Choćbym wszystkie światy naraz pojął, zrozumiał istnienie ludzkości, wtedy milczenie ust zamieniłbym w radosny głos i uniósłbym głowę ku niebu po to, aby dojrzeć niepojętą przestrzeń niekończących się mlecznych dróg. A potem skłoniłbym się ku ziemi i uklęknąłbym na jałowym kobiercu podłogi dotykając głową niewidzialnych stóp Boga i modliłbym się bez przerwy. Przecież strugą po twarzy płyną łzy szczęścia i wznosi się w sercu duch, którego przyjąłem poprzez wyznanie swoich uczuć. Jakże mogę inaczej myśleć, kiedy w mojej głowie znajduję ją tą właśnie ideę dla której uniosłem się tu i wyraziłem w słowach kim jest ten Święty Duch, Duch, którego słucham... Gdzież będę za lat kilka, kiedy dojrzeją we mnie pragnienia i odsłonią mą skrytą twarz, aby kochać i wielbić cały świat? Jakim się stanę człowiekiem, kiedy spojrzę w przeszłość po latach, kiedy zapomną o mnie Ci którzy odeszli na zawsze bez słów?
Wiem:
Jestem częścią tego świata, majętną cząsteczką wieczności dążącą ku pragnieniu miłości, a jednak szukam tego czego odnaleźć nie mogłem poprzez lata mego życia. Wiem teraz kim się staję myśląc o tym co mnie czeka. Jakże inaczej rozumieć mam ten świat, kiedy uroczyście wspominam dni, które już nigdy nie powrócą? Być może to tylko swoisty deszcz zimnych kropel na których odbijają się wspomnienia tak jak w telewizorze błyskające obrazy zapisane gdzieś w latach swego istnienia.
Wiatr obudził we mnie uczucie niepewności, a słońca blask skłaniał wyobraźnię i umysł ku refleksji, bowiem szedłem poprzez ulicę tą opustoszałą drogą w kierunku oswojonego stęsknionego domu. Wiedząc, że dzień skłania się jakby do snu topiąc słońca u podnóża horyzontu, to jednak wiedziałem o krainie, która ukochała mą podróż. Bowiem wszystko wokół mnie stało naprzeciw mego wzroku objawiając się jakby w obiektywie aparatu, więc widziałem krzywiący się w kierunku horyzontu jakże cudowny współgrający z moją kolorową szatą świat. Wiedziałem, że jestem częścią planu wyobraźni mojego Boga, która poprzez moją podświadomość kierowała mną ku miłosnym tęsknotom, dla których żyłem. Jednak, że byłem niecierpliwy to przyspieszyłem kroku, aby dotrzeć do domostw świecących żyrandoli, krętych schodów i długich przedpokoi. Szedłem tak szybko, że wyprzedzałem kolorowe liście, które wiatr przed mną unosił uśmiechając się skrycie, ubrany w przezroczystą szatę.
Słów brak, aby opowiedzieć co w duszy mej gra, o pragnieniach mych wspominać już nie czas, a jednak poszukiwać chcę tego co w genach zapisał życia dar. Często godzinami leżąc w łóżku przykryty kolorowym kocem myślę medytując. Próbuję zrozumieć niepojęte dotychczas tajemnice, te trudne leżące mi na sercu sprawy, które dotyczą mnie. Choć wiele już rozumiem i objawiam się tu jako Poeta dla którego inność jest pożywieniem, spełnieniem jak i zjawiskiem dla którego próg mej podświadomości łączy się z duchem, to jednak oblicze jego inspiruje mnie niczym zaciekawienie niczym dotyk anioła. Wiem gdzie idę, choć w pełni swego rozumu podążam przez świat stąpając gołymi stopami po czarnej ziemi to jednak czasem zastanawiam się czy nie zbłądzę. Czasem myślę, że nie mam wpływu na to co się koło mnie dzieje, ale wiem, że Bóg stoi tak blisko mnie jednocześnie chroniąc i broniąc mnie niczym strażnik wskazujący mieczem cel.
(W pościeli leżąc zamykam powieki spokój mnie zewsząd otacza i jak, że myśli podążają lekko. Niebiańsko się czuję, i wizja w oczach mych jaskrawa wyrazista nastała a potem głos usłyszałem, którego subtelny tajemniczy cichy szept prowadzi mnie w świat uroczystego rytuału. Jestem w świątyni pięknej cichej, w niej spotykam rodzinę mężczyznę i kobietę i ich czworo dzieci. Patrzą na mnie, zawstydzam się ,czuję jak by dłonie drżały mi lekko unosząc się ku górze . Stoję zamyślony podziwiając nie znajome mi osoby. One patrzą na mnie. Nagle dzieci podchodzą chwytają mnie za dłoń i prowadzą do pary, która stoi na środku świątyni. Dziewczynka się obraca i patrzy mi w oczy mówiąc: nie bój się… Idę, nie myśląc już o niczym lęk przeminął poczułem się wolny i szczęśliwy tak bardzo bezpieczny. Podszedłem powiedziałem:
Przepraszam lecz nie wiem jak ma się zachować…
Na to nie usłyszałem odpowiedzi, kobieta podała mi dłoń i uścisnęła ją mocno, później mężczyzna założył mi chustę na głowę. Poczułem zapach, którego nie potrafię opisać…
I odtąd : nie piję i stał się cud!)
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt