Dres - Margharet
Proza » Humoreska » Dres
A A A

Byłam już zmęczona byciem służącą  mojego męża. Nie umawialiśmy się  przecież na takie role.  Kiedy on wystrojony w garnitur wychodził do kancelarii swojego ojca  ja w zafajdanym dresie i tłustymi włosami zabierałam się za porządki domowe.  Wieczorami biegał z kolegami, koledzy zabierali swoje żony, mnie niestety nikt nie zabierał.  Siadywałam więc  przed telewizorem z talerzem bigosu czy pierogów i tak umilałam sobie czas. Sebastian nabierał tężyzny fizycznej ja kilogramów. Nienawidziłam, ani swojego życia, ani tego śmierdzącego ciucha, który stał się moją drugą skórą. Żałuję, że go wtedy nie wyrzuciłam. 

-  Wyglądasz jak kocmołuch. -   Zakomunikowała moja najlepsza przyjaciółka - powinnaś coś ze sobą zrobić - ciągnęła.

-  Jest aż tak źle? -  spytałam wcale nie czekając na odpowiedź.

-  Czy ty widziałaś się w lustrze?  Powiedz lepiej do jakiego fryzjera chodzisz, bo chyba trzeba będzie zamknąć te jego budę.

-  Sama się obcinam - wyszeptałam najciszej jak to możliwe.

-  Słucham?!  Uszom nie wierzę!   A ten dres, czy ty nie masz innych ubrań?

 - No co, normalny ciuch wygodny jest. - Usprawiedliwiałam się.

-  Normalny ciuch?  Kryśka ty do niego przyrosłaś ?  A może Ty w nim śpisz?

- Śpię ?  Oczywiście, że nie. -   Skłamałam bez mrugnięcia okiem.

 

Dalej rozmowa potoczyła się błyskawicznie. Właściwie był to monolog. Ewka mówiła, a ja słuchałam. Po pierwsze miałam znaleźć pomoc domową, na jeden lub dwa dni w tygodniu, po drugie miałam iść do fryzjera, a po trzecie spalić mój dres. Co do ostatniego punktu to musiałam przysiąc na życie swojej matki, że na pewno to zrobię. Najpierw poszłam do fryzjera, facet poinformował mnie, że nie wiele już można zrobić. Ściął  więc włosy na króciutko i trochę rozjaśnił. Mąż nawet nie zauważył zmiany, spytał jedynie czy umyłam wreszcie głowę. Dobre i to. Dres schowałam na dno szafy, a co do przysięgi to  było mi wszystko jedno bo moja matka i tak już nie żyła. Zupełnie nie wiem jakim cudem umknęło to mojej najlepszej przyjaciółce. Potem odbyłam kilka rozmów z kandydatkami na gosposie. Ponieważ  wszystkim bardzo źle z oczu patrzyło  i wyglądały na puszczalskie pogoniłam je przy pierwszej rozmowie.  W końcu przyjęłam jakąś bidulkę, którą poleciła mi Ewka.  Całkiem ładna była, ale klasy nie miała. Pracowała za to ciężko i nie kradła.  Po kilku miesiącach wreszcie odżyłam. Zaczęłam się częściej uśmiechać i wychodzić z domu. Czterdziestoletnia staruszka o wzroku psychopatki powoli odchodziła w przeszłość. 

Tego dnia umówiłyśmy się z Ewka w centrum miasta. Ubrałam turkusową sukienkę na ramiączkach, założyłam nowe sandałki na wysokim obcasie i stanęłam przed lustrem, żeby sprawdzić czy to, aby na pewno ja. Męża jak zwykle nie było. Znowu miał jakieś spotkanie. Tak się naperfumował, że w domu nie było czym oddychać. Nawet nie bardzo wiem w co się ubrał, bo od oparów wody kolońskiej moje oczy zalały się łzami. 

-  Kryśka pięknie wyglądasz. - Ewka zaczęła mnie oglądać z każdej strony.

-  No właśnie nie byłam pewna czy ten kolor mi pasuje. Nie miałam kogo zapytać.

-  Rozumiem, że ta łachudra twój jakby mąż znowu gdzieś polazł ?

-  Miał jakieś pilne spotkanie. - Próbowałam go usprawiedliwić.

-  Kryśka, a kogo ty próbujesz oszukać?

Nie odpowiedziałam, bo to pytanie nie zasługiwało na odpowiedź. Zamówiłyśmy taksówkę i zgodnie z umową pojechałyśmy do restauracji. Ewka składała zamówienie a, ja gapiłam się w okno. Poczułam się jak prawdziwa dama i popadłam nawet  w coś w rodzaju zadumy, ale przyjaciółka dosyć szybko  i brutalnie wyrwała mnie z niej.

- O Boże Kryśka nie ruszaj się!

- O ludzie, nie mów , że mam pająka na głowie?

- Gorzej, nie ruszaj się mówiłam!

-  Skorpiona?- Spytałam bliska zawału.

- Nie ruszaj się idzie. - Ewka była poważna jak nigdy w życiu, a ja byłam prawie martwa.  Nawet gdybym chciała się ruszyć to byłoby to nie możliwe, bo chwilowy paraliż jakiego doznałam unieruchomił mnie na dobre.

-  Co idzie? - Spytałam ledwo dysząc.

-  Nie co tylko kto. Twoja gosposia podchodzi tu z jakimś ciachem.

- To ona tu pracuje? 

-  Nie o takim ciachu mówię.

 Nagle nie wiedzieć czemu, paraliż w cudowny sposób mnie opuścił i ozdrowiawszy mogłam ruszyć głową. Do naszego stolika rzeczywiście zbliżała  się Edyta i prowadziła ze sobą Kevina Costnera, a może to był młody Sean Connery  takie przynajmniej miałam wtedy zwidy.

-  Dobry wieczór pani Krystyno, chciałam przedstawić mojego tatę.

-  Andrzej Czartoryski, wiele dobrego o pani słyszałem.

Miałam wrażenie, że paraliż chwilowo powraca, ale Ewka szybko wyciągnęła mnie z opresji.

-  Jakoś nigdy pana nie spotkałam. - Ciągnęła rozmowę.

-  Być może, bo od dziesięciu lat mieszkam w Gdańsku. 

-  Rozumiem, że odwiedza pan Edytkę? - Wykrztusiłam wreszcie.

-  Tak, ale mam też spotkanie służbowe z kolegą po fachu. Umówiłem się z prawnikiem z zaprzyjaźnionej opolskiej kancelarii, ma tu zaraz być z małżonką. Mamy kilka spraw do omówienia. Jeśli przez pół godziny Edytka będzie mogła z paniami posiedzieć to ja w rewanżu zapraszam do swojego stolika na kolację. 

Edytka dosiadła się do nas, a jej ojciec wyszedł przed restaurację powitać kolegę z żoną. Nagle wszystkie trzy oniemiałyśmy kiedy do środka wszedł mój mąż z małżonką. Szybko przeszli do stolika w rogu i zamówili kawę. Moja gosposia wyglądała jakby właśnie czymś twardym dostała w głowę. Ewce brakowało jedynie toczącej się śliny z kącika ust bo minę obłąkanej już miała, a mnie razem z krzesłem można by było wynieść na zewnątrz i nawet bym tego nie zauważyła. Pół godziny minęło bardzo szybko, zresztą osoby pogrążone w letargu inaczej odczuwają upływ czasu. Cała trójka czyli pan Andrzej, mój mąż i jego szanowna małżonka wstali od stolika. Stali tam jeszcze przez chwile po czym niczym senny koszmar zaczęli się zbliżać. Miałam właśnie schować się pod stół, ale niedowład wszystkich kończyn znów dał znać o sobie.

-  To jest właśnie pan Sebastian, mój przyszły wspólnik, a to jego małżonka.

-  Bardzo mi miło. - Żona mojego męża wyciągnęła rękę w moim kierunku.

- A to jest moja córka i moja piękna znajoma z koleżanką.

- Bardzo mi miło. - Wyciągnęłam rękę do mojego męża, zjadliwie się uśmiechnęłam i wyszłam z restauracji.

Andrzej powiedział, że tamtego dnia pokazałam klasę. Kiedy Edyta wszystko mu opowiedziała nie mógł wyjść z podziwu, że zachowałam zimną krew. On takiej właśnie kobiety szukał całe życie. Oczarowałam go tamtego dnia. Rozwód odbył się dość szybko, a potem był ślub. Dostałam też połowę majątku. A żona mojego męża?  Zamieszkała razem z nim. Swoje ubrania przeniosła do mojej dawnej szafy. Ostatnio ktoś ją nawet widział jak kosi trawnik w jakimś starym zafajdanym dresie. Kurcze, zupełnie o nim zapomniałam..

 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Margharet · dnia 14.07.2016 13:17 · Czytań: 793 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 32
Komentarze
bezbarwnaszminka dnia 15.07.2016 15:58
Szczerze,to po tytule spodziewałam się raczej typowego dresa, osiedlowego Sebka, a nie części garderoby :p Mi osobiście tekst czytało się całkiem dobrze, choć jak na humoreskę, nie śmiałam się wiele. I jeszcze ta groźba mężczyzny w restauracji albo wypłacanie odszkodowania.
Margharet dnia 15.07.2016 16:08
witaj bezbarwnaszminka, masz rację ten tytuł to trochę niewypał. Dziękuję za cenną uwagę. Ale to moje drugie opowiadanie i jakoś tak nieszczęśliwie wyszło z tym tytułem. I humoreska, to rzeczywiście nie była. Poprawię się. Zaraz zajrzę do Ciebie. Dziękuję i pozdrawiam.
Farkas-Emese dnia 15.07.2016 20:25 Ocena: Dobre
Humoreska? Bardziej jak dramat, który pojawia się w sześciu filmach na dziesięć. Dobrze się czyta, lekko i szybko. Niektóre zdania mogłabym sobie nawet zapisać, ponieważ brzmią świetnie. Szkoda, że są wciśnięte między zbyt proste frazesy.
Pozdrawiam
Farkas
Margharet dnia 15.07.2016 20:52
Dziękuję Farkas-Emese. Masz rację,że nie jest to humoreska. Na początku historia wydawała mi się śmieszna, ale po opublikowaniu już nie chciało mi się tak śmiać. Postaram się na przyszłość unikać frazesów i nie mylić dramatu z humoreską. Pozdrawiam
Vanillivi dnia 16.07.2016 14:35
Margharet, no niestety, mam dużo uwag odnośnie tego tekstu. Przede wszystkim zgadzam się z przedmówcami - nie jest to humoreska. Na siłę można się doszukać się w tym elementu humorystycznego w pomyłce głównej bohaterki, ale to mocno naciągane.

Można starać się zrobić z tego dramat czy po prostu lekką, "babską" historię obyczajową - natomiast problem jest taki, że Twoje postacie (przede wszystkim główna) są bardzo stereotypowe, pozbawione indywidualnych cech. Dobrze by było, gdyby Twoja postać, oczywiście gdzieś tam wpisując się w rolę zaniedbanej kury domowej - była przede wszystkim Twoją Kryśką, o własnej rozwiniętej osobowości. Niestety, Ty zatrzymałaś się na eksploatacji stereotypu, dlatego trudno wejść głębiej w ten tekst, potraktować go poważnie.

Język, którym się posługujesz, jest raczej prosty. To samo w sobie nie musi być wadą, niestety, pojawia się sporo błędów, nad którymi musisz pracować. Gubisz sporo przecinków, stawiasz spacje w złych miejscach (powinny znajdować się one po znaku interpunkcyjnym, nie przed), poza tym niektóre zdania brzmią bardzo kulawo. Jeśli będziesz chciała, wypiszę Ci dokładnie, gdzie pojawiły się problemy.

Pozdrawiam serdecznie
Margharet dnia 16.07.2016 15:37
Witaj Vanillivi, dziękuję za przeczytanie i uwagi. Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc. Trochę się wstydzę tego opowiadania. Przypomina historie z pism kobiecych. Ja nie mówię, że tego typu tygodniki są złe, ale muszę zadać sobie pytanie, skoro sama nie czytuję takich historii to po co ją stworzyłam? A poza tym, na portalu mamy się uczyć od siebie na wzajem więc dobrze by było wkładać trochę serca i pracy w to co wysyłamy. A ja tego na pewno nie zrobiłam. Jeśli jednak napiszesz mi na co powinnam zwrócić uwagę tworząc postacie, żeby nie były takie nijakie jak owa Kryśka to myślę, że zaprocentuje to w kolejnym tekście. Napisz też proszę, które zdania brzmią kulawo.

Jeśli chodzi o interpunkcję, spacje i układanie dialogów to mam z tym problem. Jestem w trakcie poprawiania mojego pierwszego opowiadania. Mike17 i Miladora też zwrócili na to uwagę. Następnym razem postaram się być staranniejsza. Wiem, że dużo pracy przede mną. Zasyłam pozdrowienia Margharet
skroplami dnia 17.07.2016 10:31 Ocena: Świetne!
"Nie znacie się" ;), to czarny i smolny humor, i boli jak ząb, z treści.
Osobiście lubię czarny, humor i nie tylko :), nie tylko śmieszy ale wskazuje, potrafi nauczyć, ostrzega, wytyka. Dziwne, ale opowiadanie oddaje wielość takich sytuacji, jest ich jak mrówek wokoło, aż smutno :(. W pewnym momencie bohaterki, i bohaterowie, poddają się bo wstyd.
Ale czego się wstydzić, że partner jest anty partnerem? Niech się on wstydzi :).
Tak, pobożne życzenia ;).
Całość coś w sobie ma i potrząsa, uczula, budzi. Co budzi, tajemnica :).
Dzięki za dzwonek autorko ;).
JOLA S. dnia 17.07.2016 10:45
Najbardziej spodobała się pierwsza część, wyważona, pomysłowa, potem ostatnia, a środkowa, trochę zgrzytnęła w czytaniu.
Ogólnie jednak "git majonez", jestem za taką zabawą, jak najbardziej :) :) ;)
Pozdrawiam
Jolka
Margharet dnia 17.07.2016 14:55
Witalaj skroplami i JOLA, jest mi niezmiernie miło, że kogoś rozśmieszyłam swoim czarnym humorem. Dziękuję i pozdrawiam
Anodla dnia 17.07.2016 14:55 Ocena: Świetne!
Dzwię się że niektórzy w tym opowiadaniu dopatrują się dramatu.
Dramat według mnie jest wtedy, kiedy leży się sztywno w trumnie, a to jest prawdziwy czarny humor.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.
al-szamanka dnia 17.07.2016 15:31
Podpisuję się w 100% pod uwagami Vanillivi .
Scena w restauracji jest rzeczywiście naciągana, odstaje od obrazu bohaterki, który nakreśliłaś - zahukanej, szarej myszki - takiej nie byłoby stać na ordynarne wystąpienie nawet po roku chodzenia z nową fryzurą.
Myślę, że któryś z redaktorów pokusi się na poprawienie całej interpunkcji, chociaż to robota na parę ekranów.
Ja przytoczę parę przykładów:
Cytat:
- No(,) Kryś­ka(,) ja cie­bie nie po­zna­ję()- Ewka nie mogła wyjść z za­chwy­tu.

Cytat:
- Oj(,) takie tam małe zmia­ny - od­po­wie­dzia­łam ko­kie­te­ryj­nie.

Cytat:
Ostat­nio po­da­ro­wa­łam jej nawet kilka su­kie­nek(,) do któ­rych na pewno nie schud­nę

Niepotrzebnie powielasz znaki zapytania. Jeden ma taką samą siłę co cztery.
Cytat:
Nie­na­wi­dzi­łam, ani swo­je­go życia, ani tego śmier­dzą­ce­go ciu­cha

Dziwne zdanie, po co to ani.
Nienawidziłam życie i ten śmierdzący ciuch, który stał się moją drugą skórą.
Radzę przed następną publikacją kilkakrotnie sprawdzić tekst, warto, tym bardziej, że tekst naprawdę nie jest zły.

Pozdrawiam :)
Margharet dnia 17.07.2016 20:29
Witaj al-szamanko, bardzo dziękuję za uwagę związaną z szarą myszką, ale człowiek potrafi być nieobliczalny i to właśnie chciałam zawrzeć w tekście, szarą myszkę, która nie zapanowała nad emocjami kiedy zobaczyła swoją gosposię z kochankiem. Poczuła się oszukana bo przecież myślała, że to jakaś bidulka, której nawet na sukienkę nie stać. Przy okazji poczuła się bardzo zazdrosna o swojego męża. Zadziałała w afekcie. Nie raz się słyszy jak ktoś bardzo spokojny dopuścił się czegoś strasznego i tłumaczył się, że nie wie jak do tego doszło. Główna bohaterka bardzo żałowała swojego zachowania, a to świadczy o tym, że jest właśnie spokojną kobietą.
A co do interpunkcji to będę musiała sobie kupić jakąś książkę, żeby nauczyć się jej zasad. Przecinki stawiam intuicyjnie i jak widać intuicja mnie zawodzi. No i te spacje i myślniki. A co znaków zapytania to więcej tego nie zrobię. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
JOLA S. dnia 17.07.2016 23:15
Droga Margharet, pokonasz przecinki posługując się aplikacją w wordzie -recenzja.
Poszukaj. :)
Pozdrawiam
J.
Margharet dnia 17.07.2016 23:54
JOLU S. to istnieje taka aplikacja? Jestem jednak niedzisiejsza, ale córka mi zaraz wytłumaczy o co chodzi. Dziękuję i pozdrawiam.
purpur dnia 18.07.2016 15:30
Oj Magi!

Powiem Ci tak. Do momentu, gdy koleżanki posżły do restauracji, ja cały czas się usmiechałem.
Pewnie i były tam błędy, pewnie i przecinki były tam gdzie nie trzeba, ale co tam... Ja tego zazwyczaj nie widzę, co oczywiście jest moją zmorą, ale mi one nie przeszkadzały.

Było wesoło, z przytupem, czułem się jak w lekkiej komedyjce, ale z fajnymi zwrotami.

No i dialogi były zacne, nie czułem zbytniej sztywności, generalnie lekko, miło i przyjemnie...

A potem przeczytałem fragment w restauracji :)
Przemilczmy to, ok :)

Generalnie jednak, mając w pamięci poprzedni Twój tekst - bravo dziewczyno! Przemiło się zaskoczyłem i odkładam kijek na swoje miejsce, a ty obiecuj, że przemyślisz ostro koncówki swoich opowiadań, zanim klikniesz wyślij!
No!

Pozdrowionka!
Margharet dnia 18.07.2016 16:24
Witaj purpurze, zapomnij szybko o fragmencie w restauracji. Bohaterki rzeczywiście tam poszły, ale wydarzyło się tam zupełnie coś innego tyle, że ja jeszcze tego nie napisałam. A jeśli chodzi o przycisk o nawie wyślij to ja go wcisnęłam przez pomyłkę. Chciałam włączyć podgląd, a tu widzisz co się stało. I na nic się zdało kopanie laptopa, błaganie i szantażowanie go. Tekst już poszedł i nic nie było w stanie tego zmienić. A jeśli chodzi o Kryśkę to na pewno nie pozostawię jej w dresie. Raczej jej mąż niech się ma na baczności, tyle, że jeszcze nie wiem co mu zrobię.
Pozdrawiam.
Anodla dnia 20.07.2016 10:09 Ocena: Świetne!
Wreszcie sytuacja w restauracji stała się realna i po mojej myśli która dokładnie pasuje do osobowości głównej bohaterki.
Miło Margharet, że wyciągasz wnioski i słuchasz uwag. :yes:
Pozdrawiam.
purpur dnia 20.07.2016 16:37
No tak. Na pewno lepsza historia, ma teraz i ręce i nogi.

Wprawdzie troszkę banału też tu się pojawiło, a i zdania też bym powygładzał. Całość jednak stara się być dowcipne i to w miły sposób. Może troszkę za bardzo ponaciągane, moze troszkę za oczywiste, ale nawet miło się przeczytało. Na pewno fajna, dialogowa, wprawka.

Takie tam, kompletnie subiektywne uwagi:

Cytat:
Tak się naperfumował,
- chyba uperfumował

Cytat:
Nawet nie bardzo wiem w co się ubrał, bo od oparów wody kolońskiej moje oczy zalały się łzami.
- nie jestem pewien czy trzeba mowic o tym jak sie ubrał, zostaw to w "tajemnicy", tak to wyczuliłaś na to moją uwagę. No i woda kolońska i perfumowanie sie, jakoś mi nie pasuje. Ale ...

Cytat:

Edyta i prowadziła ze sobą Kevina Costnera, a może to był młody Sean Connery takie przynajmniej miałam wtedy zwidy.
- tak mi sie wydawało, lub coś podobnego. Zwidy mi tutaj nie pasują.

Cytat:
Nagle wszystkie trzy oniemiałyśmy kiedy do środka wszedł mój mąż z małżonką.
- no rozumiem dowcip, nawet fajnie brzmi, tym niemniej to nie jest małżonka, tylko jakaś lafirynda :)

Cytat:
Moja gosposia wyglądała jakby właśnie czymś twardym dostała w głowę.
- nie wiem czy wymagane jest to zdanie, jakoś martwic to sie powinna zona, a nie gosposia.

Cytat:
- Skorpiona?- Spytałam bliska zawału.
- chyba lekka przesada :)

Do następnego!
al-szamanka dnia 20.07.2016 19:11
Zacznę od drugiej, zmienionej części tekstu.
Cytat:
- Kryś­ka(,) pięk­nie wy­glą­dasz. - Ewka za­czę­ła mnie oglą­dać z każ­dej stro­ny.

Cytat:
- Ro­zu­miem, że ta ła­chu­dra(,) twój jakby mąż(,) znowu gdzieś po­lazł ?

Cytat:
Ewka skła­da­ła za­mó­wie­nie a(,) ja ga­pi­łam się w okno.

przesuń przecinek przed a
Cytat:
- Nie ru­szaj się(,) idzie.

Cytat:
a może to był młody Sean Con­n(-)takie prz­yn­ajmniej mia­łam wtedy zwidy.

Cytat:
- Dobry wie­czór(,) pani Kry­sty­no, chcia­łam przed­sta­wić mo­je­go tatę.

Cytat:
Jeśli przez pół go­dzi­ny Edyt­ka bę­dzie mogła z pa­nia­mi po­sie­dzieć(,) to ja w re­wan­żu

Cytat:
Nagle wszyst­kie trzy onie­mia­ły­śmy kiedy do środ­ka wszedł mój mąż z mał­żon­ką.

a moze tak:
Wszystkie trzy oniemiałyśmy, gdy do środka wszedł mój mąż z małżonką.
Cytat:
Ewce bra­ko­wa­ło je­dy­nie to­czą­cej się śliny z ką­ci­ka u(,) bo minę obłą­ka­nej już miała

Cytat:
Cała trój­ka czyli pan An­drzej, mój mąż i jego sza­now­na mał­żon­ka wsta­li od sto­li­ka. Stali tam jesz­cze przez chwi­le po czym ni­czym senny kosz­mar za­czę­li się zbli­żać.

a tak:
Cała trój­ka, czyli pan An­drzej, mój mąż i jego sza­now­na mał­żon­ka wsta­li od sto­li­ka. Chwi­lę jeszcze rozmawiali, po czym za­czę­li się zbli­żać niczym senny koszmar.
Cytat:
On ta­kiej wła­śnie ko­bie­ty szu­kał całe życie.

On zbędne
Cytat:
Roz­wód odbył się dość szyb­ko, a potem był ślub. Do­sta­łam też po­ło­wę ma­jąt­ku.

a tak:
Roz­wód odbył się dość szyb­ko, do­sta­łam też po­ło­wę ma­jąt­ku. A po paru miesiącach zostałam panią Czartoryską.

Końcówkę proponowałabym oddzielić od reszty tekstu.
O tak:

Roz­wód odbył się dość szyb­ko, do­sta­łam też po­ło­wę ma­jąt­ku. A po paru miesiącach zostałam panią Czartoryską.

A żona mo­je­go męża? Za­miesz­ka­ła razem z nim. Swoje ubra­nia prze­nio­sła do mojej daw­nej szafy. Ostat­nio ktoś ją nawet wi­dział jak kosi traw­nik w sta­rym, za­faj­da­nym dre­sie. Kur­czę, zu­peł­nie o nim za­po­mnia­łam...

Teraz całe opowiadanie jest rzeczywiście humoreską. Uśmiałam się już rano przed pracą, gdy czytałam je na dzień dobry. Podoba mi się określenie żona mo­je­go męża, no i tytułowy dres wpleciony w końcówkę powala :)

Pozdrawiam rozbawiona :)
Margharet dnia 20.07.2016 19:42
purpurze i al-szamanko bardzo dziękuję, że jeszcze raz zajrzeliście do mnie. Naniosę drobne popraweczki stylistyczne i przecinki tam gdzie należy. Czy pomimo błędów mogę Wasze komentarze odebrać jako pochwałę? Pozdrawiam
al-szamanka dnia 20.07.2016 20:10
Margharet napisała:
Czy pomimo błędów mogę Wasze komentarze odebrać jako pochwałę?

Jak najbardziej :)
purpur dnia 21.07.2016 10:40
Słuchaj, niezależnie co kto Tobie powie, to każdy Twój tekst jest NAJLEPSZY, musisz w to wierzyć i musisz go bronić.

Zawszę jak skończę cokolwiek pisać, to tekst, mimo iż przed chwilą był pełen emocji, cudownie się rozwijał, prowadził się niczym Cadillac DeVille na równiutkiej "chamerykańskiej" szosie, to teraz, gdy już ostatnia kropka znalazła swoje miejsce jest... hmm... nijaki:/ Właściwie to jest beznadziejny, nic nie mówi, nuda i fruwające bez sensu przecinki ;)

Ale ja wierzę w moje literki.

Nie ma znaczenia czy komuś się będzie podobać ( chociaż jest to oczywiście miłe :) ) czy też zjedzie opowiadanie od góry do dołu. To jest Twoje maleństwo i go chroń ( broń boże nie twierdzę, że masz tu niczym lwica zbywać komentujących, ale w jak już się uspokoi to możesz go pogłaskać w ciszy i potwierdzić że mamusia go kocha :) ). Bo skąd ty wiesz, czy ktokolwiek z krytyków się zna? Czy ma odpowiedni gust, czy nie jest zawistnym i głodującym pisarzem, czyhającym tylko na genialny pomysł :D

Opinie opiniami - ale to Ty decydujesz czy coś jest dobre, czy złe!

A opowiadanie, ma kilka bardzo fajnych momentów - takich miło śmiesznych. Jest lekkie i pozytywne w odbiorze.

Myślę, że to kroczek w dobrym kierunku.
Anodla dnia 22.07.2016 14:56 Ocena: Świetne!
Purpur, czytając Twój komentarz poczułam balsam na obolałą duszę, co do mnie nie jestem tu od pouczania ponieważ mnie interesuje tylko treść, nawet jak jest koślawa, bo to co autor napisał, pewnie czuł-co z serca przelał na papier. Twoją wypowiedź biorę za najlepszy nektar.
Pozdrawiam wszystkich komentujących, podziwiam Waszą wiedzę. :yes:
Margharet dnia 22.07.2016 23:21
purpurze dziękuję za wszystkie Twoje miłe słowa. Tak, będę kochała wszystkie swoje maleństwa i te ładniejsze i te brzydsze. Pozdrawiam serdecznie.
Dobra Cobra dnia 15.08.2016 18:06 Ocena: Bardzo dobre
Ładna opowieść z suspensem, hihihi.


Margharet,

Talent nam nowy rośnie! Może nawet narodziny gwiazdy. Co niechybnie oznacza, że jakieś dotychczasowe gwiazdy zostaną utrącone?

Mogłaś jeszcze trochę historyję pociągnąć, ku zadowoleniu czytelnika. Ale cóż...


Bdb! Brawo!


Pozdrawiam,

Dobra Cobra
Margharet dnia 15.08.2016 20:39
Dobra Cobra bardzo dziękuję. Twój komentarz sprawił, że jestem w szoku, ale powinnam dojść do siebie. Gorąco pozdrawiam. Margharet
Dobra Cobra dnia 15.08.2016 21:53 Ocena: Bardzo dobre
Dochódź spokojnie... ;)

DoCo
Galernik dnia 16.08.2016 14:10 Ocena: Bardzo dobre
Świetne opowiadanie! Dla mnie jest to jednak humoreska, chociaż, czy to ma tak duże znaczenie, do jakiej szufladki je włożymy? Czyta się dobrze, jest kilka przepysznych rodzynek (mój mąż z małżonką!), fajne zakończenie. Gratulacje, pozdrawiam.
Margharet dnia 24.08.2016 20:56
Galerniku dziękuję za wysoką ocenę. Fajnie, że trafiłeś na kilka rodzynek, co do zakończenia to początkowo było inne, ale posłuchałam kilku wskazówek i wyszło chyba fajnie. A w ogóle to fajny masz kapelusik. Pozdrawiam Margharet.
Aronia23 dnia 03.09.2016 21:45 Ocena: Bardzo dobre
Margharet, gratuluję tak fajnego tekstu. Mnie się bardzo podobał, A raczej zaskoczył. Odnalazłam w nim masę ważkich elementów, wymienię:
1. Farsa, 2. Tragifarsa 3. Humoreska 4. Analiza psychologiczna 5. Siła przyjaźni 6. Oddanie bez wzajemności 7. Zgoda na poniżenie 8. Alternatywna rzeczywistość 9. Moc własnego umysłu 10. Zaskoczenie 11. "Zdrowy" egoizm Krysi. Wiele innych też jest, ale już te najważniejsze wymieniłam.
Opowieść charakterystyczna o tyle, że zbudowana z takich "epizodów" - scenek. Trochę jak sceny i akty w dramacie. Niezły scenariusz do filmu - pod względem technicznym. No jest parę niewiarygodnych wydarzeń, ale to nie przeszkadza w odbiorze powyższego. Porywają niektóre opisy, działania i ta fajna Ewa, chciałabym mieć taką koleżankę. Może Ty taka jesteś? A teraz zdania, które uważam za suuuper.
"Czterdziestoletnia staruszka o wzroku psychopatki powoli odchodziła w przeszłość."
"... wszedł mój mąż z małżonką..."
"Ewce brakowało jedynie toczącej się śliny z kącika ust bo minę obłąkanej już miała, a mnie razem z krzesłem można by było wynieść na zewnątrz i nawet bym tego nie zauważyła"
"A żona mojego męża? (...)"
"Ostatnio ktoś ją nawet widział jak kosi trawnik w jakimś starym zafajdanym dresie. Kurcze, zupełnie o nim zapomniałam.."

"kurcze" tu jest błąd. "Kurczę".

O błędach stylistycznych, logicznych, itp. nie będę mówić, bo już powiedziano. Trochę nieuważnie piszesz, stąd one. No, Margi, ucieszyłaś mnie tym opowiadaniem. A23
Nalka31 dnia 03.09.2016 22:07
Hej Margi. Zajrzałam pod opowiadanko i tytuł mnie troszkę zmylił. Zatem jak dla mnie, to jest na plus mimo wszystko. Zaskakujesz tym czytelnika. Treść troszkę nierówna i o tych niedociągnięciach już wcześniej napisano, więc nie będę się powtarzała. Ogólnie historia jest przyjemna, choć naciągana. Ale i tak miło było poczytać.

Pozdrawiam ciepło. :)
Margharet dnia 04.09.2016 18:27
Aronio23 i Nalko31 bardzo dziękuję za uwagi.
Aronio Twoje komentarza są takie zawodowe. Ten tekst napisałam i od razu wysłałam. Dopiero później purpur uświadomił mnie, że tekst najpierw należy przemyśleć, potem należy go napisać, zostawić na kilka dni. Po kilku dniach należy do niego wrócić i jeszcze raz przemyśleć. Tak też zrobiłam z najnowszym tekstem pt: Psy nie umieją czytać czyli nie rób drugiemu ci tobie nie mile" Tekst ma zmienione zakończenie bo pierwotne było zupełnie bez sensu. Pisałam z Al-szamanką prywatnie i wiele mi wyjaśniła. Ja z radością przyjmuję wszystkie uwagi bo wiem, że inaczej się nie nauczę. Bardzo dziękuję za wizytę.
Nalko 31 no pewno, że historia jest naciągana bo urodziła się w mojej głowie. A co do błędów to cieszy mnie to, że wszyscy którzy zwracają mi uwagę robią to niezwykle delikatnie.
Serdecznie pozdrawiam M.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ajw
04/12/2024 13:50
Świat oszalał. Tyle w temacie. Pozdrawiam serdecznie :) »
ajw
04/12/2024 13:48
Byś się zdziwił. Jest wielu ludzi, którzy kochają wyłącznie… »
gitesik
04/12/2024 11:45
Bardzo intymna zwrotka. »
ajw
04/12/2024 11:40
Bardzo ładna pełna delikatności miniatura. Lubię Twoją… »
gitesik
04/12/2024 11:39
Rzeczywiście to słowo "grzyby" użyłem cztery razy… »
Wiktor Mazurkiewicz
04/12/2024 10:57
Dziękuję Iwonko, a któż by śmiał nie kochać przyrody,… »
domofon
04/12/2024 10:52
ajw, nie namawiam, nie zniechęcam. ;) »
valeria
03/12/2024 17:36
Ja to się targuję przez cały rok, nie kupuję normalne:) »
pociengiel
03/12/2024 16:10
widziałem ten filmik potykając się o kartony, zagarniam… »
Kristof
03/12/2024 10:17
Dzięki za poświęcony czas, ale całości niestety nie mogę tu… »
ajw
02/12/2024 11:17
Nie smakowałam tych pocałunków i nie zamierzam, ale wiersz… »
ajw
02/12/2024 11:14
Zastanawiam się dlaczego w Twoim portalowym zbiorze tylko… »
ajw
02/12/2024 11:13
Kupuję cały klimat wiersza, bo kocham naturę. Podobają mi… »
domofon
30/11/2024 23:29
Bo tak smakuje pierwsza dawka hery. Nie do powtórzenia.… »
nicekk
30/11/2024 22:24
Fajnie się czyta, ale czemu pocałunek boga? »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty