Apetyt na nudę - JOLA S.
Proza » Miniatura » Apetyt na nudę
A A A

Apetyt na nudę

 

         Wolno się skradało, aż pękło i stanęło na baczność przy akompaniamencie dzwonków alarmowych. Wychodziłam z roli ujmującej i kompetentnej kobiety sukcesu, porzucając fasadę pełnej kontroli. Byłam niczym nabita strzelba. Drażnił pies, męczył seks, zgiełk, tłum – wszystko. Nie umiałam zwolnić, wyluzować. Koledzy głowili się, co mi dolega. Redaktor naczelny wyzdychał aż dał za wygraną.

Patrzcie, jaka zagoniona, szeptano nad umywalką w damskiej toalecie, na ławkach w hallu, wszędzie. Złośliwe oczka bab – aligatorów śledziły każdy ruch. Ich czcze gadanie potęgowało zamęt w głowie i napięcie żył w szyi.

Nie popełnię samobójstwa, nie będę płakać, ale  zaraz rozpadnę się na kawałki... Muszę, muszę coś zrobić, bo zwariuję, zanurzona w takich i podobnych myślach pokonywałam kolejne dni.

Gdy wydawało się, że nie ma dla mnie ratunku zdesperowana podświadomość podpowiedziała nicnierobienie. Brzmiało racjonalnie, ale nie miało nic wspólnego z rzeczywistością.

         Na początku września nareszcie spełniły się sny. Zapuszkowałam się w pojedynkę, w kosztownej klatce, czyli w moim gustownie zaprojektowanym mieszkanku, wciśniętym w dziesiąte piętro błyszczącego wieżowca, oddając się nicnierobieniu.

Pies leżał u stóp, zachowując przyzwoitość, bez najmniejszych oznak zniecierpliwienia. Poczta gromadziła się w koszyku przy drzwiach. W poranki, podobne niczym krople wody, godzinami gapiłam się w sufit. Niesforny mózg już nie wiódł po wertepach, przestałam wołać i pukać, dopominać się świata. Nic, zupełnie nic nie wymagało aktywności. Z niczym nie musiałam się zmagać, już nie goniłam króliczka. Radia nie słuchałam, nie interesowała mnie telewizja, nie podniecały sprawozdania z codzienności, przegrane wojny, bezsensowne marsze, nie wkurzała narzucana przez polityków rzeczywistość. Z czytaniem miałam też na bakier. Druk mienił się przed oczami, obszerna treść męczyła.  Więc szłam na kompromisy sama z sobą, z własnym kodeksem moralnym. Dobrze było myśleć, że to mi się udawało.

Po kilku dniach pomyślnej rekonwalescencji odkryłam w nudzie piękno i to za darmo. Zakładając nogę na nogę, godzinami śledziłam taniec świateł i cieni na tapecie w szaro–białe paski. Gdy za oknem lało, rozbawiona liczyłam krople deszczu mknące po szybach. Znów się śmiałam, słysząc swój głos.

Dni płynęły w niezmąconej nudzie. Czas wyhamował, ciśnienie spadło, zmieniało się to, co było. Byłam szczęśliwa, nawet, jeśli moja definicja szczęścia nie pokrywa się z wyobrażeniami innych. 

Jesień rozkwitła jarzębinami, gdy na dobre rozsmakowywałam się w nudzie. Nie miałam na nią żadnego programu, nie dało się jej rozpisać w punktach. Z nudą prawdopodobnie jest tak jak ze śniegiem. Eskimosi mają podobno kilkadziesiąt różnych określeń zależnie od konsystencji, wilgotności, lepkości i kształtu płatków. Moja nuda to nie było bezmyślne siedzenie na poduszce, lecz świadoma obecność. Czasem zastanawiałam się jak zacząć kolejny dzień i cokolwiek bym nie wykombinowała, to w efekcie prawie zawsze wychodziło na jedno. Talerz płatków owsianych plus lampka pinot grigio, to był żelazny punkt programu. Cienkie wino o poranku działało mobilizująco. Na grzbiet jakiś ciuch, ciemne okulary, sznurówki na kokardkę, jeszcze parę minut i byłam gotowa. Łaps za klamkę i cichutko opuszczałam moją klatkę na dziesiątym piętrze. Potem guzik, wnętrze cichej windy i krótki marszobieg do pobliskiego parku.

 – Piękna pogoda. Czy już wydobrzałaś, złociutka? – rzuciła pośpiesznie sąsiadka.

Większość zdania wypowiedziała, schylając się z głośnym sapnięciem do skrzynki na listy. Wzruszyłam ramionami, ale żadne tam Co Pani do tego? Ominęłam babę szerokim łukiem, uśmiechając się szeroko.    

W parku mogłam, nie spiesząc się, spocząć na ławce i dać sobie szansę na fascynację lub na zdziwienie – na przykład kolorem jesiennego liścia, który spadł właśnie na głowę. Stoicy pewnie powiedzieliby, że nuda to marnowanie życia. Jestem innego zdania. Nuda jest niezbędna, jak sól w zupie. Doświadczyłam jałowej, męczącej, na końcu odprężającej, twórczej. Uwierzcie, to diametralnie odmienne stany. Męcząca miała dwie fazy: mdłości i poczucia winy. Nie dając się zniechęceniu, przeszłam przez obie. Nie było lekko, ale dotarłam do tej dobrej – do samego sedna.

Inteligentny człowiek podobno nigdy się nie nudzi. Nie chcę się kryć za tym poglądem. Według mnie, to powiedzenie wyrosło na gruncie rygorystycznej pedagogiki pruskiej, która nie jest mi bliska. Jeśli spojrzymy na różne przełomowe odkrycia, to zobaczymy, że nuda miała w każdym swój udział. Nuda jest niezbędnym składnikiem kreatywności. Począwszy od Archimedesa, który dokonał odkrycia w kąpieli, po Einsteina, które mówił, że pewne rzeczy trzeba spokojnie przetrawić. Leonardo da Vinci godzinami potrafił się wpatrywać się w wir wodny, by zrozumieć jego strukturę i działanie. Nie robił tego dla konkretnego celu, tylko ze zwykłej fascynacji. Patrzył na wodę i nic nie robił. Co prawda, potem tę wiedzę wykorzystał, malując warkocze kobiet.  Możliwe, że warcaby i krykieta też ludzie wymyślili z nudy. Zabawa chyba też bierze się z nudy, bo czy jeśli wyeliminujemy nudę, to będziemy mieli zabawę?

Nuda pozwoliła odkryć samą siebie na nowo, odpowiedzieć na pytanie. – Czemu tak pędziłam i po co?

Nudząc się, dałam sobie szansę na poszukanie odpowiedzi na dręczące pytania, na odklejenie od codziennych, pospolitych spraw, na coś, co bym w skrócie nazwała: pracuj, kupuj, konsumuj, umieraj.

Żeby pozwolić sobie na twórczą musiałam podjąć świadomą decyzję o przemeblowaniu umysłu. Naharowałam się jak wół.   Wypunktowałam błędy, przyznałam się do nich, obnażając przed sobą swoje słabości. Pochłonęło to wiele godzin i pogłębiło zmarszczki na czole. W lustrze stała naga prawda. Obnażanie się może jest przyjemne, ale w sytuacjach, o których przez wrodzoną skromność nie wspomnę.              

Przeżyłam nudę we wszystkich postaciach, gorzką i słodką – każda z nich to świadomy wybór. Z punktu widzenia nauki nie istnieje coś takiego jak nuda. To nie jest dobrodziejstwo ani grzech. Po kilku tygodniach ubrana w tą wiedzę, chuda jak szparag, z twarzą jak po liftingu, wróciłam do prawdziwego życia. Wciąż mam autorytet, chociaż, czasem szef go kwestionuje, a nawet zmienia moje decyzje, ale mam to gdzieś.

Myślę, że bez poznania nic nie ma. Z perspektywy czasu twierdzę, że nuda powinna być obecna w życiu, tak jak miłość.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 22.08.2016 23:11 · Czytań: 854 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 23
Komentarze
purpur dnia 23.08.2016 12:05
Zastanawiam się nad tym, co przed chwila przeczytałem... Chwilowo odpowiedz nie przychodzi.

Na pewno dobrze mi się to czytało. Zdania ciekawie ułożone, ale jednocześnie płynne, składające się z wyrazów, które nie gryzą się w szyku.
Tak.
Bardzo płynnie mi się to przeczytało.

No i nuda...
Nie powiem, bardzo spodobał mi się ten pomysł.

No to czego mi zabrakło?

Wiesz, odnoszę wrażenie, że powyższy temat, powyższy pomysł mógł zostać potraktowany lepiej. Nie, nie mówie, że dało się to napisać lepiej - ja pewnie bym nie zdołał, ale...

Przeczytałem "rozprawkę", "esej" o "problemie" tej dziewczyny. Dużo słów, dużo... ale bardzo mało jej. Zaczeło się obiecująco, ale dalej popędził już tylko opis. Dlaczego nie pokazałaś nam jej "nudy", jej marszczenia czoła przed lustrem, jej "ciężaru" z którym się zmagała?
A dałaś wniosek, dałaś gotowy produkt, ładnie opakowany w słowa.

Dałaś wynik, a nie pozwoliłaś czytelnikowi odkryć go samemu. Ocenić samemu. Przeżyć samemu.

Bardzo spodobał mi się pomysł, dlatego też piszę powyższe, bo chętnie bym poiprzebywał z tym dziewczęciem i popatrzył na jej zmagania.

Cytat:
Przeżyłam nudę we wszystkich fazach. Przeszłam z nią wiele ścieżek.
- to jest to, o czym mówię... Ja to chcę ZOBACZYĆ, a nie przeczytać wniosek...

Cytat:
I to jest konkluzja mego wywodu.
- nie powinno być nic takiego w tekście. Nie pisz oczywistość, czytelnik zrozumie :)

Nie odbieraj tego komentarza źle. To opowidanie jest na pewno jednym z najlepszych jakie przeczytałem w tym tygodniu ( dobra, mamy wrotek, więc aby to źle nie zabrzmiało - od dłuższego czasu :p ).

Szkoda by było, aby pozostał w takiej formie, bo naprawdę lubię takie "czytania", a tutaj dostałem za mało. Dla mnie, to co przeczytałem, jest konspektem tego opowiadania :)
JOLA S. dnia 23.08.2016 13:00
Drogi purpurze, rumieniec na mojej twarzy zdradza zrozumienie dla Twego zawodu. Chciałbyś głębiej, dokładniej spenetrować tę nudę. :) Moje założenie było inne- wkurzyć , pozostawić nie dosyt.... No cóż, ważne są odczucia Czytelnika - dla mnie zawsze bardzo ważne, biorę je pod uwagę.
Co do końcówki, przyznałam Ci rację. Czy mały retusz i odrobina pudru pomogły ? ;)
Pozdrawiam gorąco i dzięki :)
mike17 dnia 23.08.2016 13:44 Ocena: Świetne!
Jolu, podobał mi się twój tekst, bo znam to uczucie z autopsji, ponieważ co jakiś czas go z lubością zażywam :)
Nuda sama w sobie jest zbawienna - koi nerwy, ładuje akumulatory, daje siłę na resztę roku.
Ja tak mam, kiedy jestem na działce i jedyną rzeczą, jaką robię to łapanie ryb.
Poza tym nie robię totalnie nic i dobrze mi z tym, bo wiem, jaki wypoczęty wracam.
Nie obchodzi mnie tzw. aktywny wypoczynek, ja preferuje bierny - leżaczek, piwko, książka, słuchanie muzyki, no i jak wspomniałem wędkarstwo.
Piszę o tym dlatego, że twój tekst wydał mi się niezwykle bliski mentalnie.
Odnalazłem się w nim.
I innym polecam nudę - to nie strata czasu, to lekarstwo :)

Ahoy!
purpur dnia 23.08.2016 13:50
Cytat:
Chciałbyś głębiej, dokładniej spenetrować tę nudę.
- trochę tak, ale tak naprawdę to chciałbym przeczytać o niej i nie w kategorii wniosku, a przeżyć, a wydarzeń. Nie opisuj - pokaż!

No fakt, niedosyt pozostawia :p -> Oj, machu, machu, tak, paluchem, niegrzeczny autor :p

Nigdy nie oczekuję, że moje sugestie mają byc wprowadzanie w życie. Oczywiście wielce to ułatwia życie, bo nie muszę spuszczać sfory z łańcucha, aby podgryzła krnąbrnego wymyślacza treści :D Ale tak naprawdę, to jest Twój tekst, Twoje na niego spojrzenie i ja mogę jedynie przytaknąć... :D

Pozdrowionka!
JOLA S. dnia 23.08.2016 14:20
Drogi purpurze!
Czasem nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale by gonić go, ale by gonić, gonić ;)
Ściskam!


Mike 17,
cieszę się niezmiernie, że mogę Cię słyszeć.
Dziękuję za przeczytanie, ocenę i komentarz:)
Pozdrawiam również pogodnie:)
purpur dnia 23.08.2016 15:09
Uroczą podpowiedź mi tutaj zaserwowałaś :) Tylko nie wiem czy wiesz, ale takie zachowanie potrafi czasem szczypać :p Zupełnie jak cebula, chociaż całkowicie inaczej :)

Bardzo chętnie przeczytam o króliczku, i o jego wątpliwych w skuteczności ucieczkach, to co, mogę zacząć czekać?

Ponownie i niezwykle niecierpliwie pozdrawiam!
JOLA S. dnia 23.08.2016 15:38
Drogi purpurze, nie wiem czy będę jeszcze w stanie coś dopisać, ale biorę Twój komentarz do ulubionych i będę często wracała. Może nawet coś dopiszę w niedalekiej przyszłości. Na razie tylko czytam i rozmyślam.
Miej się dobrze - pogody w każdym wymiarze :)
Gorgiasz dnia 23.08.2016 21:17
Podobał mi się Twój tekst, bardzo sprawnie napisany, praktycznie bez zarzutów formalnych. Osobista, szczera, pogłębiona refleksja, konkretna, precyzyjna samoobserwacja - wszystko podsumowane stosowną konkluzję. Można się z nią zgodzić, albo nie, to już zależy od indywidualnych poglądów i doświadczeń, ale jej przedstawienie jest umotywowane i - powiedziałbym - elegancko przedstawione. Osobiście się z nią zgadzam, to druga strona twórczej aktywności, która - jak sądzę - nie może bez niej istnieć. Klasyczny, wszechobecny dualizm - tak więc porównanie jej do miłości, jest jak najbardziej trafne i prawdziwe.
JOLA S. dnia 23.08.2016 21:36
Gorgiaszu, aż się zarumieniłam :) dziękuję. Mam ogromny szacunek dla słowa zarówno pisanego, jak i mówionego. Za każdym razem kiedy piszę, staram się utrzymać dystans i dać cząstkę siebie. Zapewne wiesz co mam na myśli. To wymaga dyscypliny, utwierdzasz mnie w przekonaniu, jak ważne jest słuchać dobrych rad, za co jestem wdzięczna. Taki stan rzeczy wyzwala we mnie nowe siły i zapał do dalszej pracy nad sobą i moim wciąż raczkującym pisaniem.
pozdrawiam :)
Niczyja dnia 25.08.2016 14:56
JOLA S.,
Po Twoim "Apetycie na nudę" nabrałam apetytu na nudę. Takiego żarłocznego, pazernego. Aby uciec gdzieś daleko stąd i się nudzić tak po prostu, jak Twoja bohaterka.
Uciec nad Bajkał i zbierać tam maliny Moroszki. Pływać i odpoczywać. Nic nie robić... I słuchać tego, co mówi Fauna i Flora. I to wszystko.

Bardzo dobra miniatura!
Jej nastrój i przesłanie udziela się Czytelnikowi:)

Pozdrawiam serdecznie,
Niczyja
JOLA S. dnia 25.08.2016 15:52
Niczyjko, jak oddasz się słodkiej nudzie nad Bajkałem, to nie będziesz umiała wrócić do nas, nie będziesz chciała. Myśl jest tak kusząca, też dałabym się jej porwać....
Tymczasem dzięki za ciepłe słowa. :) :)
Serdeczności
Jola
Niczyja dnia 25.08.2016 16:02
Proszę bardzo:)
A ja dziękuję za nazwanie mnie Niczyjką:)
To równie słodkie, jak moja wymarzona wyprawa nad Bajkał...
Dobra Cobra dnia 28.08.2016 13:54 Ocena: Bardzo dobre
Taaaa, kobiety aligatory potrafią jak nikt dopiec innej babie, hehe!


Jolu S,


Człowiek zawsze się uczy. Z Twojej opowieści teraz wiem, ze boski Leonardo napisał pamiętniki. Fajnie! Ostatnio Schpenhauer mówił w radiu, że nie nalezy się zbytnio przejmować - jego porada, gdym stał w korku, była niezastąpiona. A teraz Twoje opowiadanie o wyluzowaniu.

Luz to piekne uczucie. Jako człowiek, żyjący z nicnierobienia, poznałem go (luz) bardzo dobrze. To piękne uczucie spoglądac na śpieszących do roboty ludzi, podczas, gdy ty po prostu nie musisz. Nic nie musisz.

Choć niestety luz nie zmniejszył ilości spotykanych w życiu głupców, samochwał, napiętych dupków i pieprzonych egoistów z wybujałym ego.

Z radością zatem zanurzyłem się w Twojej opowieści, rozumiejąc ją być moze bardziej, niż ci zaganiani.


Dziekuję za tę opowieść wolno sączącą się przed oczami.


Z pozdrowieniem,

DoCo
JOLA S. dnia 28.08.2016 15:02
DoCo,
przytupuję z radości czytając Twoje komentarze. Zwyczajnie mnie kręcą. :yes:
Dziękuję bardzo za wszystkie pochwały.
Nie spodziewałam się tak ciepłej oceny, sprawiła mi wielką radość. Liczyłam jedynie na to, że mój tekst z trudem bo z trudem, ale zmieści się na dolnej półce i tak się stało ku chwale portalu.
Zarażona ;) przez DoCo powiłam jeszcze 5 opowiadanek, które zamierzam kiedyś wysłać. Powoli.... wymagają one gruntownej obróbki. Naprawdę w rumieńcach mi nie do twarzy.
Pozdrawiam DoCo i dzięki :)
Dobra Cobra dnia 29.08.2016 23:11 Ocena: Bardzo dobre
Machłaś ot tak (tu DoCo strzela palcamy) PIĘĆ opowiadanek???? Noooo, to się pięknie rozwijamy!


Ukłony,

DoCo
Aronia23 dnia 03.10.2016 09:34 Ocena: Świetne!
Jolu S. przeczytałam Twoją opowieść mającą bardzo udany i smakowity tytuł "Apetyt na nudę".
Zdanie "Gdy jesień rozkwitała jarzębinami na dobre rozsmakowywałam się w nudzie. Nie miałam na nią żadnego programu, nie dało się jej rozpisać w punktach. " To po prostu super zdanie z fajną taką mądrością. Akurat mamy jesień, i rzeczywiście wszystko zaczyna odpoczywać. Narratorka jest bardzo odważna i uważna na swoje potrzeby, ale też i potrafi przejmować się "przyziemnymi" sprawami - postępowanie szefa.
No tak, dużo nad tym pracowała, aby umieć się konstruktywnie nudzić. To nie takie proste. Wiem coś na ten temat. Ale to przy innej okazji.
Zdania końcowe - dają b. dużo do myślenia:
"Przeżyłam nudę we wszystkich postaciach, gorzką i słodką, każda była świadomym wyborem. Z punktu widzenia nauki nie istnieje coś takiego jak nuda. To nie jest dobrodziejstwo, ani grzech."

Tylko jaka narratorka chuda się zrobiła? Oj, czy naprawdę jej praca nad samą sobą i nuda pomogła? Tutaj mam dylemat. Jeszcze wrócę tego tekstu. Apetyt - chuda jak szparag - super połączenie słów choć są one oddalone od siebie. Miłego dnia. A23
JOLA S. dnia 03.10.2016 10:27
Aronio, kłaniam się nisko, jest mi szalenie miło po Twoich słowach, cieszę się, że "Apetyt .. utkwił, w mniejszych bądź większych fragmentach.
Jeszcze raz dziękując pozdrawiam serdecznie :)
SzalonaJulka dnia 17.10.2016 18:24
O jak mi się ładnie z tym tekstem wstrzeliłaś w ostatnie przeżycie... po latach przypomniałam sobie, co to nuda. I z ostatniego półrocza najmilej wspominam - wcale nie urlop, który spędziłam pracowicie odsypiając, nadrabiając braki czytelnicze, i usilnie, acz programowo się relaksując - ale jedno jedyne popołudnie, kiedy naprawdę nie miałam nic do roboty. Po prostu siedziałam i pomaleńku szyłam zupełnie nie-niezbędny paśnik dla świnek morskich.
Masz rację - nuda potrafi budować.
Serdeczności
JOLA S. dnia 17.10.2016 18:37
Szalona Julko, bardzo się cieszę z Twojego odczytania, szczególnie z tego, że podkreślasz swój zdrowy dystans do nicnierobienia.
Moja nuda pozwoliła mi odkryć samą siebie na nowo. Przypuszczam,że w Twoim przypadku było podobnie :) :)
Serdeczności i dalszych sukcesów w pisaniu.
stawitzky dnia 03.01.2017 11:51
Lekkie pióro, nieco wyszukane słownictwo. Styl mi się podoba, dobrze się czyta, czuć elokwencje, acz po chwili cichnie Twój głos, i zostaje opowiadanie; to bardo dobrze. To ten moment, gdy gaśnie początek i zanurzasz się w tekście do samego końca.

Dobrze jest się czasem ponudzić. I ten etos zmęczonej kobiety - ciekawa wizja, rzekłbym bardzo amerykańska.

Kilka zdań bym ukradł, i ze dwa wyrzucił.

Pozdrawiam, biorę się za resztę tekstów.
JOLA S. dnia 03.01.2017 12:12
Stawitzky,
bierzesz się do roboty? To mnie cieszy, aż przytupuję z niekłamanej radości. Ostrzegam, czeka Cię daleka droga pełna cierpień, zakrętów, na jej końcu znajdzie się i bajka, i horror, i o malarzu, który obciął sobie ucho.
Życzę powodzenia i milknę w nieśmiałym oczekiwaniu.
Skąd, u mnie trema? ;)

Pozdrawiam cieplutko
JOLA S.
wiosna dnia 08.09.2019 10:32
JOLU, fajnie jest się ponudzić, oddać nic nierobieniu albo robieniu tylko tego na co ma się ochotę, ale wtedy to już nie jest nuda, a odpoczynek od gonitwy dnia codziennego.
Nic nie musieć, nie patrzeć na zegarek, na kalendarz...
Ciszę się, że trafiłam na tę miniaturkę. :)
Pozdrawiam:)
JOLA S. dnia 08.09.2019 11:22
Przeczytałam Apetyt na nudę i westchnęłam.

Chwila zdrowej nudy, potrafi wszystko. W ostatnim czasie zapomniałam o nicnierobieniu i z Panią Nudą nie rozmawiałam...
[/i]

Wiosenko,

pofatygowałaś się, podnosząc mnie na duchu. :) :)

Wielkie dzięki.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty