"Wiejskoliada"
Oto i dzieło, które wcześniej było nikomu nieznane, lecz w pewnym stopniu przypominać może "Iliadę" lub codzienne wiadomości. Mimo iż czasami wydaje się tak odległe jakże jest bliskie.
Rok już miną czwarty odkąd to wojska nasze koalicję stworzyły i Opozycją się nazwawszy pod mury przepotężnej Wiejskiej przybyliśmy żeby praw swoich bronić, i odzyskać to, co wcześniej straciliśmy.
A byli w śród nas najświetniejsi, spośród mężów, jacy w tamtym czasie po ziemi chodzili. Był tam potężny Giertaks Maćkoida, któremu w bitwie na pięści nikt dorównać nie mógł. Poparcie wśród swoich ludzi on miał wielkie a także wśród rodzin ich, z których resztą swoją własną ligę stworzył i mężnie nimi dowodząc do walki był gotów się stawić.
Był tam też mężny Rokitijades o czole błyszczącym i ogromnym jak arkadyjskie pola a, był to mąż w walce na dzidy okrutny a i orator niezrównany.
Był tam również o włosach jak słońce i twarzy jak purpurowa krew jego przeciwników Lepechiles, który mimo wieku jeszcze młodego już jako wojownik przesławny słynie i wielu już wrogów zginąć musiało pod jego ciężkimi ciosami. A słynie on również z tego, że jeszcze dzieckiem będąc ogromne wozy najeźdźców przewalał i zboże śmierć dla jego ojczyzny niosące rozsypywał.
Zaś wojskami tych przesławnych bohaterów, których postacie pokrótce przedstawiłem dowodził wódz nad wodze, który za władcę władców mógłby być nazwany, gdyż przepotężne siły zgromadził i nimi to kierował, a był to, Lechomemnon, który słynął ze swoich prawych i sprawiedliwych decyzji.
J zebrali się ci wszyscy mężowie pod mury Wiejskiej,a przygnał ich obowiązek, duma i honor albowiem strasznie zostali obrażeni przez księcia Wiejskiego Aleksandra, który od wyrazu twarzy Kwaśnym był zwany.
Tak, więc przed laty pięcioma do domu Jarolaosa przybył ów książę i został przyjęty dobrze. Jednak on gościnności tej nadużył, bo spodobała mu się bardzo nadobna małżonka gospodarza Helena od drugiego imienia częściej Władzą zwana. Wtedy to Aleksander wybrał drogę najgorszą z najgorszych albowiem porwał ową Władze i do swojego królestwa ja uprowadził. Jak bardzo Aleksander zbłądził w swoim uczynku to on sam chyba nie wiedział ,albowiem Jarolaos któremu to małżonkę Aleksander uprowadził jest bratem bliźniakiem przesławnego Lechomnemnona i obaj z tej samej prawej i sprawiedliwej matki pochodzą i obaj kaczkami są nazywani ze względu na swój chód który tylko królom przystoi.
Gdy król dowiedział się o hańbie tak wielkiej, którą jego bratu wyrządzono wpadł w gniew ogromny i natychmiast wojska zaczął zbierać żeby, co prędzej na wroga ruszyć. Muszę tutaj wspomnieć również o kronikarzu, którego król także zabrał żeby jego czyny dzielne opisał, a był to nie byle skryba, lecz człowiek, który wśród ludzi piórem się posługujących za mistrz nad mistrzami uchodzi i treserem słowa nieokiełznanego jest zwany i właśnie o mojej najskromniejszej osobie tutaj wspomnieć musiałem.
Lecz z tematu trochę zeszłem, więc czym prędzej do niego powracam.
Tak więc mężowie ci już rok czwarty toczą boje okrutne z Wiejskiej obrońcami i liczne już bitwy stoczyli z których najsłynniejsze to bitwa pod Orlenem ,bitwa na polach rzepaku i innych roślin czy akcja Wildenstonomenona. Jednak to nie je mam na celu opisać zostawię to innym obdarzonym mniejszym talentem, ja jako mistrz nad mistrzami skupię się na rzeczy najciekawszej jak i najważniejszej.
Jak już pisać zacząłem rok już czwarty minął odkąd to wojska opozycji przybyły i walczą mężnie o odzyskanie Władzy jak również o Wiejskiej zdobycie. Z rożnym skutkiem walki te toczone były i każdy miał swoje dni chwały jednak na największego z największych wyrósł Lepechiles i za najbardziej nieokiełznanego był uważany. Lecz dzień nadszedł, kiedy to Lechomemnon upomniał się u niego o jego brankę Begerijdę. Lepechiles zaś w gniewie swym zacietrzewiony od dalszej walki się wzdrygał. Zaprzysiągł przed bogami wszystkimi, iż nigdy więcej nie będzie walczył jednakże, jako że następnie zaprzysiągł sobie, iż nigdy więcej nie wypełni przysięgi, jaką by złożył tak, więc był by wiarołomcą gdyby jeszcze tego samego dnia się na wojowników z Wiejskiej nie rzucił. Więc jak ktoś pomyślał tak też on uczynił.
Tak, więc Lepechiles powrócił do wojny zaś w Wiejskiej wybuchło wielkie święto gdyż gdyby nie to, to cały przemysł trumieniczy świetnie się wtedy rozwijający by upadł i wielu ludzi pracę by straciło.
Tak, więc jak już wspomniałem Lepechiles powrócił żeby cioć, uderzać, kopać, deptać, szarpać i gryźć przeciwników, jednak w żaden sposób to Opozycji do zdobycia Wiejskiej przybliżyć nie mogło. J prawdopodobnie wojna trwała by dalej i dalej i nie skończyłaby się przez wieki wieków lub nawet przez tysiąclecia tysiącleci jednak tak się nie stało.
W dzień czwarty po dniu drugim odkąd to minął dzień trzeci od poniedziałku jeden z wojowników, którego imienia już nie wspomnę wpadł na pomysł ogromnie perfidny, a polegać on miał na tym, że wojska nasze zbudować miały konia drewnianego, a następnie odwrót zaaranżowawszy po nocy wrócić miały do wrót otwartej już Wiejskiej. Zaś wrota te otwarte by były przez kompanów wcześniej w koniu schowanych.
Ten to pomysł jakże nowatorski i genialny w swej prostocie postanowiono wprowadzić w życie. Oczywiście do konia weszli najprzedniejsi z pośród naszych wojowników i na początku wszystko się udawało koń do miasta wprowadzony został, miasto poczęło świętować niezmordowanie, lud w przeciągu kilku godzin upojony w dziękczynieniu bogom zasnął, lecz bramy za nic otworzyć się nie chciały.
Dziś minął dzień siódmy od tamtego wydarzenia lud Wiejskiej wyrzucił nam trupy wszystkich wielkich wojów, którzy smrodem swych rozkładających się ciał poinformowały lud Wiejskiej o swym pobycie. Lechomemnon, Jarolaos, Giertaks, Rokitijades i Lepechiles zginęli od swoich własnych ciosów. W sumie plan do złych nie należał, ale kto spodziewać się mógł, że wszyscy ci szlachetni wojowie nie wytrzymają ze sobą kilku godzin.
Całe wojsko jest już znużone tą jakże długą wojną, dlatego pochowawszy herosów szykujemy się do drogi. Mury Wiejskiej dalej pozostają niezdobyte zaś grupa trzymająca Władze ciągle jest nieukarana. Nas jednak niewiele to już obchodzi ja, jako że najgłośniej krzyczę objąłem dowództwo i wyruszyliśmy ku nowej przygodzie.