Coś z niczego - swistakos
Proza » Inne » Coś z niczego
A A A

 

Gdyby nie było czegoś, nie byłoby niczego. A Więc zaczynam.

Chłopek roztropek szedł sobie gęstym borem – lasem i zamaszyście machał wiklinową laseczką ozdobioną wyciętymi scyzorykiem artystyczno – fikuśnymi wzrokami. O tak, wzorki to on umiał rzezać niezgorsze. Tej sztuki nauczył się od ojca, który z kolei naumiał się jej od ojca jego ojca zwanego dziadkiem, a dziadek przejął wiedzę od swego ziemskiego stwórcy, czyli pradziadka chłopka. I tak z pokolenia na pokolenie od zarania wieków jest przenoszona ta tradycja na chłopski ród, z którego wywodził się chłopek roztropek. No tak…

On nadal szedł drogą z machającym kijkiem i pogwizdywał sobie wesoło. A miał powody do samozadowolenia, oj miał. Dziś z rana wstawszy z barłogu, który górnolotnie zwał swym łożem postanowił wejść do kurnika. Właściwie nie wiedział, czemu akurat właśnie takie postanowienie podjął, w każdym razie znalazłszy się w środku ujrzał wokół siebie same kury i gdzieś tam w głębi przed chwilą przebudzonego koguta. Kokoszki siedziały w gniazdach. Skoro już tu wszedł posprawdza, czy aby która nie wysiaduje jaj. Do przygotowanego wcześniej koszyczka uzbierał ich chyba z pół tuzina. Pod kogutem nie sprawdzał, wiedział bowiem, że nie znajdzie tam nic godnego jego zainteresowania.

Widząc ile ma jaj podrapał się z zadumą w kudłatą głowę pod futrzaną czapką nasuniętą głęboko na czoło. Przed wykonaniem tego ruchu zsunął ją najpierw nieco do tyłu tak, by odsłonić nieco kudłów, które mógł wydrapać. Przy okazji stwierdził, że raz na kilka lat przydałoby je się trochę przemyć, albo przynajmniej przewietrzyć, czy przyczesać, gdyż zbity kołtun wydatnie utrudniał efektywne drapanie.

Wreszcie postanowił, co następuje: mianowicie to, iż skoro ma tyle świeżych jajek, to może na targu w miasteczku uda mu się je sprzedać. Dlatego szedł sobie teraz tą zarośnięta drzewami połacią nierównego gruntu, wśród którego prowadziła wijąca się meandrami, niczym jakiś ciemny strumyk, wydeptana wieloma stopami dróżka prowadząca do nieco oddalonego od wioski miasteczka.

Dotarł w końcu na miejski targ. Tu dorwawszy chętną korpulentna przekupkę, wręczył jej za opłatą koszyk z jajami. Otrzymawszy spory mieszek z gotówką długo nie zastanawiał się, co z nim zrobić i poszedł do miejskiego szynku, gdzie sprzedawali nie tylko szynkę.

Kichnąwszy gorąco i srodze zasiadł na ławie za szerokim dębowym stołem, czarnym i śliskawym od ciągłego używania. Wkrótce zjawił się karczmarz z zamówiona śliwowicą. Zawartość sakiewki wystarczyła na niejedną szklanicę, było ich tyle, że uszczęśliwiony wyszedł z knajpy na nogach jak z waty.

Zataczając się na prawie całą szerokość głównej miasteczkowej ulicy, skierował swe kroki ku rodzimej wsi. Miał tak mocno w czubie, iż idąc zygzakiem zdawało mu się, że idzie prosto. Tyle zapamiętał z powrotu z miasta.

Otworzywszy oczy, pierwsze, co poczuł, to przemożne pragnienie. Widząc jasność dnia postanowił w promieniach słońca zaspokoić je, wprzódy korzystając ze studni. Gdy tylko się poruszył, uczuł przeszywający ból w głowie i cały świat wokół przez dłuższą chwilę wirował mu przed zamglonymi oczami. Kiedy to uczucie nieco minęło, ruchem posuwisto – zwrotnym ruszył ku studni wiedząc, że stanowi ona upragnione źródło ukojenia głębinową, zimną, kojącą wodą o smaku przezroczystego źródła.

Dotarł w końcu do niej i oparty o cembrowinę żałośnie spoglądał w dół, gdzie gdzieś w głębi widniało upragnione lustro wody. Przezwyciężając wszechogarniającą go słabość podszedł do kołowrotu, tu na nawiniętym sznurze widniało przywiązane wiadro. Odwijając linę z urządzenia klął cicho w duchu wydziwiając na czym świat stoi i do czego doszło, że zmęczony człowiek musi wykonywać jakże ciężką pracę po to tylko, by zaspokoić tak prozaiczną rzecz, jak pragnienie.

Napełnione wiadro stało na brzegu cembrowiny. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej zanurzył w niej obie dłonie i utworzywszy z nich w miarę szczelną miseczkę, nabrał w nie ożywczego płynu. Z lubością i niekłamaną rozkoszą napił się ożywczego chłodnej cieczy. Czynność tę powtórzył jeszcze kilkakrotnie, czynił to dopóty nie zaspokoił pragnienia. Pozostało mu jeszcze pół wiadra wody. Wziął je w obie dłonie i z rozmachem wylał zimny płyn na siebie.

Strząsając z siebie chłodne strumienie wody uczuł się o wiele lepiej, jak nowo narodzony. Kilka razy radośnie podskoczył, następnie poszedł do swego domostwa kimnąć się na barłogu i postanowił nie sprzedawać więcej jajek tej przekupce, bowiem po jej pieniądzach następnego dnia boli głowa.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
swistakos · dnia 18.05.2016 20:30 · Czytań: 632 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 5
Komentarze
Zoska dnia 23.05.2016 13:08
Literat ze mnie marny i górnolotnej sztuki pojmowanie nigdy nie było mocną stroną moją, toteż tekst ten dla mnie zamknąć można w jednym zdaniu: "Chłop hodujący kury sprzedał jajka i przepił zapłatę".
Parę fajnych zdań w tekście jest, końcówka szczególnie ratuje, ale mimo wszystko grafomanie odczuwam z leksza.

Nie umiem złapać przekazu, a że fabuła nie jest rozbudowana, zakładam że jakiś przewrotny morał powinnam ujrzeć.
Chętnie się dowiem czego szukać.
swistakos dnia 26.05.2016 20:11
Dzięki za zajrzenie. Co do morału, to czasami trzeba wnikliwie czytać między wierszami. ;)
Zoska dnia 26.05.2016 21:03
Naprowadź :)
Aronia23 dnia 28.05.2016 07:24 Ocena: Świetne!
Świstaczku dla mnie tekst super. Mrożkowy - że się tak wrażę. Wykreowałeś wzorowo. Opisy jego zachowań i działań - prześmieszne. Dobry obserwator z Ciebie."...naumiał się" ciekawy wyraz. W ogóle zdania lub ich fragmenty rozbawiły mnie bardzo np.:"Kichnąwszy gorąco i srodze zasiadł na ławie za szerokim dębowym stołem,..." ; "...wstawszy z barłogu, który górnolotnie zwał swym łożem" ; "Do przygotowanego wcześniej koszyczka uzbierał ich chyba z pół tuzina. Pod kogutem nie sprawdzał, wiedział bowiem, że nie znajdzie tam nic godnego jego zainteresowania.".
No do koguta też mógł zajrzeć, może znalazłby coś godnego uwagi...?
Fragment z kudłami i drapaniu się po brudnej głowie - rewelacja dla mnie: "Przed wykonaniem tego ruchu zsunął ją najpierw nieco do tyłu tak, by odsłonić nieco kudłów, które mógł wydrapać. Przy okazji stwierdził, że raz na kilka lat przydałoby je się trochę przemyć, albo przynajmniej przewietrzyć, czy przyczesać, gdyż zbity kołtun wydatnie utrudniał efektywne drapanie."

Dobre też jest: "ruchem posuwisto – zwrotnym ruszył ku studni "
Konic opowieści z jakże chłopskim zdrowym rozumem: "...poszedł do swego domostwa kimnąć się na barłogu i postanowił nie sprzedawać więcej jajek tej przekupce, bowiem po jej pieniądzach następnego dnia boli głowa."

Jedno sformułowanie mi się wydaje takie niezręczne: "Radośnie podskoczywszy ostrożnie kilka razy, ...". Coś z tym nie tak. Ogólnie tekst naprawdę fajny ze specyficznym poczuciem humoru. Gratuluję A23
swistakos dnia 28.05.2016 15:59
Zośka, co do morału, to jest tak:
Czym niej pijesz, tym rzadziej następnego dnia boli głowa. A reszta, tak, jak pisałem, w domyśle.
To jest wypaczony obraz pseudo rzeczywistości, każdy może interpretować go na swój sposób.

Aronio dziękuję za zajrzenie i miły komentarz. Do Mrożka to jeszcze daleko, ale może coś w tym jest? ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
16/09/2024 20:49
Kołysz mnie, kołysz” to wiersz, który zachwyca swoją… »
valeria
14/09/2024 21:06
Dziękuję pięknie:) »
Madawydar
13/09/2024 13:45
Zoom Lens Dziękuje za wspaniałe nagranie. Dobra robota.… »
Zoom Lens
12/09/2024 21:18
Dziękuję serdecznie Marian za zgodę na publikację tego… »
Wiktor Orzel
12/09/2024 11:50
@Jacek - dlatego książka jest krótka, liczy zaledwie 114… »
Jacek Londyn
12/09/2024 11:27
Dzień dobry. Podziwiam odwagę. Wydanie książki napisanej… »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Mega cudowny komentarz dziękuję! »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Jeju, mimo wszystko -super komentarz, dzięki! »
Wiktor Orzel
12/09/2024 09:03
Wydawca podszedł do tej nietypowej formy właśnie w taki… »
ivonna
12/09/2024 02:34
Pozwolę sobie jeszcze tu coś skrobnąć. Zastanawiałam się… »
ivonna
12/09/2024 01:20
nie ustawaj :) »
gitesik
11/09/2024 22:02
"Połykiem" Floriana Konrada to wiersz, który… »
Jacek Londyn
11/09/2024 18:55
Ivonno, ogromnie się cieszę, że mogłem sprawić Ci… »
Wiktor Orzel
11/09/2024 08:47
Serdecznie dziękuję za ten komentarz, cieszę się, że forma… »
ivonna
11/09/2024 03:02
no i przeczytałam; no i powiem krótko: świetne i taką… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 12/08/2024 22:39
  • "Miałem sen, może i nie całkiem senny, zdało mi się, że zagasnął blask dzienny(...) Ziemia lodowata wisiała ślepa, pośród zaćmionego świata (...)Stało się niepotrzebnym, ciemność była wszędzie
  • Zbigniew Szczypek
  • 10/08/2024 19:12
  • Pozdrawiam wszystkich serdecznie, ciesząc się, że mogę do Was wrócić i że nadal tu jesteście - Zbyś ;-}
  • TakaJedna
  • 28/07/2024 16:41
  • Pozdrawiam niedzielnie!
  • Gramofon
  • 19/07/2024 19:56
  • Dziękuję bardzo Jago, a jakby ktoś nie chciał oglądać na facebooku to jest też już na youtube [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty