Najbardziej Rozerotyzowane Opowiadanie Świata, czyli zaślubiny z Niewiadomokim - bemik
Proza » Obyczajowe » Najbardziej Rozerotyzowane Opowiadanie Świata, czyli zaślubiny z Niewiadomokim
A A A
Od autora: Tekst zajął III miejsce w konkursie na "Najbardziej rozerotyzowane opowiadanie świata"
Klasyfikacja wiekowa: +18

- Nareszcie znalazłem dla ciebie męża! - Mężczyzna z zadowoleniem pogładził przetykaną srebrnymi nitkami brodę.

Jadwinia zamarła z przestrachu. Wczoraj rzeczywiście na kasztel przybyła gromada jeźdźców, ale jedyny rycerz, jakiego dane jej było zobaczyć przez wąskie okno komnaty sypialnej, miał chyba pięćdziesiąt lat i cetnar wagi.

- Kaprysisz, grymasisz, wymyślasz – kasztelan szarpnął niecierpliwie nieco przydługi wąs – a ja nie mam sił. Niedługo wszyscy zaczną się zastanawiać, dlaczego schniesz w staropanieństwie. Twoja młodsza siostra już nawet postarała się o wnuka dla mnie, a ty…

- Tatuśku najdroższy – dziewczyna przypadła ojcu do kolan – przecież mi obiecałeś, że będę mogła sama wybrać!

- A teraz żałuję obietnicy. Co to za głupoty, żeby kobieta sama decydowała za kogo ma wyjść. Za dwa tygodnie kończysz szesnaście lat i nie chcę, by ktokolwiek zarzucił mi, że pozwalam ci trwać w staropanieństwie. Zawsze masz alternatywę…

Zawieszony głos ojca sprawił, że pannie łzy napłynęły do oczu.

- Nie – wyszeptała. - Nie chcę do klasztoru.

- No właśnie! - Ojciec podniósł głos, choć serce mu się krajało. Jadwinia była jego ulubienicą. I tak bardzo przypominała zmarłą matkę. - Koniec dyskusji i marsz teraz do...

Dziewczyna nie czekała na dalsze słowa - wypadła z komnaty i puściła się biegiem do stajni. Nieliczni o tej porze służący i giermkowie schodzili jej z drogi. Już na dziedzińcu nieco zwolniła. Na całe szczęście, bowiem wpadając przez otwarte wierzeje, runęła wprost na jakiegoś mężczyznę. Impet powalił oboje, ale Jadwisię od obrażeń uratowało to, że upadła na chłopaka. Był bez koszuli, zimny i mokry; widocznie przed chwilą odświeżał się w cebrzyku. Młodzieniec stęknął tylko, ale nawet nie próbował zrzucić z ciężaru.

- Czego, łamago! - ryknęła kasztelanówna. - Nie właź mi w drogę!

- Wybacz! - Młodzieniec bezczelnie wpatrywał się w oświetloną blaskiem pochodni twarz i z widocznym upodobaniem wdychał zapach kasztanowych włosów.

- Czego się gapisz, kmiocie?! Pomóż mi się podnieść! - warczała, ale sama nie czyniła żadnych prób.

Po raz pierwszy w życiu dotykała nagiego torsu mężczyzny. Uczucie było zaskakująco miłe. Tak miłe, że Jadwiga poczuła zażenowanie. Okropnie ją to zezłościło, więc niewiele myśląc wbiła paznokcie w gładką skórę. Mężczyzna jęknął, ale nie wyglądało to na objaw bólu, wręcz przeciwnie. Mimo grubej sukni dziewczyna wyczuła twardość pod sobą i wiedziała, co to znaczy. Niania zadbała o jej edukację.

Na dziedzińcu rozległy się głosy podpitych żołnierzy. Jadwiga zerwała się błyskawicznie. Jeszcze tylko brakuje, żeby ktoś zobaczył ją przewalającą się z półnagim mężczyzną po stajni. Schowała się z drzwiami i poczekała, aż żołdacy znikną. Nie oglądając się na chłopaka, uciekła do swojej komnaty. W ubraniu rzuciła się na łoże i przymknęła oczy. Wspomnienie sprawiło, że fala gorąca zalała jej policzki i dekolt. Potarła opuszki palców, jakby chciała przywołać dotyk młodzieńca, a gorąco rozlewało się coraz niżej i niżej, aż dotarło w partie, które były – jak mówił ojciec Sebastian – terra prohibitea. Może i były zakazane, ale podciągnęła suknię, by sprawdzić, co to za niespodziewana wilgoć pojawiła się między udami, lecz widmo surowej twarzy spowiednika skutecznie usunęło pulsujący niepokój. Cóż miałaby mu powiedzieć? Ojcze, zgrzeszyłam, bo rozpalił mnie dotyk młodzieńca? Nie skończyłoby się na zdrowaśkach. Jadwinia doskonale pamiętała widok pleców panny służącej, której spowiednik postanowił pomóc wygonić diabła. Już więcej Marta nie zgrzeszyła albo po prostu nigdy nie powiedziała o tym gorliwemu duchownemu.

***

Wieczerza upływała w miłej atmosferze. Widoczny na stołach dostatek, bogata piwniczka oraz zdolny minstrel sprawili, że nastrój był naprawdę dobry. Jadwiga siedziała po lewej stronie ojca, dlatego nie słyszała rozmowy rodziciela z opasłym szlachcicem. Ale z rzucanych spojrzeń domyślała się, że rozmowa dotyczy właśnie jej. Żołądek zaciskał się dziewczynie z obrzydzenia, gdy patrzyła na tłustego starucha, który taksował ją wzrokiem niczym jałowicę na targu. Za to w pewnym oddaleniu od głównego stołu spostrzegła znajomego młodzieńca. Gdy tylko wychwycił jej spojrzenie, z zuchwałym uśmieszkiem ukłonił się. Jadwiga przygryzła wargi. Bezczelny, pomyślała wściekła, ale bardziej na siebie, bo jego widok przywołał wszystkie zbereźne uczucia, jakich doznała poprzedniego wieczora.

Ojciec i grubas uścisnęli sobie dłonie, a Jadwidze zrobiło się słabo, gdy szlachcic skinął głową z obleśnym uśmiechem. Odczekała kilka minut, a potem wstała i poprosiła ojca o pozwolenie oddalenia się od stołu.

Nie poszła do komnaty. Bała się, że udusi się w sypialni. Potrzebowała przestrzeni, by zaczerpnąć powietrza i przemyśleć wszystko. Usiadła na blankach przy wieży, gestem oddaliła strażnika, który odszedł na drugą stronę, by nie przeszkadzać pani. Nie znalazła ukojenia ani w widoku wijącej się u stóp kasztelu srebrzystej rzeczce, ani w granatowych chmurach. Księżyc oświetlał mdłym blaskiem kamienne mury, ale pozostał obojętny na łzy, które zalśniły na policzkach dziewczyny.

- Uciekłaś?

Głos wyrwał Jadwigę z zadumy. Choć się przestraszyła, była wdzięczna, że przerwał rozmyślania o nocy poślubnej z wybranym przez ojca kandydatem. Niemal czuła na sobie szorstki dotyk ogromnych łap, które w zapamiętaniu cisną jej piersi; niemal dusiła się pod zwałami tłuszczu, gdy pan młody przywalił ją ciężarem, ledwie mieszcząc się z tłustym zadem między jej udami; niemal czuła ból, który jej sprawi, egzekwując prawa małżeńskie.

- Nie da się uciec – powiedziała, odwracając twarz, by ukryć łzy i strach.

- Dlaczego tak mówisz? - spytał młodzieniec.

- A ty cieszyłbyś się - krzyknęła w desperacji – że oddają cię komuś, kogo nawet nie znasz? Że traktują cię jak kobyłę? Że masz urodzić rasowe źrebaki? Że nie masz prawa wyboru?

Chłopak odsunął się przestraszony wybuchem. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Prawo jest prawem. Ojcowie aranżują małżeństwa, łączą dzieci, by pomnożyć swoje majętności, wpływy.

- Aż tak niemiłe jest to dla ciebie?

Nie odpowiedziała, ale nie musiała. Po zgarbionych ramionach i pochylonej głowie widać było rozpacz i niechęć. Chłopak przysunął się bliżej i pogładził ją po włosach. Podniosła twarz i spojrzała mu w oczy. O ile bardziej wolałaby, żeby to ten mężczyzna był jej przeznaczony. O ile przyjemniej byłoby poddać się jego dotykowi. Może nie byłby brutalny. Na pewno nie! W ciemnych oczach dojrzała współczucie.

Dotknęła jego policzka, a potem przesunęła dłoń na włosy. Przeczesywała je, napawając się ich miękkością. A potem chwyciła młodzieńca za kark i przyciągnęła do siebie.

Chłopak wiedział, czego od niego oczekuje, ale wahał się. Czy mam prawo? Przecież niedługo odbędzie się ślub. Ale miała takie wilgotne wargi…

Musnął delikatnie jej usta, a ona rozchyliła je, jakby zapraszając. Nabrał odwagi i przycisnął mocniej, najpierw skubiąc leciutko, a potem zagłębiając się językiem. Dziewczyna drgnęła zaskoczona, ale wkrótce z ochotą oddała pocałunek. Dłoń oplątała jego włosami tak mocno, że aż sprawiała ból, ale wcale nie chciał, by przestawała.

Jadwiga zsunęła się z kamienia i stanęła naprzeciw mężczyzny. Była znacznie niższa, ale dawała sobie znakomicie radę – pociągnięciem za szyję zmusiła go, by pochylił się i nadal ją całował. Drugą ręką objęła go w pasie i przycisnęła się mocno. Czuła, że ma nad tym mężczyzną władzę i to dodało jej odwagi. Wsunęła dłoń pod koszulę i gładziła plecy, od czasu do czasu orząc paznokciami gładką skórę. Każdy dreszcz wywoływany tą pieszczotą, wzbudzał w niej większe pożądanie. Dlatego nie oponowała, gdy rozluźnił troki sukni, by dłonią sięgnąć piersi. Jęknęła tylko, gdy ścisnął sutek i podszczypując, sprawiał, że niemal omdlewała.

Chciała protestować, gdy chwycił ją w pół i posadził na kamieniach, sądziła bowiem, że pragnie przerwać te intymne chwile. Ale on nie zamierzał. Patrząc jej w oczy, sięgnął dłonią pod suknię i przesuwał dłoń od kostek począwszy. Jadwiga nie mogła sobie wyobrazić, do czego zmierza, ale każdy centymetr wyżej sprawiał, że zalewała ją kolejna fala gorąca. Od kolana przesunął rękę na wewnętrzną stronę uda i ciągle podążał w górę. Gdy musnął palcem jedwabiste włosy, niemal wrzasnęła. Dlatego zamknął jej usta pocałunkiem, a rękę przesunął na pośladek.

- Nie krzycz – poprosił, odrywając się od niej. - Jeszcze kogoś przywołasz.

Pokiwała głową, bo przed oczami stanął jej ojciec Sebastian. Jak ja się wyspowiadam, zdążyła tylko pomyśleć, ale wkrótce wyrzuciła ten obraz, bowiem mężczyzna wrócił do przerwanych pieszczot. Czuła jego zręczne palce w miejscu, do którego nikt do tej pory nie miał dostępu. Ale teraz zastanawiała się, dlaczego sama nie domyśliła się, że może być tak wspaniale. Młodzieniec gładził i drażnił, uciskał i dręczył, docierał w zakazane regiony, sprawiając, że przestała myśleć o czymkolwiek, poza jego dotykiem. Czuła, że coś się zbliża, bo jej ciało zaczęło samoczynnie wykonywać ruchy; dłonią zatkała usta. Ale wtedy chłopak przerwał pieszczoty. Jęknęła rozczarowana, ale on pocałował ją mocno, a potem popchnął, by ułożyła się na kamieniach. Przestraszyła się.

- Nie możesz… Nie możemy… - chciała mu wytłumaczyć, że ojciec ją zabije, jeśli w łożnicy małżonek odkryje, iż nie jest dziewicą. Strach sprawił, że podniecenie prawie ją opuściło.

- Wiem – powiedział mężczyzna. - Nie bój się.

A potem uniósł jej spódnicę i zanurkował głową pod ciężki materiał. Czuła jego usta i dłonie, wścibskie palce imitowały najbardziej intymne ruchy, a język pieścił, lizał, drażnił, doprowadzał do szału, do krzyku…

Przygryzła rękę do krwi, by nie wydać z siebie dźwięku. Mężczyzna jeszcze przez chwilę gładził jej rozpalone ciało, wyciszając i łagodząc.

Usiadła i obciągnęła spódnicę, a potem rozpłakała się.

- Jak mam teraz wyjść za mąż? - spytała z rozpaczą.

Mężczyzna spojrzał zaskoczony. Nie wiedział, czy żałuje tego, co się przed chwilą stało, czy boi się, że będzie musiała wyznać grzech. Zanim zdążył sprecyzować pytanie, usłyszeli kroki. Nastąpiła zmiana warty; nowy strażnik pozdrowił młodą panią i uważnym, nieco nieufnym spojrzeniem obrzucił nieznajomego. Jadwiga opuściła głowę i nie odpowiadając na pozdrowienie wartownika, opuściła blanki.

***

Do zaręczyn został niecały tydzień, a Jadwiga nie uczestniczyła w żadnej uroczystości, w której miał brać udział jej przyszły mąż. Wybrała niezawodną wymówkę, której nie odważyłby się ani omawiać, ani kwestionować żaden mężczyzna – dolegliwości kobiece. Zresztą nie wyglądała zbyt dobrze. Blada, z podkrążonymi oczami i ze śladami łez wzbudzała współczucie. Nawet ojciec Sebastian zdobył się na próbę pocieszenia, mówiąc, iż nie powinna obawiać się swego losu. Wszak Bóg stworzył mężczyznę i kobietę dla siebie i dla prokreacji, a on, duchowny, pobłogosławi ich związek w imieniu kościoła, więc wszystko będzie dobrze. Jadwiga spojrzała na niego przerażona, oczami wyobraźni ujrzała tłustego małżonka między swoimi udami i ojca Sebastiana z kropidłem obok łoża i uciekła, szlochając.

Swojego uwodziciela zobaczyła z okien komnaty tylko raz, gdy dosiadał pięknego, karego rumaka i udawał się wraz z innymi rycerzami na polowanie. Zapłakała znowu, a potem wspomniała upojny wieczór na blankach kasztelu. Runęła na łóżko, a dłoń powędrowała między rozpalone uda. Zamknęła oczy i wyobrażała sobie, że to palce i usta kochanka. Szybko doznała spełnienia, ale nie było tak powalające, jak ten pierwszy raz.

- Zawsze będę go mogła tak wspominać – pocieszyła się, choć wiedziała, że trudno będzie zatrzeć widok tłustego, mężowskiego ciała.

Na zaręczyny ubrano ją w białą suknię, niemal tak wystawną jak na ślub, a głowę ozdobiono jej wiankiem z białych kwiatów. Jadwiga odprawiła służące, by choć przez chwilę pobyć samej. Usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach. Ostatnie spokojne popołudnie. Od niani wiedziała, że wieczorem w czasie uczty narzeczony będzie ją mógł pocałować. A niektórzy, co bardziej niecierpliwi – mówiła piastunka – wsadzają ręce pod suknię, już zawczasu szukając skarbów. Otrząsnęła się z obrzydzeniem.

Drzwi cichutko skrzypnęły. Spojrzała i zaskoczona zobaczyła swego kochanka.

- Przyszedłem dodać ci otuchy – powiedział i przysiadł koło niej na łóżku. - Jeśli ślub tak ci niemiły... – zaczął, ale nie zdążył wyjaśnić, co miał na myśli. A Jadwina wolała nie robić sobie żadnych nadziei. Nie mogła przecież sprzeciwić się ojcu.

Mężczyzna chwycił jej dłonie i przycisnął do piersi, ale Jadwiga wyrwała mu się, bo już ją wzywano.

W nieco ciemnawej kaplicy ojciec Sebastian stał przed ołtarzem, obok niego czekał tłusty szlachcic i kilku młodzieńców. Jadwiga opuściła głowę i zrezygnowana podała rękę ojcu. Przy cichych dźwiękach muzyki doprowadził ją do przyszłego narzeczonego, a ona nawet nie zerknęła na niego, uparcie wpatrując się w duchownego. Zupełnie nic nie rozumiała, co mówią. Dopiero, gdy ojciec Sebastian pokropił ich wodą święconą, ogłaszając, że są sobie przyrzeczeni, oprzytomniała. Mężczyzna chwycił jej dłonie i dopiero wtedy spojrzała na przyszłego męża.

Poznała te oczy, poznała te ręce. Niemal zemdlała, gdy zobaczyła tłustego szlachcica poklepującego młodzieńca po ramieniu i gratulującego przyszłej małżonki.

- Jeszcze przez chwilkę musimy się ukrywać – wyszeptał jej do ucha, a ona zaczerwieniła się. Sama nie wiedziała, czy na wspomnienie wieczoru na blankach, czy dlatego, że nawet nie znała imienia narzeczonego.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bemik · dnia 06.06.2016 20:37 · Czytań: 10518 · Średnia ocena: 4,8 · Komentarzy: 18
Komentarze
notoco dnia 06.06.2016 20:53 Ocena: Świetne!
Bemiku!
Twój tekst wybrałam spośród wszystkich jako najciekawszy. Oczywiście z racji frapującego pomysłu, osadzającego bohaterów w odległych czasach. Opowiadanie jest wdzięczne, delikatne i ... pełne erotyzmu, jakże rozkosznego. Ciekawa jest zwłaszcza postać uwodziciela - mężczyzny rozumnego, dojrzałego i odpowiedzialnego za siebie i swoją partnerkę. Mógłby być wzorem dla niejednego młodzika w dzisiejszych czasach :).
Przez to wszystko, co opisałam wyżej, wychodzi, iż tekst ma również wielkie walory edukacyjne :).
Gratuluję wysokiej pozycji w konkursie!

Pozdrowienia!
Dobra Cobra dnia 06.06.2016 23:21 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo porządny kawałek, a na dodatek dziejący się w mrokach przeszłości. Niektórzy twierdzą, że w owych czasach lud ochoczo figlował na błoniach. Ale ja sie pytam:kiedy miał to robić, skoro za starca uchodził ten, ktory miał trzydzieści kilka lat, co raz szalało morowe powietrze i naracajace głody.

bemik,

W piekny sposób przenosisz nas w czasy odległe, gdzie ludzie też kochali i -jak widać z utworu - pragnęli przeciwstawiać się rodzicielom. Choc opornie to szło.

I tu mamy zarzewie zdradliwego buntu! Ktory szkodzić może stosunkom feudalnym i rodzinnym.

W slodki sposób stylizowana opowieść historyczna.

Bardzo ładny kawalek! Brawo!


Pozdrawiam,

DoCo
ajw dnia 06.06.2016 23:42 Ocena: Świetne!
Przydreptałam tu za Doco i nie żałuję, bo tekst bardzo dobrze się konsumuje. I nawet mi sie zrymowało. Fajna historia dotycząca czasów, w których za chińskiego Boga nie chciałabym żyć, bo i zakute pały i morowe powietrze :)
bemik dnia 07.06.2016 08:01
Bardzo Wam dziękuję. Pisząc "takie scenki" zawsze się obawiam, by nie popaść w przesadę, by nie przekroczyć tej cienkiej granicy dobrego smaku. Jak widać po Waszych komentarzach i po miejscu w konkursie - udało się. To ogromna satysfakcja.
Usunięty dnia 07.06.2016 19:39
Powiem szczerze, że w pierwszej chwili nie zrozumiałam zakończenia, za kogo właściwie miała wyjść. Ale potem skojarzyłam, że chodzi o tego młodego, ufff...

Jestem zaskoczona, ponieważ po raz pierwszy czytam tekst erotyczny w konwencji, nazwijmy to, starowiekowej. I powiem, że bardzo mi się podoba, ciekawy pomysł, lubię tamte czasy. Fajnie napisane, a chwilami dla mnie nawet zabawnie, ponieważ kiedy młodzieniec dobierał się do panny, pomyślałam sobie, że w tamtych czasach cała gra wstępna polegała na zdjęciu sukni i dotarciu do nagiego ciała kobiety.

Chociaż tutaj miałabym pewne zastrzeżenie merytoryczne, bo pod sukniami panie niosły pantalony, takie jakby majtki do kolan, a z tekstu wynikało, że wkładając rękę pod suknię od razu dotarł tam, gdzie trzeba.

Smucą mnie tamtejsze zwyczaje, że ojciec wybierał córce narzeczonego na zasadzie korzyści majątkowych. Teraz niby lepiej, bo w tej kwestii istnieje całkowita samowolka, jednak często nadal kręci się to wokół pieniędzy. Cóż, nie lubię tego stwierdzenia, ale widać nadal wszystkim rządzą pieniądze, a uczucia, które powinny być najważniejsze, gdzieś na szarym końcu. Zupełnie jakby pieniądze były demonem tego świata.

Teraz już wiem dlaczego ich nie mam, bo dobra dziewczynka ze mnie ;)

Bardzo podoba mi się to opowiadanie, ładny, delikatny erotyzm i ciekawa fabuła.

Pozdrawiam :)
bemik dnia 08.06.2016 07:51
Wiktorio, dziękuję. Odniosę się do dwóch kwestii Twojego komentarza - we wczesnym średniowieczu nawet pantalonów nie było, a panny latały z gołym tyłkiem, zakładając tylko dziwne szmatki na czas "swoich dni".
A druga kwestia - owszem, igraszki były nawet zabronione przez Kościół, ale każdy podchodził do tego indywidualnie (jak i teraz). Zresztą poczytałam sobie ostatnio i szczerze polecam powieść (trzy tomy) o znachorce autorstwa Sabine Ebert - źródło wiedzy na temat wczesnego średniowiecza, tyle że na terenie księstw niemieckich.
Usunięty dnia 08.06.2016 08:19
A tego, że to było w średniowieczu nie wyczytałam. Może nieuważna byłam, bo samopoczucie mam nie za dobre. Dziwnie jest się przeziębić prawie, że już latem. Mniejsza o pantalony, ważne, że wyszła za tego kogo trzeba. Nie zawsze było aż tak optymistycznie.

Miłego dnia :)
kresowa pani dnia 14.06.2016 18:37
Cunnilingus w średniowieczu? Pewnie jestem niedouczona? :p W każdym razie ukochany Jadwini - o ile zeń wykapany synuś swego papcia - na pewno za dwie dekady będzie wyglądał podobnie :p
Erotyki - moim skromnym zdaniem - raczej tu niewiele. A musowanie krwi przychodzi na każdego, oczywiście z wyjątkiem aseksualnych ;)
bemik dnia 14.06.2016 20:12
To, kresowa pani, znane od dawna, jeno że zabronione przez kościół, ale w każdych czasach zdarzali się tacy, co przekraczali granice i próbowali nowinek. Szczególnie jeśli o świntuszeniu mowa ;) Za mało trochę było limitu, żeby rozpisywać się. Bo tak po prawdzie to bohater znalazł u tłustego wujaszka księgi zakazane i czytać wprawdzie nie umiał, ale ilustracje wiele dały mu do myślenia. Tak wiele, że wypróbować zapragnął :)
kresowa pani dnia 14.06.2016 21:31
Księgi zakazane? Raczej nie za wiele ich było, zaś do Kamasutry dalej niż stąd do Księżyca. Nic, jeno - ewentualnie macando - plus podpatrywanie. Jak liżą się pieski :p
Mimo to, przecież cnotliwa Jadwinia, z wyjątkiem dziecięcego "paluszkowania" - przypuszczalnie pojęcia o takim oraniu pazurkami po plecach adoratora, chyba jeszcze nie miała?
Maszerujemy dalej: "Jadwinia" to nie bohaterka pieśni minstreli. Oraz: "Jadwini" do takiej "ma dame Alienor" czy innej "Blanche" lub "Isabell" wyjątkowo nie po drodze.
Inne buzowanie hormonów tu, inne w Prowansji ;) Licentia poetica również potrafi wzbudzić wiele wątpliwości.
Ostatnio się dowiedziałam, iż uprawianie seksu oralnego może wywoływać guzy głowy i szyi ;) Ciekawe, czy o tym pomyślał ów "Nie-wiadomo-kto"?
N.b. seks oralny dopiero teraz stał się taki popularny. Przedtem podobne zachowania miały wyłącznie miejsce u nader namięęęęęętnych oraz doświadczonych, powtarzam: doświadczonych, kochanków :p Przez wszystkie wieki... :p
bemik dnia 15.06.2016 08:33
Dzięki za te dodatkowe wyjaśnienia. Może rzeczywiście za bardzo posunęłam się w domniemaniach. Aczkolwiek zostanę przy swoich wymysłach - nadal uważam, że wszystko to sprawa wyobraźni młodzianka i chęci. Stawiam na jego rozerotyzowanie.
Nie twierdzę też, że to praktyka codzienna (albo conocna), ale też uważam, że we wszystkich dziedzinach trafiają się jednostki wyjątkowe, ponad przeciętne. Stąd wynalazki i ciągłe poszukiwania czegoś nowego i lepszego.
A ryciny (nie koniecznie Kamasutra) istniały. Zależy kto ile miał pieniędzy i jakie upodobania za które chciał zapłacić.
A oranie paznokciami po plecach - to raczej odruch, a nie nauka. ;)
Poczytaj też penitencjały czyli księgi pokutne. Istniały kary za grzech zoofilii, za seks analny oraz oralny. Skoro były kary, znaczy że grzech istniał i to na tyle powszechnie,. że należało mu przypisać odpowiednią pokutę.
Opierasz się w swoich wypowiedziach na powszechnie pokutującym poglądzie, ja poczytałm troszkę więcej
kresowa pani dnia 15.06.2016 11:07
Grzech zoofili? Oczywiście, pasterze, pasterki plus domowa gadzina [niewykastrowana, chociażby z ogromną lubością pisywane przez niejakiego Kuchowicza profesora na ów temat jego artykuły oraz książki; no i osławione, liżące "marmurki" - "łonowe pieski" :p],
- seks analny? Analogicznie: potrzeba jest matką wynalazków, zwłaszcza u prawosławnych popów :p, albo gdy wypadała z macicą, pochwa. Lub szczególnie: dla pederastów!
- seks oralny? Wypowiedziałam się wyżej. Był zawsze, gdy rozsadzała namiętność, niemniej w przypadku przaśnie i szlachetnie urodzonych "Jadwiń" do tego stopnia (połączona z praktyką) wyobraźnia raczej bądź jeszcze nie sięgnęła?
Powtarzam: niewiele erotyki, więcej marzeń, co by było, gdyby "mi" się zdarzyło w tamtej epoce?
Takie jest moje zdanie. Penitencjałów czytać nie muszę, ponieważ ja nie "pisato-czytata" w średniowiecznej łacinie. Ale jeszcze mam gdzieś zachowane w archiwalnej rupieciarni dwie dziewiętnastowieczne książeczki do nabożeństwa, zaś w nich rachunek sumienia, który bardzo wiele mówi...
I osiemnastowieczne lekarskie vademecum ;)
bemik dnia 15.06.2016 12:51
Kresowa pani, zostawmy te dysputy. Koń, jaki jest, każdy widzi. I tak tez jest z moim opowiadaniem. ;)
kresowa pani dnia 15.06.2016 13:27
Ty się mną nie przejmuj :p Ten typ, w mojej skromnej osobie, tak ma ;)

Przed laty, w VI klasie szkoły podstawowej, skromna "kresowa panienka" wprawiła nauczycielkę w niemały kłopot :D

Omawialiśmy "Świteź". Wszystko pięknie oraz dobrze, gdyby nie nieznośny podlotek, właśnie "kresowa panienka", która zadała - logiczne przecież - pytanie:

"Opowiedziana przez Wieszcza historia sięga czasów pogańskich. Litwa dzięki Królowej Jadwidze przyjęła chrzest dopiero pod koniec XIV wieku, więc skąd raptem ten anioł?"

:) :) :)
bemik dnia 15.06.2016 17:17
No tak, a pani na to: siadaj i nie próbuj być mądrzejsza od Wieszcza?
A Ty nie czujesz czasem jakiegoś swędzenia pod skórą? Jakby jakiś diabełek usiłował wydostać się na zewnątrz? ;)
I dziękuję Ci bardzo za przeczytanie tekstu i zostawienie komentarza.
Niczyja dnia 24.06.2016 16:22 Ocena: Świetne!
Nie wiem dlaczego to opowiadanie nie zajęło I miejsca w rozerotyzowanym konkursie literackim?
Jest świetne! Napisane tak lekko, z erotycznym powabem i rozbudowaną grą dla wyobraźni...
Dodatkowo ocieka słodkością:)

Gdybym ja była jurorem, głosowałbym własnie na nie!

Pozdrawiam,
Niczyja
JOLA S. dnia 24.06.2016 16:47 Ocena: Świetne!
Napisane z kulturą i ze smaczkiem.Pyszne!Czytałam z ogromną przyjemnością. :yes:
Serdeczności
Jolka
bemik dnia 25.06.2016 08:07
Niczyja, Jola S - dziękuję za wizytę. Bardzo się cieszę, że Wam się podobało. Niczyja - Tobie szczególnie - następnym razem juroruj ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:57
Najnowszy:emilikaom