Znieczulenie miejscowe - kg
Proza » Obyczajowe » Znieczulenie miejscowe
A A A

Krystyna usiadła przed telewizorem z litrowym pudełkiem lodów czekoladowych i spojrzała krzywo na telewizor, na ekranie którego mężczyźni w kolorowych koszulkach uganiali się za piłką. Westchnęła.

- Przełącz mi na Cień miłości – rzuciła do męża siedzącego obok.

Zignorował ją. Zaczęła w niej wzbierać irytacja.

- Mariusz, do cholery, co to za atrakcja oglądać spoconych, biegających za jakąś głupią…

W końcu mąż zwrócił na nią uwagę.

- Poczekaj, mecz zaraz się kończy – burknął – a te twoje seriale i tak są głupie.

Zanurkowała łyżeczką w lodach i z przyjemnością wsadziła ją sobie do ust. O tak, tego potrzebowała po całym ciężkim dniu w szpitalu. Postanowiła nie wchodzić w dyskusję z mężem dotyczącą tego, czy oglądane przez nią seriale są głupie czy nie. Zaraz ten mecz się skończy, a ona dostanie upragniony odcinek Cienia miłości !

Do salonu weszła Paulinka. Różowe legginsy miała całe z farbek, Krysia zaczęła obawiać się, że podobnie wyglądała podłoga w pokoju córki. Już miała się zerwać by to sprawdzić i zacząć sprzątać, ale stwierdziła, że Mariusz zaraz ją w tym wyręczy. To będzie jego kara za to, że przez jego głupi mecz, ominie ją pierwsze pięć jakże istotnych minut serialu!

- Ooo, też chcę lody, mamo!

- Przecież nie lubisz czekoladowych.

- Chcę truskawkowe!

- Nie mamy.

- Ale ja chcę lody truskawkowe!

Zaczyna się…westchnęła w duchu i naprędce wsadziła sobie do ust jeszcze jedną łyżeczkę smakołyku. Mecz skończył się, niezadowolony Mariusz burcząc coś pod nosem wstał z kanapy i wziął córkę na ręce z zamiarem wybicia jej z głowy lodów. Kiedy wychodził z pokoju, a Krysia rozsiadła się wygodnie na kanapie z ukochanym serialem na ekranie, usłyszeli głośny hałas.

- Ty k**wo! – rozległo się z mieszkania nad nimi.

Krysia wzdrygnęła się lekko i podgłośniła telewizor. Mariusz zatrzymał się w pół kroku, a Paulinka, nieco zlękniona, przestała domagać się słodkości.

- Już ja cię nauczę! – po tym krzyku rozległ się głośny trzask – Jeszcze raz to zrobisz, a cię zabiję, zabiję k**wa, słyszałaś?!

Następnie usłyszeli stłumiony, przerażony jęk.

- Ostrzegam cię, rozumiesz?!! Dotarło to do twojego pustego łba, ty stara krowo?!

Doszło ich jeszcze kilka trzasków i jęków po czym nastała cisza, którą rozdarło jedynie trzaśnięcie drzwi i ciężki stukot butów na klatce schodowej. Krystyna kątem oka zauważyła, że Mariusz sięga po telefon.

- Co robisz?

- Jak to co? Dzwonię na policję – opowiedział przez zaciśnięte zęby.

- Mamo, zrób mi tosty na kolację – poprosiła Paulinka, jakby zapominając o wszystkim co się właśnie wydarzyło – Głodna jestem.

- Oszalałeś, Mariusz?!  - zbulwersowana oderwała wzrok od telewizora – Chcesz mieć kłopoty?!

- Przecież nie pozwolę, by ten skur***yn ją wiecznie bił, to już nie pierwszy raz – warknął, ignorując znaczące spojrzenie żony na córkę, której niewinne uszy nie powinny były tego słyszeć – Wróci później naprany do domu, to będzie go czekała niespodzianka w postaci kajdanek.

- Zostaw ten telefon! Myślisz, że wsadzą go do więzienia i już? Nie wiesz, jak to zwykle się kończy? Nawet jeśli go zamkną, to na chwilę, a gdy wróci, to zrobi jej z życia piekło – podniosła głos po czym dodała cicho –...chociaż jej życie już nim jest.

Spojrzała na roztapiające się lody i córkę domagającą się kolacji. Mariusz patrzył to na nią, to na telefon.

- Tobie też zrobić?

- Co?

- Tosty?

Westchnął.

- Tak, jasne, zgłodniałem.

Krysia poszła z córką do kuchni, a on, korzystając z okazji, usiadł na kanapie z pilotem i jak gdyby nigdy nic przełączał kanały. Nic się nie stało. Przecież nic się nie stało.

***

Dzień był gorący, wręcz upalny, stworzony do wylegiwania się na plaży i słodkiego nieróbstwa, nic więc dziwnego, że ta część osób, która była zmuszona przebywać w mieście i pracować, była niesamowicie sfrustrowana. Krystyna miała za sobą kolejny ciężki dyżur, praca anestezjologa wbrew pozorom nie należała do łatwych, na oddziale intensywnej terapii ludzie walczyli o życie, nieustannie zdarzały się zatrzymania krążenia. Najbardziej Krystyna lubiła być na sali operacyjnej, gdzie, między innymi, wprowadzała pacjenta w znieczulenie. Podobało jej się to, jak człowiek w jednej chwili stawał się nieświadomy i obojętny na wszystko, także na ból…nie tylko swój.

Zmierzały z Paulinką do sklepu; marzyła, by już wrócić, wziąć lodowaty prysznic i położyć się przed telewizorem z pudełkiem lodów. Albo dwoma. Pogrążona w swoich słodkich planach dopiero po chwili poczuła, że córka zwolniła kroku, szarpie ją za rękę i coś mówi.

- Co, kochanie?

- Mamo, widzisz tego pana?

- Jakiego znowu pana?

Zauważyła bezdomnego siedzącego obok sklepu z kawałkiem kartonu w ręce. Aż tutaj czuła jego odór; wzdrygnęła się z obrzydzeniem.

- Nie patrz na niego. No chodź już, chcę szybko zrobić zakupy i…

- Dajmy temu panu pieniążki! Na pewno jest głodny! Popatrz, jaki jest smutny!

- Raczej to pijak, który zbiera na tanie wino – mruknęła pod nosem Krystyna i pociągnęła córkę za sobą.

Myślała, że Paulinka odpuści, ale kiedy znalazły się w kojąco chłodnym wnętrzu marketu, dziewczynka ciągle marudziła, żeby podarować nieznajomemu żebrakowi chociaż bułkę. Kiedy w końcu, dla świętego spokoju matka zgodziła się, córka koniecznie chciała wynegocjować jeszcze inne rzeczy – szynkę, masło, mleko…Zdenerwowana już tym wszystkim Krystyna wyciągnęła szybko swoje dziecko ze sklepu i stojąc kawałek dalej patrzyła, jak Paulinka radośnie podchodzi do bezdomnego i wręcza mu bułkę.

- To dla pana! Chciałam panu kupić coś jeszcze, ale mama się nie zgodziła – powiedziała.

Żebrak uśmiechnął się do niej, wzruszony.

- Dziękuję dziecko, niech Ci Bóg błogosławi! – podziękował i czym prędzej zatopił zęby w jeszcze ciepłym pieczywie.

***

W sobotę wrócili do domu późno, byli na całodniowej wycieczce za miastem. Paulinka natychmiast zasnęła, zmęczona po aktywnie spędzonym czasie na świeżym powietrzu. Krysia natomiast była pełna energii i postanowiła w pewien sposób ją spożytkować. Leżeli ciasno spleceni z Mariuszem na kanapie, kiedy przeszkodził im dzwonek do drzwi.

Sąsiadka z góry była ostatnią osobą, której by się spodziewała. Patrzyła na nią smutnym wzrokiem. Miała na sobie prostą, zużytą, burą sukienkę z długimi rękawami; Krystyna natychmiast domyśliła się dlaczego.

Zaprosiła ją do środka, aczkolwiek niechętnie. Czego ona może chcieć?

Kobieta była widocznie zdenerwowana, ale starała się to ukryć. Przysiadła ostrożnie na krześle w kuchni, podczas gdy Krystyna postawiła przed nią szklankę wody i jakieś suche ciastka znalezione w kredensie.

- Bo widzi pani…ja przepraszam – wyjąkała cichym, ledwo słyszalnym głosem – ja przepraszam, że przychodzę, ale nie wiedziałam co robić, ja tak się boję, słyszałam,  że pani jest lekarzem…

- Tak, owszem, o co chodzi?

- Bo widzi pani…moja Natalka, moje słoneczko, gorączkuje od paru godzin…starałam się to zbić, ale jest coraz gorzej, teraz na chwilę zasnęła, więc przybiegłam tu szybko – popatrzyła na nią wielkimi, przerażonymi oczami – tak bardzo się o nią boję, błagam, niech mi pani pomoże – chwyciła ją za rękę i zacisnęła mocno palce.

Wyczuła w jej głosie wielką desperację i domyśliła się ile kosztowało ją, aby tu przyjść. Starała się nie spoglądać na jeszcze świeży siniak na jej twarzy i źle gojącą się ranę na dłoni, ale było to silniejsze od niej. Obiecała pomoc, poinstruowała sąsiadkę co ma robić, dała leki i kazała zgłosić się nazajutrz do szpitala, jeśli stan dziewczynki nie ulegnie poprawie.

Czuła się dziwnie kiedy żegnała sąsiadkę chwilę później i słyszała jej gorące, szczere podziękowania. Kiedy wróciła do salonu, Mariusz spał już na kanapie, ale zamiast go budzić i zacząć od momentu, w którym skończyli zanim przerwał im dzwonek do drzwi, ułożyła się obok męża i mocno w niego wtuliła, zasypiając niemal natychmiast.

***

W środku nocy przebudziły ich krzyki, jęki i przekleństwa. Zaspana Krystyna chciała tylko sięgnąć po stopery do uszu i spać dalej, jednak Mariusz usiadł sztywno z nieprzeniknionym wyrazem twarzy .

- Śpij – mruknęła, układając się wygodniej.

- Ostrzegałem cię ty szmato! Doigrałaś się ! – rozległo się z góry.

Poczuła jak Mariusz drgnął.  Ona czuła się nieco rozdarta, z jednej strony także miała ochotę zareagować, do czego, jak się domyślała, przymierzał się mąż; zamajaczyła jej przed oczami przerażona, błagająca twarz sąsiadki. Zdusiła jednak to wszystko szybko w sobie i postanowiła nie wtrącać się. Tak będzie bezpieczniej. Ale następnym razem na pewno coś zrobi.

- Trzeba było kazać jej tu zostać na noc, jak przyszła – powiedział głucho Mariusz szukając po pokoju telefonu.

- Nie prosiła. Chciała tylko leków na gorączkę dla dziecka.

- Trzeba było ją tu ściągnąć z córką a nazajutrz zawieźć do schroniska dla matki i dziecka, do jasnej cholery! – podniósł głos, dodatkowo zdenerwowany faktem, że nie może znaleźć telefonu. Przekleństwa i hałasy były coraz głośniejsze. Nagle usłyszeli głośny jęk i krzyk, po którym nastąpił trzask. Oboje zamarli.

Krystyna, całkowicie rozbudzona, usiadła.

Nastała cisza, natarczywa, głucha cisza. Nie mieli pojęcia ile czasu minęło, zanim znów położyli się na kanapie, wtuleni w siebie.

- Jutro ją stamtąd zabierzemy, dobrze? – wyszeptała, czując ciepły, łaskoczący oddech męża na karku – ją i jej dziecko. On już ich więcej nie skrzywdzi.

Usłyszała ciche Kocham cię i po chwili wargi męża dotknęły jej szyi. Czuła się taka spokojna i bezpieczna.

***

Kiedy zamknęła za sobą drzwi, osunęła się na podłogę. Zakupy wypadły jej z rąk. Objęła ramionami kolana i nawet nie czuła łez spływających jej po policzkach.

Mariusz wołał coś do niej z kuchni, ale zignorowała to. Paulinka przyszła jej pokazać swój rysunek, ale widząc zapłakaną matkę, szybko się wycofała. Po chwili mąż pojawił się w przedpokoju i zaskoczony stanem, w jakim zastał żonę, wziął ją szybko na ręce i zaniósł do łóżka. Objął ją mocno i czekał aż coś powie. Doskonale znał swoją kobietę, wiedział, jak należy postępować w takich sytuacjach.

- Nie żyje – usłyszał nagle jej przesadnie spokojny głos.

- Kto? Któryś z twoich pacjentów?

- Nie.

Znów cisza. Był jednak cierpliwy. Powoli ocierał jej łzy z policzków.

- Marysia. Nasza sąsiadka z góry. Marysia. Wiedziałeś, że ma na imię Marysia?! – zaśmiała się histerycznie i nienaturalnie.

Ta informacja zmroziła mu krew w żyłach. Już wiedział, co zaraz usłyszy. Przytulił mocniej żonę do siebie.

- Zatłukł ją. Normalnie zatłukł ją na śmierć. Tak, jak obiecywał. I spi***olił, Bóg wie jeden, dokąd. Natalka, ich córeczka, wiesz, że ma na imię Natalka?! Ja wiem.  I zawsze już będę wiedzieć.  Natalka pobiegła do Ireny, wiesz, tej z czwartego piętra. Krzyczała, że mamusia jest cała we krwi. I faktycznie, była. Irena wezwała pogotowie, próbowali ją ratować, ale nie udało się. Marysia umarła. A Natalka przebywa w pogotowiu opiekuńczym.

Leżeli w ciszy, trawiąc w sobie wszystkie emocje których naraz było w nich za dużo, nie mogli sobie z nimi poradzić.

- Gdyby Irena wiedziała, że jestem lekarzem…gdyby przybiegła po mnie, może mogłabym…- urwała – Boże, Mariusz, gdybyśmy zadzwonili w nocy po tą pieprzoną policję, gdybyśmy tam poszli, może ona by jeszcze żyła! – i zaniosła się głośnym szlochem.

Po jakimś czasie, zmęczona płaczem zasnęła, nawet nie wiedziała kiedy.

W jej śnie Natalka patrzyła na nią bez słowa, wielkimi, błagającymi oczami swojej matki.

***

Wyszła ze sklepu z reklamówką bułek, szynką, masłem, mlekiem i innymi artykułami spożywczymi. Podeszła do bezdomnego, któremu na jej widok rozświetliła się twarz.

- Proszę – uśmiechnęła się przyjaźnie – smacznego i na zdrowie.

- Bóg pani zapłać! Ależ ma pani dobre serce! – zawołał z przejęciem mężczyzna.

- Nie do końca – powiedziała cicho i odwróciła wzrok – Do widzenia panu.

Bezdomny odprowadził ją wzrokiem aż do końca chodnika. Spojrzał bez entuzjazmu na jedzenie.

- Mogła chociaż na wino dać – westchnął.

Wyrzucił reklamówkę do kosza.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
kg · dnia 20.07.2016 10:28 · Czytań: 747 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 7
Komentarze
al-szamanka dnia 02.08.2016 20:28
Trochę przykładowych potknięć - jest ich więcej, ale za długo by trwało przytaczanie wszystkich.

Cytat:
Kry­sty­na usia­dła przed te­le­wi­zo­rem z li­tro­wym pu­deł­kiem lodów cze­ko­la­do­wych i spoj­rza­ła krzy­wo na te­le­wi­zor

Cytat:
Ró­żo­we leg­gin­sy miała całe z far­bek (w farbkach?),

Cytat:
To bę­dzie jego kara za to, że przez jego głupi mecz

Cytat:
także na ból…(zawsze spacja po wielokropku)nie tylko swój.

Cytat:
- Dzię­ku­ję dziec­ko, niech (c)Ci Bóg bło­go­sła­wi!

Cytat:
- Ostrze­ga­łem cię(,) ty szma­to!

Cytat:
po­wie­dział głu­cho Ma­riusz(,) szu­ka­jąc po po­ko­ju te­le­fo­nu.

Nadużywasz się, często w bezpośredniej bliskości.
Cytat:
Wy­czu­ła w jej gło­sie wiel­ką de­spe­ra­cję i do­my­śli­ła się ile kosz­to­wa­ło ją, aby tu przyjść. Sta­ra­ła się nie spo­glą­dać na jesz­cze świe­ży si­niak na jej twa­rzy i źle go­ją­cą się ranę na dłoni, ale było to sil­niej­sze od niej.

[quote]Ona czuła się nieco roz­dar­ta, z jed­nej stro­ny także miała ocho­tę za­re­ago­wać, do czego, jak się do­my­śla­ła, przy­mie­rzał się mąż;[/quo

Hmm, znieczulica. Przykre, że u lekarki, ale być może takie skrzywienie zawodowe.
Temat mocny, ale szczerze mówiąc trochę sztywno i stereotypowo napisany - już od pierwszej rozróby piętro wyżej wiedziałam, że kobieta zostanie pobita na śmierć.

Pozdrawiam
ArienneMD dnia 15.08.2016 07:56 Ocena: Dobre
Zgodzę się z poprzedniczką - temat mocny, aczkolwiek ja nie przewidziałam takiej końcówki. Nie spodziewałam się bowiem historii z morałem, a raczej brutalnie realnego opisu znieczulicy z otwartym zakończeniem. Tak czy inaczej - według mnie wyszło dobrze, a przede wszystkim pouczająco - bo o to przecież chodziło, prawda? ;)
skroplami dnia 21.08.2016 14:15 Ocena: Bardzo dobre
Też się zgodzę, ponieważ.
Skoro poruszasz takie tematy i jedziesz tnąc do głębi, postaraj się poukładać słowa i dobrać, warto.
Temat świetny choć już od lat znany, opisany jednak ciekawie. Oba typu sąsiadów mamy za drzwiami, przynajmniej ja. Poruszasz ale jednocześnie rozmywasz tym co opisała szamanka, no skup się.
Ok, Ciebie też poruszyło w trakcie pisania. Radzę po zakończeniu przeczytać 50 razy "na zimno", mocniej uderzysz w czytelnika i morał, sedno, przyklei się na dłużej do niego. Może na stałe :).
kg dnia 22.11.2016 23:53
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze i postaram się w przyszłych tekstach unikać tych błędów :)
Chyba muszę nauczyć się cierpliwości i wrzucać tekst po jakimś czasie i 50 poprawkach, ale zawsze jak coś napiszę, kusi mnie, żeby od razu to wrzucić :D
Dobra Cobra dnia 30.11.2016 15:38 Ocena: Bardzo dobre
Ucz się cierpliwości i wrzucaj teksty po jakimś czasie. Podaruj sobie komfort przejrzenia opowieści przed publikacją. To robi tylko dobrze dziełu.


Droga / Drogi kg (bo nie wiadomo, czy avatar mówi prawdę),

Dotykasz waznych tematów, piszesz z wyczuciem, dojrzale i tak, że aż sie czlowiek uśmiecha ze spełnienia. A co najważniejsze: nie moralizujesz. Bo ilu ludzi, tyle moze być reakcji.

Opowiadanie spisane brawurowo, piekne kontrasty i nie czuje sie ani deka ckliwego sentymentalizmu. Brawo!


Dobra robota!

Dobra Cobra
kg dnia 30.11.2016 22:29
@Dobra Cobra, avatar mówi prawdę :p Bardzo dziękuję, czuję się nieco zawstydzona :D
Dobra Cobra dnia 01.12.2016 08:47 Ocena: Bardzo dobre
Nie ma się co zawstydzać, zwłaszcza, że to jednak internet, a nie real.

Dobra robota. Z radością oraz zaciekawieniem przeczytam Twoje uprzednie prace, zamieszczone na PP.



Ukłony,

DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty