Żołnierska brać - Bruner
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Żołnierska brać
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Niebo otworzyło swoje chmurne kotary i oświetliło naszą bazę. Krople rosy skrzyły się niczym małe diamenty. Wiedzieliśmy, że noc nie potrwa wiecznie i wreszcie będzie trzeba oddać swoje życie pani losu, ale ta wiedza nie sprawiła, że wstanie było w jakikolwiek sposób łatwiejsze.

Tej nocy ja miałem wartę, więc patrzyłem na krainę, która mimo nowego dnia nie budziła się do życia. Ziemia wypalona przez ogień i poorana kraterami nadal wypuszczała z siebie dymne wyziewy. Kikuty drzew poszarpanych przez wybuchy pocisków, sterczały niczym pomniki zniszczenia. Delikatna mgiełka otulała całą okolicę sprawiając, iż martwa cisza dawała poczucie bezpieczeństwa. Niestety było to fałszywe bezpieczeństwo. Mój towarzysz powoli zaczął ściągać z siebie swój przemoczony płaszcz i sprawdził broń. Sagrem, chyba tak się nazywał. Widziałem za wiele twarzy odpływających z tego świata, aby wszystkich pamiętać. Ja także uznałem, że czas już wstać i zejść z wieżyczki, aby budzić obóz. Ściągnąłem swój płaszcz i wstałem. Nie mówiliśmy nic. Nie było potrzeby. Kiedy składałem improwizowaną kołdrę, z palca zsunął się pierścień mego dziada i upadł na ziemię. Schyliłem się po niego i usłyszałem odgłos przypominający otwarcie butelki szampana i cichy, przyduszony szept:

-Padnij

Widzicie, kiedy ktoś spędzi, choć jeden dzień na polu bitwy to traktuje słowa ostrzeżenia poważnie, niezależnie od sytuacji czy skąd się one biorą. Jest to bardziej odruch niż decyzja. Dlatego kiedy usłyszałem słowo padnij przylgnąłem do desek wieżyczki. Obok mnie legło ciało chłopaka. Był młody. Kurtę jego munduru zdobiła szkarłatna plama w miejscu serca. Kiedy ciało trzęsło się w śmiertelnych konwulsjach ja czołgałem się do przycisku alarmu. Nie było żadnych nowych wystrzałów, wokół panowała cisza, lecz wtedy sobie tego nie uświadamiałem, myślami byłem już w samym środku bitwy. Uderzyłem w wielki czerwony guziki i zacząłem wrzeszczeć „Snajper, snajper!!!!”.

Nie odważyłem się wyjrzeć poza ścianki wieży, dlatego przyciągnąłem do siebie broń martwego chłopaka i czekałem na moment, który będzie słuszny, aby odpłacić strzelcowi za mojego kolegę. Na dole odgłos syreny wygonił naszych z hermetycznych namiotów, co poznałem po charakterystycznym odplombowywaniu wejść. Wtedy, od strony pola wyziewów rozległ się przyduszony okrzyk bojowy „Za Błękitny Dzionek!!” a po nim wiele innych okrzyków którym towarzyszyły odgłosy wystrzałów. Zdziwiło mnie, że było ich tak niewiele, a jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, że wrogowie przyszli do naszego obozu. Raport naszego zwiadowcy z poprzedniego dnia wskazywał, że mieli braki w filtrach do masek gazowych. Nasi zaczęli odpowiadać ogniem. Ale po chwili usłyszałem odgłosy walki wręcz. Przeciwnicy wdarli się do obozu zamiast go ostrzelać, to oznaczało, że mogłem zaryzykować rozejrzenie się w poszukiwaniu snajpera.

Sprawdziłem swoją broń po raz ostatni i zerwałem się do strzału. Walka wciąż trwała, ale była to bardziej rzeź na szarżujących wręcz wrogach niż realna walka. Niektórzy dobiegli do granic obozu i rzucili się na naszych, ale walczyli słabo i ospale. Zobaczyłem, że w kolejnej grupie atakujących jest ktoś niosący snajperkę. Założyłem, że to mój cel i wymierzyłem w niego. Dopiero wtedy uderzyła mnie najdziwniejsza rzecz w całym ataku. Oni nie mieli masek. Przeszli dwa kilometry gazowego pustkowia bez masek. Otrząsnąłem się z zadumy i jak każdy dobry żołnierz uczyniłem swoą powinność. Zacząłem strzelać do atakujących. Pociski szarpały ich ciała, a oni biegli i ginęli. Nie strzelali, nie kapitulowali, tylko biegli na śmierć.

Nastała cisza, bo nie było już do kogo strzelać. Wszyscy padli. Ciała ułożyły się w stożek, którego boki zwężały się ku wejściu do obozu. Wszyscy mieli broń improwizowaną, łopaty, filtrownice, młoty a bardzo niewielu broń strzelecką. Gleba chciwie piła krew. Mijały chwile a nikt z naszych się nawet nie ruszył. Wtedy kapitan wyszedł przed szereg, zdjął swój oficerski kaszkiet i uklęknął przed pobojowiskiem. Niektórzy poszli w jego ślady, inni nie rozumieli, czemu to zrobił i stali czekając aż ktoś im wytłumaczy. Mimo wewnętrznego protestu nikt nie ośmielił się zmącić ciszy. Kapitan wstał, założył nakrycie głowy i zarządził:

-Idźcie po łopaty.-rozkazał i sam ruszył po narzędzia. Zaczęliśmy kopać bez protestów a nasz kapitan razem z nami. Grzebaliśmy wroga jak swoich. Ziemia była twarda, martwa i sucha. Chętnie przyjmowała ciała. Nagle jeden z żołnierzy rzucił łopatę we właśnie kopany dół i zakrzyknął:

-Nie! Odmawiam wykonania rozkazu! Nie będę męczył się dla wroga!

Spocony i zdyszany kapitan spojrzał na żołnierza. Wbił łopatę w ziemię i poprawił maskę. Podniósł coś z grobu który właśnie zakopywał i podszedł do krzykacza. Pociągnął za zabezpieczenie i wyciągnął magazynek. Zamachał nim przed szybką maski żołnierza i powiedział:

-Nie ma naboi.-powiedział wrzucając magazynek do grobu. Wskazał na stos nie pogrzebanych jeszcze trupów-Nie mają masek. Wiesz, dlaczego?-żołnierz cofnął się o krok. Nie widziałem jego twarzy, ale zakładam że miała ona oznaki zrozumienia.-Od wczoraj nie mieli filtrów ani amunicji. Nie mieli tlenu ani zapasów. Ale zamiast wykorzystać ostatnie kule do wykończenia się nawzajem wzięli broń do rąk i przemaszerowali dwa kilometry suchej ziemi. Maszerowali pomimo tego że chmura paliła ich w płuca i gardła. Kiedy tu dotarli ich oczy były na wpół ślepe od kwasowych wyziewów, każdy oddech był męką. Ale przeszli to wszystko, bez nadziei, z improwizowaną bronią aby wypełnić swój żołnierski obowiązek. Mogli się wycofać. Mogli się poddać. Mogli się zabić. Nie zrobili nic z tych rzeczy tylko parli naprzód i chcieli zrobić to, co do nich należało.

Żołnierz nie śmiał się odezwać, kiedy dowódca mówił z coraz to większą wściekłością. –Oni umarli dwa kilometry stąd, w obozie. My tylko przypieczętowaliśmy ich los. Wykazali się honorem i odwagą. Poświęceniem i siłą. Zasłużyli sobie na szacunek nawet jeżeli robili to z innych przyczyn niż my! -Żołnierz odwrócił się, złapał za łopatę i wrócił do kopania.

Pochowaliśmy ich wszystkich. Oddaliśmy honory, zwinęliśmy obóz i wróciliśmy z raportem do bazy. Wróciłem tam kilka lat temu i położyłem kilka nabojów na grobach tych dzielnych mężczyzn. Widzicie, państwa walczą ze sobą, wysoko postawienie ludzie decydują, kogo trzeba zabić i kto ma narazić się, aby to uczynić. Dowódcy mówią, co zrobić i gdzie strzelać. Lecz żołnierze wszyscy są tacy sami, i nawet, jeśli dzielą ich sztandary, zawsze będą braćmi na polu bitwy.

 

 

Koniec.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bruner · dnia 18.08.2016 23:14 · Czytań: 702 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
purpur dnia 19.08.2016 12:42
Hmm...

Wiesz, mam mieszane odczucia po przeczytaniu. A więc... początek to była mordęga, słaby klimat, nie za ciekawe opisy i pomieszanie obojga.

Cytat:
Tej nocy ja miałem wartę, więc patrzyłem na krainę, która mimo nowego dnia nie budziła się do życia.
- Nie podoba mi się to zdanie. Mimo nwoego dnia nie budziła się... Wybacz, ale nie rozumiem tego zapisu. Nigdzie dalej również, nie ma wyjaśnienia "do życia".

Cytat:
Ja także uznałem, że czas już wstać i zejść z wieżyczki, aby budzić obóz.
- jak to też? Przed chwilą obserwował krainę i kikuty. A Sarge się obudził, a nie wstał.

Cytat:
Widzicie, kiedy ktoś spędzi, choć jeden dzień na polu bitwy to traktuje słowa ostrzeżenia poważnie, niezależnie od sytuacji czy skąd się one biorą.
czy skąd się one biorą, zupełnie niepotrzebne, a wręcz przeszkdzające.

Cytat:
Obok mnie legło ciało chłopaka. -
nie wiem skad ten chlopak sie wziął, to ten Serge?

Cytat:
Nie odważyłem się wyjrzeć poza ścianki wieży, dlatego przyciągnąłem do siebie broń martwego chłopaka i czekałem na moment, który będzie słuszny, aby odpłacić strzelcowi za mojego kolegę.
- straszne zdanie, czyta się je koszmarnie. Do tego czemu nie mógl sięgnąć po swój karabin?

Cytat:
Przeciwnicy wdarli się do obozu zamiast go ostrzelać, to oznaczało, że mogłem zaryzykować rozejrzenie się w poszukiwaniu snajpera.
- wiesz, snajper zazwyczaj czai sie poza zasiegiem. Po co snajper mialby wbiegac do obozu? dalej by siedzial w krzakach i walił. Dziwny wniosek wyciągnął, skąd miał wiedzieć, że nie ma naboi?

Cytat:
Walka wciąż trwała, ale była to bardziej rzeź na szarżujących wręcz wrogach niż realna walka.
- straszne zdanie. Za dużo umieściłeś elementów, jak na jedno zdanie.

Cytat:
-Idźcie po łopaty.-rozkazał i sam ruszył po narzędzia.
- spacje po i przed myślnikami.

Cytat:
Lecz żołnierze wszyscy są tacy sami, i nawet, jeśli dzielą ich sztandary, zawsze będą braćmi na polu bitwy.
- aż prosi się aby po "sami" była kropka. Tracisz wydźwięk zdania, niepotrzebnie je gmatwając.

To oczywiście tylko część tego co mi przeszkadzało. Nie wspominam nawet o przecinkach, bo pomimo iż ja jestem w nich słaby, to jednak dostrzegłem kilka miejsc, gdzie ich brakowało. Generalnie tekst, moim zdaniem, pisany w pospiechu. Nie przeczytany wymaganą ilośc razy przez autora, niechlujny i naprawdę ciężko się go czytało. Poświęć chwilę, zanim opublikujesz , daj mu odleżeć, wróć do niego po dniu, dwóch i przeczytaj na spokojnie.

Za to...

Wiesz, to sobie cenie w czytaniu, to pomysł na opowiadanie. Potrafię wybaczyć wiele, jeśli treść mnie wciągneła, albo jest interesujący wątek, albo ... no tekst ma to coś w sobie.

Spodobał mi się pomysł o "zatrutym" powietrzu. O poświęceniu żołnierza. Wydźwięk tego opowiadania jest fajny! To doceniam i aż szkoda, że poświęciłeś literki na pisanie o wartowni, zamiast w jakiś sposób przybliżyć nam atmosferę tego miejsca. Myslę, że byłoby to z duzym plusem dla fabuły!

Co Ci mogę poradzić. Dwie rzeczy.

Po pierwsze - czytaj! Tutaj masz mase naprawdę dobrych opowiadań, ludzi, którzy ( tak jak ja ) również się uczą pisać! Po prostu jest to słabo napisane. Ale nie strzępiłbym języka, albo wycierał klawiatury, jeśli to co zaprezentowałeś nie byłoby coś warte. A moim zdaniem jest, pomysł na całość zacny, tylko wykonanie szwankuje.

Druga sprawa. Zachęcałbym do komentowania. Daj znać autorowi, czy to co przeczytałeś było fajne, no albo, nie było :D Osoby, które tylko czekają na czyjąś opinię, zazwyczaj stracą możliwość otrzymania jej, do własnego tekstu.

Zdaje sobie sprawę, że moja opinia, nie jest za miła :| Mam jednak nadzieję, że zmobilizuje Cię do pracy i tylko dlatego jest taka a nie inna.

Czytaj, czytaj, czytaj - pisz, pisz, pisz!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty