Proza » Miniatura » Oni
A A A

Pozew o rozwód. Po chwili uświadamiają sobie, że rozwodu nie będzie. To był tylko głupi sen. Przeciągają się. Ona jest niezrównoważoną psychicznie panienką. On zniewieściałym amantem. Kto tak teraz mówi? Małżonkowie, brzmi o wiele lepiej. Tradycyjnie milczą. W milczeniu zakładają kapcie. Są przemęczeni. Kochają się. Na pewno się kochają.

Wstają. Lustro wisi dokładnie na wysokości twarzy. Widzą siebie. Kobieta po trzydziestce, ze zmarszczki wokół oczu i odrostami po ostatnim farbowaniu. Mężczyzna po trzydziestce, z kilkudniowym zarostem i przerzedzoną czupryną. Jakiś czas temu powiedział, że muszą zatrudnić gosposię, ponieważ tacy zapracowani ludzie jak oni, powinni mieć kogoś do pomocy. Nie zgodziła się. Lubi cierpieć. Lubi sprzątać, gotować, pralka automatyczna pierze za nią. Jego koledzy mają ją za kobietę idealną. Gdyby wiedzieli, jak bardzo się mylą…
Ona mówi o potrzebie macierzyństwa. Właśnie sobie uświadamiają, że na to wyznanie jest dużo za wcześnie. Na jego twarzy nie maluje się żadna reakcja. Bierze głęboki wdech, jej umysł przemawia jego głosem. „Musimy się rozstać.” Wbrew przewidywaniom, on bierze krzesło i przekręca je w taki sposób, żeby stało dokładnie naprzeciwko niej. Siada. Patrzą sobie w oczy. Mężczyzna chrząka, następnie prosi, żeby kobieta opowiedziała o swoich pragnieniach. Ona wzrusza ramionami. Nie ma o czym opowiadać. On nalega. Żona mówi mu o sobie, jakby była kimś zupełnie dla niego obcym. Wspomina, jak bardzo ulega lękom. On słucha. Czasem dopytuje o jakiś szczegół. Przechodzą do tematu nocnych koszmarów. Teraz już na wszystko za późno. Kiedyś, to wszystko było prostsze. Chcieli mieć dom z ogródkiem, psa i gromadkę dzieci. On w kółko powtarzał, że ona jest piękna i szalona.

Miłość ma zapach krwi. Wiedzą to z doświadczenia. Ona lubi sprawiać ból. Przynajmniej tak jest przez niego odbierana. Oblewa go wrzątkiem, wyjątkowo celnie rzuca meblami i uderza tak, żeby nie było widać śladów. Tylko raz się zapomniała. Miał wtedy wstrząśnienie mózgu. Lekarz nie zadawał zbyt wielu pytań, aczkolwiek po jego minie było widać, że się domyśla. Przychodziła codziennie, poprawiała poduszkę, przynosiła smakołyki. Nigdy go nie uderzyła bez powodu. Zawsze musiał jakiś być, chociażby banalny, ale był. Pytała, dlaczego taki jest. Nie wiedział, więc milczał. Cisza gniewała. Pomimo tego, że jest od niej dużo wyższy, nie umiał opanować kobiecego gniewu. Myślał, że wszyscy to przeżywają u siebie w mieszkaniach. W jego rodzinnym domu też tak było. Tylko mu nie wolno było oddać… Zresztą, chyba by nie umiał.
Poznali się w kinie. Ona go uwiodła, on jedynie uległ kobiecym wdziękom. Podryw na brakujący grosz do biletu na seans był w tym wypadku skuteczny. Poza tym, pochwaliła dobry gust mężczyzny i zaczęła rozmowę o ulubionych filmach. On w mig podłapał temat. Potem zaczęli się spotykać. Z każdym dniem coraz bardziej mu imponowała. Była odważną kobietą z zasadami, miała sporą wiedzę naukową i nienaganne maniery. To wszystko się rozpadło, gdy pierwszy raz popłynęła mu krew z nosa.

Chcą napisać scenariusz o dwójce wariatów, którzy chcieliby mieć normalny dom. Przez ponad połowę filmu będą leżeć i marzyć, w międzyczasie roztkliwią się nad śpioszkami, ubiorą maskotki, siebie przebiorą, pomalują sobie nawzajem paznokcie, uczeszą się (też nawzajem), będą śpiewali kołysanki i tańczyli w kółku, choć żadne z nich nie będzie umiało tańczyć. Wymuszą na sobie branie leków, bo rachunki same się nie zapłacą, do sklepu też ktoś musi iść. Chociażby po chleb i mandarynki. Ludzie wiecznie na diecie. Przez mniej, niż połowę filmu będą szaleć. Czasem równocześnie, a czasem nie…Strasznie ciężko napisać dialogi do szczęścia. Wierzą, że zbiją na tej produkcji fortunę.
Przytula ją. Mocno. Jakby chciał wycisnąć wszystkie smutki. Po chwili smukłe dłonie gładzą blond włosy. Nadal ją trzyma przy sobie, jakby bał się, że zaraz ucieknie. Szepcze do ucha, że będzie dobrze. Obiecuje, że nigdy nikt jej nie skrzywdzi. Ona mu nie wierzy. Dobrze wie, że jest sprawiedliwość na tym świecie. Ma rację. Wielokrotnie nie udało mu się jej obronić. Najczęściej przed nią samą. Uwalnia się z uścisku.
Ona stawia czajnik na gazie, on wrzuca dwie herbaty ekspresowe do kubków, obydwoje czekają na gwizd przerywający niezręczną ciszę. Daremnie. Zza ściany dobiega czyjś troskliwy głos. Ludzie jeszcze potrafią ze sobą rozmawiać…

Oni uważają, że kiedyś będą naprawdę szczęśliwa. W radiu audycja na temat sensu istnienia. Jakiś nawiedzony znachor tłumaczy, że alkoholizm to nie choroba, tylko wygoda. Oni dużo rzeczy słyszeli, ale nikogo nie chcą słuchać. Największy żal mają o wymagania dążenia w stronę doskonałości. Nigdy nie chcieli być doskonali. Nikt nie pytał o powody.
Ona głosi, że tylko dzieci potrafią za pomocą wyobraźni, największą obrzydliwość przerobić w piękno. On nie potrzebuje dzieci, dla niego świat sam w sobie jest kolorowy. Ich stan jest niezmiennie stabilny. On się nią opiekuje. Obydwoje twierdzą, że najgorsze już za nimi.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
niewidoczna · dnia 02.10.2016 22:19 · Czytań: 826 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
JOLA S. dnia 03.10.2016 09:14
Witam ciepło,
Czytałam dwa razy i za każdym jakoś nie poczułam klimatu, emocji - a pomysł przecież dobry. Poprawnie napisane, jak to u Ciebie bywa, ale czegoś mi jednak zabrakło. To takie bardzo subiektywne odczucie. :)
Serdeczności
skroplami dnia 03.10.2016 16:24 Ocena: Bardzo dobre
Właściwie utwór utrzymany w "nijakości" bardzo dobrze oddający "nijakość" stanu bohaterów.
Są takie małżeństwa:(? Horror :(.
Aż mi słabo :).
Za nijakie oddanie nijakości, słowa ok dobrane, "mlask" bdb ;).
Wolff dnia 03.10.2016 17:50
Brudny, szary świat tutaj przedstawiłaś - to zawsze do mnie trafia. Lubię taki styl, jakby... od niechcenia. W sam raz na ten paskudny dzień.
Rozwinąłbym to; ostatnie zdanie sugeruje mi, że to chyba jednak nie będzie happy end - i super!
Barbara K.W. dnia 04.10.2016 08:46
Dzień dobry! Przeczytałam tekst z uwagą. Podjęłaś się trudnego zadania. Niełatwo jest pisać o codzienności. Pustce emocjonalnej i nudzie w związku. Ciekawa, konsekwentna forma wypowiedzi. Dostrzegłam kilka usterek:
Kobieta po trzydziestce, ze zmarszczki wokół oczu (chyba ze zmarszczkami)
Oni uważają, że kiedyś będą naprawdę szczęśliwa. ( liczba mnoga)
I nie rozumiem fragmentu, ta wypowiedź sama sobie przeczy - coś jest nie tak:
Obiecuje, że nigdy nikt jej nie skrzywdzi. Ona mu nie wierzy. Dobrze wie, że jest sprawiedliwość na tym świecie. Ma rację. Wielokrotnie nie udało mu się jej obronić.Do następnego! Serdecznie pozdrawiam.
Niczyja dnia 04.10.2016 10:01
Witaj niewidoczna!
W sumie dziwny tekst, dobrze napisany, ale nie dający spokoju. Jest jak takie małe wulkany błotne (nie wiem jak to się fachowo nazywa?), ale takie we mnie wywołuje uczucia. Podobnie to małżeństwo, ona i on, są razem, niby żyją, koegzystują, ale jednak są martwi. Wiedzą o tym, są świadomi, że tkwią w martwym punkcie, ale nie robią nic, by to zmienić. Nie rozstaną się, bo wciąż mają nadzieję na lepsze czasy, a jednak w głębi serca oboje nie wierzą, że te czasy nadejdą.

Ich uczucia, zachowania są jak te delikatne, bezdźwięczne wybuchy wulkanów błotnych. Czasem jest większa erupcja, która może stojącego najbliższej ubłocić, uderzyć w twarz. Wtedy własnie ona go bije, choć pewnie nie dosłownie. W to nie wierzę, aby kobieta biła faceta i to większego od niej. To raczej facet bije, z całej siły, najczęściej w głowę, w twarz...

Lubię taki spokojny, obrazowy sposób pisania. Sama, chyba, piszę podobnie.

Ogólnie na plus:)

Pozdrawiam słonecznie,
Niczyja
maarynarz dnia 06.10.2016 00:42 Ocena: Dobre
Konwencja i narracja scenarzysty filmowego, piszącego treatment.
Opowiedziane z nieubłaganą konsekwencją, o dwóch światach, które zetknęły się niekoniecznie na własną prośbę.
Do mnie to przemawia. Mocne.
Silvus dnia 10.12.2016 01:56
Ciekawe. Spodobało mi się (to nowina u ciebie ;) ). Trudno mi sobie wyobrazić ten świat, gdy się nad tym zacznę zastanawiać - a przecież mam go niemal przed oczami. To chyba zasługa twojego dobrego stylu opowiadania.
Pozdrawiam Cię.
niewidoczna dnia 16.12.2016 23:02
Dziękuję Silve, Maarynarzu, Niczyja, Barbaro, Wolfie, Jolu, Skroplami. Dziękuję za przeczytanie odzew. Przepraszam, że tak późno :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Miladora
24/05/2025 16:56
A ja Cię wezmę żywcem, panie F. :) Wiesz, co mi… »
Miladora
24/05/2025 16:41
Tyle że ja już nie pamiętam, z kim tam wtedy siedziałam...… »
Miladora
24/05/2025 16:38
Sprawdziłam - Altanka powstała 12.12.2009 roku, czyli w… »
Lilah
24/05/2025 15:37
W altanie atmosfera pozwala i rozpalić senne zmysły, i przed… »
Lilah
24/05/2025 15:33
Najważniejsze, że razem bez względu na pogodę... :) »
Miladora
24/05/2025 12:05
Całkiem niezła miniaturka. Coś w rodzaju terapii dla… »
Miladora
24/05/2025 11:55
Pamiętam tę rozmowę, Dod. :) Ech... ile już ich było,… »
Florian Konrad
24/05/2025 11:12
Dziękuję serdecznie i nawzajem. »
Werifesteria
24/05/2025 10:26
I masz rację, całe życie coś poprawiamy. Człowiek ma w… »
Miladora
24/05/2025 01:18
Chrom jeden wie, panie F., po co to już w tym wersie. Bo… »
Miladora
24/05/2025 01:03
A znasz zasadę, że pisze się na gorąco, a poprawia na… »
Werifesteria
23/05/2025 21:49
Racja, trochę namącone ale pisane mocno po północy. Tu… »
neandertal
23/05/2025 21:37
Tak, tak jest zgrabniej, dziękuję. »
Werifesteria
23/05/2025 21:29
Miałam na myśli, że moja twórczość — zarówno pisana, jak i… »
Miladora
23/05/2025 20:32
W tym wierszu, Werifesterio, byłoby już dużo więcej do… »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty