W szpitalu 2 - desert rose
Proza » Miniatura » W szpitalu 2
A A A

- Wygląda jak dom kultury a nie szpital - powiedziała Beata chwilę przed naszym rozstaniem. Objęła mnie, a w tym geście zawierało się całe współczucie i troska. Tak ciepła nie była nigdy wcześniej - nasza przyjaźń choć mocna była jednak dość szorstka. Spojrzałam w okna na piętrze, gdzie mieściła się szkoła. Na szybach od wewnątrz ktoś poprzyklejał papierowe słoneczka i chmurki.

- Ale widać że to dziecięcy psychiatryk, spójrz na te cudeńka w oknach - wskazałam palcem a Beata podążyła za nim wzrokiem.

- Masz dziwny gust - roześmiała się i musiałyśmy się już rozstać. Zadzwoniłam do drzwi - dźwięk tego dzwonka słyszałam dość często - przerywał ciszę nocy, gdy karetka przywoziła nowego pacjenta, zazwyczaj nastolatka po próbie samobójczej. Koniec przepustki, pora wrócić do codzienności.

Otworzyła niska, pulchna pielęgniarka. Miała piękne, kręcone włosy i przyjazne usposobienie i  jak większość personelu darzyła mnie sympatią. Obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem i z łatwością odczytała moje myśli:

- Ciężko tutaj wracać, prawda?

Odwzajemniłam uśmiech, czując rosnący w gardle smutek. Pamiętam jak bardzo bałam się tutaj trafić. W mojej wyobraźni pojawiały się obrazy niebezpiecznych, nieprzewidywalnych pacjentów i sadystycznego personelu. Oczywiście rzeczywistość okazała się zupełnie inna, ale i tak trudna. Pielęgniarka przesunęła się wpuszczając mnie do środka. Weszłam i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

Była pora kolacji. Przed telewizorem w świetlicy siedziała grupka młodzieży i dzieci zajadająca kanapki z dżemem. Na stoliku pod ścianą stały kubki z herbatą. Kilka osób prowadziło ciche rozmowy. Ktoś czytał książkę. Ktoś rozmawiał przez telefon. Rozejrzałam się po sali, szukając kogoś do kogo mogłabym się dosiąść i porozmawiać, żeby powstrzymać natłok czarnych myśli. Świetlica była ładna i przestronna. Podłogę wyłożono  niebieskim linoleum, ściany pomalowano na biało. W oknach umieszczono solidne kraty.

Wydawało się, że trafiłam w sam środek sielanki, gdy nagle coś się wydarzyło. Na środku sali pojawiły się dwie dziewczyny, szarpiąc się i uderzając. Niesłychane, jak dużo siły mieściło się w tych wątłych, delikatnych ciałach dziewcząt po przejściach. Rozpoznałam je - Iwona i Monika - obie po próbach samobójczych, pałające do siebie nienawiścią od pierwszego wejrzenia. I kiedy już myślałam, że bójka zakończy się jakąś tragedią, ich krzyki zwabiły pielęgniarza. Rozdzielił walczące dziewczyny i odprowadził jedną z nich, do separatki, gdzie miała zostać przywiązana pasami do łóżka.    

- To niesprawiedliwe! - krzyknęła szczupła, piętnastoletnia blondynka - Iwona nic nie zrobiła! To Monika zaczęła! Ona się tylko broniła!

Ale nikt jej nie słuchał. Dziewczyna z niedowierzaniem pokręciła głową. Starałam się przypomnieć sobie jej imię. Kinga. Wczoraj opowiadała mi, że przywieźli ją z oddziału pediatrycznego gdzie leżała pod kilkoma kroplówkami. Była szczupła, zbyt szczupła. - Nawet nie wiem jak to się stało - opowiadała mi. - Najpierw ważyłam osiemdziesiąt kilogramów. Potem siedemdziesiąt. Potem dalej chudłam. Nawet się nie obejrzałam gdy zaczęłam mieć krwotoki z nosa i omdlenia. Po prostu - żyjesz i nagle wpadasz w anoreksję. Jestem tu dobrowolnie, bo chcę z tego wyjść. A ty za co siedzisz? Przymusowo?

- Epizod psychotyczny. Też jestem tutaj z własnej woli, chciałam się po prostu dowiedzieć, co się ze mną działo - mruknęłam. Po takim wyznaniu trudno mi było odpowiedzieć moim stałym hasłem: ,,za niewinność".

***

- Agataaa! Zabierz te majtki spod prysznica!

Cholera, znowu zapomniałam.

- Dobra już zabieram - powiedziałam, rumieniąc się - tylko nie poruszajcie tego tematu na społeczności.

Dziewczyny spojrzały po sobie i parsknęły śmiechem. Społeczność była jednym ze stałych elementów dnia. Po śniadaniu ustawialiśmy krzesła w kole i zbieraliśmy się wszyscy - lekarze, psychologowie i pacjenci. Jeśli wśród pacjentów pojawiał się ktoś nowy, mówił jak się nazywa, skąd jest i czym się interesuje. Następnie każdy przedstawiał się i w przypadku personelu mówił czym się zajmuje. Potem po kolei wszyscy opowiadaliśmy co robiliśmy dzień wcześniej. Drugiego tygodnia pobytu na oddziale wzbudziłam małą sensację i zazdrość wśród kolegów i koleżanek gdy powiedziałam, że byłam na spacerze.

- Ona jest tu dopiero drugi tydzień i już była na spacerze? Nie wierzę. Ja siedzę tutaj już ponad miesiąc i nie byłam ani razu - prychnęła Kamila.

- Ale ona nie jest agresywna - odparowała anorektyczka Kinga - A ty jesteś. Spacer to chyba nagroda, no nie?

Kolejnym ważnym punktem społeczności były sprawy absorbujące pacjentów, które można było omówić. Zazwyczaj tematy okazywały się dość błahe. I niestety czasami dość kłopotliwe. Możecie sobie wyobrazić jak skompromitowana się poczułam, gdy koleżanka usłużnie poinformowała, że zostawiłam pod prysznicem majtki.

- To na pewno Agata, bo wróciła późno ze SPACERU - powiedziała, głośno akcentując ostatnie słowo.

- Dobrze już - odparłam ze złością - więcej się to nie powtórzy. Zadowolona?

- Dziewczynki, troszeczkę spokojniej - wtrąciła się pani psycholog - To chyba nic wielkiego, prawda?

A teraz moje dobre imię znowu było zagrożone.

- Wyluzuj, nikomu nie powiemy - roześmiała się Patrycja - Tylko pamiętaj o nich, dobra?

- Dzięki.

Spięłam wilgotne włosy gumką i zabrałam majtki. Poszłam do pokoju. Po zażyciu wieczornej dawki leków o dziwo nie czułam senności. Czułam się za to wesoła i pobudzona. Początkowo nawet nie zorientowałam się że weszłam w sam środek dramatu.

Kinga siedziała skulona pod ścianą zanosząc się płaczem. Jej chude ramiona dygotały lekko. Naszła mnie niechciana myśl, że niedługo zaczną przypominać kije od mioteł. Było już późno, parę minut po ciszy nocnej, ale ona wciąż była w dresie i płakała tak rozpaczliwe że kroiło się we mnie serce. Przykucnęłam przy niej i pogłaskałam ją po policzku.

- Co się stało? - zapytała.

Chwile trwało zanim Kinga opanowała się na tyle, żeby być w stanie mówić. Któraś z nas westchnęła i nie miało znaczenia która.

- Nie twoja sprawa - zaszlochała. Nienawidzę się narzucać więc odeszłam na swoje łóżko, ale nie byłam w stanie jej ignorować. Po chwili pojawiła się pielęgniarka i zadała jej to samo pytanie co ja:

- Co się stało?

- Boję się, że ktoś mi zrobi krzywdę. On powiedział że mi nic nie zrobi...

Trudno było cokolwiek zrozumieć, ale prawda mogła być na tyle bolesna, że nie chciałam jej poznać. Kolejny dzień dobiegał końca. Długo nie mogłam zasnąć, myśląc o tym, co mnie jutro czeka.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
desert rose · dnia 18.02.2016 20:47 · Czytań: 446 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
purpur dnia 19.02.2016 13:36
No proszę - jednak doczekałem się kolejnego "listu" :)
Tak, wpadłem już pod jeden z Twoich tekstów.

Tym razem było jednak inaczej. Teraz to co przeczytałem zjawiło się jako opowiadanie, a nie pomieszanie myśli i odczuć, jak mieliśmy w pierwszej części. Powyższe jest na pewno bardziej dojrzałe, na pewno ma więcej w sobie, tego co przywykłem czytać. Są dialogi, są wydarzenia, jest historia. Z jednej strony - duży plus, z drugiej - hmm, może delikatne zdziwienie!?

Wydawało mi się, że będzie po prostu inne...

Pojawiło się ciepło - tak odczułem. Raczysz bohaterkę poztywnymi emocjami, wydaje się że ją lubisz, zresztą ja też ją trochę polubiłem. Dostaliśmy parę nowych wydarzeń, poznaliśmy parę nowych osób. I tylko to miejsce, przeszywa ciarkami...

Poczekam na trzecią część :) - zobaczę gdzie to powędruje. Nie zgub, tylko proszę, delikatnego szaleństwa, takiego jakie pojawiło się w I części :) I ja bedę happy!

pozdrawiam i zapraszam do siebie!
desert rose dnia 19.02.2016 18:44
Dziekuje za opinie! Planuje wrzucic kolejna i wiecej czesci - przez ostatnie dni pisanie bardzo dobrze mi szlo i mam ok. 15 stron teksu
Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:53
Najnowszy:Janusz Rosek