Dziennik Jena - Reviser
Proza » Długie Opowiadania » Dziennik Jena
A A A
Dzień 2 - czyli dzień, w którym zaczynam spisywać to, co się ze mną dzieje.
Obudziłem się wczoraj w parku, kropił drobny deszcz, nad ulicami wisiała lekka, szara mgiełka, było ciemno i tylko uliczne latarnie świeciły bladym, żółtawym blaskiem. Spojrzałem na zegarek - dochodziła szósta po południu. Nie wiedziałem, co robię w tym miejscu, a w zasadzie nie pamiętałem w ogóle, kim jestem. Pierwsza rzecz, jaką potrafiłem sobie przypomnieć to nagły przypływ emocji - kołatanie serca, szybki nierówny oddech i błysk jasnego, oślepiającego światła, po którym nastąpiła cicha i przytulna ciemność. Przez jakiś czas znajdowałem się w stanie podobnym do snu. Gdy otworzyłem oczy siedziałem na ławce zimny i przemoknięty. A może zażyłem jakiś narkotyk i stąd te wizje i amnezja?
Prawdopodobnie trudno będzie ustalić, kim jestem, jeżeli sam sobie tego nie przypomnę, ale zdecydowałem się na razie nie iść na policję. Postanowiłem zatrzymać się w hotelu dopóki nie dowiem się gdzie mieszkam.
Dzisiaj jest środa, 5 listopada 1999 roku, wiem, ponieważ kupiłem w kiosku gazetę. Dziwna rzecz - mam przy sobie mnóstwo gotówki, ale nie mam żadnych dokumentów, kart kredytowych czy czegokolwiek, co pozwoliłoby by ustalić, jak się nazywam i gdzie mieszkam. Na wypadek gdybym znowu zapomniał, zdecydowałem się notować w tym dzienniku wszelkie istotne informacje.
Dzień 3
Zdaje się, że dzisiaj ponownie kilka godzin uciekło mi z pamięci. Jedyną rzeczą, o jakiej pamiętałem do popołudnia to to, że byłem głodny. Zabawne, że teraz, kiedy zamówiłem pączka i kawę zupełnie straciłem apetyt. Musiałem coś zjeść wcześniej i o tym nie pamiętam. Jedno jest pewne - przyczyną amnezji nie mogły być narkotyki, bo z całą pewnością niczego dzisiaj nie zażywałem.
Z tego, co wiem, to zwykle zapominamy pod wpływem szoku, o rzeczach nieistotnych lub zupełnie sprzecznych z naturalnym stanem rzeczy, kiedy umysł nie dopuszcza ich do swej świadomości. Jak jest w moim przypadku?
Dzień 4
Miałem dzisiaj sen. Obudziłem się leżąc na środku polany, była ciemna, niemal nieprzenikniona noc. Na niebie o odcieniu ciemnego granatu nie dostrzegłem śladu ani księżyca, ani gwiazd. Nawet w tym wątłym świetle dało się zauważyć, że szumiące wokół drzewa były łyse i powykręcane w nienaturalny sposób - wyglądały jak wykrzywione chorobą kończyny. Poza szumem drzew nie było słychać żadnego innego dźwięku. Wsłuchałem się w niego - nie było to zwyczajne wycie wiatru w koronach drzew, przypominało raczej odległy szloch tysiąca istot zlewający się w jeden cichy szum. Podniosłem się i rozejrzałem dookoła - wiatr narastał, a uginające się pod jego naporem drzewa nachylały swe konary coraz niżej i niżej, już prawie sięgały mojej głowy. Zacząłem biec żeby oddalić się od tej polany. Wbiegłem na ścieżkę, lecz tam było jeszcze ciemniej, w każdej chwili mogłem się wywrócić na jakimś wystającym pniu, bądź innej przeszkodzie. Kalekie gałęzie otaczały mnie teraz niemal ze wszystkich stron, były tuż obok, przyspieszyłem kroku. W pewnym momencie moje nogi straciły kontakt z podłożem, na plecach i brzuchu poczułem stalowy uścisk twardych i spiczastych konarów. Kilka chwil później ponownie wylądowałem na tej samej polanie, na której znajdowałem się wcześniej. Wpadłem z pluskiem w coś mokrego, lepkiego i ciepłego. Panowała zbyt głęboka ciemność by można było stwierdzić, co to takiego. Najdziwniejszy ze wszystkiego był zapach - słodki, głęboki, urzekający. Zbliżyłem rękę do twarzy by mocniej go poczuć i ... obudziłem się. Niestety nie potrafię z niczym skojarzyć tego niesamowitego zapachu.
Trzymam w rękach najnowszą gazetę, na pierwszej stronie jest zdjęcie martwej dziewczyny. Mam wrażenie jakbym ją skądś znał: "W opuszczonej kamienicy na rogu ulic Bulwarowej i Wiktorii znaleziono niezidentyfikowane zwłoki, przyczyna śmierci pozostaje na razie nieznana. Nie odnaleziono jakichkolwiek śladów walki bądź ran. Policja nie wyklucza, że mogło to być samobójstwo."
Dzień 5
Ta sytuacja przestaje być dla mnie zabawna, jeśli jestem szaleńcem to prawdopodobnie powinno się mnie odizolować. Gdyby jutro nadal nic mi się nie przypomniało i nie znajdę żadnych śladów, to muszę wreszcie udać się na policję. Oni powinni ustalić, kim jestem. Nie mogę tak trwać w zawieszeniu - może gdzieś zupełnie niedaleko moi najbliżsi wypłakują łzy, próbując ustalić gdzie podziewam się od kilku dni, a może w pracy czeka jakaś ważka niedokończona sprawa i powinienem natychmiast tam wrócić, jeżeli chcę ocalić posadę. Co ja właściwie potrafię robić, gdzie pracuję?
Dzień 6, a właściwie 7
Znowu miałem sen. Siedziałem w fotelu, czułem się odprężony i spokojny. W powietrzu unosił się ten sam zapach, który czułem we śnie kilka dni wcześniej. Przez parę chwil siedziałem tak po prostu nic nie robiąc i relaksując się. Wstałem, podszedłem do okna, był jesienny wieczór - złote i brunatne liście spadały na szarą, lekko wilgotną ulicę. Stadko gawronów obsiadło pobliskie drzewo niemal zupełnie bezlistnego już klonu. Patrzyły na mnie swoimi bystrymi oczyma pozbawionymi wszelkich emocji, podobnymi do czarnych guzików. Pokrakiwały i przeskakiwały z gałęzi na gałąź, przechylając śmiesznie głowy, jakby chciały zajrzeć w głąb mieszkania w którym się znajdowałem. Przeszedłem do drugiego pokoju, znajomy zapach stał się jeszcze silniejszy. Wciągnąłem powietrze, aż zakręciło mi się w głowie. W wazonie na środku pokoju stało pięć czerwonych róż, lecz to nie one tak pachniały. W kącie pokoju stało duże łóżko, na którym, sądząc po widocznych nierównościach ktoś spał przykryty razem z głową. Podszedłem powoli i delikatnie uniosłem prześcieradło. Zobaczyłem młodą jasnowłosą dziewczynę o cerze białej jak kartka papieru i zielonych zakrytych leciutką mgiełką, szeroko otwartych lecz niewidzących oczach - tą samą, którą widziałem na zdjęciu w gazecie. Pochyliłem się nad nią i ucałowałem w zamknięte na zawsze w delikatnym półuśmiechu usta ... przeszedł mnie dreszcz jednocześnie z obrzydzenia i chorego podniecenia ... obudziłem się.
Nie mam pojęcia czy przespałem cały wczorajszy dzień, czy po prostu nie pamiętam tego, co się działo. Czy ktoś kiedyś opisał stan podobny do mojego?
Ludzie dziwnie się na mnie patrzą i nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego - to, co się ze mną dzieje silnie odbija się na moim zdrowiu: mam podkrążone oczy i pobladłą cerę, przydałoby się golenie i wizyta u fryzjera.
Zamierzałem pójść na policję, ale kiedy przechodziłem obok budynku numer osiem na ulicy Jerome doznałem uczucia deja vu. Zdaje mi się, że skądś znam ten dom. Chyba jestem bliski rozwiązania.
Klucze, które miałem przy sobie pasowały do zamka. Wszedłem do środka. Wszystko wewnątrz wyglądało tak znajomo. Wiem, że musiałem tu mieszkać, nie potrafię jednak przywołać żadnych wspomnień związanych z tym miejscem. Pewnie one wkrótce powrócą.
Dzień 8
Staram się jakoś uporządkować to, co się wczoraj wydarzyło. Przede wszystkim znalazłem dom, który jak sądzę należy do mnie. Na biurku jednego z pokoi znalazłem swoje zdjęcie. Jak na razie nadal nie znalazłem niczego co wskazywało by na to kim jestem. Wiem jednak, że to tylko kwestia czasu...(wystarczy dobrze poszukać)...
Wiem już, że nazywam się Jen Drejson i pracuję, a właściwie to chyba raczej pracowałem w klinice. Prawdopodobnie będę musiał się tam udać i to wyjaśnić.
Kupiłem gazetę. Artykuł jest zatytułowany: "Kolejne morderstwo" - więc teraz myślą, że są to jednak morderstwa. Piszą w nim, że: "ofiara była niesamowicie blada, jakby ktoś pozbawił ją całej niemal krwi. Brak jakichkolwiek śladów." - Zastanawiam się czy to nie jakaś choroba, może i ja na nią zapadłem, ale w zasadzie to czuję się całkiem dobrze.
Dzień 9
Okazuje się, że odszedłem z kliniki na własną prośbę - ze względów zdrowotnych. Zabrałem stamtąd swoje rzeczy, między innymi, co jest nieco dziwne, swoją kartę zdrowia. Ostatni wpis pochodzi sprzed dwóch tygodni. Z tego, co tam jest napisane widzę, że zapadłem na nieuleczalną chorobę i zostało mi zaledwie kilka dni życia... (to chyba wszystko wyjaśnia, zapewne stąd te amnezje, ale zaraz...)jedyną nadzieja jest przeszczep serca... (a więc to nie ona jest ich powodem).
Poza tym nic nowego się nie wydarzyło.

Dzień 10
Tej nocy ponownie coś mi się przyśniło. Byłem w swoim domu, panował półmrok, paliła się tylko niewielka lampka na stoliku. Obok lampki leżała książka, nie mogłem odczytać tytułu, ale wyglądała znajomo. Z oddali dochodził mnie jednostajny dźwięk: kap...kap...kap... Otworzyłem książkę, wydzielała tę samą woń, która nawiedzała mnie w poprzednich snach - słodka, aromatyczna, jednocześnie zmysłowa, pociągająca. Zamierzałem odczytać to, co było tam napisane, lecz co innego odciągnęło moją uwagę - dźwięki kapiącej wody zdawały się zbliżać i zaczęły zmieniać tempo na coraz szybsze: kap..kap..kap..kap..kap..kap../ kap.kap.kap.kap.kap.kap./ kapkapkapkapkapkap. Do tego dźwięku dołączył jeszcze inny przypominający bicie serca: łup..łup..łup.. Te dwa dźwięki zlewały się w jedną mroczną melodię, coraz bliższą, coraz głośniejszą i nagle zmaterializowały się. Wielkie bijące serce pojawiło się tuż nade mną na suficie, po którym promieniście rozchodziły się grube fioletowe żyły i czerwone tętnice pulsujące krwią. Jedna z głównych żył musiała posiadać niewielkie niewidoczne pęknięcie - to z niego wprost na książkę kapała krew, tak gorąca, że w powietrzu piętrzyła się para. Kłąb tej właśnie unoszącej się pary przesunął się w moim kierunku... była lepka, gęsta, mdła - zaczęło mi brakować oddechu... obudziłem się.
Poszedłem odwiedzić swoją bibliotekę w nadziei na odświeżenie w ten sposób pamięci. Na stoliku w kącie leżała książka z mojego snu. Wyglądała jakby ktoś przed chwilą ją odłożył i nie zdążył schować na półkę. Ta książka to w zasadzie coś w rodzaju dziennika, napisanego zresztą dosyć niedbale i w stylu wskazującym na kogoś, niebędącego zupełnie przy zdrowych zmysłach. Nie ma na okładce nazwiska autora, ale jest w niej coś przerażającego. Przede wszystkim wygląda ona jakby była napisana ludzką krwią. Stanowi mieszankę czyichś wspomnień i zaklęć mających rzekomo przywołać (co lub kogo to bardzo trudno zrozumieć, ale wydaje się, że) tego kto ją napisał. Książkę czyta się naprawdę trudno - jest bowiem pisana na przemian w kilku językach: po angielsku, niemiecku i łacinie. Ponieważ nie znam angielskiego dokończę czytanie jutro.
Dzień 11
W gazetach piszą, że na miejscu kolejnego zabójstwa znaleziono wreszcie jakiś ślad - dowód to zapalniczka z wygrawerowanym JD. Na szczęście ja nie palę, no tak mi się przynajmniej wydaje.
Idę dokończyć czytanie książki. W tym celu kupiłem sobie słownik angielsko-niemiecki. Słyszałem jak ekspedientka w księgarni z naprzeciwka bąknęła sama do siebie pod nosem - "Znowu".
Teraz, kiedy przeczytałem całą książkę wiem, że to już kiedyś robiłem, wiem także, że ostatnie zdanie znam nie tylko z księgi, słyszałem je z czyichś ust, nie mogę sobie tylko przypomnieć, od kogo: "Wystarczy tylko jeden łyk mojej krwi lub kogoś z mego rodzaju, a śmierć i ból utracą nad tobą władzę."
To, co dziś odkryłem przeraża mnie tak, że aż boję się o tym pisać - odkąd obudziłem się w parku blisko dwa tygodnie temu nie pamiętam abym coś jadł lub pił a mimo to nie czuję ani głodu ani pragnienia. Muszę raz jeszcze zbadać tę przeklętą księgę, wiem teraz z całą pewnością, że w niej tkwi klucz do zagadki i przyczyna mojego stanu.
Dzień 12
To jest prawdopodobnie ostatni wpis w dzienniku. Teraz jak sądzę wiem już wszystko. W książce znajdowała się jeszcze jedna strona, została ona (nie wiem czy celowo czy przypadkiem) wyrwana, (chociaż myślę, że raczej celowo,) udało się ją jednak ją odczytać, gdyż słowa wyryły się na okładce:
"Jednakże wszystko drogi przyjacielu ma swoją cenę, ceną za moją propozycję, za dar nieśmiertelności i wiecznej młodości jest symboliczna opłata w postaci twej duszy... (to było po angielsku)
...A dusza mój drogi przyjacielu to coś więcej niż się uważa - słowo, które nic nie znaczy, są to wszystkie nasze myśli, nasze czyny. Ciało jej pozbawione jest tylko skorupą, cierpi ono nieraz bardzo długo, aż w końcu umiera. Dlatego też nie zabiorę ci twej duszy - pozostawię ją w ciele, a co więcej oddam ci cząstkę mojej własnej duszy... (to było po łacinie, zaś ostatni fragment nie jest napisany w żadnym znanym języku, ja jednak - nie wiem, dlaczego potrafię go odczytać)
...A wiedz, że dusza moja, aby żyć nie potrzebuje ani jadła ani napoju, nie potrzebuje snu, nie potrzebuje spoczynku, jedyne, czego teraz potrzebujemy to KREW i STRACH, a tego ty nam dostarczysz."
Dzień 13
Rozumiem teraz, że to, co się ze mną dzieje to wszystko moja wina. Wiem, że na pewno można było tego uniknąć. Ja jednak tak bardzo bałem się wtedy śmierci (wiem, bo już sobie przypomniałem). Uważałem za takie niesprawiedliwe to, że całe życie ratowałem innych a teraz nikt nie może mi pomóc. Szukałem każdego możliwego sposobu i znalazłem. Gdyby teraz można było cofnąć czas... Mimo wszystko będę starał się zachować resztki człowieczeństwa, spróbuję nad tym zapanować. Postaram się przynajmniej nie zabijać. A tak przy okazji to spaliłem tą przeklętą księgę.
Dzień 14
Jutro wyjeżdżam, na pewno jeszcze tu wrócę, kiedyś jak się to wszystko uspokoi. Na razie policja depcze mi po piętach, widziałem jak rano wypytywali sąsiadów. Teraz już wiem, że to na pewno ja popełniłem te morderstwa, chociaż nadal nie mogę sobie tego przypomnieć. Myślę, że jutro przed wyjazdem spalę ten dziennik, gdyż on jest jedynym prawdziwym dowodem przeciwko mnie i nie chcę żeby wpadł w niepowołane ręce.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Reviser · dnia 12.11.2008 12:37 · Czytań: 746 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 2
Komentarze
Usunięty dnia 13.11.2008 08:51 Ocena: Dobre
W pierwszym zdaniu brakuje kropki.

Cytat:
Będzie prawdopodobnie trudno ustalić...

Tutaj sugerowałbym zmianę szyku zdania -> Prawdopodobnie trudno będzie...

Cytat:
5 listopada 1999r

Datę zapisałbym "5 listopada 1999 roku" jeżeli już zostajesz przy zapisie cyfrowym.

Cytat:
Na wypadek gdybym znowu zapomniał zdecydowałem się notować w tym dzienniku wszelkie istotne informacje.

Przecinek po "zapomniał".

Cytat:
Jest prawie szesnasta, a jedyną rzeczą, jaką potrafię sobie przypomnieć jest to, że byłem głodny.

Tutaj są dwa różne czasy co wprowadza trochę chaosu.

Cytat:
Zabawne teraz,

Wydaje mi się, że to zdanie nadrzędne powinno mieć orzeczenie, chyba że był to celowy zabieg.

Cytat:
Jedno jest pewne przyczyną amnezji nie mogą być narkotyki

"Jedno jest pewne" i przecinek lub myślnik.

Cytat:
Z tego, co wiem, to zwykle zapominamy pod wpływem szoku, o rzeczach nieistotnych lub zupełnie sprzecznych z naturalnym stanem rzeczy, kiedy umysł nie dopuszcza tego do swej świadomości.

"Tego"? Tzn. czego? jeśli odnosi się to do "rzeczy nieistotnych" to bardziej pasuje "ich", tych rzeczy.

Cytat:
Zacząłem biec żeby oddalić się z tej polany.

Oddalić się "od" tej polany.

Cytat:
(...)by można było stwierdzić , co to takiego(...)

przed przecinkiem nie ma spacji.

Cytat:
Po pierwsze to znalazłem dom, który jak sądzę jest moim domem.

Zamiast "to" lepszy przecinek lub myślnik (sugestia). Poza tym jeśli jest "po pierwsze" to przydałoby się też "po drugie" itd. Jeśli tego nie ma dalej w tekście to lepiej to czymś zamienić. Powtórzenie "dom".

Cytat:
więc teraz myślą, że to są jednak morderstwa.

"Że są to jednak morderstwa", taki szyk.

Cytat:
Poszedłem odwiedzić swoją bibliotekę w nadziei na to, że odświeży mi to nieco pamięć.

Powtórzenie "to".

Cytat:
Ta książka to w zasadzie coś w stylu dziennika, napisanego zresztą dosyć niedbale i w stylu wskazującym na kogoś, niebędącego zupełnie przy zdrowych zmysłach.

Powtórzenie "styl".

Cytat:
A dusza mój drogi przyjacielu to coś więcej niż się uważa - słowo, które nic nie znaczy, dusza to są wszystkie nasze myśli, nasze czyny. Ciało pozbawione duszy jest tylko skorupą, cierpi ono nieraz bardzo długo, aż w końcu umiera. Dlatego też nie zabiorę ci twej duszy - pozostawię ją w ciele, a co więcej oddam ci cząstkę mojej własnej duszy... (to było po łacinie, zaś ostatni fragment nie jest napisany w żadnym znanym języku, ja jednak - nie wiem, dlaczego potrafię go odczytać).

Za dużo "dusz" obok siebie.

Cytat:
A tak przy okazji to spaliłem tą przeklętą księgę.

Trochę mi to zdanie nie pasuję (osąd subiektywny.)

A tak poza tym - opowiadanie ciekawe, mimo przydługiego początku, zaczęło się ciekawie rozwijać. Trochę błędów stylistycznych i powtórzeń czyli żadne "ciężkie grzechy". Nie wiem czy zamierzasz ale kontynuacja "Dziennika..." byłaby dobrym pomysłem. Resztę błędów zostawiam Jackowi, jeśli się za to weźmie.
Reviser dnia 13.11.2008 19:55
Już poprawione, zgodnie z sugestiami.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty