadko tu bywałem ostatnio i tak cię jakoś przegapiałem, myślałem, że przestałeś wrzucać :p Tekst naprawdę fajny, znów sprawia wrażenie wycinka, jak to często u ciebie. Tło trzeba sobie dopowiedzieć, ale to nie problem, bo w zamian skupiamy się na bohaterze, na czystych ludzkich emocjach. Mi to pasuje.
A ludzie jacy są, każdy widzi.

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:63
Najnowszy:pica-pioa