Nie myślałem o tym nigdy. A raczej - myślałem, że nigdy mnie to nie spotka, że takie rzeczy zdarzają się tylko innym, że ja, taki racjonalny i logiczny, nie poddam się jakiejś idei która nie ma żadnych logicznych podstaw... Przyszła ta myśl nagle, bez żadnego związku, jak błyskawica rozświetliła mroki mojego umysłu, kiedyś rozjaśniane tylko przez jednoznaczne wyniki przeprowadzanych analiz matematycznych. Była tak jasna i nie pozostawiająca wątpliwości, jak to że dwa i dwa to cztery, jak dowód twierdzenia matematycznego, ukazujący się przed oczyma niespodzianie, w momencie, gdy najmniej się spodziewasz rozwiązania. Zapytasz: co w tym dziwnego? Że olśnienie, że nagle, niespodziewanie? Że to normalne, każdemu się tak zdarza? Może masz rację. Może w tym nic dziwnego nie ma, że dla mojego chłodno-analitycznego umysłu nie ma w tym żadnej logiki. Może to normalne, że takie myśli mogą pojawiać się podczas picia porannej kawy, mimo że nie ma żadnego bodźca, który może ją wywołać, bo w moim racjonalnym świecie schemat Pawłowa powinien także i tutaj mieć miejsce. Lecz myślę, że nie jest istotne w jaki sposób przyszła, lecz czego dotyczyła i co uczyniła w moim umyśle, skołatanym i zmęczonym nieustanną walką idei-myśli-wrażeń, wykończonym przerabianiem impulsów elektrycznych wywołanych przez bodźce zewnętrzne. Może była efektem wcześniejszych spotkań, zapachu jej włosów, uśmiechu dyskretnego lecz na tyle wyrazistego, że zaczął pojawiać się w moich myślach coraz częściej? Blasku jej oczu, rozświetlanego dziwnym wewnętrznym impulsem, pojawiającym się zawsze wtedy, gdy mój wzrok zatrzymywał się dłużej niż zwykle na jej twarzy? A z drugiej strony może jednak doświadczenie Pawłowa także tutaj wykazałoby prosty schemat bodźca i reakcji, wpływu chemii feromonów, wytyczając algorytmy częstości spotkań, tych przypadkowych oraz rzadszych, zaplanowanych perfekcyjnie z tygodniowym wyprzedzeniem, dzieląc licznik złożony z ich iloczynu przez mianownik sumy wypitych kaw i wspólnych kroków stawianych podczas powrotu do domu. Może jednak powinienem wytyczyć granice błędu i zobaczyć, jak ma się to do rozkładu normalnego w populacji, może to tylko złudzenie lub przemęczenie? Może da się to jakoś wytłumaczyć i wykazać, że szanse na powodzenie są bardzo małe, bo analiza statystyczna wykazuje, ze współczynnik korelacji jest zbyt niski i nic z tego nie będzie?
Ale chyba nie chcę wiedzieć, czy ma to wszystko jakieś racjonalne podstawy. Od dziś wiem jedno: nie jestem już tym samym człowiekiem... Moje życie nabrało innych, niematematycznych barw, których nie można zamknąć w zbiorze dwuelementowym, lecz jest o wiele bardziej barwne. I jest mi z tym dobrze...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
gerard · dnia 14.11.2008 09:43 · Czytań: 635 · Średnia ocena: 3,75 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: