Pejzaż - Gorgiasz
Proza » Inne » Pejzaż
A A A
Od autora: Kategoria: Realizm magiczny

Minąłem ostatnie linie drzew i spojrzawszy na leżący przede mną pejzaż wiedziałem, że w okolicy nie znajdę ciekawszego. Łagodna skarpa, trochę miękkiego mchu, który tęskniąc za słońcem wypełzł z kończącego się tu lasu, rozłożysta trawa, dużo gościnnej, nagrzanej trawy, poprzetykanej żółtymi i liliowymi kwiatami, zdenerwowany kosmaty trzmiel i kilka roztrzepotanych motyli, zapraszały do wyboru właśnie tego miejsca. Usiadłem, przede mną tańcząca wieloma barwami łąka i poszczerbione mury zachodzących na siebie drzew, otoczone okopami krzewów powoli odchodzącymi w siność błękitu, rozłożoną u przedproża niewidzialnej linii horyzontu i ustawiając kolejne partie przestrzeni i perspektywy. Ciche brzęczenie pszczół, urywany świergot samotnego ptaka, pojedyncze, leniwe białe obłoki, jasnobłękitne niebo i lekki wiatr muskający spływające z niego promienie południowego światła. Poza tym cisza kołysana grą koników polnych i świerszczy, wrażenie pustki i samotności. Trzy pręty sztalugi lekko weszły w usłużną ziemię, teraz wystarczyło ustawić zagruntowane płótno, uderzyć z wyczuciem w górną listwę, wyregulować wysokość.
Otworzyłem wysłużoną kasetę, paleta wiedziona przyzwyczajeniem sama wsunęła się na lewy kciuk, farby niespiesznie wyłaziły z miętoszonych tubek, pragnąc przewidzieć swą niezbędną długość, dwa odcienie bieli podjęły zwyczajową przepychankę, usiłując wywalczyć więcej miejsca, czerwienie tradycyjnie zgłaszały pretensje o swą zbyt małą użyteczność, niespiesznie ustawiała się zawsze zbyt krótka falanga zieleni. Mieszanka oleju z terpentyną w pokracznej, pękatej buteleczce, równo pocięte gazety do wycierania pędzli, wciśnięty gruby ołówek, wstydliwie skrywana gumka, przygotowana szpachelka, baczne spojrzenie, kilka spojrzeń, zamyślenie, zmrużone oczy, kilkanaście płynnych kresek, zrównoważyć kompozycję, może jeszcze tu, wystarczy, westchnienie, krok w tył, uparta mrówka, pędzle, podmuch wiatru, kamień jakiś, jest, bo gazety uciekną, jeszcze jedno spojrzenie. Wypełniony rytuał i można przystępować do pracy. Upływ czasu znika w niebycie, odrealniony pejzaż przed oczyma staje się tylko dekoracją, barwną szatą rzeczywistości, natchnieniem snującym swoją niedookreśloną historię i nic więcej już nie istnieje.

Jednak istniało. Nie wiem jak długo stał za mną, nie wiem czemu poczułem jego obecność, spóźniony instynkt, szelest, czy przelotny cień. Mimo ciepłego dnia miał na sobie pomiętą granatową kurtkę, zapiętą pod szyją kraciastą koszulę, brudne dżinsy i znoszone sandały. Na okrągłej, skupionej twarzy, czas nie zapisał wyraźnie swojej wędrówki. Krótka broda, nierówne wąsy, sterczące pionowo włosy i staroświeckie okulary dopełniały szkicowy portret. Widząc, że go zauważyłem, zrobił kilka kroków i usiadł w niewielkiej, choć niezobowiązującej odległości.
- Przeszkadzam. – Nawiązanie rozmowy nie było ani stwierdzeniem, ani pytaniem.
- Nie. – Grzecznościowe mruknięcie w odpowiedzi. Oczywiście, że przeszkadzał.
- Wiem, przepraszam. – Rzecz jasna w głosie nie było żalu, zdawkowa grzeczność, jakby czytał w moich myślach. - Co pan maluje?
Pytanie nie zabrzmiało retorycznie, choć takim właściwie było. Odpowiedziałem ze źle ukrywaną niechęcią.
- To co widzę, łąkę, drzewa, błękit nieba. – Nie była to zbyt wysublimowana reakcja, ale, zresztą jak mi się całkowicie mylnie zdawało, dostosowana do poziomu pytającego.
- I to wszystko otulone światłem, żywa promieniejąca zieleń, oświetlone słońcem białe, puszyste obłoki, ultramaryna stopniowo modelująca przestrzeń, a raczej jej wrażenie, – mówił niegłośno, trochę do siebie, trochę do mnie, uzupełniając słowa przenikliwym, inteligentnym spojrzeniem - dość realistyczne. Nieźle pan uchwycił wczesnopołudniowy nastrój i ciepło kładących się promieni na ciałach drzew, brak tylko centralnego punktu kompozycji, ale tu rzeczywiście go nie widać, tylko te rozbiegane drzewa, może należało go stworzyć. - Pochylił się w moją stronę. Głos był łagodny, spokojny i pewny siebie, sprawiający nieodparte wrażenie, że wie po co i o czym mówi; duża rzadkość nie tylko w tych czasach.
Zaskoczony, nie odpowiedziałem; te słowa nie pasowały ani do jego wyglądu, ani do oczekiwań, które można było pokładać w przypadkowo spotkanym rozmówcy.
- Tak, ma pan rację, maluje pan to, co pan widzi – ciągnął dalej – a więc przenosi pan na płótno swoją własną wizję, której umysł stara się nadać wrażenie głębi, przestrzeni, powietrza i zawrzeć w jednej, rozciągniętej wprawdzie nieco, chwili. Bo tylko tyle, jakże niewiele, jest w stanie dostrzec. I jeszcze nastrój, tego miejsca, tej godziny, która mija bezpowrotnie i nigdy się nie powtórzy. Nie przeniesie pan jednak dźwięków, zapachów, czy wrażeń dotykowych, to jest tylko bardzo ograniczony, niepełny fragment rzeczywistości.
- Ale na tym polega malarstwo. – Zdążyłem już ochłonąć. – To pragnienie odtworzenia świata w dostępnym zakresie, jego jednej strony, formy i barwy, uchwyconych w określonym oświetleniu, będącym kluczem percepcji. Impresja, nie reprodukcja.
- Stworzenia, nie odtworzenia – poprawił mnie – pan stwarza nową rzeczywistość, w znaczeniu podobnym do naszego, również realną, istniejącą, tu na tym obrazie. Na początku stworzył pan niebo i ziemię na pustym płótnie, a ziemię pokrył trawą i barwnymi punktami kwiatów. I dodał pan światło, bo światło jest dobre, modeluje całość, ale tylko my wiemy, że to farba wyciśnięta z tuby i tworząca odpowiednią fakturę, ruch pędzla kierowany pańską ręką, spojrzeniem, myślą. W malowanym świecie nie dowiedzą się tego nigdy.
- Kto? Tam nie ma nikogo świadomego, nie namalowałem człowieka. – Przyjąłem tok jego rozumowania.
- A skąd pan wie, co lub kto kryje się za tymi drzewami, za horyzontem, przecież one już istnieją? Stworzył je pan. Może jednak ktoś tam jest, ukryty, niewidzialny? To, że pan czegoś nie namalował, jeszcze niczego nie dowodzi. Na pierwszym planie widać barwną łąkę, a na łące zawsze są różne żyjątka, polne myszy, owady, chrząszcze, świerszcze, pszczoły, muchy. One też mają świadomość, pragnienia, czują, chcą jeść, rozmnażać się, chcą żyć. - Mówił teraz szybciej z zauważalnym wzburzeniem i jakimś niepokojem. - I niekoniecznie je widać, ale skoro stworzył pan łąkę, to muszą tam być, choć nie są widoczne. Dla nas. I w naszym świecie są też miliony rzeczy i pojęć, których nie dostrzegamy z takich czy innych przyczyn, a jednak nie negujemy ich istnienia. Nasz umysł chwyta tylko niewielki wycinek rzeczywistości, traktując go jako pełnię.
- Sądzi pan, że nie ma zasadniczej różnicy miedzy światem i takim jak ten obrazem?
Mijały minuty, długie minuty, wyraźnie ważył odpowiedź.
- Tak, oba to tylko fragmenty doznań, stworzone przez umysł – odpowiedział wreszcie spokojniejszym już tonem. – Umysł posiłkuje się czasem różnymi narzędziami, w pana przypadku rękoma, pędzlem, farbami. Otaczający nas świat jest wzorem dla obrazu, dla złudzenia obrazu i jest dlań niepoznawalny, tak jak i jego twórca. Ale tych twórców może być wielu i każdy namaluje ten pejzaż inaczej.
- Chce pan powiedzieć, że każdy z nas stwarza odrębny świat, a ich suma składa się na to, co określamy jako świat obiektywny i każdy z nas żyje w odrębnym świecie? – Ostatnie dotknięcie pędzla, ostatnie zasadzone kwiaty ożywiające łamaną zieleń łąki w lekko już zmienionym świetle. Słońce kryło się za najwyższymi wierzchołkami drzew, ich cienie nieuchronnie pełzły w naszą stronę. Znudzony ptak odleciał już dawno i tylko świerszcze odpędzały przyczajoną ciszę.
Długo trwał w milczeniu. Jego wzrok przesunął się z płótna na obraz dali leżącej przed nami, grzęznąc w niej na dłużej. W końcu skinął głową.
- W takim razie sztuka byłaby pośrednim dowodem, że to umysł kreuje rzeczywistość, bo potrafi stworzyć jej kopie, których wtórność jest tylko uchwytna w świecie pierwowzoru, jednak będąc w pełni realną i mającą własną tożsamość na swoim podłożu, którym może być płótno nabite na cztery deski blejtramu. - Później często zastanawiałem się, czy były to moje myśli, czy to on, w bliżej nieokreślonym celu, zręcznie mi je podsunął.
- Zapewne, choć nie musimy tego dostrzegać. W skrajnym, przypadku mogą się różnić ziarenkiem piasku pięć metrów pod nami, jednym liściem na którymś z tamtych drzew lub jednym atomem w sąsiedniej galaktyce.
- Nigdy tego nie sprawdzimy – zauważyłem.
- Nigdy – potwierdził – lecz każdy z nich, będąc zaledwie myślową konstrukcją, składa się na powstanie całości, postrzeganej jako pojedynczy, obiektywny i realny świat, wspólny dla wszystkich. Nie wiemy, lub nie chcemy wiedzieć, że to tylko złożenie tworzonych przez nas cieni.
Czas mijał leniwie, w powietrzu zawisła namacalna prawie senność, zacierając ostrość jego barw i konturów, odrealniając formy i kształty otoczenia, a w zamian nakładając na bezszumnie płynące nad nami zaróżowione już obłoki, wyjęte z mojej pamięci widziane niegdyś kształty rzeczy i napotkane w minionych latach, maski ludzkich twarzy.
- Malarstwo stwarza inne światy – odezwał się nagle, po długo trwającym milczeniu – każdy z nich jest tylko jedną z możliwości odtworzenia matrycy, swego pierwowzoru, swego nieuchwytnego pierwowzoru i stworzenia własnej skorupy.
- Idee?
- Nie, w tamtej jaskini nie mogli odwracać się do światła, nie mogli poruszać, widzieli tylko jedno odbicie, my nie mamy tak ciężkich kajdan, tutaj możemy stworzyć ich wiele, choć źródła nie zobaczymy nigdy. Ale jaskinia pozostała, przestronniejsza nieco. Działanie artysty jest bramą, jedną z bram wiodących do wyjścia, przejścia, do nieskończonej liczby światów.
- Równie realnych, pulsujących życiem, zmianami?
- Być może. - Cichy, zamyślony głos wsparty nieruchomym spojrzeniem, opartym o ciemniejące wciąż przed nami drzewa, które w obawie wieczornego chłodu zbiegły się w kilka grup, tuląc do siebie i obejmując gałęziami.

I znów milczenie, pozwalające dopełznąć konsekwentnie nadchodzącym, upartym cieniom. Słońce świeciło jeszcze dość mocno, wzbudzając stopniowo ciemnożółte kolory, nieuchronnie zmierzające w stronę pomarańczowych i rdzawoczerwonych odcieni, pokrywając patyną starego złota rozciągający się przed nami widok. Wytarte starannie pędzle już dawno odpoczywały w zamkniętej kasecie. Jak na komendę wyjęliśmy z kieszeni jakieś bułki i gryźliśmy je niespiesznie. Mijały godziny, ale nikt nie odchodził, kontemplując pejzaż i rzucając od czasu do czasu kilka nieważnych zdań. Nieliczne ptaki rozpoczęły przedwieczorny koncert, zastukał dzięcioł. Wystające czasem z traw zajęcze słuchy, namierzały nasze istnienie. Dalekie szczekanie psa nasuwało podejrzenie, że gdzieś jeszcze żyją ludzie.
Siedzieliśmy długo. Wstał pierwszy, ciężko, niezgrabnie trochę, zapiął kurtkę i nie patrząc na mnie rzucił:
- Późno już, pójdę.
Skinąłem głową. Wiedziałem, że nigdy więcej go nie spotkam, być może było to pochodną tonu jego głosu.
Odwróciłem się jeszcze aby coś powiedzieć, przedłużyć może i nadać jakąś treść tej przypadkowej i niezręcznej trochę chwili pożegnania, lecz ciemnej już teraz ściany lasu nie zakłócała żadna postać. Tylko nierówne linie wysmukłych sosen, pozbawione barw królestwo cieni i zastygłej ciszy w nieruchomym, odartym nagle z życia wieczorze, zamarłym w tężejącym powietrzu, zdającym się teraz odsłaniać swe materialne, fizyczne ciało. Kolejny dzień odszedł, przekazując świat kolejnej nocy. Nie pozostało tu już nic do zrobienia. Wzrok powrócił do obrazu, ostatnie spojrzenie na fioletowe niebo przesłonięte gdzieniegdzie ciemnymi chmurami, zza których lekkie pociągnięcia pędzla wydobywały księżycową poświatę, pod nią czarnogranatowe drzewa odchodzące w zamgloną dal i sina już teraz szarość łąki. Zdjąłem go ze sztalugi, poskładałem i zebrałem wszystkie rzeczy. Nie oglądając się za siebie, odszedłem niespiesznie, niknąc w szeregu zasypiających, mrocznych drzew.

Aleksander Litto Strumieński

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Gorgiasz · dnia 22.07.2016 16:54 · Czytań: 729 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 18
Komentarze
al-szamanka dnia 22.07.2016 17:24 Ocena: Świetne!
Cytat:
roz­ło­ży­sta trawa, dużo go­ścin­nej, na­grza­nej trawy, po­prze­ty­ka­nej żół­ty­mi

Cytat:
- Tak, oba to tylko frag­men­ty do­znań, stwo­rzo­ne przez umysł(.)bez – (o)Od­po­wie­dział wresz­cie spo­koj­niej­szym już tonem.


Tak, to co właśnie przeczytałam jest niezaprzeczalnie pejzażem :)
Od początku do końca, we wszystkich różnrodnościach omawianych przez tych dwojga.
Cytat:
- Ma­lar­stwo stwa­rza inne świa­ty – ode­zwał się nagle, po długo trwa­ją­cym mil­cze­niu – każdy z nich jest tylko jedną z moż­li­wo­ści od­two­rze­nia ma­try­cy, swego pier­wo­wzo­ru, swego nie­uchwyt­ne­go pier­wo­wzo­ru i stwo­rze­nia wła­snej sko­ru­py.

Tak, wiem.
I światy te są tym bardziej ożywione, im więcej swojego ja naniesie farbami artysta.
Im więcej swojego ciepła im udzieli.
Nazywam to tchnieniem twórcy... i chyba było tak zawsze, przecież dawno temu inny twórca też tchnął życie uformowanej z gliny postaci, przez co się stała.

Piękny tekst i wyjątkowo mi bliski.

Pozdrawiam serdecznie :)
purpur dnia 22.07.2016 17:37
Zaznaczę tylko swoją obecność, bo ewidentnie nie jestem odbiorcą tego tekstu :)

Masz na pewno opisowy dar, potrafisz kluczyć, jak rzadko kto, pomiędzy tysiącem barw, dopowiedzeń i elementów. I mimo, iż wydaje się, że zdanie dawno już utraciło treść, to wcale tak nie jest. Wymaga to jednak uwagi w czytaniu i nie jest to kawałek tekstu do ciasteczka i niezobowiązującej kawy.

Pozdrawiam,
Pur
Gorgiasz dnia 22.07.2016 19:08
Dziękuję Szamanko za wizytę i uwagi. Bardzo się cieszę, że przypadł Ci do gustu. Trawa jest w pełni świadomym powtórzeniem, a drugie - to ewidentny błąd; dzięki, już poprawiłem.

Purpur, w każdym razie miło, że wpadłeś. Masz rację, tekst wymaga pewnego skupienia; mam nadzieję, że (ewentualny) następny będzie Ci bardziej odpowiadał.
Usunięty dnia 22.07.2016 22:02 Ocena: Świetne!
Talentu przekazu można zazdrościć. Po ludzku możę zaboleć ja tak nie potrafię.
Szacunek.
Gorgiasz dnia 22.07.2016 22:21
Dziękuję Grain za odwiedziny i uznanie. :)
Niczyja dnia 27.07.2016 11:35 Ocena: Świetne!
Gorgiaszu,
Jestem w nastroju, aby docenić piękno Twojej opowieści...
Jest cudownie magiczna, przepiękne opisy rysują w mojej wyobraźni to, co opisałeś. Tę łąkę, to spotkanie z przyrodą i nieznajomym.
Brak mi słów...

I wiesz co? Jak pojawił się ten nieznajomy i zaczęli rozmawiać, od razu nasunęło mi się skojarzenie podobnego spotkania opisanego w "Pasji życia" Stone'a. Vincent malował pejzaż i poczuł, że ktoś go z oddali obserwuje. Czuł intensywnie czyjś wzrok na plecach. To była Margot - kobieta nim zafascynowana. Spotykali się tak wiele razy, również w innych okolicznościach. Niestety nie dane im było być razem, choć mogli, choć chcieli...

Ale odeszłam od tematu.
Przepięknie napisane, choć inne w klimacie i tematyce od "Końca świata", czy "Cieni", to urzekło mnie opisami i mądrością przesłań.

Dziękuję:)

Pozdrawiam serdecznie,
Niczyja
Gorgiasz dnia 27.07.2016 13:50
Z podziękowaniem Niczyja.
Bardzo się cieszę. :)
Usunięty dnia 27.07.2016 22:08
Gorgiaszu, tekst obraz, ile i co kto w nim zobaczy, w sennie wyczyta, to jego.

Każdy ma swoją rzeczywistość, choć pozornie wygląda na to, że mamy wspólną. Tę rzeczywistość wyrażamy na swój własny indywidualny sposób, jedni malują, inni piszą, śpiewają, rzeźbią, budują, a jeszcze inni robią zwyczajne przyziemne rzeczy. I każda z tych rzeczy wyraża naszą indywidualność, jest jakby przedłużeniem nas samych. W sumie, wszystko, co robimy jest przedłużeniem nas i dzięki temu można odczytać jacy jesteśmy i co mamy w sobie.
Bohater tekstu namalował to, co widział, ktoś inny namalowałby coś innego, ale nie to, co rzeczywiście było w tym krajobrazie, tylko to, co podpowiadałby mu jego umysł.
Większość osób nie podchodzi do życia z takim przeświadczeniem, a raczej traktując siebie jako element wspólnej całości, jakim jest otaczający świat.
Tak sobie zinterpretowałam ten tekst. Może niezbyt odkrywczo, ale to jedyne, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu.
Mimo wszystko, miło było poczytać, bo jak zwykle u Ciebie, pięknie napisane.

Pozdrawiam :)
Gorgiasz dnia 28.07.2016 16:24
Ad. wiktoria
Cytat:
Tak sobie zinterpretowałam ten tekst. Może niezbyt odkrywczo, ale to jedyne, co przyszło mi na myśl po przeczytaniu.

Każda interpretacja jest dobra. Przecież nieważne co autor napisał; ważne jest tylko to, co czytelnik przeczytał, a jeśli jest to coś innego, to znaczy, że tekst zaczął żyć własnym życiem i ma do zaoferowania coś więcej, niż wydawało się jego twórcy. Nabiera więc swoistej autonomii i nowej wartości, także dla autora. Zbliżoną myśl, krótko, konkretnie, a jednocześnie bardzo pięknie wyraził Enzo Paci w "Dzienniku fenomenologicznym":"Nie istnieje słowo napisane: kiedy je czytamy, sprawiamy, że następuje jego nowe wcielenie, wcielenie się w nas".

Cytat:
Każdy ma swoją rzeczywistość, choć pozornie wygląda na to, że mamy wspólną. Tę rzeczywistość wyrażamy na swój własny indywidualny sposób,

Tak. I jeśli nasze działanie zmienia świat, to tego nie dostrzegamy, bo tkwimy jakby wewnątrz, uważamy, że przyczyny tych zmian i one same, stanowią logiczna konsekwencję utrwalonego w nas obrazu rzeczywistości, rzeczywistości zewnętrznej wobec nas, której nie możemy dowolnie kształtować.
Zwróć uwagę, jak wygląda obraz, który malarz zdejmuje ze sztalugi: "fioletowe niebo przesłonięte gdzieniegdzie ciemnymi chmurami, zza których lekkie pociągnięcia pędzla wydobywały księżycową poświatę, pod nią czarnogranatowe drzewa odchodzące w zamgloną dal i sina już teraz szarość łąki." A przecież on malował coś innego, inny pejzaż, pejzaż skąpany w pełnym słońcu, w zieleniach. Ale tego dostrzec nie jest już w stanie, taka zmiana na malowanym przezeń płótnie, nie mieści się w kategoriach jego pojęć, nie mieści się w jego światopoglądzie.

Dzięki za miłą wizytę.
Nero dnia 01.08.2016 01:33 Ocena: Świetne!
"Kolejny dzień odszedł, przekazujaąc świat kolejnej nocy"- a szkoda tak chciałoby się go zatrzymać i zakląć w opisanym obrazie.
Pozdrowienia
Gorgiasz dnia 01.08.2016 13:19
Cytat:
a szkoda tak chciałoby się go zatrzymać i zakląć w opisanym obrazie.

No cóż, warto próbować. Dzięki za wizytę.
Margharet dnia 03.08.2016 11:20 Ocena: Świetne!
Gorgiaszu, najpierw muszę odetchnąć bo tak się zaczytałam, że zapomniałam oddychać. Mój dziadek był malarzem, ukończył Akademię Sztuk Pięknych. Swoim piórem namalowałeś jego obraz w mojej głowie. Cudownie opisałeś choćby wyciskanie farb na paletę, ożywiłeś je i każdej nadałeś cechy charakteru, odniosłam wrażenie, że nie mogły się doczekać, aż będą użyte. Wyobraziłam sobie pierwszoklasistów wybiegających na przerwę z głowami pełnymi pomysłów i przekrzykujących się wesoło. Oczami wyobraźni widzę też Emiliana Kamińskiego w filmie " Szaleństwa panny Ewy". Twoja historia jest bardzo pouczająca, bo pokazuje, że nieznajomy wcale nie musi intruzem tylko kimś kto może nas wprawić w zadumę. Pozdrawiam M.
Gorgiasz dnia 03.08.2016 17:45
Dziękuję Margharet za Twoje uwagi; cieszę się, że podziałało na Twoją wyobraźnię.
Cytat:
Mój dziadek był malarzem, ukończył Akademię Sztuk Pięknych.

Mój też. :)
KoRd dnia 09.08.2016 12:27 Ocena: Świetne!
Tekst świetny, uspokaja, wprowadza słoneczny ciepły nastrój :)

Ale... na samym początku:
Cytat:
spoj­rzaw­szy na le­żą­cy przede mną pej­zaż wie­dzia­łem,


Zmieniłbym na: roztaczający się przede mną... Albo tylko: spojrzawszy na pejzaż wiedziałem...

I jeszcze;
Cytat:
tro­chę mięk­kie­go mchu, który tę­sk­niąc za słoń­cem wy­pełzł z koń­czą­ce­go się tu lasu, ­


Coś mi się zdaje, że mchy nie tęsknią za słońcem, wolą cieniste miejsca. Ale kol.Trawa65 chyba się lepiej na tym zna to mnie poprawi. ;)

Pozdrawiam, miło się czytało.
Gorgiasz dnia 09.08.2016 17:00
Dziękuję KoRd za wizytę i uwagi. :)
retro dnia 10.08.2016 11:35 Ocena: Świetne!
Niesamowita dbałość o szczegóły, to lubię;) Kolory, detale. Czytając Twój kawałek, miałam wrażenie, że mam na wyciągniecie dłoni łąkę, niebo, kawałek tworzonej przez malarza rzeczywistości, a nawet więcej niż kawałek. Czyżbyś również parał się malarstwem, bo operujesz słownictwem, który na to wskazuje.
Utwór nieco filozoficzny, z nutką nostalgii za tym co nieodkryte, a istniejące.

Pozdrawiam, zachwycona:)
Gorgiasz dnia 10.08.2016 13:13
Cytat:
Czyżbyś również parał się malarstwem, bo operujesz słownictwem, który na to wskazuje.

Kiedyś - tak.

Dziękuję retro za miłe słowa.
retro dnia 19.08.2016 15:26 Ocena: Świetne!
Gorgiaszu, nie jestem zbyt dobrą poetką, ale z pewną dozą śmiałości, zapraszam do mojego wiersza , pt. "Zaczątek" (zaśrodkowanie 21 - ramy Uli).

Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty