Glina - msh
Proza » Miniatura » Glina
A A A
Od autora: Z cyklu "Drzazg"

 

Być może wybrałby inny zawód, ale kiedy miał czternaście lat, jego o dwa lata starszą siostrę porwał, zgwałcił i zamordował jakiś psychol. Zmasakrowane ciało dziewczyny odnaleziono w osiedlowym parku, po pięciu dniach od jej zniknięcia. W oka mgnieniu rozsypało się rodzinne szczęście, które go otaczało: ojciec zaczął pić i po roku od tragicznych wydarzeń zmarł po ciężkim zawale, matka płakała całymi dniami, aż wpadła w tak głęboką depresję, że nie mogło obyć się bez szpitala. Wtedy trafił do domu dziecka. To był najgorszy okres w jego życiu. Robił wszystko, by minął jak najszybciej: uczył się dużo i zapisał się na kilka kółek zainteresowań, by jak najmniej czasu spędzać w bidulu. Gdy skończył osiemnaście lat, opuścił placówkę opiekuńczą. Tego roku skończył również szkołę. Od władz miasta otrzymał niewielką kawalerkę w starej kamienicy i poczuł, że nareszcie życie zaczyna się jakoś układać. Odwiedził w szpitalu matkę i chociaż otumaniona lekami nie rozpoznała go, i nie rozumiała, co do niej mówi, obiecał, że zrobi wszystko, by odnaleźć mordercę siostry.
Zgłosił się na egzaminy do policji i zdał je z drugim wynikiem w swojej grupie, kwalifikując się tym samym do pracy. Tak rozpoczął następny etap życia.
 
Po piętnastu latach był oficerem śledczym w wydziale kryminalnym. Chociaż matkę pochował osiem lat temu, nie czuł się zwolniony z obietnicy, którą dał jej w szpitalu. Śledztwo zostało umorzone po roku od jego wszczęcia, więc minęło już osiemnaście lat od zbrodni, a on w tym czasie poznał akta sprawy na pamięć; mógł cytować zeznania świadków, znajomych i podejrzanych. Od jakiegoś czasu jednak coś nie dawało mu spokoju. Jakiś fragment tej układanki nie pasował do reszty i chociaż znał każdą linijkę akt, ponownie sięgnął po dokumenty. Po godzinie już wiedział, co go zaniepokoiło. W ramach śledztwa przesłuchano również wszystkich sąsiadów z klatki i tylko przy jednym nazwisku znalazła się adnotacja: „Andrzej S. przebywa w szpitalu. Jego matka poinformowała, że syn przeszedł operację wyrostka robaczkowego”. Na tym koniec. Nikt nie wrócił do sprawy później, gdy Andrzej S. wyszedł ze szpitala. To była ta rzecz, która go zaniepokoiła. Jak przez mgłę przypomniał sobie sąsiada spod trójki: pryszczaty i niewiele mówiący. Kiedy z siostrą odzywali się do niego, spuszczał głowę i bąkał coś pod nosem. Tyle wspomnienia.
Rano udał się do szpitala. Długo przekonywał dyrektora administracyjnego, że nie są mu potrzebne dane medyczne objęte tajemnicą, lecz informacja dotycząca daty przyjęcia i zwolnienia ze szpitala. W końcu dyrektor zezwolił na wizytę w archiwum, zastrzegając jakie informacje można przekazać policjantowi.
Archiwum znajdowało się w piwnicy i podzielone zostało na dwie części: większą „analogową”, z papierowymi teczkami, i mniejszą, gdzie dane przeniesiono już na nośniki cyfrowe. Kobieta, która tam pracowała nie była skora ani do rozmowy, ani pomocy. Pokazała regał, na którym znajdowały się dokumenty z określonego roku i miesiąca, i wróciła do swoich zajęć. Chwilę zajęło, nim pojął system. Przez pół godziny przekopywał się przez stosy dokumentów, aż znalazł to, czego szukał: kopertę z nazwiskiem Andrzeja S. Rozejrzał się, ale pracownica nadal nie wykazywała zainteresowania jego osobą. Wyciągnął kartę z koperty. Spojrzał na datę przyjęcia pacjenta – pokrywała się z datą zaginięcia siostry. Godzina przyjęcia: siedemnasta pięćdziesiąt, a więc godzinę po tym, gdy zaniepokojeni rodzice pierwszy raz zadzwonili na policję informując, że córka nie wróciła ze szkoły, z której zwolniła się o godzinie dwunastej, zgłaszając bardzo silny, menstruacyjny ból brzucha. Matka wróciła do domu o czternastej, a przed piętnastą zadzwoniła wychowawczyni z pytaniem o zdrowie córki. Kilka telefonów do koleżanek i zaniepokojona mama, po rozmowie z mężem, który właśnie wrócił z pracy, dzwoni na policję…
Czyta dalej opis: „Pacjent skarży się na ostry brzuch i przy każdym dotyku w okolicach wyrostka krzyczy z bólu. Brzuch miękki. Na całym ciele pacjenta świeże zadrapania. Gorączka (38,4). Pomimo nietypowych objawów zalecono resekcję wyrostka. Po otwarciu brzucha nie stwierdzono zapalenia, ale wyrostek został usunięty.” Andrzej S. opuszcza szpital po dwóch tygodniach. Znowu karta: „Pacjentowi zdjęto szwy. Rana goi się prawidłowo. Temperatura 36,8. Zaopatrzono pacjenta również pod kątem ran powierzchniowych (zadrapania)”
Czytając już wiedział. Wybiegł z archiwum. Ze szpitala było dwadzieścia minut drogi do jego dawnego mieszkania. Samochodem dziesięć. Wszedł na drugie piętro. Sięgnął po broń, odbezpieczył i włożył do kieszeni kurtki. Naciskając taster dzwonka lewą dłonią, prawą zaciskał na kolbie schowanego pistoletu. Po chwili drzwi się otworzyły. Przed nim stał łysiejący mężczyzna z wyraźnymi bliznami na twarzy po przebytym trądziku. Nie miał wątpliwości, że to był Andrzej S.. Lewą ręką pchnął go mocno na wysokości piersi, a ten zatoczył się w stronę mieszkania. Wszedł za nim, zatrzasnął drzwi i wyciągnął broń.
- To ty? – bardziej stwierdził, niż zapytał Andrzej S. – Długo kazałeś na siebie czekać. Musisz przyznać, że pomysł ze szpitalem i wyrostkiem był świetny…?
Nie odpowiedział. Starał się zapanować nad sobą, ale to było już niemożliwe.
- Dlaczego, skurwysynu, dlaczego? – wycharczał.
Morderca uśmiechnął się i odpowiedział bez żadnej skruchy:
- Bo mogłem. Bo była ufna. Bo bardzo chciałem ją mieć…
Nie wytrzymał. Pierwszy strzał nieomal chybił i drasnął tylko lewe ramię Andrzeja S.
- Nawet nie potrafisz mnie zabić – zadrwił. - Może chcesz, żebym zabawił się z tobą jak z siostrzyczką? – powiedział ze śmiechem, odsłaniając czarne pieńki zębów.
Drugi strzał był celny. Na koszuli mordercy wykwitła czerwona plama. Zachwiał się, ale nie upadł. Dopiero trzeci pocisk, który trafił go prosto w lewe oko, spowodował, że osunął się na podłogę. Wokół panowała cisza. Nikt nie zareagował lub w innych mieszkaniach nikogo nie było. Spojrzał na leżące ciało. Nie zauważył oznak życia. Wszedł w głąb mieszkania. Niewiele było w nim sprzętów, ale jedna rzecz przykuła jego wzrok: na środku stołu, ustawionego przy oknie, stała tandetna, plastikowa figurka nagiej kobiety; wisiał na niej złoty łańcuszek z medalionem. Znał tę biżuterię. Siostra nigdy się z nią nie rozstawała.
- Zobacz – mówiła, pokazując ich wspólne zdjęcia umieszczone w medalionie. – Zawsze będziemy razem, blisko siebie. Zawsze…
Schował twarz w dłoniach, jakby chciał ukryć przed światem łzy. Później sięgnął po łańcuszek i zawiesił na szyi. Usiadł na krześle, wyciągnął komórkę i wbił numer. Wokół nadal panowała cisza. Właściwie mógłby zatrzeć ślady, wydłubać pociski z ciała tego gnoja i niepostrzeżenie opuścić mieszkanie; mógłby po prostu zniknąć i nie odpowiadać za śmierć bydlaka. Był tylko jeden problem: gliną został dlatego, by znaleźć zabójcę siostry, a jeśli teraz odejdzie stąd niepostrzeżenie, pieprzony morderca stanie się ofiarą, o której będą mówić z żalem i wspominać z czułością w głosie…
Spojrzał na komórkę. Na wyświetlaczu ciągle pulsowały trzy cyfry, w oczekiwaniu na to, by ktoś je wysłał w eter lub skasował…

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
msh · dnia 25.02.2016 20:21 · Czytań: 954 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 13
Komentarze
retro dnia 26.02.2016 08:31 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo drastyczna opowieść, ale dobrze napisana z troskliwością o szczegóły. Zbrodnia, motyw zemsty, która nigdy do niczego dobrego nie prowadzi i końcowy dylemat bohatera to trzy filary, na których opiera się cała historia poprowadzona, jak wspomniałam na wstępie- b. fachowo.

Pozdrawiam ukontentowana kunsztem wykonawstwa, ale jako człowiek wrażliwy: z drzazgą.
msh dnia 26.02.2016 14:26
r, cieszę się, że ta drzazga utkwiła w Tobie, bo to oznacza, że tekst trafił. Zdaję sobie sprawę z drastyczności opisów, ale wydawało mi się, że ta opowieść nie może być inaczej napisana. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
faith dnia 26.02.2016 16:24
Z historii na historię zaczynam coraz bardziej lubić ten cykl, choć słowo "lubić" nie jest tutaj chyba najbardziej odpowiednie. Zaciekawiają mnie, pozostawiają w zatrzymaniu i wzbudzają refleksję, bo jest tu tak wiele pola dla czytelnika.
W tej historii zostawiasz nas na rozdrożu, w punkcie, w którym tak naprawdę wszystko powinno się dopiero zacząć. I właśne dzięki temu te opoiwadania tak intrygują, pozostawiają niedosyt, o którym ciężko zapomnieć.

Pozdrawiam
msh dnia 26.02.2016 18:47
f, i to jest dla mnie, jako autora, niebywała satysfakcja, że każde nowe czytanie powoduje zainteresowanie (rym niezamierzony). Najbardziej cieszy mnie, że moje teksty wzbudzają refleksję i zatrzymują. Nie ma chyba większego komplementu dla autora niż ten, że po przeczytaniu jego tekstu trudno o nim zapomnieć. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Miroslaw Sliwa dnia 27.02.2016 16:58 Ocena: Świetne!
No tak to jest msh, że wszyscy swoje pokręcone sprawy załatwiamy w pokręcony sposób, ale tekst tak czy inaczej ciekawy.

Tak swoją drogą zobrazowałeś niezwykle zdeterminowaną osobowość. Na bohatera Twojego opowiadania nie da się gniewać, chociaż jest nieludzki. Przecież on jest jak Antygona. Większość ludzi swoje emocje wypala dosyć szybko i chyba na tym organizacja świata się zasadza. Życie jednak jest tak dziwne; zresztą tam dziwne... Zdarzają się ludzie, którzy nie mogą zapomnieć, ale czy właśnie tego nie oczekujemy od Sprawiedliwości?

Moralność uczyniła nas istotami, które mogą wynosić się nad inne zwierzęta, więc wartości, które są najistotniejszą jej składowej musimy traktować poważnie. To trudne, ale konieczne.

Trzymaj się zdrowo msh. :)

Mirek
msh dnia 27.02.2016 17:40
MS, tę pokrętność traktuję jak komplement. Jakoś tak się składa, że większość moich opowieści jest właśnie taka. Może też tak być, że życie jest pokręcone i nic, co nas na spotyka nie jest takie jednoznaczne, stąd takie a nie inne moje podejście do opowieści. Znam ludzi, którzy nie zapominają raz doznanych krzywd (w porównaniu z moim bohaterem to "pikusie" a nie jakieś tragiczne doświadczenia). Zresztą zapomnienie w tej powiastce jest najmniej ważne, liczy się to, co pójdzie lub czy pójdzie w eter... Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Jaga dnia 27.02.2016 20:47
Mocne i dobrze. Przeczytałam i mam mieszane uczucia. Odnoszę wrażenie, że to streszczenie opowiadania, które mogłoby być rewelacyjne! Bardzo ciekawi bohaterowie, świetny pomysł. Jednak chciałabym poznać więcej szczegółów, powoli kroczyć z bohaterem...

Pozdrawiam serdecznie,
Jaga
msh dnia 01.03.2016 13:18
J, mocne, bo lubię swoich bohaterów stawiać w ekstremalnych sytuacjach, wtedy podejmowane decyzje też muszą być takie. ja jestem z natury strasznie leniwy, więc ten krótki dystans (w pisaniu) bardzo mi odpowiada, a poza tym zanim "się znudzę" swoimi bohaterami już jest koniec. Ma to swoje plusy i minusy, bo mam zaczętych kilkanaście "rzeczy", a ciągle odkładam je i zaczynam nowe. Pracuję jednak nad sobą, więc może kiedyś uda mi się "sklecić" coś dłuższego. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Reksio dnia 05.03.2016 18:02
Przykuła moją uwagę narracja, wyważona, wręcz chłodna, rzeczowa i dopieszczona. Historia może nie jakoś wybitnie oryginalna, jednak wykonanie ma coś w sobie takiego, że zatrzymuje wzrok i każe czytać do końca. Pozdrawiam
msh dnia 05.03.2016 18:38
R, trudno dzisiaj wymyślić "proch", chociaż starałem się, by tekst nie był wtórny. Cieszę się, że udało mi się "przytrzymać Cię" do końca opowieści i nie zanudzić. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
bruja dnia 08.03.2016 22:54
Wciągająca historia tylko mogła by być dłuższa ;)
Ape dnia 09.03.2016 03:59
Zakończenie świetne. Zastanawiałam się dlaczego drzazg, a nie drzazga.
msh dnia 09.03.2016 18:03
b, może faktycznie powinna być dłuższa, ale to jedna z części cyklu, który z założenia miał się składać z miniatur. Ta część i tak jest wybitnie długa. Cieszy mnie, że historia Cię wciągnęła. A, zakończenie jest bardzo usatysfakcjonowane. Publikując pierwszą część cyklu wyjaśniałem dlaczego "drzazg", ale napiszę raz jeszcze: bo był już film "Drzazgi", a żaden inny synonim nie ma takiej "siły", aby więc zachować tę moc słów, zdecydowałem się na tytuł "Drzazg". Czy to pomysł najlepszy z możliwych? Nie wiem. Ocenę zostawiam Czytelnikom. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty