Na podwórzu - Niczyja
Proza » Miniatura » Na podwórzu
A A A
Od autora: Z czasem przychodzi wybaczenie i chęć zrozumienia...

„Na podwórzu”

 

Któregoś deszczowego dnia przypomniałam sobie o niej, o kobiecie, którą znałam wiele lat temu. Zawsze siedziała na metalowym, kręconym krześle z drewnianym siedziskiem. Jej plecy opierały się o próżnię otoczoną ramą, choć może kiedyś były tam deski. Czasem pochylona podpierała się łokciami o kolana, czasem bujała w tył i w przód, mówiąc coś pod nosem. Nie pamiętam, by rozmawiała z kimś dłużej, niż chwilę, która wystarczyła, by przekazać niezbędne informacje.

Spędzała tak całe dnie, niekiedy tylko ruszając się z miejsca, aby ugotować zupę, która wyglądem przypominała jedzenie dla świń. I mimo, że wywar był świeży i zjadliwy, sprawiał wrażenie niezbyt apetycznego. Gdy staruszka zaspokoiła potrzeby ciała, wracała na posterunek. Stanowił centrum podwórka, żaden przybysz nie mógł jej nie dostrzec, a jednak prawie nikt z nią nie rozmawiał. Wszyscy pędzili do swoich domów, szukając kluczy w torebkach lub uważnie obserwując inne zajmujące szczegóły ceglasto-czerwonego podwórka.

Dzieci opuściły ją. Wyjechały do odległych miast, założyły rodziny i zjawiały się dwa razy do roku, na ważne święta. Nie pracowała już, gdy ją znałam, a może nigdy nie pracowała, nie wiem. Może zajmowała się domem, jak kobiety dawniej. Wychowywała dzieci, służyła mężowi, zapominając, że trzeba myśleć o sobie, bo rodzina istnieje tylko przez jakiś czas, a potem człowiek wraca do punktu wyjścia - do samotności.

Ubrana niechlujnie, z resztkami włosów, wymykających się spod chustki zawiązanej wokół głowy. Fartuch ze sztucznego tworzywa, w brzydkie, brązowo-żółte kwiaty. Nylonowe rajstopy, buty wykoślawione od dużych halluksów. I ten smród niemytego ciała, drażniący nozdrza przypadkowych gości lub stałych domowników. Może nieumiejętnie korzystała ze sławojki, ukrytej za oborą, w której kiedyś trzymano świnie.

Raz w tygodniu, w niedzielę, szła do kościoła. Opuszczała bezpieczne schronienie podwórka, otoczone metalową siatką i szeroką mosiężną bramą. Na ten dzień ubierała się przyzwoiciej, choć intensywny zapach brudu połączonego z potem przebijał przez gruby kożuch i brzydkie walonki, w jakich chodzi się w pole. Ona szła w nich główną nawą do ołtarza, aby przyjąć Komunię Świętą. Nie wiem, czy w ogóle zdawała sobie sprawę, jak jest postrzegana. Czy był ktoś, kto o nią dbał? Czy komuś naprawdę na niej zależało?

Wszyscy unikali kontaktu z nią, choć nie była trędowata. Nawet jej mąż wolał samotność w pojedynkę, niż we dwoje. Pracował nocami jako stróż na farmie lisów. Załatwił synowym futra, żona nie dostała, może nie chciała, może nie zasłużyła. We dnie odsypiał czujność nocy lub pracował na działce. Nigdy nie widziałam ich razem. Do kościoła też chodzili osobno, ona na sumę, on na wieczorne nabożeństwo. Gdy przeszedł na emeryturę, nic nie zmieniło się w ich pożyciu. O zachodzie słońca wsiadał na rower i jechał spędzić noc w drewnianej szopie. Byłam tam raz. Zwoje pajęczyn w każdym kącie i  wielkie straszne krzyżaki pędzące w poszukiwaniu pokarmu. Popękane szyby w dwóch niewielkich oknach. Stara, zdezelowana wersalka, z zapadniętym środkiem, przykryta grubymi kocami. Wszechobecny bałagan. Jakieś skrzynki, stół, krzesło, szklane słoje wypełnione spleśniałą zawartością. I mnóstwo dziwnych przedmiotów niezrozumiałego dla mnie przeznaczenia. Tam czuwał, tam spędzał życie mąż tej kobiety. Może czasem nie był sam, może odwiedzali go kompani od wódeczki. Może siadywał na ławce przed szopą wpatrując się w księżyc i miliony gwiazd na bezchmurnym niebie. Może wspominał młodość spędzoną na wojnie, w obozach koncentracyjnych. Może swoją pierwszą miłość, którą utracił w wojennej pożodze. Na tym dalekim odludziu pilnował starych drzew z orzechami włoskimi i pięciu ze śliwkami węgierkami. Zawsze mogli pojawić się złodzieje, łasi na darmowy owoc.

Zmęczony czuwaniem wracał nad ranem do milczącej żony. I szedł spać. Mijali się. Mijały lata. Ona nieodmiennie na swoim krześle – centrum jej świata. Nie znała innego. A może nie chciała pamiętać tego, co wydarzyło się i skończyło wiele lat wcześniej. Ojca jej pierwszego dziecka, który zginął w powstaniu. Potem pobytu, razem z dzieciątkiem, w obozie dla kobiet. Może tam, wtedy zaszła w niej nieodwracalna zmiana, i stała się taką kobietą, jaką pamiętam. Dla nowego męża była wybawieniem, zrządzeniem losu, na krótko jednak. Wszystko co dobre w życiu, trwa krótko.

Umarli w tym samym roku, on pierwszy. Nie widziałam, żeby specjalnie cierpiała po jego śmierci. To stało się tak spokojnie, jakby nic się nie stało. Mijali się w życiu latami, minęli się w śmierci o kilka miesięcy. A może jednak brakowało jej go, choć nie dała tego po sobie poznać, i poszła w ślad za nim, tam, dokąd odszedł. Na zawsze już.

Gdybym tylko mogła wypaść jak cegła z bezlitosnego muru ludzkich spojrzeń i milczeń. Usiąść przy niej lub przykucnąć i wysłuchać opowieści z jej świata, jej myśli, marzeń, pragnień. Wtedy jednak byłam dzieckiem, zbuntowanym dzieckiem ślepym na losy innych ludzi. Szkoda, bo może dzięki mnie - powierniczce i towarzyszce - otworzyłaby się dla innych. Może stałaby się odrobinę szczęśliwsza.

 

 

(28 kwiecień 2016)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 09.05.2016 08:44 · Czytań: 725 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 24
Komentarze
purpur dnia 09.05.2016 11:36
Dawno Cię jakoś nie czytałem :)

Wiec, nie powiem, fajnie było wrócić i zobacyzć co tym razem niesforne słowa, zapisały na kartce. Chodź to raczej niepokorna ręka je kreśli, a one muszą podążać za jej prowadzeniem, niźli odwrotnie...

Wspomnienie. Kolejny raz, wygląda to "szczerze", tak jakby jakieś wydarzenie, niekoniecznie w stu procentach zostało tutaj odwzorowane. No a opowieść - dziwna. Nostalgiczna, ciekawe czeku się pojawiała?

No ale może po prostu, coś przed oczy wpadło?

No przeczytało się szybciutko, mój notatnik razi pustym miejsce, więc tym razem za wiele nie pomogę. Jedyne co mi "przeszkodziło" ( da się zrozumieć, ale można by to lepiej :) ):

Cytat:
Umarli w tym samym roku. Nie widziałam, żeby specjalnie cierpiała po jego śmierci.
- Pierwsze zdanie - ok. No ale potem pojawia się drugie, a ja wracam do pierszego, aby zobacyzc czego ja nie zrozumieąłem. Chyba nie do końca fortunny zapis...

Cytat:
To stało się tak spokojnie, jakby nic się nie stało.
- spokojnie możesz coś wtawić za to "stało".

Ot, takie drobiazgi, bo tekst króciutki, to dało się je wyłapać.

Chyba tyle...

Pozdrawiam
Niczyja dnia 09.05.2016 15:06
purpurze,
Dziękuję oczywiście za Twój komentarz, jest miły jak zawsze, ale nie obraź się, nic z niego nie wynika. Nie wiem, czy krytykujesz tekst, czy chwalisz. Najwyraźniej po prostu nie trafił do Ciebie. Dowodem na to jest "Chyba tyle...".
A może to moja Zombi'owatość dziś nie sprzyja zrozumieniu czyichś intencji;)

Żle, że przeczytałeś tekst szybciutko, bo ten własnie, dla odmiany, należało czytać powoli, z refleksją, zastanowieniem nad jego treścią. Ważny jest też podtytuł autora.

I jeszcze jedno. Może dziś czepliwa jestem, ale jak mam rozumieć akapit:
Cytat:
Wiec, nie powiem, fajnie było wrócić i zobacyzć co tym razem niesforne słowa, zapisały na kartce. Chodź to raczej niepokorna ręka je kreśli, a one muszą podążać za jej prowadzeniem, niźli odwrotnie...

Czy to jest ukryta krytyka autorki, czy pochwała? Nie od dziś wiadomo, że słowa niesforny i niepokorny mają negatywny wydźwięk;) Ze mną trzeba jasno i przejrzyście:)

Podpowiem Ci, że to refleksja po latach. Jak pewne rzeczy widzi się po latach...
Dziwna opowieść? Nie wiem, czy dziwna. To życie w rożnych jego kolorach, od tęczy poczynając, na krepie kończąc. Człowiek dorasta do pewnych spostrzeżeń...

Może w sugestiach autora powinnam zrobić dopisek: niewskazane czytanie w pośpiechu.
Jak myślisz?

Pozdrawiam,
Niczyja
purpur dnia 09.05.2016 15:36
Wiesz...

No bardzo dobrze rozgryzasz moje wypowiedzi. Co nie powiem, jest odrobinkę martwiące :) Starałem się jakoś subtelnie uwypuklić co też mi sie spodobało... jak widać nieudolnie...

Tekst do mnie nie trafił. Chociaż, tak nie do końca... Fakt, był jednym z kilku które czytałem, ale z rana to ja jestem tak nieprzytomny, że czytam powoli :) Wieć myślę, że udało się znaleść, odczytać to co chciałaś zawszeć, w cieniu.
Tak, ja widzę, że jest tu druga "opowieść" z tyłu. I szczerze powiedziawszy jest trochę dziwna.

Powiedziałbym że inspiracją była albo obserwacja jakiejś starowinki, albo przeżycie z dzieciństwa - teraz powróciło i ułożyłaś to w słowa.

Czuję "samotność", czuję odejście od życia, być może ucieczkę, moze poddanie. To co przeszła może ją "złamało" w jakimś sensie i od tej pory starała się być obok, aby pownonie nie trafiło. Moze to odtrącenie, może nieszczęśliwa miłość - bądź co bądź przedwcześnie utracona?
A może coś zupełnie innego. No ale widzę tutaj oddalenie się dwojga, bo on przecież też "uciekł" z nurtu. Może coś starcili, może zniszczyli, a może była im potrzebna czyjaś dłoń, czyjaś pomoc w odnalezieniu się w życiu. Może...

Widzisz. To jest własnie to co do mnie nie "trafiło". Wiesz, stworzyć historię, stworzyć atmosferę która gdzieś podąża jest "stosunkowo" łatwo. Do tego ty masz łatwość pisania, więc i Twoje zdania są łatwe w przyswojeniu i miło się je czyta. Ale.. ( no jest ale, zawsze jest u mnie ale.. cholera ).
Takie zakończenie, takie urwanie, jak dla mnie jest "zmarnowaniem" pomysłu. Wiem, ze lubisz pisać niespiesznie, nastrojowo, tworzyć otoczkę i atmosferę - ja tego do końca nie rozumiem. Chociaż słowo "nie-rozumiem" nie jest tu najlepsze.

Po prostu taka opowieść ( która sama w sobie nie jest zła, ba, jest wręcz dobra :) ) to dla mnie za mało... To jest opowiedanie z "łatwym" wyjściem, "łatwym" zakończeniem - takie zakończenie psizę się samo, to jest oczywisty wniosek. Nie lubię oczywistego wniosku.

Tak myślałem do tej pory, ale ( nic nie mów :) ) również zrozumiałem, że ten rodzaj pisania historii, ma swoich odbiorców. Ma swoich czytelników ( a nie wsyzstkie piszesz w ten sposób :) ), czytelnicy szukają wyciszenia, wpadnięcia w treść, zanurzenia się w nieśpiesznej atmosferze. A ty chyba tak lubisz pisać...

Zresztą, podejrzewam iż mimo moje prace są genialne ( wybacz, ale miałęm straszną ochotę napisać to zdanie :), to jednak nie wszysktie ( hihi - tak tak wiem, ale może któraś jednak tak ) wylądują u Ciebie na łóżkiem. No tak jest.

Cytat:
Wiec, nie powiem, fajnie było wrócić
- no wiesz. Czasami Twoje paluszki, stworzą taki obraz świata że aż poliki purpurowieją :) Tak, czasami masz niespofrne paluszki, coż ja na to poradzę... A że dawno Ciebie jakoś nie cyztałem, to tak mi się napisało. Niesfrna i niepokorna to negatywny wydźwięk!?
Absolutnie, całkowicie i odrobinkę ( :) ) nie masz racji. Niesworna to wręcz zaleta! A niepokorna - pochwała! Nie chcę wiedzieć, że żyję w śiwecie gdzie jest inaczej...
No ze mną zawsze jest w mgle :) Chyba to nie pierwszy raz, gdy masz wątpliwości co do moich słów :) Wiem, ze taki komentarz to nie najlepsze zastosowanie "mgły", no ale cóż... :p

Fakt, opowiadanie jest nieśpieszne, ale to się czuje od samego początku. Nie lubię gdy autor coś "karze" czytelnikowi. Moim zdaniem musisz pisać tak, aby takie wstawki były niepotrzebne - to ma poczuć czytelnik i... poczuje, bądź spokojna :D

no i proszę, miało być krtóko i na temat, może chociaż na temat wyszło :D

Pozdrawiam...

No zawsze się z Tobą rozgadam!
Niczyja dnia 09.05.2016 16:25
Może lubisz ze mną korespondować, dlatego tak dłuuugo Ci wychodzi;) Ja tak lubię, o to się nie martw. Na temat, na pewno na temat!

Cieszę się, że to dostrzegłeś:
Cytat:
Tak, ja widzę, że jest tu druga "opowieść" z tyłu


I, że zauważyłeś też inne rzeczy, które chciałam przekazać. Czyli oznacza to, że nie przeleciałeś się po tekście na chybcika, tylko poświeciłeś mu należną uwagę i skupienie. I o to mi chodziło!

Wg Ciebie to zmarnowany pomysł, hmm. Cóż, prawo czytelnika:)

Z Twojego zdania bije również niepokorna dusza;) chyba, że to przekora... i żart jest.
Cytat:
Zresztą, podejrzewam iż mimo moje prace są genialne , to jednak nie wszystkie wylądują u Ciebie za łóżkiem.

Nigdy nie wyrzucam opowiadań za łóżko!

Wnoszę z kontekstu, że lubisz jak Ci poliki purpurowieją;) Dziękuję za wyjaśnienie co oznaczają w Twoim świecie słowa: niesforna i niepokorna. Od razu mi raźniej;)

Tak, mglisty bywasz często...:) zdecydowanie to potwierdzam.

Dziękuję za podpowiedź. Zatem nie będę nic nakazywać czytelnikowi. Niech sobie czyta w tempie jakim chce, może nawet czytać w wannie pełnej piany lub spływając na tratwie po bystrzach rzek z Północnej Kanady, jak Jack London:)

Mam nadzieję, że czytelnik poczuje, to co powinien i co autor chce, żeby poczuł...

Pozdrawiam i zmykam...
skroplami dnia 09.05.2016 16:28 Ocena: Świetne!
Mocny, chwyta.
I najważniejsze jest zakończenie, sumujące całość. Autorka żałuje, jak wielu z nas, pewnych "przeszłości". Nie wiem czy z życia (podejrzewam:tak), ale w moim bardzo podobna sytuacja, której dziś też żałuję. Tyle, że była jeszcze gorsza. Niestety, wtedy jako dziecko nie mogłem (przyczyny nie podam) nic zrobić. Dziś dziwię się, że nikt na dzieciaki nie krzyczał za ich postępowanie. Dziś? Dziś identycznie.
Dobrze wytyka oziębłość i chłód nas wszystkich wobec wszystkich obcych z podwórka.
Panie i panowie dojrzali, rozmawiacie z takimi jak w miniaturze bohaterkami? Nie, to pewność.
Ja? Od pewnego momentu tak. Nie ma wielu takich bohaterek i bohaterów, to żadna trudność słów kilka z pytaniem, informacją, pozdrowieniem.
Znam przyczynę dlaczego prawie nikt nie, nie napiszę bo nikt nie uwierzy, a przynajmniej znikoma cyfra :).
Gratulacje dla autorki, codzienny wciąż problem wskazuje ale podaje rozwiązanie dla być może bólu z pewnego powodu. Nieraz warto porozmawiać, zapytać, także dla siebie.
A słowa i spojrzenie zauważające, znaczą bardzo, bardzo dla osób jak bohaterka.
Hm, chociaż też nie zawsze, są ludzie którzy nic nie chcą od nikogo bo ktoś już za dużo "dał".
Ale wtedy wiemy dlaczego tak, jak bohaterka i w cieniu bohater.
Chociaż właściwie bohaterką jest autorka :).
P.S. Jest pewna nieścisłość w treści. Wynika że bohaterka siedziała na podwórku ale jeśli to wieś, to trudno było przejść obok niej i coś powiedzieć. Na wsi gospodarstwa są nie obok ale o dziesiąt i set metrów. Czyli gospodarstwo przy ulicy głównej, przez wieś. Po namyśle, ok, na wsi też bywają skupiska domów i podwórka, kiedyś np PGR. Reszty nie "dochodzę" :).
purpur dnia 09.05.2016 16:40
Zazwyczaj, mocno zazwyczaj, czytam opowiadanie uważnie. O ile autor mnie nie znuży, to poświęcam mu należytą uwagę. Zawsze coś zostawiam po sobie, a nie chciałbym, aby to były tylko wydumane zdania.

U Ciebie nie jest inaczej, ba, jest wręcz bardzo uważnie. Czasami mi sie podoba, czasami nie... I tak zazwyczaj odpowieadam Tobie w komentarzach. Czasami jest dobrze, wsyzstko jest na swoim miejscu, ale po prostu to nie tekst dla mnie.

A co do zmarnowania - dokładnie tak jak piszesz i nie ma co tego brać w żaden sposób do siebie! Przecież czytelnik to nie ty. Ty zrobiłaś swoje i na pewno będą osoby, którym się bardzo spodoba. To oczywiste.

No trochę przekora, trochę żart, trochę słodkie landrynki, które właśnie zgryzam :)
I tak, lubię purpurowe poliki :)

Widzę, że J.London wywarł należyte wrażenie :)
Czekam zatem na efekty waszej znajomości!

pozdrawiam niezwykle miło i z machnięciem słomkowego kapelusza!
faith dnia 09.05.2016 20:26
No dobrze, moja droga Panno Zombie, pozwól, że i ja zaryzykuję komentarzem pod Twoim tekstem ;) Ale zacznę najpierw od tego, co be, by zakończyć jednak pozytywnym akcentem.

Cytat:
o kobiecie, którą znałam() wiele lat temu.

- jedna spacja do usunięcia, gdzieś Ci się wkradła niepostrzeżenie.

Cytat:
Czasem pochylona podpierała się łokciami o kolana, czasem bujała w tył i w przód(,) mówiąc coś pod nosem.

- zgubiony przecinek.

Cytat:
Nie pamiętam, żeby rozmawiała z kimś dłużej, niż wymagało to przekazania niezbędnych informacji.

- pokracznie nieco brzmi to zdanie, trochę chyba przekombinowałaś przekaz.

Nie pamiętam, by rozmawiała z kimś dłużej, niż chwilę, która wystarczyła, by przekazać niezbędne informacje.

Albo jeszcze prościej, a bardziej w domyśle:

Nie pamiętam, by rozmawiała z kimś dłużej, niż to było wymagane.

Cytat:
Spędzała tak całe dnie, niekiedy tylko ruszała się z miejsca, aby ugotować zupę, która wyglądem przypominała żarcie dla świń. Było w niej wszystko, nawet świeże i zjadliwe, ale niezbyt apetyczne. Gdy zaspokoiła potrzeby ciała, wracała na posterunek.

- w tym fragmencie też zrobił nam się mały galimatias. Najpierw bowiem piszesz o kobiecie, potem o zupie, a nagle znów o kobiecie i, pomimo że czytelnik może się domyślić, co do czego, to nie wygląda to najlepiej i na pewno nie jest poprawne.
- poza tym nie mogę przejść też obojętnie obok tak brzydkiego kolokwializmu jak "żarcie", źle to wygląda i kompletnie nie pasuje :@
Pozwól, że coś pokombinuję, żebyś mogła zobaczyć, co da się zrobić, by nieco to uporządkować:

Spędzała tak całe dnie, niekiedy tylko ruszając się z miejsca, aby ugotować zupę, która wyglądem przypominała jedzenie dla świń. I mimo, że wywar był świeży i zjadliwy, sprawiał wrażenie niezbyt apetycznego. Gdy staruszka zaspokoiła potrzeby ciała, wracała na posterunek.

Cytat:
zajmujące szczegóły czerwono-ceglastego podwórka.

- proponowałabym raczej odwrotną kolejność, jakie? "ceglasto-czerwone podwórko".

Cytat:
Może zajmowała się domem, jak dawniej kobiety.

- ona też była kobietą, więc myślę, że nie na miejscu jest tu ta kolejność, gdzie akcent kładzie się na słowie "kobiety".
I choć w ogóle zmieniłabym to zdanie, nie chcę za bardzo ingerować w to, co napisałaś, więc proponuję po prostu, byś przeczytała go w takim szyku:

Może zajmowała się domem, jak kobiety dawnej.

Cytat:
Ubrana niechlujnie,() z() resztkami włosów(,) wymykających się spod chustki zawiązanej wokół głowy.

- dwie zbędne spacje i zapodziany przecinek

Cytat:
I ten smród niemytego ciała(,) drażniący nozdrza przypadkowych gości lub stałych domowników.

- tu również się zgubił :)

Cytat:
Ona szła w nich główną nawą do ołtarza, aby przyjąć komunię świętą.

- Komunię Świętą z wielkich liter.

Cytat:
Czy był ktoś, kto o nią dbał? Czy komuś naprawdę na niej zależało?
Wszyscy unikali kontaktu z nią, choć nie była trędowata. Nawet jej mąż wolał samotność w pojedynkę, niż we dwoje.

- troszkę za dużo tych zaimków jak na tak krótki fragment.

Cytat:
Umarli w tym samym roku. Nie widziałam, żeby specjalnie cierpiała po jego śmierci.

- podobnie jak Purpur, też mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o ten zapis. Najpierw piszesz, że umarli w tym samym roku, nie pisząc przy tym, kto umarł pierwszy, po czym od razu przechodzisz do tego, że ona nie cierpiała. Myślę, że warto uzupełnić tę lukę w opowieści, by całość zyskała wypełnienie i większą logikę.

Cytat:
Szkoda, bo może dzięki mnie - powierniczce i towarzyszce (-/,) otworzyłaby się dla innych.

- myślnik albo przecinek zaznaczający wtrącenie.

No dobrze, to na tyle jeśli chodzi o tę ciemną stronę mocy. Teraz chcę pomówić o tym, co przyjemniejsze:)

Twoja opowieść rzeczywiście płynie, bo, pomimo jakiś jeszcze niedociągnięć warsztatowych, umiesz malować słowem tak, że czytelnik wyczuwa klimat, jaki chcesz stworzyć i wchodzi w niego. Przynajmniej tak się poczułam przy czytaniu powyższego tekstu. Naprawdę skłaniasz nas, by pochylić się nad losem tej staruszki, a tym samym nad losem innych podobnych jej ludzi, których na co dzień zdarza nam się po prostu traktować jak powietrze. Bo tak jest łatwiej, bo po co tracić czas.
W dodatku nie robisz tego nachalnie, siejąc górnolotne hasła i "prawdy", ale za pomocą jednej historii, trafiasz prosto w serce, co odnosi o wiele lepszy skutek.

Każdy z nas może w tej chwili przypomnieć sobie podobnego człowieka, którego np. mija codziennie w drodze do pracy i nieczęsto zastanawia się nad jego losem. Twoje opowiadanie może to zmienić, poruszyć jakąś strunę w duszy i skłonić nas, choćby do zwykłego uśmiechu w jego stronę, a kto wie, co może z tego wyniknąć.

Posyłam Ci więc uśmiech i mam nadzieję, że przyjmiesz moje uwagi ze spokojem :)

Pozdrawiam!
Niczyja dnia 09.05.2016 23:14
Witaj faith,
Dlaczego zaraz zaryzykujesz? Taka straszna to znów nie jestem;)

Panna Zombie jest pod wrażeniem, po otrzymaniu tak cennego i dobrego komentarza:) I zrozumiałaś to, co chciałam, tak delikatnie, przekazać sobie i innym.
Jestem bardzo spokojna i uradowana.

Co do moich niedociągnięć, to jestem ich świadoma. Jak pisałam w pokoju powitań, nie mam nic wspólnego z pisaniem, to tylko albo aż, moje hobby. Chętnie skorzystam z rad bardziej doświadczonych i tych po fachu. Jutro wydrukuję sobie Twoje uwagi i naniosę poprawki.

Wiem, że mam problemy z przecinkami i czasem, z szykiem zdania - robię to na wyczucie.

Dziękuję faith, stokrotnie dziękuję. Zarumieniłam się, a może nawet spurpurowiałam jak nasz portalowy purpur. Pięknie to wszystko ujęłaś, jestem wzruszona Twoim komentarzem...

Odwzajemniam uśmiech:) i pozdrawiam,
Niczyja



Witaj skroplami,
Dziękuję za ocenę i komentarz:)
Wiesz, zauważyłam, że najlepiej mi wychodzi pisanie o emocjach w sposób bezemocjonalny, jakbym była obojętna, a przecież nie jestem. Żyję tym, o czym piszę... Może tak powinno się robić i intuicyjnie do tego dochodzę, nie wiem.

Dobrze to o Tobie świadczy, że rozmawiasz:) Ja też coraz częściej.

Spłonęłam rumieńcem za taki komentarz, i jak ja dziś zasnę? No jak?

PS. Są jeszcze inne opcje niż wieś i PGR-y np. przedmieścia małych miasteczek:)



purpur,
Ach te Twoje purpurowe poliki;)
Jack London ustąpił chwilowo miejsca innej lekturze, ale wrócę do niego z pewnością!
Geniusza jednego! W wrócę do jego książek, które czytałam wiele lat temu...

Dobrej nocy!
Niczyja
KoRd dnia 10.05.2016 10:33 Ocena: Bardzo dobre
Lubie takie opowiadania :)
Jednak parę rzeczy poprawiłbym np.

Cytat:
wra­ca­ła na po­ste­ru­nek. Sta­no­wił cen­trum po­dwór­ka, żaden przy­bysz nie mógł jej nie do­strzec,


Może: wracała na posterunek w centrum podwórka. Żaden przybysz nie mógł jej nie dostrzec,

Cytat:
We dnie od­sy­piał czuj­ność nocy lub pra­co­wał na dział­ce.


Może: We dnie odsypiał nieprzespane noce potem pracował na działce
Noce są jakoś mało czujne, ;)

Cytat:
Tam czu­wał, tam spę­dzał życie mąż tej ko­bie­ty.


Może: Tam spędzał większość czasu mąż tej kobiety.
Bo jeżeli co dzień tam "spędzał życie" to mało skutecznie ;)

Pomimo wszystkich niedociągnięć i tak wiadomo o co chodzi. :)

Pozdrawiam i sukcesów życzę.
Niczyja dnia 10.05.2016 12:53
Witaj KoRd,
Cieszę się, że Ci się podobało:) I, że takie opowiadania lubisz...

Jeśli chodzi o fragment:
Cytat:
We dnie odsypiał czujność nocy

Nie zmienię go za żadne skarby świata! Dla mnie jest piękny, pełen czaru i tajemnicy. Musi tak zostać:)

Nie dziękuję...:)

Pozdrawiam, Niczyja
esere dnia 10.05.2016 13:33
Niczyja,

wszystko już zostało powiedziane. Ja dodam od siebie, że poprowadziłaś mnie w piękny świat słów bolesnym obrazem samotności. Jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości twórczej.

Samotność jest trudna, jest zwykła i jest niezaspokojona. Samotność towarzyszy każdemu człowiekowi. O samotności! Czemuż jesteś tak okrutną matką?

Trochę się zgodzę i nie zgodzę z purpurem, mnie urzekłaś swoją historią, ale tak jak on - i ja chciałabym czegoś jeszcze. Tak aby tekst stał się pełnowymiarowy, zamknięty, cały.

Pozdrawiam.
Niczyja dnia 10.05.2016 16:59
esere,
Nie wiem co mam odpowiedzieć, tyle pochwał...
W każdym razie dziękuję i cieszę się, że urzekłam Ciebie historią:)
Smutna ona, a samotność jest jak cień - towarzyszy każdemu z nas.
Długość cienia zależy od pory dnia, od wieku, od doświadczeń..., ale nocą, gdy go nie widać, jest najdłuższy...

Co to znaczy tekst pełnowymiarowy, zamknięty, cały? Podaj proszę przykład czyjegoś (tutaj) opowiadania, a z chęcią zobaczę, co masz na myśli:)

Tymczasem sennie odpływam, a może zostanę tu gdzie jestem i po prostu zasnę.

Pozdrawiam, Niczyja
Aronia23 dnia 10.05.2016 19:16
Cześć. Przeczytałam opowiadanie. Jest o smutnych ludziach, smutnych chwilach, smutnym świecie.
Starsza pani - traktujesz ją z pewną dozą sympatii, ale w gruncie rzeczy, pokazujesz jak osobę, której nie da się strawić. Tu fajna, za parę zdań dowiadujemy się, że nie dba o siebie. Cała jest biedna.
"... bo rodzina istnieje tylko przez jakiś czas, a potem człowiek wraca do punktu wyjścia - do samotności."
Bardzo niepokojące zdanie. jeszcze parę takich wyszukałam, dają do myślenia.

Zabiegani ludzie, szukają kluczy itp. a kobieta siedzi.

"Wszyscy pędzili do swoich domów, szukając kluczy w torebkach lub uważnie obserwując inne zajmujące szczegóły ceglasto-czerwonego podwórka."
Stare krzesło, zupa, niby dobra, ale i niedobra.
Wiesz, dziwne jest to opowiadanie, pewnie dlatego, że pokazujesz rzeczywiście specyficzną osobę. Dobrze, że chociaż chodzi do kościoła, ale tam też się wyróżnia i nie wyróżnia.
Jest jednostką, ale wtopioną w całość. Szkoda, że nikt nie ma ochoty jej poznać bliżej. Dopiero, gdy umiera, podążając za mężem, przychodzi refleksja:
"Usiąść przy niej lub przykucnąć i wysłuchać opowieści z jej świata, jej myśli, marzeń, pragnień"
Cóż takie życie. Pozdrawiam A23
Niczyja dnia 11.05.2016 08:19
Witaj Aronio23,
Dziękuję, że zajrzałaś i za komentarz.
Tak, opowiadanie wywołuje refleksje, przywołuje różne myśli. Pozwala się odczytać na różne sposoby. Każdy znaleźć w nim może coś innego. Sama, im częściej je czytam, tym więcej znaczeń w nim odnajduję, choć jestem autorką, i wiem o czym pisałam...

Kombinujesz, poszukujesz, gdybasz... Tak właśnie, uważnie, jak dobry Czytelnik! Czytaj zatem, szukaj... zamyślaj się.
Dziwne, może dlatego, że złożone. Chodzenie do kościoła o niczym nie świadczy, ale to taka moja prywatna uwaga.

Pozdrawiam majowo, Niczyja
Usunięty dnia 12.05.2016 12:19 Ocena: Świetne!
Opowiadanie super napisane, fajna miniaturka, już wiele zostało powiedziane o tym tekście, jednak chciałem wyrazić swój szacunek do Ciebie za ten tekst ;)

Pozdrawiam
Niczyja dnia 12.05.2016 15:34
Dziękuję:) Za ocenę, komentarz i wyrażenie szacunku...
Nie będę kłamać, że nie lubię takich komentarzy;)

Cieszę się, że Ci się spodobało!

Pozdrawiam
Gorgiasz dnia 13.05.2016 15:04
Dobre opowiadanie, zgrabnie napisane, z nostalgią, zamyśleniem i – co ważne – z niezbędnym dystansem. Ładne, poetyzujące i refleksyjne zakończenie. Szkoda, że takie krótkie.

Cytat:
Nie pamiętam, by rozmawiała z kimś dłużej, niż chwilę, która wystarczyła, by przekazać niezbędne informacje.

Skasowałbym przecinek przed „niż”.

Fragmenty: „Dzieci opuściły ją... „ oraz „Ubrana niechlujnie, z resztkami włosów,... „ - zamieniłbym miejscami.

Cytat:
Gdy przeszedł na emeryturę nic nie zmieniło się w ich pożyciu.

Gdy przeszedł na emeryturę, nic nie zmieniło się w ich pożyciu.

Cytat:
Zwoje pajęczyn w każdym kącie i  wielkie straszne krzyżaki pędzące w poszukiwaniu pokarmu.

Pajączki raczej nie uganiają się za pokarmem; siedzą spokojnie w środku pajęczyny i czekają.

Cytat:
Na tym dalekim odludziu pilnował starych drzew z orzechami włoskimi i pięciu ze śliwkami węgierkami.

„śliwkami węgierkami.” - niepotrzebnie się rymuje. Usunąłbym jedno z określeń.

Cytat:
Mijali się. Mijały lata.

Podejrzewam, że powtórzenie „Mijali – Mijały” zastosowałaś celowo, ale jednak bym z niego zrezygnował. Może „Płynęły lata.”?
Niczyja dnia 13.05.2016 16:18
Gorgiaszu,
Dawno Cię u mnie nie było, tym bardziej zatem cieszę się, że spodobała Ci się moja miniatura:)

Dziękuję za komentarz i uwagi, z których na pewno skorzystam.
Tak, dystans potrzebny jest w pisaniu i w życiu...
Jakie ładne słowo: "poetyzujące". Nie znałam go, teraz zapamiętam.

Zgadłeś, celowo napisałam: "Mijali - Mijały".

Pozdrawiam, Niczyja
mike17 dnia 14.05.2016 14:59 Ocena: Świetne!
Jak dla mnie to nie jest dolna półka, choć tekst z pozoru monotematyczny.
Ale taki miał w zamyśle Autorki być i świetnie się sprawdził.
Wiele napisano już o samotności, o jej różnych odcieniach, ale za każdym razem można o tym czytać tak, jakby się dotąd nigdy nic nie czytało.
I takie wrażenie naszło mnie teraz, po lekturze tego tekstu.
Choć pozornie nic nowego, czego bym już nie znał, tu nie spotkałem, a jednak...
Udało Ci się mnie poruszyć, a to niełatwe, i wzruszyć, a to jeszcze trudniejsze.
Może dlatego, że jestem bardzo wyczulony na krzywdę ludzką i zawsze pomagam, ilekroć mogę.

Podoba mi się polszczyzna, jaką operujesz - niezmiennie zwracam na to uwagę, bo tekst można opowiedzieć niechlujnie, albo na poziomie, co tu dziś stwierdzam.
Nie musisz się wstydzić swojego pisania - jest na dobrym poziomie, zapewniam Cię.

Na pewno zapamiętam tę opowieść.
Mam tak, kiedy coś wpadnie mi w wyobraźnię i wywoła obrazy, jak dziś tu u Ciebie.

Jak dla mnie to bardzo dobry tekst, uderzający swym smutkiem, pustką, marazmem...
Autentyczny i wiarygodny, a to się ceni :)

Zapraszam Cię do podobnych klimatów u mnie, będzie mi bardzo miło:

http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/53661/kimkolwiek-jestes-suzie

Pozdrawiam wesoło!
Niczyja dnia 14.05.2016 15:44
Witaj mike17,

Bardzo dziękuję za tak pozytywny komentarz!
Cieszę się, że udało mi się Ciebie poruszyć i tekst jest dla Ciebie dobry. Sama byłam poruszona pisząc go, więc moje emocje udzieliły się Tobie...

Jeśli chodzi o język, to staram się pisać tak, jaka sama lubię czytać. Nie lubię brzydoty, chamstwa, wulgarności, ani brutalności. Można to określić łagodny styl. Dziękuję zatem, urosły mi maleńkie skrzydełka, ale nie takie, żeby wzbić się do nieba i spłonąć jak Ikar. Jest w tym zdrowy rozsądek;)

Samotność, tak samotność jest, była i zawsze będzie...

Odwiedzę Cię, jak będę wolniejsza. Ale na pewno to zrobię!

Pozdrawiam serdecznie:)
Vanillivi dnia 14.05.2016 16:41
Witaj Niczyja,
ja czytając Twój tekst mam wrażenie, że troszkę nie do końca wykorzystałaś pomysł. Pomimo drobnych potknięć, które już wypisywali moi poprzednicy, dość sprawnie portretujesz bohaterkę, snujesz o niej opowieść z pewnym sentymentem, uczuciem, które przebija przez Twój styl - i bardzo dobrze Ci to wychodzi.
Niestety, uważam, że zakończenie to troszkę "pójście na łatwiznę". W momencie gdy czytelnik już poznaje bohaterkę i liczy na ciekawą opowieść z nią, Ty urywasz refleksją, że żałujesz iż nie spędziłaś z nią więcej czasu. Nie zrozum mnie źle, to nie jest głupia refleksja, ale jako zabieg literacki pójście na łatwiznę. Ja bym chętnie natomiast widziała ten fragment jako jeden wątek w większej całości, z bardziej złożoną fabułą. W obecnym kształcie tekst dla mnie przypomina bardziej rodzaj wprawki niż skończony, gotowy utwór literacki.
Pozdrawiam serdecznie
Niczyja dnia 15.05.2016 01:10
Witaj Vanillivi,
Dziękuję za komentarz, który daje do myślenia. Pomyślę nad nim zatem...
Sentyment to ładne słowo i często mi towarzyszy, gdy piszę.

Wow, nie wiem co mam odpowiedzieć, więc skromnie podziękuję:)
Cytat:
snujesz o niej opowieść z pewnym sentymentem, uczuciem, które przebija przez Twój styl - i bardzo dobrze Ci to wychodzi.


Wiesz, ja nie chciałam o niej napisać nic więcej. To taka moja wewnętrzna układanka z przeszłością... Taki był zamysl tej miniatury.
Mam pewną myśl, narodziła się dzięki Twojemu komentarzowi, ale ciiicho sza. Zobaczymy.

Pozdrawiam, również, serdecznie
Josef Hosek dnia 19.05.2016 17:35
Podoba mi się sposób w jaki szpiegujesz swoją wyobraźnię. Powiedzmy, że kobieta, którą opisujesz, rzeczywiście istniała i po wielu latach wracasz do nie wspomnieniem, i odtwarzasz - fajnie to zrobiłaś. Przypomina to trochę dotkniętych suchotami, lekko świrniętych bohaterów Dostojewskiego. Myślę, że powinnaś to rozbudować.
Niczyja dnia 19.05.2016 20:49
Ładne to zdanie:
Cytat:
Podoba mi się sposób w jaki szpiegujesz swoją wyobraźnię.


Cieszę się, że podoba Ci się sposób napisania tej miniatury. A już porównanie do Dostojewskiego, którego sama bardzo lubię i cenię, to już zaszczyt nie lada. Lubię literaturę rosyjską. To klasyka: Bunin, Tołstoj, Czechow...

Tak myślisz? Hmmm... pomyślę.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty