Twarda, migdałowego koloru płócienna okładka; ilustracje zapożyczone od Jana Stanisławskiego; fotografia Poety o pięknej szlachetnej twarzy Kresowego Rycerza z Dzikich Pól a mieszkańca idyllicznych stanic, z krótką biograficzną notką na przedostatniej stronie zbioru.
Kim jest Andrzej Mularczyk? Urodzony w Lubinie najpierw ukończył Technikum Górnictwa Rud, później Wydział Górniczy na Politechnice Wrocławskiej. M. in. sztygar zmianowy w kopalni węgla brunatnego „Adamów” w Turku, następnie w kopalniach miedzi w Lubinie. Od 1994 roku mieszka w Ostrzeszowie.
Debiut w piśmie Politechniki Wrocławskiej „Sigma” (1978); laureat wielu poetyckich konkursów, opublikował:
- Arkusz poetycki „Drzazga”, Lubin 1989,
- Tomik „Krzywa zwierciadła spojrzeń”. Integracje. Warszawa 1993,
- Tomik „Liczenie mrówek”. Kraków 2007, Śródmiejski Ośrodek Kultury [nagroda główna w poetyckim konkursie „Dać świadectwo”],
- Powieść „Ścieżka”. Warszawa 2015, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza.
W prywatnym liście do autorki recenzji tak o sobie napisał:
„Przesyłam Ci oba tomiki wierszy. Już zauważyłaś kiedyś [że] moja nadmierna miłość do Herberta jest w nich obecna. Chociaż nie Pan Cogito a raczej obywatel. Człowiek, który musi żyć w świecie zawodów użytecznych także ma swoją wrażliwość, ale i ograniczenia.”
I ten, ”żyjący w świecie zawodów użytecznych, Człowiek” od szeregu lat pisze swoje „Ody”. Ody do... Właśnie, do... Tutaj zatem posłużę się wymienianą z Autorem korespondencją, z której dowiedzieć się można, że:
„Dziękuję, za list. Imię Aniela jest tak bardzo bliskie i głęboko weszło w moją pamięć. Moja przepiękna ciocia, Aniela Mularczyk [...] Kobieta o niespotykanej dobroci, ale życie miała ciężkie. Ale mimo to pamiętam ją jako bardzo pogodnego człowieka. I siostra moja ma takie imię i żona stryjka. Otoczony jestem przez Aniele jak przez anioły.
Bardzo więc dziękuję za słowa otuchy, jakie do mnie Nel, skierowałaś.
Bo w poszukiwaniu Twojej recenzji przejrzałem jeszcze część komentarzy pod moimi odami. Są o wiele przychylniejsze niż wcześniej myślałem [...]
Odnalazłem więc i poszukiwany komentarz
Panie Andrzeju, właśnie napisałam na brudno krótką rozprawkę na temat Pańskich ód; dzisiaj tego nie przepiszę z innych czasochłonnych powodów, ale jutro obiecuję poprawę. Oczywiście „kapustka” - super. Przyznam się, iż jakkolwiek coś niecoś na botanice się znam, nigdy nie widziałam kapusty kwitnącej. Zwijającą się w głowę, to tak plus całą (nad nią) chmarę bielinków... Lecz żeby kapusta kwitła? O tym zwyczajnie nie pomyślałam. Czego to człowiek na poetyckim portalu się nie dowiaduje??? Pozdrowienia serdeczne.
Aniela Birecka | 2011-06-14 18:07:29
„Oda do kwitnących wierszy”
Gdyby tak poskładać, uporządkować wszystkie te Panaandrzejowe „Ody”, to do chwili obecnej wyszłaby naprawdę spora kolekcja, w sam raz na zbiorek poetycki formatu A5 o objętości trzech drukarskich arkuszy.
Każdy (prawie) z tutejszych Użytkowników zdaje sobie zapewne sprawę z faktu, iż ów - pod nazwą „oda” - gatunek literacki rzadko stosowany jest przez współczesnych poetów; no może „Oda do rąk” (1966) Haliny Poświatowskiej?
Jednak prezentowane na Forum „Ody” są zupełnie (albo "prawie zupełnie") inne, bez typowej dla opisanego gatunku, emfazy. Strofy żartobliwie liryczne, liryczno-sentymentalne, sentymentalnie romantyczne, zwyczajnie niezwyczajne...
Dedykowane konkretnym Osobom: Matce, Żonie, Teściowej, Pablo’wi Nerudzie; określonym pojęciom: np. mitom; ludziom - symbolom; przedmiotom; krajobrazom; zwierzętom. Także wewnętrznym organom ciała; obiektom przemysłowym; pojazdom; roślinom, wśród nich ostatnia: „Oda do kwitnącej kapusty”.
Oczywiście w analizowanych „Odach” nie może nie zabraknąć odniesień do Poprzedników ich Autora, albowiem cóż byłaby to za poezja? („Z poezji wyszliśmy i w poezję się obrócimy”, już nie pamiętam, gdzie to wyczytałam, być może u Anny Kamieńskiej?) niemniej jest to twórczość na wskroś oryginalna. Twórczość - niczym ziarno przemielona - dla słów na ich pożywienie. Słów zresztą przepojonych nostalgią, o której w „Odzie do Pabla Nerudy” mówi sam Poeta: „Teraz i ja wiem, że uboższy jest ten, co nie tęskni...”
Pisałam o tych „odach” na poetyckim Portalu „Nieszuflada”, z którego - nie mogąc znieść rozmaitych uszczypliwości czy wręcz dziadowskiego chamstwa - zwyczajnie się wymiksowałam. Andrzej, jeden z niewielu Użytkowników, bardzo życzliwie mnie wspomagał. Później odnalazłam Go na „poezji-polskiej” jako Jędrzeja Kuzyna.
Na podarowanym mi egzemplarzu analizowanego tomiku, napisał odręcznie i serdecznie:
„Anieli, dobremu duchowi tej książki. Andrzej. Ostrzeszów 1.10.2015.”
Od siebie wszak dodam, iż chyba owym „dobrym duchem” jestem nie tyle ja, co Patron Poety, a mój ukochany Święty Andrzej Bobola herbu Leliwa, wielki Kapłan i Misjonarz Polesia, okrutnie zamęczony przez Kozaków 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim, o którym Jego imiennik napisał:
Oda do Andrzeja Boboli - pamięci Mamy
Cierpieć to rodzić się kilka razy w sekundzie.
Wiara, że zostaniemy wysłuchani jest wielka,
a jeszcze większa, że zrozumiani.
Dlatego stosy nie bolą. Ciało początkiem pieśni.
Melodia pozostaje. Szedłem do Ciebie, Panie,
ale nie wysypałeś ścieżek płatkami.
Kamyki wbijały się w stopy. Muchy gryzły.
Bałem się, że przeszkadzać będzie innym moje ciało
i zaczną rozrywać je na strzępy. Chociaż
nie było ich wrogiem, ale duszą
z cierniową koroną.
Tak, dopowiadam słowami Poety: „To już cztery lata. Obecnie zbieram je w całość. Poprawia[m] i poprawiam. Potem spróbuję do jakiego wydawnictwa. Może Miniatura, Może Maniko. A o finanse będę się martwił potem [...]
Późny debiut. Ale gdzie się śpieszyć prawdziwe życie zaczyna się na emeryturze. Gdzie się śpieszyć, kiedy w szufladzie czeka kilka powieści i opowiadań. Zdawałem sobie dobrze sprawę, że pracując [...] dwóch światów nie pogodzę. Dlatego bardziej do szuflady chociaż ocierałem się o wydawnictwa, ale...
Pozdrawiam serdecznie i tak myślę, że mama bardzo dobrze dogaduje się Tam po drugiej stronie z ojcem Andrzejem Bobolą. Dlatego tak mi wszystko się powoli układa jak w spokojnie tykającym zegarku.”
Właśnie Mama, w sobie dedykowanej „Odzie do Matki”:
Oda do twoich dłoni tutaj, Mamo,
do różańca, Matki Boskiej, Jezusa,
Andrzeja Boboli, co otwierał ścieżki,
i innych cierpiąc za nas.
Szłaś z tym cierpieniem
oglądając się za mną,
aż połączyłem się tobą."
Grafika tomiku:
https://www.facebook.com/a.j.mularczyk/photos/pb.202869413069103.-2207520000.1462135564./1004175276271842/?type=3&theater
oceń / skomentuj |
Wyloguj |
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt