Nikt cz.3 - AnonimowyGrzybiarz
A A A
Rozdział Czwarty

Pięć godzin minęło bardzo szybko. W tym czasie Ed zdążył się wykąpać, przebrać w świeże rzeczy i ogolić. Spryskał się perfumami wątpliwego pochodzenia.
Założył płaszcz, kapelusz i sprawdził czy Blue jest na swoim miejscu. Zamknął drzwi i zaczął schodzić po ciemnych schodach.
Wyszedł w mrok żyjącego miasta, tknięty impulsem spojrzał jeszcze raz na dom. Był cichy i spokojny, niczym pogrążony we śnie.
Klub znajdował się blisko, więc Hawk postanowił się przejść. Świeże powietrze powinno go chociaż trochę orzeźwić. Cały dzień Ed cierpiał na ostrego kaca. Najchętniej położyłby się spać i spał następny tydzień, zanim chęć wyplucia żołądka, minie. Tępy ból głowy nie należał do przyjemnych.
- Za dużo palisz, chłopie - mruknął, przypalając kolejnego papierosa.
Wydmuchał dym i skręcił za róg.
Przed nim, na końcu zaułka dumnie prezentował się nocny klub z różowyi świecącymi w ciemności literami.
Wejścia do klubu "Długie pożegnanie" pilnował jakiś drab. Ed nie znał go, mimo, że często tam gościł.
- Nie podoba mi się twój kapelusz, koleś - powiedział zastępując detektywowi drogę - zresztą twarzy też nie masz lepszej.
Night wyciągnął pistolet i przystawił go do czoła mężczyźnie z zastraszającą szybkością.
- A to jak ci się podoba? - warknął.
- Hawk zostaw go. Jest nowy, nie wiedział kim jesteś... - odezwał się głos zza uchylonych drzwi. Dosłownie sekundę potem na progu pojawił się właściciel klubu. Ubrany był w gustowny biały garnitur, białą koszulę i tegoż koloru krawat. Tylko twarz miał ciemną. Jakby... naznaczoną.
Ed schował pistolet na swoje miejsce.
- Postaw sobie drinka na mój koszt - powiedział i poklepał ochroniarza po ramieniu.
- Wiatj Al. - zwrócił się do ubranego na biało mężczyzny, na co ten odpowiedział skinąwszy głową.
Zszedł po trzech małych schodkach i przecisnął się do baru. Powietrze było ciężkie od papierosowego dymu. Leciał dobry kawałek.
- Cześć skarbie - zwrócił się do barmanki.
- Co podać? - zapytała kształtna czarnowłosa dziewczyna.
- Whisky z lodem.
- Tak jak zawsze Ed? Dwie kostki?
- Tak. Tak jak zawsze. - umilkł na chwilę po czym zapytał - Widziałaś kiedyś tego faceta aniołku?
- Tak - odparła - przychodzi w każdy piątek, środę i niedzielę topić smutki w kieliszku...
Detektyw łyknął solidnie. Zimny alkohol kojąco spłynął po wyschniętym gardle.
- ...nazywa się Hammet, albo Hamett. Jakoś tak - kontynuowała dziewczyna za barem - Siedzi zwykle na piętrze przy stoliku z numerem 5. Dzisiaj go nie widziała, ale dopiero przyszłam. Zmieniała mnie koleżanka.
- Dzięki złotko. Bardzo mi pomogłaś.
Już na schodach prowadzących na piętro detektyw przekonał się, że przeczucie go nie myliło, a dziewczyna nie kłamała. Przy piątym stoliku siedział ten sam facet, który wczoraj uciekł mu z restauracji po ataku żółtków.
Night odsunął krzesło i rozparł się wygodnie.
- C...?! - zaczął zdziwiony Hamett.
- Musimy pogadać Panie Hamett. Chyba ma pan duże kłopoty...

Rozdział Piąty


-Tym razem dobrze się zastanów, przyjacielu.

Trzask. Suchy, cichy trzask, stłumiony warstwą mięsa i skóry.

Dziesiąta część sekundy uderzającej ciszy.

A potem straszliwy, nieludzki skowyt, przepełniony bólem.

"Zabawne, jak obojętnie można do tego podchodzić"- pomyślał Hawk, zapalając papierosa. Zaciągnął się dymem,
pozwalając, by powoli rozgrzał mu płuca.

Hammet właśnie wypluwał trzeci ząb.

-I jak? Zastanowiłeś się?
-Czło...człowieku, błagam...powie..powiedziałem wszy-wszystko..przysięgam.
-Mówisz to po raz trzeci, kłamczuszku. Zastanów się jeszcze raz, zostało ci całe siedem palców.
Mieszanina krwi i śliny po nagłym ataku spazmatycznego kaszlu wyciekła z ust pobitego mężczyzny.
Spoglądał żałosnym wzrokiem spod napuchłych powiek na Edwarda.
-....na...khe..naprawdę. To już wszystko. Naprawdę.
-Hmm...podsumujmy. Twierdzisz, że banda macherów zaczyna wojnę po niedawnym rozejmie głównych rodzin w mieście?
-...tak..tak, mówiłem już.
-Taak...szykuje się przewrót, a twój szef, Salvatore, stara się ułożyć z silniejszymi, zdradzając starych kumpli...
Nieładnie. Baaardzo nieładnie...Za to ma odpowiadać rzekomo gang Czarnej wdowy...całkiem sprytne, przyjacielu. Śliczna
bajeczka. Na pewno długo nad nią myślałeś, bo brzmi prawdopodobnie.
-To...to nie...to prawda, przysięgam na Boga, to prawda!- wrzasnął Hammet, starając się nastawić sprawnymi palcami chrząstkę nosową.
-A wisienką na torcie jest fakt, że przywódca Czarnej wdowy, czyli gość, na którym mi zależy, zniknął tajemniczo i bez wieści...Szkoda.
-Tak.
-Stary, proszę, nie rób ze mnie idioty. Do jasnej cholery, jak możesz nie wiedzieć, jak wygląda facet, z którym zamierzasz dzielić wpływy!
-Nie ja, tylko Salvatore- syknął boleśnie w odpowiedzi.
-Tak, tak, oczywiście. Znam plotki, kto planuje zrobić staremu Salowi koło dupy. Dziwnym trafem, twoje nazwisko jest w czołówce.
-To kłamstwo. Jestem...- słowo "lojalny" zastygło mu na ustach w momencie, gdy poczuł zimną stal lufy pomiędzy brwiami.
-Gdzie jest szef Czarnej Wdowy? Jak mogę się z nim skontaktować? Jak wygląda?
-Nie wiem.

Chrzęst i trzask. Pistolet podskoczył w śliskiej od krwi dłoni Hawka.

-Gdzie jest szef Czarnej Wdowy?!

-Nnn...ni..ni wiem...

Odłamki kości wbiły się w rękę Eda.

-GDZIE JEST SZEF CZARNEJ WDOWY!?!

Kopał dopóty, dopóki Hammet przestał się bronić.

-Cholerny mięczak zemdlał....SZLAG!

Szybkim krokiem wyszedł, chowając zakrwawione dłonie do kieszeni.

Rozdział Szósty

-Am I blue...Am I Blue...Aint these tears, in these eyes telling you....
Łagodne dźwięku muzyki rozchodziły się w przesiąkniętym słodką wonią krwi powietrzu.
Mężczyzna przy fortepianie śpiewał miękkim, czystym głosem. Przymykał lekko oczy, rozkoszując się chwilą.
Jego subtelne, cienkie palce z wyczuciem i stylem pieściły śnieżnobiałe klawisze.
Muzyk na moment przerwał śpiew, uśmiechając się szeroko zagrał ostatnie tony, po czym wstał powoli od instrumentu.
Zbliżył się do stojącego na środku pokoju krzesła. Przywiązany do niego człowiek spojrzał w jego stronę z rezygnacją. Tylko jednym okiem.
Nie próbował nawet mówić ustami pozbawionymi warg i naszpikowanymi rozżarzonymi igłami. Nie czuł już nawet bólu, a widok własnych części ciała na stoliku
obok fortepianu nie robił większego wrażenia.
-Jeszcze raz dziękuję, panie Harvey. Jestem bardzo wdzięczny i niezwykle zobowiązany za pomoc, jakiej mi pan udzielił.
Muzyk ukłonił się dostojnie i z pełną powagą uścisnął niemalże zmiażdżoną dłoń więźnia.
-Jak zwykle, rozmowa z panem, monsieur, to czysta przyjemność. Mam nadzieję, iż nie będzie pan musiał długo czekać.
Okaleczony nie odpowiedział ani słowem.
-Pozwoli pan wszakże, że zgaszę światło pod moją nieobecność? Znając ludzkie nawyki i przyzwyczajenia wiem, iż i tak nigdzie się pan nie zdoła wybrać w takim stanie.
Proszę sobie nie przeszkadzać.

Światło zgasło.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
AnonimowyGrzybiarz · dnia 20.11.2008 15:05 · Czytań: 641 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty