Jest rok 2016. Przełom września i października. Od początku roku miały miejsce trzy wojny światowe. Pierwsza zaczęła się niewinnie od kłótni o kawałek ziemi na oceanie; jedni mówili, że jest ich, bo wybudowali tam kiedyś urząd pocztowy, drudzy, że z historycznego punktu widzenia należy się właśnie im. Jedni i drudzy wciągnęli w konflikt trzecich i czwartych. Nastąpił efekt kuli śnieżnej. Używając dalej zimowej metafory: przez świat przetoczyła się lawina i nie ominęła nikogo. Druga wojna była tylko konsekwencją pierwszej: po licznych bombardowaniach kawałek ziemi na oceanie zniknął pod wodą, co stało się zarzewiem dla drugiej odsłony zbrojnego konfliktu. Jeszcze raz lawina przetoczyła się przez cały świat i nikogo nie pozostawiła obojętnym. Właściwie niewiele wiadomo o trzeciej wojnie. Nikt nie pamięta już kto pierwszy rzucił kamieniem, kto zamachnął się kijem… Zaczęło się niespodziewanie w czerwcu i nagle w lipcu ucichło. W sierpniu z wody wyszły dinozaury. Najpierw pojawiły się roślinożerne, a zaraz po nich creme de la creme tych gadów: tyranozaury. Z gór przyfrunęły pterozaury, a ludzie pochowali się w jaskiniach.
Powoli nadchodziła jesień. Wraz z nią przybywało drapieżników, a ubywało ludzi. Nieliczni wywędrowali wysoko w góry, tam dokąd nie mogły dostać się najgroźniejsze ze zwierząt. Na początku września zaczął padać deszcz: najpierw spokojnie, a później opady stały się tak intensywne, że czasami niczego nie można było dostrzec przez ścianę wody. Oceany i morza wystąpiły ze swoich granic. Garstka uratowanych z przerażeniem patrzyła, jak woda podnosi się i połyka kolejne kilometry ziemi. Ludzie szli jeszcze wyżej, aż dotarli do szczytu, który wznosił się ponad chmurami. Wszyscy mieli problem z oddychaniem i po każdej nocy ubywało ocalonych, umierali z wycieńczenia, staczali się góry i ginęli w odmętach wody. Wreszcie zostało tylko dwóch ludzi. Obydwaj byli przeraźliwie głodni i śmiertelnie zmęczeni, ale kiedy przelatujący nad ich głowami ptak wypuścił z dziobu rybę, rzucili się na nią angażując w walkę resztki sił.
Można by powiedzieć, że na przełomie września i października, na wierzchołku góry, wśród spienionych fal i padającego deszczu, stoczono ostatnia bitwę czwartej wojny światowej. Jeszcze zanim krew pokonanego spłynęła po skałach do wody, zwycięzca zatopił zęby w zdobycznej rybie; nie jadł, tylko w sposób żarłoczny zaspokajał głód. Nagle złapał się za krtań i kaszlnął. Próbował złapać oddech, ale rybia ość, która utkwiła w przełyku, nie pozwalała na złapanie powietrza. Mężczyzna osunął się na ziemię. Jego twarz nabrzmiała czerwienią. Próbował uderzyć ręką w plecy, by wykrztusić ość, ale nie mógł dosięgnąć. W ostatniej chwili, tuż przed śmiercią w jego głowie pojawiła się myśl, że gdyby nie walczył o rybę, gdyby nie zabił…
Jest rok 2016. Rok ostatni.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt