It was just a beer - Niczyja
Proza » Obyczajowe » It was just a beer
A A A
Od autora: Wyjątkowo tytuł anglojęzyczny, ale uważam, że taki właśnie najlepiej oddaje klimat opowieści. Zapraszam do czytania!:)

„It was just a beer”

 

Nieoczekiwanie dla samej siebie zmieniłam plany. Nieoczekiwanie, bo z reguły to co zaplanuję, doprowadzam do końca. Czasem jednak nie mamy wpływu na to co dzieje się dookoła i dopracowana pieszczotliwie w każdym szczególe agenda, nie może być zrealizowana. Tak było tym razem. Z powodu manifestacji i strajku komunikacji publicznej w Neapolu nie mogłam odbyć skomplikowanej wyprawy do muzeum Capodimonte, gdzie chciałam podziwiać obrazy mistrzów, a wśród nich genialnego Caravaggia. Obrałam więc zgoła odmienny kierunek. Poszłam nad morze. Dzień był upalny, iście letni, w sam raz na zażywanie kąpieli słonecznych. 

Wdrapałam się na zbudowany z wielkich kamieni falochron i powolutku jadłam zakupione wcześniej w supermarkecie prosciutto cotto (szynka), ricotta pecora (owczy biały ser) oraz pane (ichniejszy chleb), zagryzając wszystko  soczystymi klementynkami. Na usypanej z czarnego piasku plaży młoda para miała profesjonalną sesję zdjęciową, trochę obskurną i wulgarną jak na mój gust, ale ludzie są różni i inne mają oczekiwania. Spoglądałam na charakterystyczny kształt Wezuwiusza wznoszący się nad Zatoką Neapolitańską. Uśpiony  dumnie drzemał, nie wiadomo jakiego jeszcze psikusa sprawi Włochom. Gorąc mocno dawał się we znaki. Chciało mi się pić, a zakupione piwo Peroni kusiło niemożnością otworzenia. Nie miałam otwieracza!

Spragniona obserwowałam spragnioną siebie parę nastolatków, która rozsiadła się kilka metrów przede mną, wcale nie krępując towarzystwem osób trzecich. On zdarł z siebie T-shirt. Został tylko w niebieskich, poszarpanych jeansach. Zauważyłam delikatne owłosienie łonowe schodzące poniżej pępka. Ona zmysłowo związywała długie, kręcone włosy w kitkę. Czynność tę wizualnie uatrakcyjniał adorator, całując jej usta i szyję. Nie trwało to długo, przerwała mu. Zawiązując koszulę w pasie nęciła go krągłą pupą i głębokim dekoltem skrywającym skarby, które napalony młodzian chciał czym prędzej odkryć. Chciał być zdobywcą nowych ziem, jak Kolumb! Nie mogłam patrzeć wprost, choć bardzo lubię takie sceny, tylko kątem oka dostrzegłam, że położyli się, on zanurzył głowę w jej dekolt, ręce niecierpliwie badały zaokrąglone biodra i odsłonięty brzuch. Dziewczyna tylko odginała głowę do tyłu… i wiła się jak winorośl ku słońcu. Nie słyszałam rozmowy, zagłuszał ją delikatny szum fal, a może wcale nie było żadnej rozmowy, w takich sytuacjach nie jest ona potrzebna.

Nagle na skałach pojawił się mężczyzna. Byłam tak spragniona, że nie wahałam się go zaczepić, wskazując jednocześnie butelkę piwa. Uśmiechnęłam się. Podszedł powoli, wziął ode mnie szkło i rozejrzał dookoła. Faceci potrafią, jeśli tylko chcą. Profesjonalnie otworzył butelkę o wystające ostrze kamienia, kapsel odskoczył, a ja dostałam upragniony napój. Wreszcie! Wypiłam kilka łyków, a widząc, że ciągle jest obok zaproponowałam, aby się przysiadł. Zrobił to chętnie, spokojnie, z namysłem wybierając odpowiedni ku temu kamień.

- Czy widzi pani absurdalność takiej sesji zdjęciowej? – spytał, wskazując młodą parę na plaży.

- Tak! Obserwuję ich od jakiegoś czasu. Dla mnie obrzydliwe jest to, co robią. Brudne, na brudnej plaży, w brudnym morzu, w brzydkich pozach -  odparłam z pasją. – Nie ma w tym odrobiny romantyzmu, żadnego piękna.

- Zgadzam się z panią. Też mnie to razi…

Milcząc, patrzyliśmy na młodą parę. Ona siedziała okrakiem na jego biodrach, odginając się do tyłu. On podtrzymywał jej plecy. Śnieżnobiała suknia nasiąkała brudną wodą zatoki, tren zbierał śmieci z plaży. A oni szczerzyli się do kamery pogrążeni w chuci, która nie potrzebuje piękna, ani romantyzmu, a jeśli już to raczej jego ochłapów.

- Jak masz na imię? – spytał mój wybawca, z wyraźnym zainteresowaniem.

- Aurora! – odrzekłam z uśmiechem. – A ty?

- Mario! - wyciągnął do mnie rękę. -  Co tutaj robisz? Studiujesz?

- Nie! Jestem turystką – rozbawiła mnie myśl, że dla niego wyglądam na studentkę. Czasy studiów odpłynęły prawie w niepamięć. – Przyjechałam tutaj na kilka dni.

- Dlaczego akurat tutaj?

- Bo tutaj jest uroczo, bo już kiedyś tutaj byłam i chciałam wrócić, bo…

- Gdzie mieszkasz? – spytał, przerywając mi.

- W hotelu przy dworcu kolejowym, ale to mój ostatni dzień pobytu.

- Chodźmy tam dalej – wskazał na piasek – na plaży będzie przyjemniej.

- Mi tutaj jest bardzo dobrze -  nie chciałam ruszać się miejsca, a piwo powoli gasiło pragnienie.

Usiadł z powrotem, choć widziałam, że coś ciągnęło go ku plaży. Zdjął niebieską koszulę, później biały T-shirt. Został w samych jeansach, które podtrzymywał czarny, skórzany pasek. Na kamieniu rozpostarł niebieską chustę w muszle, proponując abym usiadła obok. Zgodziłam się. Siedzieliśmy tyłem do wulkanu, patrząc na statki płynące w oddali, na wzgórza z przyklejonymi jakby do nich kolorowymi kamienicami.

- Ciepłe to twoje piwo.

- Mi to nie przeszkadza – uśmiech nie schodził z moich ust. Byłam wyluzowana.

- Czy mogę wymasować twoje stopy? – spytał nagle.

- Lepiej nie. Nie są czyste, ani świeże po kilku godzinach chodzenia - byłam zdumiona pytaniem i nieco skrępowana.

- Na pewno są piękne  – nalegał. – Jestem rehabilitantem, choć studiowałem psychologię. Ale szybko los zdecydował inaczej. Moja żona, moja była żona, prowadzi spa i tam zacząłem pracę.

- Ciekawe… - rzekłam w zamyśleniu, pozwalając mu zdjąć skarpetkę. – Ja także studiowałam co innego, a wykonuję zupełnie inny zawód.

- Jaki? – spytał, biorąc moją prawą stopę we władanie. Bardzo delikatnie ułożył ją sobie na udzie i zaczął masować.

- Skończyłam ekonomię, ale jestem… - zająknęłam się, bo czy mogłam wypowiedzieć na głos  marzenie, które jeszcze się nie spełniło – Piszę.

- Co piszesz? Książki? Wydałaś już coś?

- Piszę opowiadania. Nic nie wydałam. Zamieszczam je w Internecie, pod pseudonimem.

- Ja też piszę – ucieszył się moim wyznaniem – recenzje książek i filmów oraz opowiadania dla przyjaciół. Podoba im się moje pisanie.

- Niesamowite! – wyrzuciłam z siebie w zachwycie. - Spotkaliśmy się tutaj przypadkiem, a łączy nas tak wiele… estetyka, pisanie, upodobanie piękna.

- Boli to co robię? – spytał.

- Nie! – zaprzeczyłam gorliwie. – Jest bardzo przyjemnie…

Powoli ścignął ze mnie drugą skarpetkę i masował lewą stopę, cały czas patrząc w oczy. Widziałam w nich narastające zaangażowanie. Rozejrzałam się, byliśmy sami. Obie pary znikły niezauważenie.

- Ile masz lat? – spytał, siadając bliżej.

- Osiemnaście – skłamałam, mrugając okiem. – Wczoraj miałam urodziny. Przyjazd tutaj to prezent, od siebie dla siebie.

Odgarnął mi włosy z szyi, co nie było nieprzyjemne. Słuchał.

- Poza tym szukam nowych wrażeń, zdarzeń, inspiracji do moich opowiadań. Uwielbiam obserwować ludzi. Zastanawiać się o czym myślą, co czują do siebie pary na różnych etapach związku. To arcyciekawe.

- Ty jesteś ciekawa… – i dodał.  – Masz piękny uśmiech, jak główna bohaterka filmu „Doktor Żywago”. To bardzo stary film, pewnie nie oglądałaś.

- Pamiętam go. Niezmiennie, od lat podoba mi się, a ona jest śliczna. To Julie Christie!

- Uśmiechasz się dokładnie jak ona. W ogóle masz bardzo pogodne usposobienie i chyba jesteś wesołą osobą.

- Nie zawsze – odparłam po chwili zastanowienia. – Tuż przed przylotem wypłakałam szklankę łez. Życie nie zawsze jest kolorowe…

- Masz kogoś w Polsce?

- Mam męża i dwójkę dzieci. Chciałam odpocząć, pobyć sama.

Usiadł za mną, masując mi kark. Był dobrym masażystą, jego dotyk odprężał. Skłaniał do zwierzeń.

- Nie myślisz o nim ciepło, prawda? – delikatnie drążył temat.

- Uderzył mnie kilka razy. Tego nie można wymazać z pamięci. W ogóle o nim nie myślę, a już na pewno nie tutaj, nie w tej chwili.

- Kiedy przestałaś czuć do niego miłość?

- Nie wiem. Nie pamiętam – zirytowałam się. – Nie chcę o nim rozmawiać! Usiądź proszę obok, czuję się skrępowana, gdy siedzisz tak blisko za moimi plecami.

Posłusznie się przemieścił i zaczął wodzić palcami po mojej ręce.

- Twoja skóra jest młoda i  gładka. Musisz tylko chronić ją latem przed słońcem. Podoba ci się to co robię?

- Tak… - odpowiedziałam w zadumie, myślami będąc jednak daleko. – Mam dwóch przyjaciół. To o nich myślę, gdy kocham się z moim mężem. Jeden mieszka w Polsce, drugi w Szwajcarii.

- Teraz nie mówisz jak dziewczynka, tylko jak kobieta.

- Jestem przecież kobietą…

- Piękną kobietą, o ślicznym uśmiechu.

- Spójrz na mnie – przysunęłam do niego twarz.  – Nie mam na sobie ani grama makijażu. Nic. Jestem w pełni naturalna. I nadal ci się podobam?

- Jesteś piękna! Masz piękne wnętrze. Jesteś wrażliwa. Szczera. Cudowna… Chciałbym cię lepiej poznać – zaczął odważniej.  - Czy przeszło ci przez myśl, że mogłabyś się ze mną kochać?

- Nie myślę o seksie. Nie mogłabym.

- Jesteś bardzo seksowana.

- Ależ ja jestem naturalna, niczego nie udaję.

- I właśnie twoja naturalność jest najbardziej pociągająca – po chwili dodał. -  Jestem zazdrosny o twojego męża.

Nic na to nie odpowiedziałam, syciłam się wyjątkowością chwili. Nie było w niej żadnego przymusu.

- Wczoraj byłam w Teatrze di San Carlo, na operze – wznowiłam rozmowę. – Magiczny  wieczór w przepięknym miejscu, który przerodził się w magiczną noc. Mój przyjaciel ze Szwajcarii zadzwonił o północy, do hotelu, i rozmawialiśmy ponad godzinę… Obaj są przy mnie, w moim sercu. Dniem i nocą.

- Chciałbym się z tobą kochać, nawet wiedząc, że nie myślałabyś wtedy o mnie.

- Nie wiem co mam na to powiedzieć – odparłam szczerze. Nic takiego do niego nie czułam. – Muszę się zbierać, zrobić pamiątkowe zakupy na via Tribunali. Za kilka godzin odlatuję  do Warszawy.

- Ja też  muszę się zbierać. Wiedz jednak, że te chwile na zawsze zachowam w pamięci. Będę do nich wracać. Stałaś się częścią mojego życia.

- Ja też nie zapomnę tego popołudnia. Było bardzo przyjemnie.

- Nie będziemy wymieniać się telefonami – powiedział smutno, ale z mądrością płynącą z życiowego doświadczenia. – Jeśli kiedyś wrócisz będę na ciebie czekał. Tutaj. Jestem tutaj codziennie. Mieszkam blisko.

Zapisałam na kartce moje pseudonimy i portale literackie, na których zamieszczam opowiadania. Prosił o to, sugerując, że przetłumaczy je z polskiego na włoski. Translatorów nie brakuje, liczą się chęci, te prawdziwe, płynące z głębi serca.

Pozbierałam rzeczy do plecaka. W chwili, gdy patrzyłam na Wezuwiusz i falującą powierzchnię wód Morza Tyrreńskiego przytulił mnie mocno, chcąc pocałować. Uchyliłam się, nadstawiając  policzek.

- Dziś przed snem będę o tobie myślał …

- Ja też będę, Mario. To były bardzo miłe chwile.

- Czy kupisz prezent z myślą o mnie, gdy przylecisz tu następnym razem?

- Tak, oczywiście – dodałam z uśmiechem – ale nie wiem, kiedy to nastąpi.

- Będę na ciebie czekał. I kiedy tu wrócisz, zapomnisz o tamtych dwóch. I będziesz kochać się ze mną, myśląc tylko o mnie… – był bardzo pewny siebie, gdy to mówił. - Mam willę na Capri.

Czas naglił. Dotarliśmy na plażę, skacząc z wysokich kamieni. Podał mi rękę, gdy wykonywałam skok.

- Ja tu zostanę – zatrzymał się przy kamiennej balustradzie schodów wiodących ku  nadmorskiej promenadzie.  – Chcę zapamiętać tę chwilę, ciebie Auroro.

Przytulił mnie jeszcze raz, ponownie uchyliłam się od pocałunku w usta. Wszystko ma swój czas, potrzebuje czasu. Miłość musi przebyć pewną drogę, żeby zaistnieć.

Powoli wspinałam się po schodach, oglądając za siebie. Stał zwrócony twarzą w kierunku zachodzącego słońca, na którego tle majaczył smukły statek o rozpostartych żaglach. Poszłam dalej w stronę Castel dell’Ovo (Zamek Jajka), spoglądając jeszcze za siebie. Nie widziałam go, czułam jednak, że wciąż tam jest. Że trwa w pozycji, w której go zostawiłam. Wkrótce zagłębiłam się w tłum obcych ludzi, w ich głośność, codzienność, w ich radości i smutki. Na moich ustach gościł tylko uśmiech.

 

(październik 2016)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 08.11.2016 10:41 · Czytań: 652 · Średnia ocena: 4,8 · Komentarzy: 17
Komentarze
Dobra Cobra dnia 08.11.2016 12:18 Ocena: Świetne!
O sz kurde, to jest wspaniałe. Mistrzowska sprawa normalnie.


Droga Niczyja,

Byłam tylko ciepłym piwem... - bardzo ładny tytuł to jest.

Tylko zazdrościć bohaterce braku tam i konwenansów. Spotkanie przeradza się w duszną od pożadania grę, nad którą dziewczyna potrafi zapanować. Czy jednak, gdy wróci kiedyś po raz drugi, nie pójdzie z nienzjomym Włochem do jego willi na Capri?

Cytat:
Faceci potrafią, jeśli tylko chcą.
To prawda, święta prawda.

Cytat:
- Ty jesteś ciekawa… – i dodał. –
To "i" jakoś się zabłąkało.

Cytat:
- Tak… - odpowiedziałam w zadumie, myślami będąc jednak daleko. – Mam dwóch przyjaciół. To o nich myślę, gdy kocham się z moim mężem. Jeden mieszka w Polsce, drugi w Szwajcarii.
O qurde!!!! Jednak chyba tu ukryta jest jakaś patologia, jakieś zmiany dotyczące sfery uczuciowości. Jest wiele odpowiedzi, które się cisną... A może teraz takie czasy mamy, ze ludzie kochając się myślą o innych. Ale to by oznaczało, że świat staje na głowie!


Jestem bardzo na tak. Zwiewna chwila na skalistej plaży, erotyczna sesja i za chwilę dokładnie to samo w realu. Ci Włosi nie przepuszczą żadnej... No, ale chyba to ciepło sprawia, że ciągle muszą się bzykać, to jest kochać.


Bardzo przyjemna opowieśc na dnia początek, choć to już południe. Południe!


Pozdrawiam i do następnego,

Dobra Cobra
mike17 dnia 08.11.2016 17:56 Ocena: Świetne!
Niczyja, tym razem udało Ci się mnie zaskoczyć :)
Świetnie poprowadzona opowieść, bez sztuczności, jakie były wcześniej, dialogi wypasione że mucha nie siada, całość czyta się zupełnie na lajcie, bez spiny, jak autentyczną rzecz, która miała miejsce i została opowiedziana przez kogoś, kto operuje dobrym językiem.

I jest coś misternego w tym wszystkim.
Bo historia choć mogłaby uchodzić za bardziej odkrywczą, trzyma w napięciu i jest tak utkana, że widać na każdym kroku kawał dobrej, rzetelnej pisarskiej roboty - czuć solidny wkład w tą rzecz, i dlatego czyta się tak dobrze.

Cała dramaturgia w świetnym stylu.
Prowadzisz to krok po kroku, że czytacz zapada się w opowieści, i co piękne, widzi ją oczami wyobraźni, bo co muszę stwierdzić, udało Ci się to odmalować jak obraz realny.

Lubię opowieści z pogranicza erotyzmu.
Właściwie to ciągle je piszę.
Na przemian z sensacją.
U Ciebie powiało mi delikatnie fascynacją, ale bez podtekstów.
I to również jest cool.
Ot, para spotyka się i miło spędzają dzień.
Można?
Można, i bez seksizmów!

Klimatyczne kino obyczajowe, jak dla mnie w sam raz :)

If it hadn't been for a beer, nothing would have ever happened.
al-szamanka dnia 08.11.2016 18:54 Ocena: Świetne!
Takie miniatury dzieją się tylko pod chabrowym niebem.
Oczywiście Wezuwiusz też tu swoje robi - wiem, bo sama doświadczyłam jego nieprawdopodobnej mocy budzenia wyobraźni.
Bo wiesz, Twoje opowiadanie jest tak niewiarygodne, iż odbieram je jako wytwór fantazji Twojej bohaterki.
Nastrój, atmosfera, dialogi... są jak ze snu.
Mają w sobie upał włoskiej plaży, ale także niezwykłą ulotność właściwą marzeniom.
Podoba mi się jak ten tekst poprowadziłaś: nienachalnie, zatrzymując się tam, gdzie trzeba, bo przekroczenie granicy mogłoby wykrzywić tę uroczą ścieżkę, a nawet zniechęcić do dalszego czytania, gdyż wszystko przeszłoby w zwyczajność.
No i idealna końcówka.
Tylko taka pasuje.

Podobało się.

Pozdrawiam :)
Niczyja dnia 08.11.2016 23:16
DoCo,
Kogo moje niebieskie oczy widzą?:) Dawno Ciebie u mnie nie było, ale jesteś, super!
Południe... Ty wstajesz w południe, a ja kocham Południe (Włoch). Coś w tym jest, nie uważasz? Coś nas łączy, znaczy Twoje południe i moje Południe;)
A teraz poważnym, nadobnym krokiem przechodzę do mojego opowiadania>>>>>>
Już przeszłam. I jestem.
DoCo,
Bardzom rada z Twojego przepięknego, pełnego zachwytów komentarza. I tak egzaltowane słowa, jak 'O sz kurde', 'Mistrzowska sprawa normalnie', 'Jestem bardzo na tak'. No i cały Twój pokazany w pełnej okazałości podpis - Dobra Cobra. To są niezbite, jakże rzadkie i cenne dowody, że utwór wyjątkowo trafił w Twój wybredny gust, któremu ostatnimi czasy przez częste obyczajówki, których nie lubisz, nie mogłam sprostać. I pac! Jak za doknięciem czarodziejskiej różdzki dogodziłam Ci wreszcie;) Udało się...
Troszkę nieco nie zrozumiałeś tytułu. Nie: 'Byłam tylko ciepłym piwem", ale: "To było tylko piwo".
Podoba mi się cytat z Ciebie:
Cytat:
Spotkanie przeradza się w duszną od pożadania grę, nad którą dziewczyna potrafi zapanować. Czy jednak, gdy wróci kiedyś po raz drugi, nie pójdzie z nienzjomym Włochem do jego willi na Capri?

Kto wie co zrobi Aurora? Nie jestem nią. Nie wiem, tylko ona wie, co jej siedzi w głowie.
Do następnego DoCo:) Już wkrótce...

mike17,
Witaj ponownie:) Czyżbyś czytał wszystkie moje teksty? Nie do wiary! Czym sobie na to zasłużyłam? Ja amatorka piszaca na wyczucie i Ty, który wydałeś już kilka książek i napisałeś niezliczoną mnogość świetnych opowiadań? Ale skoro jesteś u mnie, to bardzo, bardzo się cieszę:)
A teraz przejdę przez Twój komentarz, za który bardzo dziękuję.
Zaskoczenie jest pozytywne, jak mniemam. Super! Cieszę się:)
A dlaczego mucha ma nie siadać na wypasionych dialogach? A na innych już może? Skąd takie powiedzenie? Nie znam go?;) O co chodzi z tą muchą?
Ja już zupełnie nie znam tego współczesnego języka: 'Czyta się na lajcie, bez spiny'. Korepetycji potrzebuję, w trybie pilnym;) Muszę dać chyba ogłoszenie w Interencie, tylko nie wiem gdzie i w jakiej rubryce.
Śliczny zwrot:
Cytat:
I jest coś misternego w tym wszystkim.

Cytat:
Lubię opowieści z pogranicza erotyzmu.

Ja też! Czytać i pisać;)
Ostatnie zdanie, in English, jest kwintesencją mojej opowieści... yes, yes, yes.


al-szmanko,
Witaj! Jak miło, że zajrzałaś do mnie. Pamiętam, że jesteś, podobnie jak ja, Włocholubna i rozumiem, rozumiem Twój powód bycia u mnie:)
Chabrowe niebo - pięknie brzmi... i pięknie wygląda.
Niesamowite jest to, że każdy z Was, Czytelników, odbiera inaczej mą opowieść, ale jednakowo pozytywnie. Niesamowite, jak jeden i ten sam tekst, może być różnie odbierany, różnymi oczyma. U Ciebie jest to sen/marzenie:
Cytat:
Nastrój, atmosfera, dialogi... są jak ze snu.Mają w sobie upał włoskiej plaży, ale także niezwykłą ulotność właściwą marzeniom.

I jeszcze to jest urocze w Twoim komentarzu:
Cytat:
No i idealna końcówka.
Tylko taka pasuje.

Ślicznie dziękuję i bardzo się cieszę, iż się podobało:)

Dobrej nocy życzy Wam,
Niczyja
JOLA S. dnia 09.11.2016 08:52 Ocena: Świetne!
Niczyjko, luźny, włoski klimat, dużo magii i jakiejś takiej lekkości. Jesteś mistrzynią, wytrawną kusicielką. ;) Czyta się szybciutko i bardzo przyjemnie. Zauważyłam zupełnie inne niż dotąd u Ciebie postrzeganie świata i język narracji. Co za wielka, pozytywna odmiana, zaskoczyłaś nie tylko mnie, moich przedmówców rozłożyłaś na łopatki, a wyglądali na takich twardzieli.
Gratuluję skuteczności , serdeczności :) :) :)
Dobra Cobra dnia 09.11.2016 10:02 Ocena: Świetne!
Ot, takie życie ekspacko - rentierskie, że trza wstawać dopiero w południe. Ale czasem (niestety) nieco wcześniej, co może być przyczyną wielu chorób, np. buló muzgu.


Droga Niczyja,

Ależ oczywiście masz rację, iż w tłumaczeniu tytułu nie ma słowa ciepły, a które jednak ja odważyłem się dodać. Za co wybacz stokrotnie, bo to słówko zaburza mysterną stróktórę tytułu angojęzycznego. Jednak żem se pomyślał (pomiędzy śniadaniem w braserrie, a lunchem w pubie), iż dodanie "ciepłym" jest taką wisieneczką na torcie. Coś, jak kochanek, który jest cierpliwy i wreszcie dostaje nagrodę wojownika (w żadnym wypadku nie mówimy tu o wykorzystywaczu, który czyha na cnotę, a zdecydowanie o mężczyźnie z dobrymi intencjami), odkrywając wreszcie rozkoszne sutki swojej wybranki. Nie ma niczego piękniejszego, niż właśnie ta chwila.

Trudno zarazem powiedzieć jednoznacznie, czy południe i Południe łączy, gdyż jest tu mowa o dwóch P(p)ołudniach. Ponadto na Południu skorpion potrafi się wbić w sikającego ptaszka, a to boli. I jeśli na dodatek nie jest to zwierz o ubarwieniu czarnym, mogą nadejść szybkie kłopoty. Dlatego trzeba ostrzegać nie mających o tym pojęcia domorosłych turystów, by raczej - miast rustykalnych kwater - wybierali na południu Włoch eleganckie i klimatyzowane wnętrza eleganckich i klimatyzowanych hoteli.

No i raduje owa końcowa obietnica, iż już wkrótce, gdyż należy mieć tu nadzieję, że erekcja talentu Sz Koleżanki pokrzepi i ucieszy na nowo.


Ukłony w szczerości,

DoCo


PS Oczywiście wybacz, ale ostatnich Twoich kawałków ma dusza nijak nie przyjmowała. Co nie jest wyrazem braku Twego talentu, a po prostu pokazuje, iż ludzie mają inne gusta co do odbioru prozy przez duże P pisanej. Czyli takiej, jak Twoja.
mike17 dnia 09.11.2016 14:49 Ocena: Świetne!
Niczyja napisała:
Czyżbyś czytał wszystkie moje teksty?

Na pewno obskoczyłem ich większość :)
Niczyja napisała:
Czym sobie na to zasłużyłam?

Nieźle piszesz, to i mike'a przywiało pod Twój dach.
Choć czasem popadasz w formalizm, ale ogólnie jest git :)
Niczyja napisała:
A dlaczego mucha ma nie siadać na wypasionych dialogach? A na innych już może? Skąd takie powiedzenie? Nie znam go?;) O co chodzi z tą muchą?

Na wypasionych nie siada, bo są wypasione, siada na niewypasionych.
Naprawdę nie znasz powiedzonka "mucha nie siada?" - aż nie chce mi się wierzyć :)
A to znaczy, że coś jest wypasione, czyli świetne - inne zamienniki to: kilerskie, coolerskie, wyczesane, wylaszczone, wyjebiaszcze, w deskę, totalna rozklepiocha, nie ma Niemców we wsi, czaderskie, debeściarskie, wykozaczone, wymiatające, targające dekiel, czyli jak widzisz, jest tego trochę :)
Slang to piękny język, krzewię go w domu w mej rodzinie :)

Niczyja napisała:
'Czyta się na lajcie, bez spiny'.

Na lajcie znaczy lekko, a bez spiny, bez napięć negatywnych :)

Korepetycje mile widziane, człek się uczy całe życie, a polski slang jest tak wdzięczny, że aż szczena opada i kłapie :)

No to narciarz!
Niczyja dnia 10.11.2016 21:53
Jolu S.,
Bardzo dziękuję za Twój komentarz:) Odpowiadam dopiero teraz, bo byłam zajęta. Musiałam zaorać całe pole przeróżnych myśli, przykryć je grubą warstwą wilgotnej życiodajnej ziemi, aby ziarna znów zaczęły w niej kiełkować...
A teraz, gdy już wytłumaczyłam się Tobie i dwóm ulubieńcom z mojej opieszałości, przechodzę do sedna. Ładnie to napisałaś, że jestem wytrawną kusicielką, a może raczej nie ja, tylko mój tekst jest. Ja jestem zwyczajna, taka jak zawsze, to raczej moja opowieść jest wyjątkowa;)
Dziękuję Jolu, raz jeszcze!


DoCo,
Mmm... Do Twoich komentarzy usta szczerzą się w uśmiechu:) Nie wiem jak Ty to robisz, ale robić potrafisz, sprawiasz cuda. Widocznie tak masz i nie będę w to wnikać głebiej... Rozumiem, że ten nadmiar błędów ortograficznych jest celowy, aby mnie skłonić do reakcji, oburzenia, czegokolwiek. A więc zgodnie z nim reaguję: zauwazyłąm je wszytskie. Wybaczam tysiąkrotnie to ciepłe piwo;) Wisieneczką na torcie powiadasz, hmm, coś mi to przypomina. A może kogoś? Nie wiem, w kazdym razie taka wisienka, to słodka i cieplutka musi być, prawda? Tak żem se pomyślała, naśladując Twój język, czy istnieją w ogóle jeszcze mężczyźni z dobrymi intencjami? Czy to pytanie należy do pytań retorycznych?;)

A czemu tak nagle, znienacka poruszyłeś temat skorpiona? Co on ma wspólnego z moją opowieścią? Czy to tylko takie niewinne ostrzeżenie na przyszłość?;) Bądź cierpliwy DoCo, a doczekasz się. Może nie wisienki na torcie dla wojownika, ale mojego tekstu jakiegoś.
DoCo, uwielbiam z Tobą korespondować. Co Ty w sobie masz? To chyba ta pomarańcz, tak, z pewnością to ta pomarańcz iśćie z Południa:)
Odkłony w szczerości.
PS. Wybaczam Twojej duszy, po tym co napisałeś w PS rozpływam się w słodyczy Twoich słow.


mike17,
Dzięki wielkie za przytoczenie takiej ilości slangowych słów. Komentarz jest tak wypasiony i zarąbiasty, że mucha nie siada;) Dobrze? Teraz dobrze je zastosowałam?
Oj przydadzą mi się korepetycje slangowe, przydadzą. Zielona jestem w te klocki.

Dziekuję mike, za miłe słowa. Każdy czasem potrzebuje ciepła, zapewnienia, że idzie w dobrym kierunku, wsparcia w chwilach zwątpienia w siebie i w innych.

No to narciarz! O Boże! Cóz to znaczy?
Od razu przed moimi oczyma widzę narciarza na stoku pędzącego na łeb, na szyję, ku przepaści i nie ma już dla niego ratunku. Jest tylko wielka mulda, która go nie zatrzyma, a tylko zwiększy jego prękość i doprowadzi ku śmierci. Ale Ty chyba coś inszego miałeś na myśli, prawda? Zwyczajne obyczajne pożegnanie.
I widzisz jaka jestem zielona?;)

Pozdrawiam serdecznie całą Waszą damsko-męską trójkę,
Niczyja
skroplami dnia 17.11.2016 18:35 Ocena: Bardzo dobre
Tak, interesujące ;).
Wymaga analizy psychologopatologoczłowiekamotyla ;).
No zakręciłaś mi wszystkie cztery rogi chustki i uwiera, w kieszeni :).
Zgodzę się jednak, w neapolitańskiej okolicy, pod gorącym niebem i wdychając gorączką nadziane powietrze, można "zwariować" i to jest naturalne, "częściowo" normalne. Zwłaszcza dla bohaterki z taką historią w rodzinie.
Hm, dlatego wolę zimniejszy klimat :), dla miłości :).
Tam, wszystko ulotne, ok, chyba ;). Miłość też paruje szybko, jak woda :(.
Dlatego dobra akcja, kropka dla działań cielesnych :). Zalążek może miłości, może tylko czegoś miłego z drżeniem pod Wezuwiuszem :), zostanie na dłużej w pamięci :).
Dziwne jest jednak to że coś nie pasuje w opowiadaniu, jakby. Okruch, pyłek w oku ;).
Dlatego ocena jest jaka jest, i kropka :).
Niczyja dnia 18.11.2016 10:51
Witaj skroplami,

Dziękuję Ci serdecznie za uroczy jak zawsze komentarz.
Zaintrygowałęś mnie... Co nie pasuje w opowiadaniu?
Jaki pyłek, okruch w oko Ciebie uwiera?
Powiedz mi, powiedz. Napisz... Nie trzymaj dłużej w niepewności.
Tego nie lubię, jak każda kobieta;)

Pozdrawiam z sympatią,
Niczyja
Dobra Cobra dnia 18.11.2016 12:20 Ocena: Świetne!
Należy nie ustawać w poszukiwaniu Pana Właściwego. Z całych sił nie ustawać. Choćby nawet 99 napotkanych facetów było szujami, ten setny na pewno będzie tym właściwym. O tym mówi m. in. i nas zapewnia proza dobrocobrowa ;) pisana wszak ku pokrzepieniu serc (choć czasem może nie pokrzepiać).

Niczyjo,

skorpiony żyją we Włoszech, bliżej części środkowej. Jak zamieszkasz na odludziu (są takie miejca) one przychodzą przez otwarte okno i włażą do butów i na prześcieradło. Nie wolno wtedy panikować, lecz z uwagą rozpoznawać kolory. Te czarne są spoko.

Zatem zamilknę już w oczekiwaniu na Twe kolejne teksty...


Z ukłonami,

DoCo
skroplami dnia 18.11.2016 13:11 Ocena: Bardzo dobre
Tak "krótko".
Jeśli takie słowa, odczucia, zachowanie to Twoje "nie" brzmi "tak", on głuchy był :(.
A to Twoje "nie" też nie pasuje. Bo spotkać i poczuć COŚ mając doświadczenie i własną historię na życiu wydrukowaną, odwracać się plecami o swego i jego serca, to głupota :(. Ok, czyli każesz mi tak czytać opowiadanie, ona głupia/on też :(. No wiem, bywa :(.
Co okruchem w oku :)? Widziałaś "Kaligulę" :)? Obejrzyj, jeśli nie. Pełną wersję. Masz odrobinę z tego filmu w tekście, seks i do seksu wszędzie wszyscy. Fakt, mężczyźni jak muchy się zachowują wobec ;). Wiem, kobiety wcale "nie lepsze" /właściwie mężczyźni zaliczają to do plusów, kobiecych/ :). Ale nie w takim upale :). Ten okruch to zachowanie bohaterki :(.
Dała mu stopy, poczuła co poczuła i chociaż obudziło się całe ciało i serca głębia, sypiesz w c.d. czytelnikowi piaskiem w oczy. No idź z nim do tego łóżka :), sprawdź do końca ;). Lub zrób to sama z jego wyobrażeniem, też się przekonasz czy to chwila tylko i ciało, czy serce i ciało :). Po seksie wypływa co czujesz do partnera, nawet tym "samotnym" seksie z jej/jego wyobrażeniem :). Przepraszam, chodzi o bohaterkę opowiadania :).
No dobra, i jest zdanie "nic takiego do niego nie czułam".
Czyli tylko seks :(? Okruch w oku :(.
Ale wcześniej bohaterka opowiada skryte tajemnice, wprost. Czyli czuje co najmniej zaufanie do nieznajomego. Jednak rzucać wprost że "uderzył mnie kilka razy" /bolesna tajemnica, tak od razu o niej obcemu?/. Wynika, dość. Czyli chociaż dość z mężem (swoja drogą zachowanie Maria :), używając najprostszego słowa, to zachowanie czystej wody podrywacza :) ), pomimo że bohaterka przeczuwa że może go pokochać nie próbuje nawet poznać nr tel., bo on nie chce (kolejne znamię podrywacza :) ), to Mario zostaje odsunięty, pozostawiony sobie, bez sprawdzenia co "knuje" on, jego serce, jej serce. Ok, wystarczy. To okruchy. No mam je w oku. Czyli jednym teraz patrzę ;). Pozdrawiam.
Niczyja dnia 18.11.2016 23:40
skroplami,
Dziękuję za wyjaśnienie co jest dla Ciebie okruchem w oku. Cenne to uwagi na przyszłość...
A filmu "Kaligula" nie ogladałam, nawet o nim nie słyszałam. Ale sądząc po obrazkach na filmwebie, może być interesujący;) Jak to mawiają Anglicy: interesting:)

Pozdrawiam nocą prawie,
Niczyja
maak dnia 19.11.2016 00:47
Hej, mam wrażenie, że czytam Cię po raz pierwszy. Najpiękniejsze są polne kwiaty . To był pierwszy Twój tekst, który przeczytałem.
Jest w tym jakaś gotowość do miłości. Jest trochę asekuracji? Trochę oczekiwania na coś niepowtarzalnego, tajemniczego, wyjątkowego? Miłość jest prosta. Akceptuję lub nie... i może dodaję ociupinę tajemniczości lub ryzyka. Trochę taka nie dokończona gra. Fajna. Ciekawa. Intrygująca?

Pozdrawiam Niczyja. Maak
Niczyja dnia 19.11.2016 01:32
maaku,
Nie za badzo rozumiem, czy Twój komentarz odnosi się do "Polnych kwiatów", czy to tekstu powyżej. Chyba do "Polnych kwiatów" i one bardziej Tobie się podobały. OK, w porządku.
Ale z drugiej strony...
Czy każda miłość musi być taka sama? Tamta była inna i ta jest inna. Tu nawet chyba nie ma miłości, jest zauroczenie.

Pozdrawiam maaku,
Niczyja
maak dnia 19.11.2016 23:01
Tak. Tamta mi się bardziej podobała... ale ta też :), ale tamta bardziej :). W tamtej mężczyzna był bardziej, według mnie, oczywiście, bardziej taki męski, taki dawniejszy trochę.

Maak:)
Niczyja dnia 20.11.2016 23:22
Może jeszcze kiedyś napiszę coś na miarę "Polnych kwiatów". Coś co Ci się spodoba, kto wie... co w mojej głowie siedzi. Nawet ja sama do końca nie wiem, ani o czym będą kolejne opowiadania.
Lubię męskich mężczyzn, takich dawniejszych, ja sam to określiłeś:)
Niczyja
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty