.
1. Terminem " Zakamycze" określa się obszar między zachodnim krańcem Lasu Wolskiego w Krakowie a Kryspinowem. To teren bardzo narażony na wyniszczenie przez człowieka. Szkoda, bo jest on nader ciekawy przyrodniczo i zasługuje na ochronę.
Na razie jeszcze przyroda radzi sobie tu jak może. Polne dróżki przebiegające przez to miejsce po każdym deszczu zamieniają się w nieprzebyte bagna i potrzeba naprawdę długiej suszy, aby Zakamycze odkryło przed zwiedzającym wszystkie swoje tajemnice [ o ile zdoła je prawidłowo zinterpretować].
Krańce Lasu Wolskiego z terenami wilgotnymi łączą duże skupiska poziomek, które na tle wszechobecnej zieleni prezentują się wspaniale. Gdyby tak jeszcze jeżyny Grabowskiego dogadały się z nimi i wystawiły wspólną " drużynę " owoców, można byłoby jeździć na ich targi i kupować przyszłe dżemy i konfitury... A tak kwestie zaopatrzenia trzeba rozwiązywać na raty.
Figlarne makolągwy, baraszkując między drzewami, nie pozwalają się sfotografować. Te małe ptaszki z czerwonymi gardziołkami są jednak zwierzęcym symbolem Zakamycza. Dają się one obserwować dopiero wtedy, gdy same są czymś zaciekawione. Wtedy bowiem kłócą się o najlepsze miejsce do obserwacji na szczycie eksponowanego krzewu. Interesuje je to samo co nas, turystów - rozległa panorama Puszczy Skał Kmity i widok na lotnisko w Balicach. Takie zapierające dech w piersiach krajobrazy są przecież na terenie wielkich miast unikalne i prawdopodobnie nie przetrwają już długo, co kochające swobode ptaki instynktownie wyczuwają. Trudno się więc dziwić, że dla tak ważkich spraw zapomina się, przynajmniej chwilowo, o kulturze osobistej- podlatująca do jednej makolągwy inna usiłuje ją zepchnąć z czubka najwyższego krzewu.
2.Krzewy Zakamycza wchodzą w skład wielkiego kompleksu przyrodniczego, który mógłbym określić jako ols błotno - łąkowy. Jest to centralna część całego mikroregionu, w którym wszystko łączy się ze sobą w sposób nieprzypadkowy. Tu każdy kolor nieba do czegoś pasuje - błękit do kwiatów żółtych: wiosennego rukwiśladu francuskiego czy późnoletniej nawłoci, ciemne chmury zaś do pni olch. Dodatkowo drobne kwiatuszki rukwiśladu wyglądają jak odwrócone gwiazdy świecące w czasie wieczornej lub wczesnoporannej szarówki.
Przechodząc przez ten ols trzeba zawsze mieć oczy szeroko otwarte i intensywnie trenować spostrzegawczość, bowiem nawet najdrobniejszy występujący tu organizm może być prawdziwą przyrodniczą perłą. Oto na przykład przy polnej drodze przycupnął sobie nieruchawy owad o niebieskim odwłoku, który najwyraźniej kpi sobie z naszej obecności. Takie zachowanie można wytłumaczyć na dwa sposoby: albo owad jest martwy, albo posiada tajną broń. Wkrótce rozwiązanie podsuwają nam mrówki, stając obok niego jak zamurowane, jakby czekały na jego zgodę na ich swobodne przejście " mrówczą autostradą " obok. Owad ten to chrząszcz - strzel łoskotnik, którego odwłok jest miniaturowym działkiem wypełnionym bronią chemiczną, stąd zrozumiałe się staje, że mrówki wolą nie ryzykować testowania jego cierpliwości.
Na tej samej drodze czeka nas jednak znacznie dłuższa seria pozytywnych zaskoczeń. Są to piękne motyle. Jeden z nich - rozszczepka śnicianka ma kształt idealnego trójkąta równobocznego z wbudowanym w jego ciało tajemnym pismem, jakich wiele rodzajów spotykamy na każdym szlaku naszych przyrodniczych obserwacji. To konkretne na pewno służy nie tylko odstraszaniu potencjalnych wrogów, gdyż ma charakter wyraźnie hieroglificzny. Jest to kombinacja dwóch rodzajów linii na przednich skrzydłach w jednym z odcieni brązu. Oczywiście bardzo trudno go odczytać. Według mojej teorii łączy się ono ściśle z odpowiednim rozmieszczeniem roślin i jest rodzajem megaherbu. Oznacza to, że Zakamycze znajduje się obecnie pod silnym wpływem przyrodniczego patriotyzmu i zgłasza swoje aspiracje do konkurowania z największymi przyrodniczymi potęgami, w tym z Ojcowskim Parkiem Narodowym.
Nic więc dziwnego, że rozszczepka śnicianka uważa się za kwiat motylej inteligencji i patrzy z pogardą na rusałkę osetnika, którego jaskrawe barwy rzucają się wszystkim w
oczy. I jeszcze ten taniec nad kałużą wody! Gdyby to jeszcze była polka, ale to dostojny kadryl.
Ale oto w momencie gdy " inteligentka" pomyślała o tym, rozległ się głos sikorki ubogiej " Mam cię ! ", po czym rozszczepka wylądowała w jej dziobie...
3 Tendencje do " szachowania" przeciwnika zamiast polegania na swej szybkości i sile są w Zakamyczu nie lada turystyczną atrakcją, mimo iż mają miejsce w mikroskali. Jedną z "szachownic' są białe płatki kwiatów dzikiej róży, a morderczy mecz o życie toczą ze soba pająk kwietnik oraz chrząszcz kwietniczek dwojaczek. Pająk jest samicą, chrząszcz - samcem, ale w tym wypadku różnopłciowość wcale nie decyduje o wyniku pojedynku. Nie wiadomo, co podziwiać bardziej- czy skłonność do ryzyka kwietniczka dwojaczka, który siada na brzegu kwiatu , czy też cierpliwość kwietnika [ kwietnicy?] czyhającego dokładnie w jego środku.
Frapujące jest pytanie: czy kwietniczek dwojaczek od początku wie o obecności kwietnika w środku róży? Jeśli tak, mamy tu do czynienia z dokładnie obliczonym i zaplanowanym manewrem , w którego tle leży przypodobanie się płci przeciwnej poprzez odwagę. Druga teoria jest jednak prozaiczna - kwietniczek, zupełnie zapomniawszy o zagrożeniach, wczytywał się w sekretne pismo róży informujące o zawartości nektaru w kwiecie. Po dokładnym zanalizowaniu informacji kwietniczek po prostu zdecydował ,że najsmaczniejszy nektar znajduje się na peryferiach kwiatu...
A co na to same róże? Nic. Mogą się tylko biernie przypatrywać rozwojowi wydarzeń i kibicować po cichu kwietniczkowi.
4.W maju na Zakamyczu rozpoczyna się zalęszycobranie, poprzedzone siadaniem na tutejszych kwiatach rzesz chrząszczy zwanych zalęszycami gruboudnymi. Te czarne chrząszcze byłyby niepozorne, gdyby nie szczególna cecha samców- niezwykle grube uda. To samo zjawisko obserwujemy i na przeciwległym brzegu Rudawy, z tym że tu wystepuje niebieski gatunek zalęszyc. Ale dla tutejszych ptaków grube uda to tylko [lub aż] więcej "mięsa". Traktują one wysyp zalęszyc jako nagrodę za swoje piękne śpiewy - taki lokalny przysmak dawany im bezpośrednio po okresie godowym. Wręczają im go łąki, które mają w tym swój oczywisty interes- promowanie swojej odmienności na tle innych, nie-zakamyczańskich łąk
Wydaje się więc, że zalęszyce są po prostu pieniędzmi w skarbcu Zakamyczańskiego Banku Centralnego.
5 Środowisko Zakamycza to rozległe łąki poprzecinane polderami małych gaików, trzcinowiska, " nawłocio- wrotyczowiska", tereny sadopodobne oraz pola bitew między kukułkami a trzcinniczkami. Głębokie wąwozy połączone labiryntem ścieżek i ścieżynek spajają tą pozornie chaotyczną masę w jedną całość, przy czym każdy z nich jest indywidualnością samą w sobie. W jednych ukrywają się takie kwiatowe cuda jak świerząbek aromatyczny czy bniec czerwony; inne są żyjącym atlasem róż, gdzie obok prawdziwych róż rosną tak zwane "róże ukryte" [jeżyna dwubarwna , maliny, dzikie jabłonie]. Jeszcze inne są opokami, na których wspierają się tutejsze lasy bukowe. Gdy zaś przypadkiem wąwozy te przebiegają wewnątrz lasu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dadzą one bezpieczny azyl uciekającym przed ekspansją turzyc grzybom.
Jedynym zgrzytem w tym uporządkowanym świecie wydaje się być las złożony z sosny czarnej, która nie jest gatunkiem rodzimym. Ale gdy kwitną w nim barwinki, zamienia się on w żywą bajkę o egzotycznych krainach, triumfalnie włączając się w ten sposób do krwioobiegu tutejszej przyrody.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt