Byłam już zmęczona byciem służącą mojego męża. Nie umawialiśmy się przecież na takie role. Kiedy on wystrojony w garnitur wychodził do kancelarii swojego ojca ja w zafajdanym dresie i tłustymi włosami zabierałam się za porządki domowe. Wieczorami biegał z kolegami, koledzy zabierali swoje żony, mnie niestety nikt nie zabierał. Siadywałam więc przed telewizorem z talerzem bigosu czy pierogów i tak umilałam sobie czas. Sebastian nabierał tężyzny fizycznej ja kilogramów. Nienawidziłam, ani swojego życia, ani tego śmierdzącego ciucha, który stał się moją drugą skórą. Żałuję, że go wtedy nie wyrzuciłam.
- Wyglądasz jak kocmołuch. - Zakomunikowała moja najlepsza przyjaciółka - powinnaś coś ze sobą zrobić - ciągnęła.
- Jest aż tak źle? - spytałam wcale nie czekając na odpowiedź.
- Czy ty widziałaś się w lustrze? Powiedz lepiej do jakiego fryzjera chodzisz, bo chyba trzeba będzie zamknąć te jego budę.
- Sama się obcinam - wyszeptałam najciszej jak to możliwe.
- Słucham?! Uszom nie wierzę! A ten dres, czy ty nie masz innych ubrań?
- No co, normalny ciuch wygodny jest. - Usprawiedliwiałam się.
- Normalny ciuch? Kryśka ty do niego przyrosłaś ? A może Ty w nim śpisz?
- Śpię ? Oczywiście, że nie. - Skłamałam bez mrugnięcia okiem.
Dalej rozmowa potoczyła się błyskawicznie. Właściwie był to monolog. Ewka mówiła, a ja słuchałam. Po pierwsze miałam znaleźć pomoc domową, na jeden lub dwa dni w tygodniu, po drugie miałam iść do fryzjera, a po trzecie spalić mój dres. Co do ostatniego punktu to musiałam przysiąc na życie swojej matki, że na pewno to zrobię. Najpierw poszłam do fryzjera, facet poinformował mnie, że nie wiele już można zrobić. Ściął więc włosy na króciutko i trochę rozjaśnił. Mąż nawet nie zauważył zmiany, spytał jedynie czy umyłam wreszcie głowę. Dobre i to. Dres schowałam na dno szafy, a co do przysięgi to było mi wszystko jedno bo moja matka i tak już nie żyła. Zupełnie nie wiem jakim cudem umknęło to mojej najlepszej przyjaciółce. Potem odbyłam kilka rozmów z kandydatkami na gosposie. Ponieważ wszystkim bardzo źle z oczu patrzyło i wyglądały na puszczalskie pogoniłam je przy pierwszej rozmowie. W końcu przyjęłam jakąś bidulkę, którą poleciła mi Ewka. Całkiem ładna była, ale klasy nie miała. Pracowała za to ciężko i nie kradła. Po kilku miesiącach wreszcie odżyłam. Zaczęłam się częściej uśmiechać i wychodzić z domu. Czterdziestoletnia staruszka o wzroku psychopatki powoli odchodziła w przeszłość.
Tego dnia umówiłyśmy się z Ewka w centrum miasta. Ubrałam turkusową sukienkę na ramiączkach, założyłam nowe sandałki na wysokim obcasie i stanęłam przed lustrem, żeby sprawdzić czy to, aby na pewno ja. Męża jak zwykle nie było. Znowu miał jakieś spotkanie. Tak się naperfumował, że w domu nie było czym oddychać. Nawet nie bardzo wiem w co się ubrał, bo od oparów wody kolońskiej moje oczy zalały się łzami.
- Kryśka pięknie wyglądasz. - Ewka zaczęła mnie oglądać z każdej strony.
- No właśnie nie byłam pewna czy ten kolor mi pasuje. Nie miałam kogo zapytać.
- Rozumiem, że ta łachudra twój jakby mąż znowu gdzieś polazł ?
- Miał jakieś pilne spotkanie. - Próbowałam go usprawiedliwić.
- Kryśka, a kogo ty próbujesz oszukać?
Nie odpowiedziałam, bo to pytanie nie zasługiwało na odpowiedź. Zamówiłyśmy taksówkę i zgodnie z umową pojechałyśmy do restauracji. Ewka składała zamówienie a, ja gapiłam się w okno. Poczułam się jak prawdziwa dama i popadłam nawet w coś w rodzaju zadumy, ale przyjaciółka dosyć szybko i brutalnie wyrwała mnie z niej.
- O Boże Kryśka nie ruszaj się!
- O ludzie, nie mów , że mam pająka na głowie?
- Gorzej, nie ruszaj się mówiłam!
- Skorpiona?- Spytałam bliska zawału.
- Nie ruszaj się idzie. - Ewka była poważna jak nigdy w życiu, a ja byłam prawie martwa. Nawet gdybym chciała się ruszyć to byłoby to nie możliwe, bo chwilowy paraliż jakiego doznałam unieruchomił mnie na dobre.
- Co idzie? - Spytałam ledwo dysząc.
- Nie co tylko kto. Twoja gosposia podchodzi tu z jakimś ciachem.
- To ona tu pracuje?
- Nie o takim ciachu mówię.
Nagle nie wiedzieć czemu, paraliż w cudowny sposób mnie opuścił i ozdrowiawszy mogłam ruszyć głową. Do naszego stolika rzeczywiście zbliżała się Edyta i prowadziła ze sobą Kevina Costnera, a może to był młody Sean Connery takie przynajmniej miałam wtedy zwidy.
- Dobry wieczór pani Krystyno, chciałam przedstawić mojego tatę.
- Andrzej Czartoryski, wiele dobrego o pani słyszałem.
Miałam wrażenie, że paraliż chwilowo powraca, ale Ewka szybko wyciągnęła mnie z opresji.
- Jakoś nigdy pana nie spotkałam. - Ciągnęła rozmowę.
- Być może, bo od dziesięciu lat mieszkam w Gdańsku.
- Rozumiem, że odwiedza pan Edytkę? - Wykrztusiłam wreszcie.
- Tak, ale mam też spotkanie służbowe z kolegą po fachu. Umówiłem się z prawnikiem z zaprzyjaźnionej opolskiej kancelarii, ma tu zaraz być z małżonką. Mamy kilka spraw do omówienia. Jeśli przez pół godziny Edytka będzie mogła z paniami posiedzieć to ja w rewanżu zapraszam do swojego stolika na kolację.
Edytka dosiadła się do nas, a jej ojciec wyszedł przed restaurację powitać kolegę z żoną. Nagle wszystkie trzy oniemiałyśmy kiedy do środka wszedł mój mąż z małżonką. Szybko przeszli do stolika w rogu i zamówili kawę. Moja gosposia wyglądała jakby właśnie czymś twardym dostała w głowę. Ewce brakowało jedynie toczącej się śliny z kącika ust bo minę obłąkanej już miała, a mnie razem z krzesłem można by było wynieść na zewnątrz i nawet bym tego nie zauważyła. Pół godziny minęło bardzo szybko, zresztą osoby pogrążone w letargu inaczej odczuwają upływ czasu. Cała trójka czyli pan Andrzej, mój mąż i jego szanowna małżonka wstali od stolika. Stali tam jeszcze przez chwile po czym niczym senny koszmar zaczęli się zbliżać. Miałam właśnie schować się pod stół, ale niedowład wszystkich kończyn znów dał znać o sobie.
- To jest właśnie pan Sebastian, mój przyszły wspólnik, a to jego małżonka.
- Bardzo mi miło. - Żona mojego męża wyciągnęła rękę w moim kierunku.
- A to jest moja córka i moja piękna znajoma z koleżanką.
- Bardzo mi miło. - Wyciągnęłam rękę do mojego męża, zjadliwie się uśmiechnęłam i wyszłam z restauracji.
Andrzej powiedział, że tamtego dnia pokazałam klasę. Kiedy Edyta wszystko mu opowiedziała nie mógł wyjść z podziwu, że zachowałam zimną krew. On takiej właśnie kobiety szukał całe życie. Oczarowałam go tamtego dnia. Rozwód odbył się dość szybko, a potem był ślub. Dostałam też połowę majątku. A żona mojego męża? Zamieszkała razem z nim. Swoje ubrania przeniosła do mojej dawnej szafy. Ostatnio ktoś ją nawet widział jak kosi trawnik w jakimś starym zafajdanym dresie. Kurcze, zupełnie o nim zapomniałam..
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt