Moja Marianna - Niczyja
Proza » Miniatura » Moja Marianna
A A A
Od autora: Refleksja...

"Moja Marianna"

 

Każdego ranka przesuwam małą ramkę w kalendarzu na nowy dzień. Patrzę czyje są imieniny, czasem dziwię się ich brzmieniom, po czym wracam do pracy. „Marianny” – przeczytałam któregoś dnia. „Marianny, Marianny” – powtórzyłam kilka razy na głos.

Serce zawołało, że chce, że bardzo chce, posłuchałam więc go. Wzięłam telefon i wyszłam na dwór. Wybrałam numer. Odezwał się kobiecy głos, którego dawno nie słyszałam. „Wszystkiego najlepszego z okazji imienin, Marianno” – wyrzuciłam z siebie jednym tchem. Jak zwykle była czymś zajęta, podziękowała tylko w pośpiechu. Nie wyczułam zdziwienia, nigdy nie czułam żadnych emocji w jej zachowaniu, ani tych radosnych, ani tych złych. Była jakby obojętna, niezauważająca. Zapowiedziałam się, że do niej przyjadę i, że odtąd będę ją nazywać „Moją Marianną”. Usłyszałam nutkę uśmiechu w jej głosie. Taką maleńką.

Nie byłam w domu rodzinnym ponad rok. Prawie tak samo długo nie widziałam jej – mamy, którą wszyscy odkąd pamiętam nazywają Beata, choć pierwsze imię w dowodzie brzmi  Marianna, po dziadku. To piękne imię, nosi w sobie tyle uczuć, zwiewności, lekkości, a ona sama nie wiedzieć czemu zgodziła się na jego zapomnienie, odrzucenie. Zmieniła się, postarzała, skurczyła. Ma nabrzmiałe żyły na stopach, napuchnięte ramiona, choć uśmiech jest ten sam, z rezerwą, tym razem przetykany nitkami wzruszenia. Jest obustronnie silnie. Nie widziałyśmy się tak długo z powodu wyolbrzymionej przez dumę lub urazę błahostki. Żadna z nas pewnie już nie pamięta jakiej. Każda boi się tej drugiej, jej oceny, krytyki, oziębłości.

Jesteśmy tylko my dwie. Robi mi kawę z ekspresu, który uruchamia jedynie na moje wizyty. Zapleśniał w środku od ostatniego razu. Musiała go wyparzyć. Wie, że piszę. Nie wie jednak o czym, ani jak. Nigdy nic jej nie czytałam, bojąc się paraliżującej chłodem krytyki. Wyciągam z torby wydrukowane opowiadanie, które zajęło drugie miejsce w konkursie erotycznym. Prosiła, żebym to właśnie jej przywiozła. Wypijam łyk kawy i zaczynam czytać. Powoli, wyraźnie artykułując każde słowo, robiąc pauzy na kolejne łyki kawy. Z początku na nią nie patrzę, ona milczy. Boję się podnieść wzrok i zobaczyć jawną przyganę. W pewnym momencie widzę uśmiech. Uśmiecha się, słucha z uśmiechem, patrząc na mnie. Nawet się nie porusza. Czytam już pewniej, raźniej akcentując zabawne lub erotyczne momenty, które obawiałam się przed nią zaprezentować. Pod koniec tekstu wiem już, że się podobał.

Jest wzruszona. Pełna podziwu dla mojego stylu, prowadzenia historii, humoru przeplatanego napięciem erotycznym. „Ty nie piszesz, ty malujesz słowem…” – słyszę. Przytula mnie i całuje w czoło, jak zawsze zwykła to robić, gdy wyruszałam w dalekie lub bliskie podróże. To było jej błogosławieństwo, bez którego nigdy nie czułam się bezpieczna. „Zawsze w ciebie wierzyłam!” – mówi na koniec, a ja czuję, że narosły latami, między nami, lód topnieje. Znika szybko jak w promieniach tropikalnego słońca. Czuję spokój, radość i szczęście. Jest mi po prostu, zwyczajnie dobrze.

Mój cały poukładany świat wspomnień, w którym dominowało zło, rozpada się na drobne kawałki. Jak rozbite lustro Królowej Śniegu, tylko tutaj, teraz są to drobinki ciepła trafiające prosto do serca. Dlaczego ten moment spotkał nas tak późno? Dlaczego musiało minąć tyle długich lat obopólnych żalów, niezrozumienia, niespełnionych oczekiwań wyrażanych krytyką lub buntem? Dlaczego stracić musiałyśmy tak dużo z naszego cennego czasu? Co nas blokowało przed tą chwilą pojednania bez słów, bez wyjaśniania czegokolwiek? Dlaczego każda z nas musiała cierpieć osobno?

Moja Marianna” – mówię cicho, a głos się załamuje…

Trawnik jest biały od tysięcy porastających go stokrotek. Zawsze wydawały mi się naiwne, głupiutko wesołe, niepasujące do otoczenia. Teraz patrzę na nie z rzewnością. Czy stokrotki mogą tak się zmienić, stać się rzewne? Na pożegnanie mama wręcza mi bukiet kwiatów zerwanych wprost z ogródka. Zawsze tak robiła. Są piękne, kolorowe, dane prosto z serca. Pachną cudnie, choć goździki nie mają przecież zapachu. Stoją teraz w wazonie, na stole przy którym piszę o mojej Mariannie.

 

 

(5 czerwca 2016)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 14.06.2016 21:05 · Czytań: 719 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 26
Komentarze
mike17 dnia 14.06.2016 21:24 Ocena: Świetne!
Tekst w moim stylu :)
Pisany sercem, uczuciem, emocjami.
Inaczej nie umiem.
"Mama najpiękniejsze imię świata" - czy można coś dodać?

Ciepła miniatura, docierająca do sedna, do środka, bo czytając wie się, że to się mogło zdarzyć, to mogła być prawda, a więc tym samym zaistnieć bardziej w świadomości czytaczy.

Kocham magię prostych rzeczy.
Najprostszych.
Poprzez to magicznych, jak te, o których tu piszesz.

I szukanie wspólnego języka tam, gdzie czasem trudno go znaleźć, choć z pozoru jest na wyciągnięcie ręki.

Dobra miniatura, niewysilona w dobrym tego słowa znaczeniu, w sensie stonowana, wyciszona, nienachalna.
Dająca pole do pomyślenia.
Jakieś spektrum na refleksje.

Well done :)
skroplami dnia 14.06.2016 21:26 Ocena: Świetne!
Goździki nie mają zapachu?
Niczyja, do laryngologa. Tak, to chyba ten lekarz m. in. od nosa ;).
Goździki mają niezwykły ostro łagodny zapach :).
No wiem że są różne goździki, i chyba piszesz o tych wielu na jednej łodydze.
Jak się nazywają, dachowe :(?
Hm, i tu problem, nie pamiętam zapachu :(. A nos mam pamiętliwy, lepszy od normalnej pamięci i... chyba prawdę wpisałaś, mogą być bez zapachu.
Ale są piękne, jedne z ulubionych mojej żony :).
Opowiadanie bardzo osobiste, bardzo rozliczające i sama sobie zadajesz pytania i podpowiadasz odpowiedzi. Jesteśmy tacy jak Ty i też się zgadzam. Szkoda czasu, dojrzewajmy szybciej duchowo i sercowo ;).
Pozdrowienia dla Twojej mamy, przy najbliższej okazji proszę przekazać, od dojrzałego ojca dwóch córek :).
Tak, tak, nie jestem dzieckiem :). A przynajmniej rzadko ;).
Niczyja dnia 14.06.2016 23:22
Witaj mike17,
Tak, potwierdzam. Miniatura pisana była emocjami. Czasem tak piszę, czasem inaczej, wszystko zależy właśnie od nastroju, od uczuć i emocji...
Cieszę się, że spodobała się Tobie:)
Magiczny... jakie to piękne słowo, jedno z moich ulubionych.
Nawet nie wiesz jak się cieszę z takiego Twojego komentarza i oceny:) Czasem udaje mi się przekazać, to co ważne, nie tylko dla mnie. Dla każdego z nas...
Dziękuję mike17:)


skroplami,
U laryngologa dawno nie byłam, to prawda;)
Teraz pachną, jak polne kwiaty, jak siano schnące na łące razem ze skoszonymi kwiatami.
Miniatura, starałam się, żeby była wyważona, niezbyt emocjonalna, taka spokojna.
Mamę pozdrowię jutro od mojego wiernego czytelnika, teraz już śpi:)
Ja też nie jestem już dzieckiem, aczkolwiek czasem tak właśnie się zachowuję. Myślę, że to dobra rzecz zachować w sobie dziecko, nawet w sędziwym wieku, prawda?
Dziękuję za komentarz i ocenę:)


Dobrej nocy mike17,
Dobrej nocy skroplami,
Niczyja
skroplami dnia 15.06.2016 12:26 Ocena: Świetne!
Rany boskie, ja jestem sędziwy :(.
Ok, niech będzie :(.
No wiem, rozumiem, chodzi o tak w ogóle :). Zgadzam się. Tylko sędziwi jakoś zapominają o tym :(. Cóż, Bóg wie co robi :). Sędziwe dzieci, no byłoby ;).
Niczyja dnia 15.06.2016 12:45
Sędziwa to jestem ja, to miałam na myśli;) Choć nie wiem, może i Ty się kwalifikujesz:)
PS. Mama ucieszyła się z pozdrowień. Przekazałam dziś rano:)
Niczyja
skroplami dnia 15.06.2016 13:08 Ocena: Świetne!
"Grzeczna" Niczyja ;).
Pozdrawiam też Ciebie i rodzinę Twoją. A teraz pomilczę :).
Aronia23 dnia 15.06.2016 13:24 Ocena: Świetne!
Piękna opowieść, naprawdę. Fajnie, że tak umiesz pisać o emocjach. A o relacjach z Mamą, tym bardziej. Tak trzeba uważać na mijający czas. Niczego nie cofniemy, tylko wszystko mknie, mknie. A my w wirze, tak pędzimy, po co? Po co? Każdy potrzebuje Maminych rąk i głasków.
"... ja czuję, że narosły latami, między nami, lód topnieje. Znika szybko jak w promieniach tropikalnego słońca. Czuję spokój, radość i szczęście. Jest mi po prostu, zwyczajnie dobrze." Akurat też rozmawiałam ze swoją Mamą przez tel. Jest dobra, po prostu. Łezka w oku mi się zakręciła, gdy czytałam Twoje opowiadanie o Twojej Mariannie. Na serio. Dzięki za wspaniałą lekturę. Akurat dziś mi była potrzebna. Pozdrawiam Aronia23
Lilah dnia 15.06.2016 14:12
Przepiękne opowiadanie, Niczyja, wzruszyłam się.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Niczyja dnia 15.06.2016 15:36
Aronio32,
Bardzo się cieszę, że spodobało Ci się:) Mama to najcenniejszy skarb. Czasem to odkrycie przychodzi zbyt późno, niestety, czasem zdąży przyjść na czas...
Emocje są częścią mnie, dużą częścią, i o nich piszę, tak jak potrafię.
Cieszmy się z naszych mam, dopóki są:)
PS. Tobie przy czytaniu, mi przy pisaniu...
Dziękuję za komentarz i ocenę.
Pozdrawiam,
Niczyja


Lilah,
Dziękuję za komentarz i bardzo cieszę się, że wzruszyłam Ciebie moimi słowami...
Pozdrawiam serdecznie:)
bemik dnia 19.06.2016 21:29 Ocena: Świetne!
Ja już nie porozmawiam z mamą. Już jej nie ma, ale pamiętam. A wiesz co najbardziej? Ręce pokryte pergaminową skórą i szczupłe palce z ładnymi w kształcie paznokciami. Pamiętam, że robiłam jej często manicure, bo lubiłam ją brać za rękę, a głupio mi było tak bez powodu. Minęło już parę lat, a mnie ciągle się zdarza, że chciałabym ją o coś zapytać. O coś zwykłego - jak doprawić pierogi albo czym usunąć plamę z barszczu.
Ale nie myśl sobie, nie było TYLKO cudownie. Na szczęście obie wiedziałyśmy, że nie możemy gniewać się na siebie, milczeć. Jakoś nam to szło.
A jeśli chodzi o imiona, to u nas była taka sama historia.
To wszystko przypomniałaś mi, wzruszyłam się i jestem Ci za to wdzięczna.
Niczyja dnia 19.06.2016 21:52
A wiesz co? Ja rozpłakałam się czytając Twój komentarz... Twoje wspomnienia o mamie, której już nie masz. Oczywiście nie miałam przy sobie chusteczki, musiałam iść po nią do kuchni i już jestem z powrotem.
Przypomniałaś mi moją babcię, mamę mamy, której już nie ma od lat. Ona uwierzyła we mnie pierwsza, na długo przed mamą... Była mi bardzo bliska. Miała piękne, szczupłe, długie palce i pergaminową skórę dłoni... Siedziałyśmy na lepce, ja mówiłam, a ona słuchała. Słuchała naprawdę. Mama wtedy była daleko ode mnie... Teraz jest blisko.

Dziękuję Ci za Twój wzruszający komentarz. Cieszę się, że przypomniałam Ci kochaną mamę. Jest tylko jedna, niezastąpiona, choć czasem trudno o różowość... Wy wiedziałyście wcześniej, byłyście mądrzejsze, my znacznie później, lecz nie za późno.

Pozdrawiam Ciebie bardzo serdecznie:)
Niczyja
bemik dnia 19.06.2016 22:06 Ocena: Świetne!
Niczyja napisała:
Siedziałyśmy na lepce,
- a możesz powiedzieć, co to znaczy?
Niczyja dnia 19.06.2016 22:15
Lepka to taka podgrzewana, kaflowa ławeczka, z oparciem również kaflowym i ciepłym. Biegnie nią ciepło od kuchni węglowej, aż do komina. Można na niej siedzieć, w kilka osób albo nawet spać, w pojedynkę.
Jest ciepło i bardzo przyjemnie:)
bemik dnia 19.06.2016 22:28 Ocena: Świetne!
Coś jak zapiecek?
Niczyja dnia 19.06.2016 22:36
Chyba to nie to samo. Zapiecek jak sama nazwa wskazuje jest za piecem. A lepka obok kuchni węglowej. Piec służył do ogrzewania. Kuchnia do gotowania i przy okazji do ogrzewania. Miała więc dwie funkcje, piec tylko jedną.
Ale nie jestem specem w tej dziedzinie.
Bywałam tam dawno, dawno temu, jako dziecko.
rysik12 dnia 22.06.2016 10:18
Matka i córka to specyficzna relacja. Chwilami tak trudna, że jeśli obie strony po prostu nie odpuszczą, to sprawy zajdą tak daleko, jak w filmie Pawła Łozińskiego "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham", no i może (choć nie musi) być za późno na uratowanie więzi, która przecież powinna być tą najpiękniejszą.

A jako matka będę się strzegła, żeby nie popełnić błędu, bo szkoda każdego dnia, straconego na niepotrzebne urazy...

Podobało mi się Twoje opowiadanie, a najbardziej zakończenie, które w życiu niestety nie zawsze jest tak pomyślne.

Pozdrowienia :)
Niczyja dnia 22.06.2016 11:45
rysik12,
Tak zgadzam się z Tobą, to najważniejsza z relacji. Matka - córka!:)
Faceci są i odchodzą, zmieniają się, a matka jest tylko jedna, na całe życie...

Nie znam tego filmu, który wspominasz. Zaintrygował mnie tytuł... Muszę to sprawdzić.

Cieszę się, że moja miniatura spodobała Ci się. Bardzo!
Mi też podoba się zakończenie;)

Pozdrawiam,
Niczyja
rysik12 dnia 22.06.2016 14:43
To jest film nagrodzony na tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym i tam go widziałam. To sfilmowana psychoterapia, bardzo poruszająca. Podobno film wejdzie do kin w jesieni, ale może uda Ci się go gdzieś namierzyć. W każdym razie przygotuj sobie dużo chusteczek higienicznych :(

Ciekawa jestem Twoich odczuć.
Niczyja dnia 22.06.2016 19:47
Dziękuję za szczegółowe informacje. Lubię ciężkie filmy i trudną tematykę. Z chęcią wybiorę się nań do kina, jak tylko się pojawi. Będę zaopatrzona w zapas chusteczek...
purpur dnia 22.06.2016 20:26
Są opowiadania które wzruszają, są tak napisane, są tak poprowadzone aby wywołać określony efekt. Czasami jest nim łza, czasami flukniecie nosem... czasami zniechęcenie gdy zastawiona pułapka zatrzasnie się przed palcami czytacza, nie chwytając go w swoje objęcia.

Są również opowiadania, które do niczego nie zmuszają, niczego nie narzucają. One po prostu są, JE się porostu czuje. Mają w jakiś magiczny sposób zawartą w sobie prawdę, szczerość. Czytając powyższe cały czas się usmiechalem, nie dlatego że było tutaj coś zabawnego, nie. To był taki ciepły uśmiech gdy widzisz , gdy wiesz, że wszystko będzie dobrze. I nie chcesz doczytać do końca, nie chcesz aby to ciepło sobie poszło... przemiłe uczucie.

Do tego Pisalas o sobie.

Wielokrotnie czepiam się twoich tekstów, w których wedle mojego widzi-misie :) czegoś brakuje, coś jest urwane. To opowiadanie , ponownie odwołując się do pluszowych zwierzątek, jest kompletne. Nie wiem ile jest tu fikcji literackiej, a ile życia, ale wyszło pięknie. Subtelny początek, przemiły środek i cudowne zakończenie.

Brawo!

Wbrew pozorom uwielbiam pisać takie właśnie komentarze :p

Pozdrawiam!
Niczyja dnia 22.06.2016 20:54
purpurze,
Nie wiem co mam napisać... Tak rzadko czytam takie Twoje komentarze pod moimi tekstami. Moje krótkie już włosy podskoczyły z radości, jak sprężynki. I nie mogą przestać skakać:)

"Spokój już!" - mówię do nich.
A one nic sobie nie robią z mojej przygany. I dalej skaczą...

Pięknie dziękuję! Sprawiłeś mi wiele radości takim Twoim komentarzem. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że spodobało Ci się to co napisałam. Pisało się samo, pisało je serce...

Pozdrawiam,
Niczyja
Usunięty dnia 06.07.2016 19:04
Niczyja, tak to już jest, że z rodzicami w dorosłym życiu bywa różnie, jeśli chodzi o relacje rodzic dziecko.

Napisałaś szczery tekst od serca, który wzrusza, bądź porusza pewne emocje w środku. Fajnie, że zakończenie jest pozytywne. Nie zawsze tak jest niestety, bo... brak właściwiej komunikacji, bo inne postrzeganie świata, bo brak odwagi czy umiejętności do wyrażenia uczuć. Ale jakie są dzieci swoich rodziców? Dokładnie takie same, jak wzorce, które przekazali im rodzice swoim zachowaniem, świadomie czy nieświadomie.

Refleksyjny i chyba osobisty tekst. Więc osobiście powiem, że kiedy wreszcie przyznałam się przed moją rodziną, że piszę i wręczyłam mamie tomik moich, nie usłyszałam żadnego komentarza, ani żadnej reakcji, zresztą nie tylko odnośnie tego. Więc szanuję, akceptuję, choć do końca nie pojmuję.

Pozdrawiam serdecznie :)
kamyczek dnia 06.07.2016 23:56 Ocena: Świetne!
Treść trafia do serca, cudownie się ją czyta. I wzrusza. Może tym bardziej wzrusza, że mojej mamy od niedawna już z nami nie ma.

Pozdrawiam serdecznie.
Niczyja dnia 07.07.2016 10:24
wiktoria,
Relacje z rodzicami bywają różne na każdym etapie życia... wiem coś o tym.

Tak, tekst jest szczery. O uczuciach nie potrafię pisać inaczej, tylko tak. Dochodzę do wniosku, że najlepszymi mamami są babcie. Mają wyrozumiałość, cierpliwość i dają pełna akceptację i poświęcenie. A relacje rodzic-dziecko, z reguły niestety, pozostawiają wiele do życzenia...

Może trzeba było zapytać? Jeśli czujesz taką potrzebę i możesz to zrobić, zrób to. Kto pyta, nie błądzi:)

Dziękuję za Twój komentarz i cieszę się, że tekst poruszył.

Pozdrawiam serdecznie:)


kamyczko,
Witam Ciebie u mnie pierwszy raz:)
Raduje mnie to, że miniatura trafiła Ci do serca. Że wzruszyła... Nawet nie wiesz jak dużo dla mnie znaczą Twoje słowa... Bądź dzielna...
Tak, matka jest najważniejsza i tylko jedna.
Wiesz, ilekroć czytam ten tekst, to mam dreszcze... Odczekam chwilę i chwytam za telefon.

Pozdrawiam serdecznie,

Niczyja
Usunięty dnia 26.10.2016 18:11
Niczyja, wzruszyłam się, autentycznie wzruszyłam, myśląc o mojej mamie. Dziwne uczucie, kiedy sobie człowiek uświadamia, że matka też kobieta. I że dawno nie widział jej uśmiechu. Dziękuję i pozdrawiam.
Niczyja dnia 27.10.2016 08:28
Ustiuszo,
Bardzo ładny nick:)
Cieszy mnie, że mój tekst Ciebie wzruszył... Mnie też, gdy go pisałam.
Tak, powtarzam, matka jest najważniejsza w życiu każdego człowieka. Jest tylko jedna, niezastąpiona, i choć czasem jest pod górkę, nic to.
Trzeba cieszyć się nią, gdy jeszcze jest... i sprawiać, żeby dzięki nam się uśmiechała:)
Ja również dziękuję i pozdrawiam,
Niczyja
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:62
Najnowszy:wrodinam