Pożegnanie cz II - Igis
Proza » Długie Opowiadania » Pożegnanie cz II
A A A
Od autora: Nie mogę się doczekać publikacji części pierwszej, więc widząc jak to długo trwa (z całym szacunkiem dla administratorów, rozumiem, że weryfikacja wymaga takiego okresu oczekiwania), dodam po tych 6 dniach kolejną część, którą napisałam. Mam nadzieję, że się to komukolwiek spodoba :/

Budynek zrobił na mnie ogromne wrażenie, może nie swym kunsztem architektonicznym, ale nie była to placówka przekształcona w prowizoryczne więzienie, jak to często bywało po wojnie. Ludzie zmuszeni byli mieszkać w zupełnie nie dostosowanych do tego pomieszczeniach, więc ucieszyłam się, że chociaż on ma zapewnione godne warunki. Zaraz potem naszła mnie inna refleksja. To miejsce musiało przytłaczać i brutalnie uświadamiać osadzonych, ogromne kraty w oknach przypominały, że stąd nie ma możliwości wydostania się. Czyżby ta mała grupka skazańców, niektórzy już z wyrokami skazującymi, mieli próbować uciec? Sam kompleks był prosty, masywny i zwarty obejmował dwa podłużne, trójkondygnacyjne budynki. Całość wprawdzie znajdowała się w mieście, jednak w dość ustronnym miejscu, położona przy samych torach kolejowych, także więźniowie na pewno słyszeli przejeżdżające, stukoczące wagony, pisk hamulca… To wszystko było wpisane w ich bytność tutaj, zakłócało cenny, nocny spoczynek i drażniło. W obozie też spokojnie nie odpoczywaliśmy: krzyki esesmanów, czasem ujadanie psów, a w późniejszych godzinach lament współwięźniów, stłumiony śmiech strażników, nigdy nie panowała tam cisza.
Skierowałam się do świeżo pobielonego budynku centralnego, lecz moja obecność uszła uwadze mijających mnie mundurowych. Byłam aż tak niezauważalna z moimi 160 centymetrami? Aż tak wyniszczona przez obóz, że pomimo swoich niedawno skończonych 20 lat, nie zasługiwałam na atencję? A może nikt nie miał mi odwagi zwrócić uwagi, może byłam tak niecodziennym widokiem, że nie wypadało mnie wyprosić, skoro weszłam na przepustkę przez szlaban na podwórzu? Czy to wystarczyło? Ciemnofioletowy numer na moim drobnym przedramieniu, drobne, okrągłe i nierówne cyfry, których tak szczerze nienawidziłam.
-Dzień dobry - siliłam się na jak najmilszy, ciepły głoski, zaś na mojej twarzy zagościł anielski, delikatny uśmiech. Mężczyzna w brudnym, obszernym stroju spojrzał na mnie kpiąco.
-Czego tu szuka? - rzucił mi w odpowiedzi, podnosząc się z chwiejącego krzesełka, zdecydowanie za małego dla takiego rosłego osobnika.
-Przyszłam w odwiedziny - odpowiedziałam z nieschodzącym uśmiechem i pokazując mu paczkę zagranicznych papierosów. - Bardzo mi zależy. To nie potrwa długo - zauważyłam zakłopotanie na jego twarzy. Z jednej strony patrzył zachłannie na spore opakowanie, które trzymałam od niechcenia w dłoni, z drugiej znał zasady, które chyba wyraźnie zabraniały odwiedzin.
-Zasadniczo, wie panienka… To zależy do kogo - westchnął. - No, ale wpuścili pannę, to pewnie ma pozwolenie - bąknął nawet oczekując na moją odpowiedź.
-Liebehenschel - szepnęłam. Pierwszy raz od wielu miesięcy znów je wypowiedziałam, nie często doń sięgałam. Zazwyczaj użycie go to była konieczność, tak jak teraz, tak jak przenoszono mnie do Kanady... Właściwie nie zbyt często. Czasem wystarczyła roztoczona przez niego protekcja, sam fakt uwagi, jaką mi poświęcał będąc przez ten krótki czas w obozie. – Artur - dodałam prawie bezgłośnie, a domniemany przeze mnie blokowy przyjrzał mi się uważniej.
-Prosto i trzecia cela - byliśmy już tak blisko... - Ale następnym razem trzeba wnioskować o widzenie. Przysługuje jedna wizyta tygodniowo, odbywa się w wyznaczonych pomieszczeniach na dole- powiedział jednym tchem i wyrwał mi paczkę z ręki. - Tutaj nie ma panienka wstępu - dodał i usiadł. Stałam nad nim, czekając na dalszy rozwój sytuacji, ale nic się nie działo. Blokowy zasiadł biorąc jakąś starą gazetę do ręki, uprzednio chowając papierosy głęboko w obszernej kieszeni. - Szybko - westchnął zniecierpliwiony.
Odruchowo poprawiłam włosy i powolnym krokiem ruszyłam w głęboki, szary i obskurny korytarz, a ostry zapach chloru, czy jakiegoś innego chemicznego środka, coraz bardziej drażnił moje błony śluzowe. Nie śpieszyłam się, już nic nie mogło mi przeszkodzić, zobaczę go, jeszcze dziś, za kilka sekund. Czy mój widok sprawi mu radość, da nadzieję, wpuści trochę światła do jego zrozpaczonego serca? Chciałabym, ale nie byłam zdolna nic zmienić, człowiek, któremu zawdzięczałam życie, sam o nie walczył, a ja? Nie mogłam nieść mu żadnej pomocy, pewnie także pociechy. Przynosiłam śmieszne i żałosne „dziękuję”, bo jak podziękować za darowane życie?
Zatrzymałam się przed masywnymi drzwiami z blaszanym wizjerem, następnie odsunęłam zasuwę, której stary lakier oblepił mi opuszki palców. Pchnęłam drzwi…
Za nimi czekał mnie jeden z najbardziej pamiętnych i bolesnych obrazów, prawie nie zwróciłam uwagi na podły wystrój celi, jej urągający ludzkiej godności rozmiar i wyposażenie. Widziałam tylko jego, stojącego twarzą do dużego, kratowanego okna. Stał z zaplecionymi rękami za plecami w lekkim rozkroku jak to miewał czynić przed laty. Jednak tylko to było jak dawniej, bowiem sylwetka stała się wątła i niepozorna, przyodziana w jakieś cywilne łachmany. Nie sprawiał już wrażenia silnego i dumnego, pozostał tylko cień znanego mi człowieka… W tym momencie wyrwał mnie głos siedzącego na piętrowej pryczy mężczyzny.
-Guten Tag Fraulein, aber was machen Sie eigentlich hier?- padło z jego ust, a postać spod okna powoli, obojętnie się obróciła. Ujrzałam twarz o ziemistoszarej barwie, przywodzącą na myśl zmiętą, brudną kartkę papieru. Pod zapadniętymi, czarnymi, sarnimi oczyma, lecz powyżej chorobliwie wystających kości policzkowych, rysowały się ciemnoczerwone sińce. Im dłużej się mu przyglądałam, tym większy ból mi to sprawiało. Pamiętałam go innego, silnego, zdrowego, o troskliwym i spokojnym obliczu, w którego pięknym, głębokim i tajemniczym spojrzeniu zawsze czaiły się, niczym uwiezione w klatce zwierzęta- promienie radości, które ogrzewały moją duszę, dając mi nadzieję. Jednak, mimo usilnych prób, przywoływanych wspomnień, nie widziałam już w nich życia, ostały się strach, cierpienie i ciężar win, miażdżący, i wyniszczający człowieka. Widziałam to w oczach więźniów, powoli przerażenie nabierało coraz większą skale, spojrzenie robiło się dzikie i zwierzęce, a potem zupełnie puste. Wtedy jednostka już nic nie czuła, a stan w jakim znajdował się Artur był tym najgorszym, najbardziej świadomym i ludzkim, dlatego budził współczucie, bo to było spojrzenie umierającego człowieka.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Igis · dnia 08.08.2016 19:44 · Czytań: 464 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
purpur dnia 09.08.2016 11:41
No proszę...

Wiesz, już w poprzedniej części dostrzegłem "coś" w tym opowiadaniu. Była tu "tajemnica" i coś nie do końca pasowało. Zaskoczeniem zaś była dopiero ta część.

Wygląda na to, że mieszkanaka obozu, odwiedza swojego strażnika (?) - zgaduję, bo nie wiem :), ale oczywiście NIE ODPOWIADAJ :) Chętnie przeczytam dalej.

No właśnie, to zdanie najlepiej podsumowuje ten komentarz, chętnie przeczytam dalej!
Jeśli chodzi o pomysl na opowiadanie, to chwilowo, masz dużego plusa, zaintrygowałaś, fajnie to poprowadziłaś ( mimo, że troszeczkę jest to przegadane, mam wrażenie, że paroktornie móiw o tym samym, ale nie jest aż tak źle :) ) i dobrze zastawione sidła na czytelnika.
No i jak wspomniałem JEST POMYSŁ, a to, jak podkreślam to wielokrotnie w komentarzach, jest tym dlaczego czytam!

Trochę gorzej jest w warstwie "literackiej". Niektóre zdania, mimo iż może poprawne, czyta się ciężko, są troszkę niezgrabne i moim zdaniem wymagają Twojej uwagi. Potrzeba je powygładzać, bo troszkę się jeżą.

Cytat:
o miejsce musiało przytłaczać i brutalnie uświadamiać osadzonych, ogromne kraty w oknach przypominały, że stąd nie ma możliwości wydostania się.
- ja bym postawił ., po osadzonych. Zdanie ma jakiś zły rytm.

Cytat:
am kompleks był prosty, masywny i zwarty obejmował dwa podłużne, trójkondygnacyjne budynki.
- po zwarty ewidentnie czegoś brakuje

Cytat:
bąknął nawet oczekując na moją odpowiedź.
- to zdanie też mi źle brzmi. Jako druga wypowiedz,w bloku i jakoś to NAWET zgubiło mnie w czytaniu. Ponownie przecyztałęm ten fragment dialogu, i dalej nie wiem po co oto nawet :)

Cytat:
Pierwszy raz od wielu miesięcy znów je wypowiedziałam, nie często doń sięgałam.
- to jest dobry przykład "problemów ze zdaniami. Teoretycznie jest ono poprawne, może i gramatyczne. BYć może wyrwane z tekstu, jeszcze jakoś brzmi, ale czytając je w bloku tekstu, gubi moją uwagę. Źle brzmi ... może powinno być, a nie często... Może jakoś inaczej, to mi się nie podoba.
Cytat:
tak jak przenoszono mnie do Kanady...
- tak jak gdy przenoszono...

Cytat:
Czy mój widok sprawi mu radość, da nadzieję, wpuści trochę światła do jego zrozpaczonego serca? Chciałabym, ale nie byłam zdolna nic zmienić, człowiek, któremu zawdzięczałam życie, sam o nie walczył, a ja? Nie mogłam nieść mu żadnej pomocy, pewnie także pociechy. Przynosiłam śmieszne i żałosne „dziękuję”, bo jak podziękować za darowane życie?
- zastanwiam się czy nie ukryć tego fragmentu, nie tłumaczyć tak duzo, ja na pewno bym ukrył :) No ale ja nie znam całości i mogę się po prostu mylić :)

Cytat:
Zatrzymałam się przed masywnymi drzwiami z blaszanym wizjerem, następnie odsunęłam zasuwę, której stary lakier oblepił mi opuszki palców. Pchnęłam drzwi…
- trochę dziwne, że sama lata sobie po więzienu?

Cytat:
Pod zapadniętymi, czarnymi, sarnimi oczyma, lecz powyżej chorobliwie wystających kości policzkowych, rysowały się ciemnoczerwone sińce.
- czarnymi-sranimi? Ciężko sie czyta to zdanie.

Cytat:
i tajemniczym spojrzeniu zawsze czaiły się, niczym uwiezione w klatce zwierzęta- promienie radości,
- na pewno spaca przed -, a samo zdanie... hmmm. Troszkę przekombinowane.

Powyższe, ponownie to MOJE odczucia, może coś Tobie podpowiedzą.
Generalnie zaciekawiłaś, ale proszę przeczytaj swoj tekst, na spokojnie i uważnie. Ja co i rusz musiałęm cofać się w zdaniu, bo jakoś koniec jego, był inny niż oczekiwałem, po przeczytaniu początku - no teraz to ja zamąciłem :D

Pozdrawiam!
Igis dnia 11.08.2016 16:01
Purpur dziękuję za dokładną analizę, jak zawsze zresztą. Błędy poprawię jak tylko dorwe się do laptopa, bo na komórce opornie mi to idzie...
Co do ujawniania treści... to ma być dość krótkie opowiadanie, więc mam nadzieję, że nie za szybko to idzie :)
Czytałam ten tekst po 5 dniach i wydawało mi się, że wszystko jest zrozumiałe i czytelne, ale jeśli nie to rzeczywiście dopracuje go.
Dziękuję i pozdrawiam :)
purpur dnia 11.08.2016 17:47
Jesli ma być krótkie, to idzie w sam raz :D

Jest zrozumiałe, ale masz tendencję, do wrzucania wiele w jedno zdanie. I czasami się gubiłem.
Może mi po prostu Twój styl przeszkadza, tak też może być...
No albo byłem nieprzytomny, tak też mogło być :p

Hej!
Margharet dnia 13.08.2016 22:05 Ocena: Bardzo dobre
Igis przepraszam, że za wiele nie napiszę, ale tak mnie wciągnęło, że przechodzę już do części trzeciej. Pozdrawiam Margharet
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty