Bolek - rokmey
A A A
Od autora: Witajcie.
Opowiadanie zupełnie inne niż dotychczas.
Jest to fikcja zmieszana z autentycznymi miejscami, wydarzeniami i osobami.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Jak zawszę proszę o rady i wszelkie uwagi.
Pozdrawiam serdecznie :)

- Bolek – usłyszał za sobą – Bolek!

To była jego żona, Anna. Biegła za nim najszybciej jak tylko mogła. Jednak i to nie wystarczało. Bolek nie baczył na jej krzyki i błagania. Szedł dalej przed siebie. Nie mógł teraz zawrócić, nie mógł zrezygnować.

Kiedy usłyszał od Anny co stało się zaledwie kilka godzin temu, rzucił wszystko, co trzymał w dłoniach i pobiegł po broń. Znalazł ją schowaną w niewielkiej skrytce w komódce, która stała u nich w kuchni. Następnie pobiegł do sypialni, gdzie miał ukryte kilka naboi. Stanął w drzwiach i zaczął liczyć deski na podłodze. Kiedy doliczył się dziewiątej, ukląkł i delikatnie wyciągnął deskę, pod którą ukryty był woreczek z nabojami. Wstał i włożył naboje do małego pistoletu.

Anna stojąc wtedy w korytarzu, z dziećmi wokół siebie, starała się odwieźć męża od tego, co miał zaraz uczynić. Podeszła do niego i powiedziała:

- Bolek, to nie jest twoja wina – objęła jego twarz swoimi małymi, choć silnymi dłońmi.

- Gdybym tu był, nie doszłoby do tego – zaczął – Razem moglibyśmy coś zrobić.

- Nic nie mógłbyś zrobić. Ich było pięciu, was byłoby dwóch. Nie mielibyście szans – powiedziała Anna i niepewnie ciągnęła dalej – Boluś… gdybyś tu był, skończyłbyś jak on.

- Anulka, nie mogę go tak zostawić – spojrzał na swoją żoną szukając w niej choć trochę zrozumienia. – Staszek, on jest dla mnie jak brat – powiedział, po czym ucałował Annę w czoło i wyszedł z domu.

Staszek i Bolek znali się już od najmłodszych lat, kiedy to pomagali ojcom na sąsiadujących gospodarstwach. Bolek, straszy od Staszka o dwa lata, czuł się dlań starszym bratem, który musiał go bronić przed światem. A świat, w którym żyli, wymagał tego od nich. Obaj urodzili się podczas Pierwszej Wojny Światowej. Wtedy, jako małe brzdące, nie rozumieli za bardzo co się dzieję. Teraz nie mogli mieć takiej wymówki.

Był rok 1945. Mieszkając w małej wiosce nie mieli większego kontaktu z Niemcami. Kilka razy małe wojska mijały ich wioskę, lecz żadne z nich nie zwróciło większej uwagi na malutką miejscowość jaką były Mogilnice. Pomimo braku agresji ze strony Niemiec, mieszkańcy czuli się niepewni swojego losu. W każdej chwili wszystko mogło się zmienić.

Kiedy w styczniu 1944 roku Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski wielu ludzi, w tym mieszkańcy Mogilnic, podzielili się na ich zwolenników i przeciwników. Jedni myśleli, że pomogą oni nam przegnać Niemców gdzie ich miejsce. Natomiast reszta bała się o to, że Sowieci mogą uczynić nam więcej szkód i bólu niż sami Niemcy.

Wszystko zmieniło się latem 1945 roku, kiedy to oddziały radzieckie zaczęły liczne aresztowania mieszkańców pobliskich wsi. Pewnego lipcowego dnia Anna dowiedziała się od pewnej kobiety, że w wiosce oddalonej od nich o 10 km ruscy zabrali wszystkich mężczyzn podejrzanych o kontakty z partyzantami. Anna, wiedząc o roli swojego męża w ruchu oporu, od razu go ostrzegła. Jednak mijały dni, a słuch o ruskich w okolicy ucichł. Bolek wraz z Anną postanowili wrócili do codziennych czynności. Do dzisiaj.

Tego dnia wypasanie krów wypadło na Bolka. Staszek został więc w okolicy gospodarstw, by ich doglądać. O świcie Bolek wyruszył machając jeszcze przyjacielowi czapką na powitanie. Staszek odwzajemnił się tym samym.

Późnym popołudniem Bolek wrócił z bydłem na gospodarstwa. Umieścił je w zagrodach i zmęczony całodzienną pracą poszedł w kierunku domu, gdzie jak co dzień czekała na niego jego ukochana żona z trójką dzieci.

Zrozumiał, że coś jest nie tak, kiedy zobaczył Annę biegnącą w jego kierunku.

- Bolek – krzyczała – Bolek!

- Co się stało najdroższa – zapytał zaniepokojony.

- Sowieci – zaczęła – byli tu i… zabrali Staszka – rozpłakała się.

- Ale jak to? Przecież ludzie mówili, że już oddalali się z tych stron!

- Boluś, wiem co ludzie mówili, ale ja mówię Ci, co się stało dzisiaj – krzyczała – Wandzia przybiegła do mnie z małym Stasiem i powiedziała mi, że przyszło ich pięciu  i zaczęli wrzeszczeć po rosyjsku. Potem wyciągnęli Staszka siłą z domu strasząc, że zabiją jego żonę i synka, jak nie zrobi, czego żądają.

- Gdzie Wanda jest teraz – zapytał. Anna wskazała ręką dom. – A ty i dzieci? Byli tu też?

- Nie, bo Staszek, on…

- Co Staszek?! Mówże Anula – krzyknął.

- Staszek powiedział, że nie żyjesz. Dlatego tu nie przyszli – wybuchła płaczem.

Bolek nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. Zabrali Staszka! Zabrali mojego Staszka! Pamiętał ten dzień, kiedy jako nastoletni chłopcy zgłosili się do harcerzy. Potem z biegiem lat i rozwojem sytuacji w kraju rola harcerzy się zmieniła. Czas leciał tak szybo, że obaj nie zauważyli kiedy to zmienili naukę o wskrzeszaniu ognia na naukę o ładowaniu i czyszczeniu broni palnej. Pamiętał również o ich sekretnej obietnicy.

- Boluś – zaczął pewnego dnia Staszek – obiecaj mi jedno…

- Co takiego?

- Obiecaj mi, że jak coś mi się stanie zajmiesz się moją rodziną – powiedział z powagą.

- Obiecuję ci, mój bracie – złapał przyjaciela za kark i przycisnął jego czoło o swojego – obiecuję!

- I zabij tych dupków, którzy to zrobili – dodał z uśmiechem na twarzy.

- Uczynię co w mojej mocy, żeby pomścić Cię bracie – zaśmiał się, po czym dodał – uczyń dla mnie to samo.

- Obiecuję, bracie – odparł Staszek.

Bolek stał tak przed Anną mając w głowie słowa swojego druha. Przecież nie mógł złamać danej mu obietnicy. Nie mógł zostawić Staszka na pastwę losów tych oprawców.

- Anno, wiesz, w którym kierunku go zabrali – zapytał.

- Co… - spytała zszokowana – co chcesz zrobić?

- Wiesz czy nie – krzyknął.

- Po… poszli do lasu, w kierunku Jamin – powiedziała przestraszona.

- Przepraszam, że krzyczę – powiedział.

- Boluś, nie gniewam się, tylko wróć do domu – błagała.

On jakby jej nie słyszał. Ruszył do domu po broń, a następnie w kierunku sąsiedniej wioski. Szedł bocznymi dróżkami, które znane były prawie wyłącznie mieszkańcom wsi. Wiedział, że szybciej byłoby główną drogą, ale nie chciał napotkać więcej Sowietów. Po kilkunastu minutach znalazł się w Jaminach. Znał w okolicy pewnego gospodarza, który tak jak on należał do partyzantki. Dowiedział się od niego, że w lesie niedaleko Kościoła św. Mateusza Sowieci mają swoje obozowisko i możliwe jest, że właśnie tam trzymają Staszka.

Kiedy Bolek dotarł do Kościoła wokół panowała grobowa cisza. W pojedynczych domkach można było dostrzec blade płomienie świec, których cień tańczył na zasłonach. Gdyby nie te światła można by to miejsce uznać na opustoszałe.

W pewnym momencie spostrzegł jakiś ruch na drodze. Ktoś jechał na rowerze i zmierzał w jego kierunku. Anna!

- Co ty tu robisz, najdroższa? Gdzie są dzieci?

- Są w domu, z Wandą – odparła. – Tam, gdzie ty powinieneś teraz być.

- Anula… wiesz, że nie mogę. Ja…ja mu obiecałem – powiedział z wyrzutem.

- Wiem o tym, ale jak chcesz dotrzymać tej obietnicy kiedy Ciebie też zabiją?!

Wiedziała, że nie powinna tego mówić. Chciała to odwołać, ale było już za późno. Słowa zostały wypowiedziane. Żałowała tego, że nie ugryzła się w porę w język. Teraz musiała znieść ból i niedowierzenie, które pojawiły się na twarzy jej ukochanego.

- Boluś, ja… ja nie chciałam – zająknęła się. – Przepraszam.

- Ania, wracaj do domu, do dzieci – powiedział i odwrócił się do niej.

Wiedział, że Anna może mieć rację. Wiedział, że istnieje taka możliwość. Musiał jednak zaryzykować, bo wiedział, że Staszek zrobiłby to samo dla niego.

Minął kościół, który znajdował się na pagórku. Następnie przeszedł przez cmentarz, gdzie kilkanaście lat temu zostali pochowani jego rodzice. Kiedy zszedł z pagórka, znalazł się na niewielkim polu. Tylko ono dzieliło go od lasu, w którym byli ci parszywi Sowieci. Za plecami usłyszał wołania swojej żony.

- Nie wrócę bez Ciebie – powiedziała stanowczo. – Idziesz ze mną albo wcale.

Wiedział, że jak Anna się czegoś uprze to nie ma zmiłowania. Mógł się z nią tu kłócić lub razem z nią iść uratować przyjaciela. Uznał, że kłótnia nic nie wskóra, więc skinął twierdząco głową na prośbę żony.

Doszli na skraj lasu. Bolek zatrzymał żonę chwytając ją za rękę.

- Anula… - zaczął – obiecaj mi coś.

- Co takiego?

- Jeśli tam, w lesie, powiem Ci, że masz wracać, to wracaj. Bez względu na wszystko. Obiecaj mi.

- Obiecuję. – Powiedziała, po czym ucałowała go w usta. Za każdym razem kiedy to robiła, miała wrażenie, że robi to po raz pierwszy. Nadal pamiętała ich pierwszy pocałunek i sposób w jaki Bolek jej go skradł, kiedy ganiali się po lesie. Teraz też idą przez ten sam las, jednak nie wydaje się on być tym samym co kilka lat temu.

Szli trzymając się za rękę. Dookoła nich las pogrążony był w mroku. W pewnym momencie usłyszeli w oddali jakieś rozmowy i śmiechy. Sowieci. Chwilę później zauważyli blask ogniska, wokół którego zgromadzeni byli wrogowie.

- Zostań tutaj – polecił Annie.

Sam podszedł bliżej, aby sprawdzić, czy jest tam jego przyjaciel. Postanowił objeść obóz dookoła. Przy ognisku siedziało sześciu Sowietów. Kolejni trzej pilnowali grupki mężczyzn, którzy siedzieli zakuci w drut kolczasty. Żaden z nich nie był Staszkiem. Na szczęście. Poszedł dalej. Kolejnych czterech pilnowało nieco większej liczby chłopów. Rozejrzał się i w tyle dostrzegł mężczyznę, młodszego niż reszta, o bujnych czarnych włosach. Staszek! Spróbował zbliżyć się trochę do niego, lecz w tym momencie jeden z Sowietów go zauważył.

- Stój – krzyknął po rosyjsku. – Stój, bo strzelam!

Bolek wiedział, że jeśli posłucha Rosjanina, to zostanie przesłuchany, a potem zabity. Uznał, że szybka ucieczka daje mu więcej możliwości. Ruszył więc tak szybko jak potrafił. Biegł i krzyczał jednocześnie „Nula uciekaj!”. Jednak Anna nie poruszyła się ani na krok, po prostu zamarła. Chwilę potem Bolek był już przy niej.

- Biegnij w lewo, w stronę sadu – odparł ostatkiem tchu. – Ja pobiegnę w drugą stronę, odciągnę ich od ciebie. – Złapał jej twarz rękoma i pocałował ją w usta. Był to krótki, lecz pełen uczuć pocałunek. – Spotkamy się przy naszej jabłoni! – Następnie pobiegli. Każdy w innym kierunku.

Anna dobiegła do sadu, który znajdował się na skraju lasu. Zatrzymała się pod jedną z jabłoni, żeby złapać oddech. Bez problemu znalazła drzewo, o którym mówił Bolek. To właśnie tutaj jej się oświadczył. To było ich miejsce, ich bezpieczne miejsce. Sad był tak zarośnięty, że nikt nie mógł jej tu znaleźć. Usiadła więc pod jabłonią i czekała.

Po pewnym czasie usłyszała w oddali krzyki Sowietów. Zaraz po tym nastąpiły wystrzały. Wstała i odsunęła jedną z gałęzi. Miała stąd widok na las. Zobaczyła mężczyznę, który biegł w jej stronę. Po chwili dostrzegła w nim swojego Bolka. Chciała do niego krzyknąć, powiedzieć, że tu jest. Jednak w tym momencie pojawiło się za nim dwóch sowieckich żołnierzy. Obaj mieli pistolety wymierzone w Bolka. Anna chciała ostrzec go przed wrogami, lecz nie zdążyła. Zaczęli strzelać bez ostrzeżenia. Anna mogła przysiąc, że na moment wzrok jej i Bolka się spotkał. Zobaczyła jak jego usta układają się w krótkie i bezdźwięczne „Kocham Cię”. Zaraz potem padł na ziemię.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
rokmey · dnia 28.08.2016 21:18 · Czytań: 472 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:74
Najnowszy:pica-pioa