Pory wyższe niż słoneczniki - Heisenberg
Proza » Groteska » Pory wyższe niż słoneczniki
A A A
Od autora: Sprzed kilku miesięcy.

– Ty. Jak facet siada, jak sika, to co to znaczy?

Rzuciłem mu szybkie spojrzenie.

– Że powinien korzystać z damskiej toalety – odpowiedziałem.

– Nie no, serio pytam.

Wziąłem łyk piwa.

– Istnieje wiele opcji. Może spotkałeś się z jakąś ładną koleżanką, zanim tu przyszliśmy?

– No co ty, przecież bym się chwalił. Zresztą nie, nie chodzi o rozregulowany celownik.

– No to… Kurczę, nie wiem. Może masz coś nie tak z pęcherzem? Albo po prostu się krępujesz? I musisz się skulić, żeby…

Złapał się za głowę. Ścisnął skronie, potem palnął się nasadą dłoni w czoło.

– Kurwa mać.

– E tam. Się przejmujesz.

– Stary, to poważna sprawa. Zamiast szczać do pisuaru, muszę chodzić do tej… no… no do tej dziupli z muszlą.

– Ja zawsze sikam w kabinie.

Spojrzał na mnie rozbieganym, nieogarniającym otoczenia wzrokiem, próbując uregulować gały jak radiotelegrafista.

– Stary. Przecież to pedalskie.

– Bardziej pedalskie niż stanie z fiutem na wierzchu centymetr obok drugiego faceta, który też stoi z fiutem na wierzchu?

Zamrugał, potrząsnął głową. Sięgnął po szklankę. Okazała się pusta.

– O kurwa… Piwo mi się skończyło. – Spojrzał na barmana, zaraz jednak machnął ręką. – Nie, ja już nie piję.

Dokończyłem swoje piwo i wyszliśmy.

 

***

 

Umarł jakoś tydzień później. Może dwa tygodnie? Coś koło tego.

Nie przyszedłem na pogrzeb, bo to nie był dobry dzień na opuszczanie domu. Każdy ma dni, w których jakiekolwiek relacje interpersonalne wywołują złość i zdenerwowanie. Okej, mnie takie dni zdarzają się częściej niż innym, ale ostatecznie każdy bywa czasem na tyle leniwy, że przekroczenie progu drzwi okazuje się zbyt trudne. Albo na tyle zestresowany. No dobra, bałem się wyjść z domu, zadowoleni?

Właściwie nie znałem gościa zbyt dobrze. Co by zmieniło, gdybym przyszedł? Nic. Tylko niepotrzebnie męczyłbym się w tłumie ludzi.

A teraz stoję i sikam na jego grób.

 

***

 

Mokliśmy we dwoje w deszczu. Wiadomo. Po zjedzeniu śniadania u Tifanniego, przeistoczeniu się mojej osoby w spidermana i czterech weselach czekaliśmy na pogrzeb.

– Ty też mnie zostawisz?

– Wiesz, że muszę iść w swoją stronę – odpowiedziałem. – Nie wszystko zależy ode mnie.

– Pierdolisz. Gdybyś chciał… – Zacisnęła zęby i małe pięści. – Wystarczyłoby, żebyś chciał.

Wzruszyłem ramionami, wiedząc, że za milion lat to wszystko do mnie wróci, z milion razy większą siłą.

Podmuch wiatru rozkołysał deszcz i zaczęła się walka żywiołów. Wiadomo. Zostałem Larsem, a ona Annie Hall.

(Najwyższa pora zacząć się śmiać).

 

***

 

Robiąc przedświąteczne porządki, znalazłem w szafce stary telefon. Zwykła komórka – żaden smartfon – z normalną, niedotykową, namacalną klawiaturą. Nacisnąłem przycisk włączania i okazało się, że komórka działa. Zagrałem w tenisa. W sensie, że w taką gierkę. Z postaciami w kształcie patyczaków i grafiką gorszą niż w Minecrafcie. Później posłuchałem „Not Afraid” i „On the Floor”. Jeszcze później zauważyłem, że mam esemesa w „nieprzeczytanych”. Od „Małej”. Sprzed dwóch lat.

Tęsknisz czasami?

Karta sim wciąż siedziała w telefonie.

Postukałem rogiem szajsunga w nadgarstek. Następnie w brodę, potem w zęby. Przygryzłem obudowę.

Nie. A Ty?

Wyślij”.

I już.

Zadryndał dzwonek u drzwi.

Tak? – powiedziałem, otworzywszy.

W progu stał chłopak z sąsiedniej ulicy. Dzierżył przed sobą ogromne pudło.

Dzień dobry. Biorę udział w akcji zbierania śmieci elektronicznych. Ma pan jakąś niepotrzebną elektronikę?

Spojrzałem na szajsunga, tkwiącego w mojej dłoni.

Stara komórka jak najbardziej może być.

Znieruchomiałem na kilka sekund.

Sprzątanie świata ze śmieci elektronicznych to szczytna idea. Mamy na tyle zanieczyszczoną planetę, że pora o nią zadbać.

Myśląc o organizacjach ekologicznych, odpadach wywożonych do lasów, ekosystemach zaburzonych przez działalność ludzką, o zającach bielakach, ślimakach żeberkowanych, gniewoszach plamistych i innych cierpiących w zanieczyszczonym środowisku organizmach, pokręciłem głową i zamknąłem chłopakowi drzwi przed nosem.

Wyłączyłem telefon. Po dwóch latach znowu go odpalę. Zagram w tenisa, posłucham muzyki i przeczytam odpowiedź.

 

***

 

Nie znałem go długo, ale z opowieści mogę wywnioskować, że od zawsze lubił pozbywać się krwi. Najpierw oddawał ją w szpitalu, na transfuzje. Co trzy miesiące – bo częściej nie można – odkąd tylko skończył osiemnaście lat. Oddawanie krwi czyni ludzi równych wobec aktu pomagania. Bo, na przykład, zrzutki na cele charytatywne są niesprawiedliwe, jako że bogaty zawsze może dać więcej niż biedny. W punktach krwiodawstwa pomoc każdego jest warta tyle samo.

Chyba że masz AIDS. Wówczas twoja pomoc jest chuja warta i zaburzasz moją koncepcję. Trzeba było nie pierdolić się z kim popadnie.

On nie miał AIDS, ale później i tak już nie chcieli jego krwi, ponieważ była zanieczyszczona psychotropami. Zaczął więc wylewać ją do klozetu. Sam nakłuwał żyły i zasysał strzykawką. Ta metoda usuwania nadmiaru juchy miała swoje zalety. Mógł robić to częściej niż raz kwartał. Cztery tysiące kalorii dostarczał organizmowi nie z czekolady, tylko z piwa i kebabów. Co prawda nikomu już nie pomagał, ale i tak zdążył przestać czuć się w jakimkolwiek stopniu potrzebny światu.

Po pół roku zmienił klozet na wannę. Igła i strzykawka zastąpione zostały żyletką. Chodziło o czas. Prędkość, z jaką krew odpływa z ciała. Im szybciej, tym lepiej. Tuż przed utratą przytomności obwiązywał rękę sznurkiem i zakładał opatrunek. Podcinał żyły tylko jednej ręki. Dla bezpieczeństwa łykał przed akcją końskie dawki witaminy K, żeby przyśpieszyć proces krzepnięcia. Podczas jednej sesji schodziło trochę więcej niż pięćset mililitrów – przy dużej prędkości trudno o precyzję. Rekompensował to podwójną dawką kalorii pochodzenia piwnego.

Kiedy siostra znalazła go w łazience, miał dłoń zaciśniętą na końcówce sznura. Tym razem nie zdążył obwiązać przedramienia.

Siostra ponoć do dzisiaj próbuje skontaktować się ze scenarzystami „Śmierci na 1000 sposobów”.

 

***

 

Sikam na jego grób.

– To nic osobistego, stary – mówię. – Nie chcę cię znieważyć, czy coś. Robię to dla siebie.

Zasuwam rozporek. Wygrzebuję znicz z reklamówki i zapalam. Symbol pamięci. Muszę pamiętać. Dla siebie. Trzeba uczyć się na cudzych błędach, żeby…

Mandacik będzie – głos zza pleców powstrzymuje mnie przed zepsuciem wszystkiego truistyczną dosłownością.

Policjant ma wąsa i zawieszony na szyi gwizdek.

(Najwyższa pora zacząć się śmiać).

Sto złotych.

Da radę pięćdziesiąt, jeśli umyję nagrobek?

Nie wydziwiaj pan. Stówa albo oskarżę pana jeszcze o obnażanie się w pobliżu dzieci i starszych kobiet.

Przyjmuję mandat.

Ja nie wiem, co wy macie z tym szczaniem na groby – mówi policjant. – Co drugi facet przychodzi na cmentarz tylko po to, żeby wyjąć pindola i oddać mocz. Co trzecia kobieta zsuwa majty i kuca nad pomnikiem. Jak jakaś ładna, młoda, to jeszcze pół biedy, ale jak jakaś pasztecizna, z chaszczami większymi niż broda świętego Mikołaja… Wyobrażasz pan to sobie? I szczają, cholera, na groby.

Znieczulica społeczna – odpowiadam.

Musieliśmy zwiększyć częstotliwość patroli.

Kiwam głową.

Pewnie dlatego napisy sprejem, propagujące kopulację ze zwierzętami, pojawiły się nawet na bramie cmentarza.

 

***

 

To nie jest tak, że chcę się zabić – powiem, kołysząc nogami dziesięć pięter nad ziemią. – Ja tylko walczę z lękiem wysokości.

Ktoś położy rękę na moim barku.

Chcesz mnie wciągnąć do środka czy wypchnąć na zewnątrz? – zapytam.

To zależy od ciebie – odpowie Mała. – Ty decydujesz.

Odwrócę się i przyjrzę jej twarzy.

Zmieniłaś się. Ledwo cię poznaję.

Ty też zbrzydłeś.

Uniosę jedną brew.

Najwyższa pora zacząć się śmiać – dopowie, czekając na drgnięcie kącików moich ust.

Samochody szumiące na dole będą wydawały się plastikowymi zabawkami.

A którędy w twoją stronę? – zapytam.

Kto powiedział, że gdziekolwiek idę?

Mała wejdzie na parapet i usiądzie obok mnie.

Czasami trzeba ruszyć w jakimś kierunku – zaoponuję.

Właśnie, czasami. Ale niekoniecznie teraz.

Po dłuższym namyśle przyznam jej rację.

Przedtem jednak wyskoczę z okna.

I będę spadał, nerwowo szukając spadochronu.

Chociaż nie. Najpierw powiem, że jej brat wisi mi sto złotych.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Heisenberg · dnia 19.05.2016 14:54 · Czytań: 991 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 21
Komentarze
Usunięty dnia 19.05.2016 15:02 Ocena: Świetne!
Bardzo fajna groteska, nie znam się na prozie w sensie pod względem technicznym ale merytoryczne wydaje mi się super ;) Moim zdaniem występują tutaj pierwiastki przeciwstawne, oraz charakteryzuje się niejednorodnością stylistyczną, obecnością kategorii wielkiego absurdu, elementów karnawalizacji i atmosferą dziwności. Moim zdaniem to bardzo dobry tekst, napisany sprawnym piórem. Taka artystyczna podróż przez meandry słów.... Dialogi są wartkie i nadają ton zwięzłej akcji. MOJA OCena to: ŚWIETNIE,nic dodać nic ująć ;) w dzisiejszych czasach pory rzeczywiście są wyższe od słoneczników- przeciętność góruje nad pięknem ;)

Pozdrawiam i zapraszam pod moje wiersze zwłaszcza teatr umyslu bo też w pewnym sensie groteska.
skroplami dnia 19.05.2016 18:13 Ocena: Świetne!
No i mam krzywy uśmiech, przez ten tekst ;).
Jest dobry i jest "chory" świetnie :).
Tak, dziwności naturalne, codzienne. Wszystko się zdarzyło i miało materialną miarę, wiem.
Niektóre z powyższych sam przeżyłem :(.
Dlatego tekst to nic dziwnego, groteska i życie bywa jak jedno :).
I za ten kawał prawdy o życiu ujętej celnymi i barwą żywą pulsującymi słowami, maks :).
P.S. Kawałek groteski naturalnej? Co minuta wyjmuję i wkładam modem, bez skojarzeń ale se mogę - wiem ;), aby mieć połączenie z tekstem, powyższym, a laptop się śmieje swym chichrem blumblum plum plum i za trzecim razem "orgazm", połączenie ;).
Gorgiasz dnia 20.05.2016 09:54
Przeczytałem jednym tchem. Nie mam nic do powiedzenia oprócz: bardzo dobre. I zamyśliłem się dłuższą chwilę, choć nie pamiętam już nad czym.
Niczyja dnia 20.05.2016 10:36
Ja już wczoraj przeczytałam to opowiadanie. Wystarczyło na podróż metrem, czyli szybko.
Marazm, absurd, abstrakcja, rezygnacja - czyli życie, po prostu życie. Treść jest brzydka, odpychająca, nie ma w niej odrobiny ciepła, ani piękna, ale tak jest dobrze. Bo tak właśnie jest, nie inaczej.
Realizm aż do bólu...

Gratuluję! Bardzo dobrze Ci wychodzi takie pisanie.
Usunięty dnia 20.05.2016 11:12
Właściwie to nie wiem, jakie mam odczucia po przeczytaniu tego tektu. Chyba żadne, tak samo jak bezuczuciowy jest tekst.

Dla mnie, bohater miał chyba poważny problem z samym sobą.

Nie zmienia to faktu, że całość jest bardzo dobrze napisana i przeczytałam z zaciekawieniem.

Pozdrawiam :)
purpur dnia 20.05.2016 12:23 Ocena: Świetne!
Coś, jakoś lubisz chyba "dyndać" bohaterem nad przepaścią - drugi Twój tekst i ponownie widzę, że chyba ktoś "spadnie" :)

Poza niewprawną, niekompetentną i zupełnie niepotrzebną analizą "pszychologicną" Twoich bohaterów, to tekst... no niestety nie będzie zaskoczenia... no bardzo dobry :p

Nie ma co się rozwodzić... jest wszystko, i do tego w wymaganych ilościach. No ale jak się trafia na pisarza kompletnego ( Ha! Czekałem kiedy to się "zrewanżuję :p ) to ciężko oczekiwać czegoś innego!

Pozdrawiam!
Heisenberg dnia 20.05.2016 16:01
Ale się Was nazbierało...

czyngis1 -
czyngis1 napisał:
pory rzeczywiście są wyższe od słoneczników- przeciętność góruje nad pięknem

świetnie powiedziane, możesz jeszcze wgryźć się w symbolizm roślin w odniesieniu do tekstu, jakbyś miał ochotę powyłapywać trochę smaczków.
Zajrzę, zajrzę, choć znowu poezja to nie moja bajka :)


skroplami - krzywy uśmiech najważniejszy, prosty też może być, ważne, by się śmiać, bo najwyższa na to pora :)


Gorgiasz - bardzom rad, że bardzo dobre i że jednym tchem.


Niczyja - tak to jest z surrealizmem, że bywa realistyczny.
Myślę, że opko jednak kończy się pozytywnie, bo bohater ma szansę na odzyskanie tej stówy ;)


wiktoria -
wiktoria napisała:
Dla mnie, bohater miał chyba poważny problem z samym sobą.

Oczywiście masz rację.
W sytuacji, w której uznamy tekst za troszeczkę bardziej poważny niż niepoważny (choć ja chyba wolę odwrotne nań spojrzenie), to problemy z samym sobą są głównym jego tematem.
Bardzo mi miło, że zaciekawiło.


purpur - rewanż udany, zagiąłeś mnie i teraz możesz wytykać mą fałszywą skroność ;) Z dyndaniem to zbieg okoliczności, poza tym to tylko dwa teksty... A nie, czekaj. W "Podmieńcu" też ktoś sobie dynda... No dobra, rozpracowałeś mnie - mam lęk wysokości i myślę, że może stąd te dyndanie.


Pozdrawiam cieplutko wszystkich komentujących, cieszę się, że podzieliliście się swoimi opiniami.
Bernierdh dnia 21.05.2016 13:01
No właśnie też pomyślałem, że dyndanie staje się powoli twoim znakiem rozpoznawczym :p
Wiesz, uwielbiam nastrój twoich tekstów. Senny, surrealistyczny klimat miesza się z cynizmem narratora, a wieloznaczność niektórych (większości?) scen z kąśliwymi uwagami o świecie. Ta stylistyka jest mi niezwykle bliska, jakoś niesamowicie do mnie trafia. Więc się podobało.
Nie mam żadnych uwag. Po prostu kolejny dobry tekst, może nie twój najlepszy (poprzedni podobał mi się jeszcze bardziej) ale i tak cholernie dobry.
Pozdrawiam serdecznie.
Dobra Cobra dnia 22.05.2016 18:38
Dekadencja w słodkiej nihilistycznej postaci. Na niczym mi nie zalezy. Czy taki jest obecny świat?


Heisenbergu,

Przeczytałem, podobało się. Ostrzeżenie przyjęte!


Pozdrawiam,

DoCo
BeNeK dnia 25.05.2016 07:10 Ocena: Świetne!
Trochę mnie nie było i to jest pierwszy tekst przeze mnie przeczytany po tej przerwie. Coż Heisenberg, twój humor i sposób prowadzenia opowieści sprawia, że lektura jest przyjemnością. A dawka abstrakcjonizmu dodaje tylko powiewu świeżości. Jak zawsze nie mam zastrzeżeń.
Pozdrawiam
Heisenberg dnia 25.05.2016 11:40
Berni, piękne i dowartościowujące podsumowanie mego pisania, dziękuję, o Twoim to samo mógłbym powiedzieć.

DoCo, kłaniam się nisko.

BeNeK, cieszę się, że do mnie zawitałeś.

Wasze opinie radują mnie i motywują do pisania, dzięki!
JOLA S. dnia 15.06.2016 08:23
Bardzo ciekawy tekst, znakomicie bawisz się słowem
Pozdrawiam
Heisenberg dnia 18.06.2016 22:32
Ukłony.
Aronia23 dnia 18.06.2016 22:53 Ocena: Świetne!
Heisenberg, "Każdy ma dni, w których jakiekolwiek relacje interpersonalne wywołują złość i zdenerwowanie. Okej, mnie takie dni zdarzają się częściej niż innym, ale ostatecznie każdy bywa czasem na tyle leniwy, że przekroczenie progu drzwi okazuje się zbyt trudne. Albo na tyle zestresowany. No dobra, bałem się wyjść z domu, zadowoleni?". Przytoczyłam te zdania, bo właśnie ja mam takie dni. Akurat dla mnie jest w tym momencie to opowiadanie. W ogóle pełne niesamowitych stwierdzeń i spostrzeżeń. Super, bez ściemy. Już dawno, a tak naprawdę to nigdy nie słyszałam nie słyszałam tematyki sikania na sposób męski i damski. Spostrzeżenia na temat homoseksualizmu i jego bliskości przy oddawaniu moczu z fiutami na wierzchu - trafne jak strzał rewolwerowca w samo południe. Podoba mi się specyficzny humor ci- taki z Monthy Pythona. Jak o Johnnym Dwie Szopy. Pozdrawiam, dawno się tak nie ubawiłam. Dobrej nocy Aronia23
Heisenberg dnia 21.06.2016 08:40
Aronio, pięknie dziękuję. Twe porównania są dla mnie zaszczytne. Aczkolwiek próbuje czerpać głównie z Georga Carlina, ale wiadomo, że mistrz był jeden, dlatego żartuję sobie po swojemu, więc i humor specyficzny.
Pozdrawiam
Aronia23 dnia 21.06.2016 10:08 Ocena: Świetne!
Humor przedni. Ja lubię się śmiać i każda kropla rosy mnie cieszy, każda mrówka, ptaszek, każdy uśmiechnięty człowiek. Już o 6. rano wyszłam na spacer. Jest cudnie. Tylko pisać o urokach życia. Pozdrawiam serdecznie i przesyłam zapach świeżej trawy. Aronia23
Margharet dnia 07.08.2016 18:11 Ocena: Świetne!
Heisenberg, nie wiem czy mam się śmiać czy płakać więc siedzę z miną głupola i gapię się w ekran pisząc przy okazji. Bardzo mi się spodobało. Co za historia. No to facet umarł czy tylko się połamał i skończył na wózku sikając tym razem pod siebie? O kurcze idę stąd bo widzę, że mi się udziela. Pozdrawiam Margharet,
Heisenberg dnia 11.08.2016 22:49
Margharet, reakcja czytelnicza jak najbardziej prawidłowa, ów dysonans polekturny, aczkolwiek proponuję zawszę skłaniać się do śmiechu ;)
Ananke dnia 06.09.2016 13:30 Ocena: Świetne!
super! mieszasz w jednym tekście wiele stylów, bawisz do rozpuku a potem po jednym zdaniu, czuje się, że uśmiech to już tylko krzywy grymas twarzy..... Odpowiada mi nastrój opowiadań, taki nieco senny, nieco groteskowy, surrealistyczny, a wszystko to przemieszane z cynizmem i wisielczym poczuciem humoru :)
Barbara K.W. dnia 30.09.2016 09:11
Świetna groteska! Słodko-gorzka. A do tego lekkie pióro i dynamika.
Przepraszam za wypowiedź sprzed dawna. Miałeś rację - z opóźnieniem dziękuję za konstruktywną krytykę. Czas robi swoje - czasem mam wrażenie, że dosłownie. Teraz próbuję pisać trochę inaczej.
Pozdrawiam
Heisenberg dnia 30.09.2016 20:27
Ananke - przeoczyłem Twoj komentasz, wybacz, że dziękuję za niego dopiero teraz. Cieszy mnie Twoja opinnia.

Barbaro K.W. - kłaniam się. Nie pamiętam, co to za wypowiedź sprzed dawna, ale jeśli udzieliłem czegoś konstruktywnego, to bardzom z tego rad :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty