Wujaszek - Niczyja
Proza » Miniatura » Wujaszek
A A A
Od autora: Z cyklu portrety...

„Wujaszek”

 

W moim domu była chujnia. Nienawidziłam tam mieszkać, spać, budzić się. W bezsenne noce patrzyłam na światła samochodów sunące po ścianie ciemnego pokoju. W oddali hałas wzbudzały mknące dokądś pociągi.

Niechciane dnie zawsze zaczynały się włączeniem głośnego radia w kuchni. Szósta piętnaście! Czy to weekend, czy tydzień pracy, zawsze tak samo budziło mnie upierdliwe bzyczenie komara gdzieś nad uchem. I jeszcze kran, który piszczał i warczał, bo nie miał go kto naprawić. Każde odkręcenie wody powodowało głośny bulgot w rurach i jego echo w moich wyczulonych uszach.

Jeśli tylko nadarzała się okazja uciekałam stamtąd. By rowerem wśród pól i lasów poznawać spokojny świat. Uciekałam do biblioteki na skraju parku, do książek, moich przyjaciół i nieodkrytych kuszących światów. Bywałam tam codziennie prosto po szkole lub później.

Już pięciominutowe przebywanie w tamtym domu było mordęgą, traumą nie do zniesienia. Najlepszy był wpad i szybki wypad. Tylko po coś, i znowu ucieczka do świata na zewnątrz. Tamten dom mnie tłamsił, zabijał po trochu każdego dnia. Nie będę się wdawać w szczegóły, głównie chodziło o ojca. Porąbańca i furiata, który prawie codziennie mnie lał, a gdy wierzgałam w samoobronie, to walił czym popadło i gdzie popadło, aż dziw, że przeżyłam to piekło. Co prawda, jako psychologiczny wrak człowieka, ale pozostałam fizyczną całością. Mogło się skończyć znacznie gorzej, tak sobie powtarzam na pocieszenie.

Najukochańsze były ucieczki do wujaszka. Miał urodziny tego samego dnia, obchodziliśmy je razem, choć był dwadzieścia pięć lat starszy. Wyprawa do jego domu zajmowała kilka godzin, ale był to cudowny czas oczekiwania na pewne szczęście. Na chwile, które dawały mi spokój, miłość i akceptację.

Zwyczajne mieszkanie w bloku, półki z książkami wiszące w każdym pokoju, nawet w przedpokoju. Grube wielotomowe encyklopedie, których strony wertowałam z zachłannym zachwytem. Ze stacji odbierała mnie ciocia. Gadatliwa, wszędobylska, zawsze zadająca tysiące troskliwych pytań. Karmiła, ukulturalniała, a wieczorem pozwała nalewać pełną wannę wody i pluskać się tak długo, jak chciałam w ciepełku blokowiskowej łazienki.

Kochałam te kulturalne weekendy, były rzadkością, dlatego tak je ceniłam. Jak audiencję u króla i królowej, jak coś wyjątkowego. Ciocia organizowała wypady do kina, do muzeum, na spacery do Łazienek i Wilanowa. Na basen, czy lodowisko na Stegnach. Do dziś pamiętam, a minęło już wiele lat, film „Tajemniczy ogród” w kinie Muranów. Mieniący się w słońcu kobierzec fioletowych krokusów w tajemniczym ogrodzie, bujającą się huśtawkę oraz dziewczynkę, która ze zbuntowanej i osieroconej istoty przeistoczyła się w zapalniczkę szczęścia dla innych, i dla siebie samej. Piękny to był film.

Ale to czego najbardziej pragnęłam były spotkania z wujkiem. Ukochanym wujaszkiem. Oazą spokoju, ciepła i empatii. Był cichym obserwatorem, który swoim błyskotliwym poczuciem humoru rozbawiał każde, nawet najbardziej mroczne lub sztywne towarzystwo. Lub ocieplał chłodne milczenie, które zawsze czasem zapada. Czekałam aż wróci z pracy, zje kolację, a potem na polecenie cioteczki weźmie gitarę i zacznie na niej brzdąkać i śpiewać wybrane przez siebie lub wskazane przeze mnie piosenki. Śpiewników było mnóstwo. Wieczorne koncerty kołysały mnie do  spokojnego snu, którego nie były w stanie przerwać żadne hałasy, ani światła aut sunące bezgłośnie po ścianach ciemnego pokoju.

Tam był inny dom. Dom składający się z ciepła i miłości. Z rozmowy, wysłuchania, pełnego empatii milczenia, które nie ciążyło, a zwyczajnie dawało błogi spokój. Zegar cicho tykał, co godzinę wyskakiwała kukułka. Cioteczka nigdy nie prasowała, robił to wujaszek. Zwalała mu stertę upranych rzeczy na wersalkę, sama gdzieś znikając, a wujaszek brał się za tę z pozoru nudną czynność i oddawał jej bez reszty. Prasował nawet ciocine majtki i chusteczki do nosa. W tle leciały stare płyty z  gramofonu lub radiowa Trójka. Ten spokój. Nigdy i nigdzie później podobnego nie zaznałam. Te weekendy były bazą, tankowaniem miłości na długie tygodnie bez żadnych jej objawów.

Wujaszek jest inżynierem. Inteligentnym, oczytanym, znającym kilka języków, ale przede wszystkim bardzo skromnym człowiekiem. Nosi okulary i jest niewysoki. Na twarzy ma blizny po trądziku lub przebytej w dzieciństwie ospie. To on, nie rodzony ojciec, stał się dla mnie wzorcem idealnego faceta.

Siadywaliśmy w dwóch fotelach. Ja jednym, on drugim. Każde pod swoją lampą. On czytał pozycje w języku angielskim, francuskim lub włoskim. Ja po polsku. Lub oglądałam, z ciocią lub bez niej, filmy na video. Najczęściej „Dirty dancing”. Mogłam posłuchać muzyki na kanale MTV. Dzięki wujostwu poznałam Jeżycjadę – cykl powieści Małgorzaty Musierowicz. Wujaszek czytał te niby babskie, niby młodzieżowe książki na równi z nami, kobietami. Nie można nie kochać Jeżycjady. Są tam domy, rodziny, ludzie, jakich już nie ma albo ja nie miałam okazji ich spotkać.

W domu wujaszka nagość nie była tematem tabu. Mijali się w przelocie, jeszcze nadzy albo już rozebrani, nieodziani. Pędząc dokądś, do kąpieli, do sypialni, do pracy, na inne wyjście. W moim chujowym domu nagość nie istniała. Była zakazana, jak rozmowy o dojrzewaniu, o seksie i innych ludzkich sprawach. Na porządku dziennym była za to przemoc, jej nie owijano w bawełnę. Była chlebem powszednim każdego dnia. Czasem niewypowiedziana, nie okazana, wisiała jednak w powietrzu, jak zła przepowiednia, która musi się ziścić.

W końcu udało mi się stamtąd uciec na zawsze, daleko, ale to wszystko we mnie zostało. Wrosło jak gwoździe w moje ciało, i nic, żadna siła nie będzie w stanie ich ze mnie wyrwać. Nawet nie warto próbować, tak myślę, bo wtedy zostaną rany po wyjętych gwoździach. Rany ropiejące, nie gojące się, cuchnące zgniłą żółtawą mazią.

Wszyscy moi faceci byli kopią wujaszka. Niewysocy, w okularach, inteligentni, oczytani, dobrze wykształceni, a co najważniejsze, spokojni, przynajmniej z pozoru. Ten ostatni jest taki sam. Ale jego spokój i opanowanie są tylko pozorne. Drzemie w nim diabeł podobny do mojego ojca.

Wujaszek ma już swoje lata. Na zawsze zachowam o nim urocze i ciepłe wspomnienia. Gdy kiedyś umrze… Gdy umrze może połączę tę datę z moją, tak jak w przypadku naszych wspólnych urodzin. Może w dniu jego śmierci podejmę odwlekaną od dawna decyzję. Może to będzie ten impuls, który wreszcie okaże się skuteczny. Nie wiem jak będzie. Dziś jeszcze tego nie wiem…

 

(12 grudnia 2016)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Niczyja · dnia 17.12.2016 12:41 · Czytań: 763 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 17
Komentarze
al-szamanka dnia 17.12.2016 22:46 Ocena: Świetne!
Bardzo dobre opowiadanie, Niczyja.
Lubię wspomnienia o dobrych czasach lub ludziach - u Ciebie mocno wyeksponowane poprzez porównanie z opłakanymi warunkami w rodzinnym domu.
Nie dziwota, że dziewczyna tak mocno przywiązana była do wujaszka, który tak naprawdę był centrum jej świata.
I jak to często bywa, i co sama pokazałaś w tekście, takie przywiązanie mocno rzutuje na wybory w przyszłości.
Mam tylko nadzieję, że owe wybory nie będą jednak tak konkretne, jak to sygnalizuje końcówka.
Czytało się fajnie.
A przy ostatnim akapicie żal, że już koniec.

Pozdrawiam serdecznie :)
maak dnia 18.12.2016 00:25 Ocena: Świetne!
Przejmujące opowiadanie. Tyle bólu, i chwile wytchnienia. Dobrze, że były te chwile. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz, o wysokim mężczyźnie, w okularach, ze szczupłymi, długimi palcami, który będzie spokojny... i mądry. Tak zdarza się czasami.

Ale to czego najbardziej pragnęłam były spotkania z wujkiem. - tu coś trzeba poprawić, moim zdaniem :)... chyba?

Dobrej nocy Niczyja. Maak
Niczyja dnia 18.12.2016 01:22
al-szamanko,
Ja też lubię takie dobre wspomnienia, czytać i pisać...
Dziękuję za Twój komentarz:)


Maaku,
Tak, zgadza się.
Ja też mam taką nadzieję, bo - jak piszesz - tak zdarza się czasami:)

Dobrej nocy Wam życzę,
Niczyja
mike17 dnia 18.12.2016 11:18 Ocena: Świetne!
I coś takiego właśnie lubię - prawdziwą historię o ludziach z krwi i kości, o ich bólach i ciężarach, ale zarazem o wzlotach i radościach.
Jako człek sentymentalny kocham świat wspomnień i coraz częściej, w miarę jak staję się coraz starszy, wracam pamięcią wstecz, by tam odnajdywać chwile szczerozłote, których nie szczędził mi Los.

Udało Ci się świetnie zestawić patologię domu z sielankową dobrocią wujaszka i atmosferą Dobra, panującą w jego mieszkaniu - można to potraktować bardzo uniwersalnie, jako przenośnię, że każdy, kto ma ciężkie życie w rodzinnym domu, będzie uciekał w inne światy, bodaj w wyobraźni, badaj na krótko.

Miniatura ma ciepły, przyjemny klimat i wiele walorów literackich.
Czyta się ją naprawdę gładko i ta sentymentalna nuta bardzo pięknie we mnie gra.
I pomyśleć, co by było, gdyby zabrakło takiego poczciwego wujaszka?
Życie dziewczyny mogłoby zostać na zawsze złamane.
A tak miała swoje "wyspy szczęśliwe".

Nie ma się tu czego czepić, więc z czystym sumieniem daję Ci maxa :)

Way to go!
Niczyja dnia 18.12.2016 19:52
Dziękuję, mike17, za Twój komentarz:)
Tak mnie naszło, żeby napisać właśnie coś takiego. Potrzeba sama przyszła.
"Wyspy szczęśliwe" - ładnie to brzmi. Coś mi to mówi, gdzieś dzwoni, nie wiem jeszcze. Muszę sprawdzić...;)

Wiedziałam, że skądś to znam! To wiersz Gałczyńskiego, który czytałam, zapamiętałam i pokochałam. Został we mnie zawsze, w pokładach mojej pamięci. Jest cudny.
Thank you mike17!;)
Dobra Cobra dnia 18.12.2016 20:04
Dojmujące.


Niczyja,

Życie do letkich nie należy, co udowadniasz w niniejszym dziele prozatorskim. Zachęcam jednak bohaterkę opowieści z całych sił, by spojrzała na słabą młodość z nieco innej strony. Gdzie by się tak zahartowała na życie, jak nie w domu rodzinnem? To jak ze szczepionkami (które podobno zawierają rtęć, która sprawia, że dzieci rodzą się z autuzmem. To dopiero jest tragedia!!!), które w podstępny sposób...

A tu kwiat zchwyci, tam tęcza (lub jakiś samczyk ciacho). Oraz kawka wypita w spokojnym miejscu.

Czyta się dobrze, choć mam mieszane uczucia z powtórką opisu dramatu młodości w segmencie z wujaszkiem. Widz i czytelnik już wie, że nie było różowo.


Fajnie było do Ciebie zajrzeć.


Do następnego,

DoCo
Lilah dnia 18.12.2016 20:14
Jak dobrze, że są jeszcze tacy wujkowie na świecie.
Piękne opowiadanie, Niczyja.

Pozdrawiam :)
Aronia23 dnia 18.12.2016 20:26 Ocena: Świetne!
Niczyjko, cześć zimowo, ale cieplutko. Opowieść, w której poruszyło mnie zdanie "Dom składający się z ciepła i miłości.", dlatego takimi słowy, rozpoczęłam pisanie do Ciebie. Historia o ciągłej ucieczce, lęku i ociekającym dobrem ludziach. Wiesz, wujaszek - jego opis, zachowanie - to mój zmarły Tato. Miał na imię Gabriel, a mama i pozostali, którzy Go znali, czasami mówili o Nim, niby z przymrużeniem oka, Archanioł Gabriel - bez obrazy Siły Boskiej. Płacz mnie dusi z lekka, Twoja historia... ma jednak zdania straszne:

"Gdy kiedyś umrze… Gdy umrze może połączę tę datę z moją, tak jak w przypadku naszych wspólnych urodzin. Może w dniu jego śmierci podejmę odwlekaną od dawna decyzję."

Nie wujaszek by tego nie chciał. Wiem.
Wszystko ma swój czas, bieg, znaczenie, jeżeli samemu b. egoistycznie, przerwiemy krąg, pokrzywdzimy tych, którym jesteśmy potrzebni. Dlatego ja tutaj teraz piszę." Warto być, warto śnić, warto kochać."

Znasz moją "Debatę Aronii z Wartą"? Jest na PP. Dziękuję za ten tekst.
Niczyja dnia 18.12.2016 23:33
DoCo,

Niezmiennie lubię Twoje poczucie humoru, nawet i w sprawach/tematach czarnych jak asfalt (czytaj: beznadziejnych). Ty również tam znajdujesz nadzieję i jasny promyk światła. Potrafisz:) A to niezwykła umiejętność...
Czy możesz mi przybliżyć, co konkretnie masz na myśli? Nie rozumiem... a propos czego masz mieszane uczucia?
Cytat:
Czyta się dobrze, choć mam mieszane uczucia z powtórką opisu dramatu młodości w segmencie z wujaszkiem. Widz i czytelnik już wie, że nie było różowo.
Mi było równie fajnie, że zajrzałeś.
Do następnego zajrzenia zatem:)


Lilah
, ślicznie dziękuję za Twój komentarz:)


Aronio
,
Jak ładnie mnie powitałaś, wiesz, że tak lubię:)
Zazdroszczę Ci, że miałaś takiego tatę. Wiem, że rodziców się nie wybiera, ale zawsze... Nie płacz. Czas leczy rany, tak się mówi, choć nie wszystkie.
Życie jest straszne, tylko czasem bywa radosne. Są chwile, na które się czeka. One mijają, a potem znów jest czekanie...
Wiesz? Ja chyba też.
Twój cytat "o kochaniu" to fragment piosenki. Ładnej. Znam ją.
Poznałam też Twoją "Debatę Aronii z Wartą". Ciekawy utwór.
Dziękuję za Twój komentarz:)


Pozdrawiam Was dobranocnie ciepłokocnie,
Niczyja
Aronia23 dnia 18.12.2016 23:54 Ocena: Świetne!
Dobranoc, Niczyjko. Prawie północ i nowy, przedświąteczny tydzień przed nami. Śnij o dobroci serc ludzkich. A23
Dobra Cobra dnia 19.12.2016 08:18
Bede rozwijal mysl we wolniejszym czasie. Jesli pozwolisz.

Spokojnego,

DoCo
Niczyja dnia 19.12.2016 21:39
DoCo, pozwolę, oczywiście, a nawet zwolnię Cię z obowiązku świadczenia odpowiedzi.

Aronio
, dziękuję, może dziś Twoje życzenie się spełni...
Dobra Cobra dnia 19.12.2016 22:46
Cytat:
Wszyscy moi faceci byli kopią wujaszka. Niewysocy, w okularach, inteligentni, oczytani, dobrze wykształceni, a co najważniejsze, spokojni, przynajmniej z pozoru. Ten ostatni jest taki sam. Ale jego spokój i opanowanie są tylko pozorne.
To potworne!

Po ponownym zapoznaniu się z dziełem wycofuję apelację ws rozwijania myśli prozatorskiej. Jest w pytkę.


Ukłony,

DoCo
Niczyja dnia 20.12.2016 08:23
DoCo,
A jednak odpisałeś, choć nie musiałeś. Cały Ty:)

Pytka kojarzy mi się z Pytią mającą włosy związane w kitkę
lub
moją przyjaciółką, której ex narzeczony nazywał się Pytka
ale wiem, że Ty co innego miałeś na myśli...

Pozdrawiam mile,
Niczyja
Dobra Cobra dnia 20.12.2016 09:26
Tak, miałem co innego na myśli i zdecydowanie nie chodziło mi o ex narzeczonego Pytkę.

DoCo
Bernierdh dnia 03.01.2017 07:07
Troszkę późno się tu znalazłem. Nie wiem czemu, ale odwlekałem lekturę tego opowiadania w nieskończoność, choć wiedziałem, że chcę je przeczytać. No, ale wreszcie się zebrałem.
Piękny tekst. Mamy pełne melancholii wspomnienie; piękny, ulotny nastrój, jak to u ciebie. Mamy codzienność daleką od ideału i wujaszka, który wraz z ciocią pełni funkcję latarni na ciemnej ulicy. Dobrze mieć takie światło. Również pomyślałem o tym, co by było, gdyby go zabrakło. Potem pomyślałem o swoim życiu i o swoim świetle, a to sprawiło, że zobaczyłem w twoim tekście coś uniwersalnego.
Myślę, że dużą siłą twojego opowiadania jest poruszenie tematu tego, co było potem. Nie skończyłaś na wyprowadzce z rodzinnego domu. Zamiast tego napisałaś o przeszłości, która nas kształtuje, zostawia blizny, od których nie da się uwolnić, ale też pomaga zbudować ideał, do którego dążymy. Korzenie czarnych myśli, które kończą opowiadanie, też sięgają pewnie jeszcze pierwszych blizn, nawet jeśli przebyły od tego czasu długą drogę. Wiem tak jak ty, że pewne rzeczy zostają w nas na zawsze.
Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam cię serdecznie.
Niczyja dnia 04.01.2017 19:55
Bernierdh,
Witam Ciebie serdecznie w skromnych progach mojego "Wujaszka".
Dziękuję za piękny i mądry komentarz.
Cytat:
Mamy... wujaszka, który wraz z ciocią pełni funkcję latarni na ciemnej ulicy. Dobrze mieć takie światło

Tak...
Cieszy mnie to, że bardzo Ci się podobało.

Pozdrawiam ciepło znad oparów gorącej herbaty,
Niczyja
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
21/09/2023 11:32
MG - Jak moje inicjały - M-arek G-rabowski; ciekawy zbieg… »
valeria
21/09/2023 09:11
Dzięki za piękny odczyt:) rano dobrze czytać, poranek mam… »
skroplami
20/09/2023 01:11
Erotyka we mgle, zwolnione przyspieszeniem bicie serca,… »
valeria
18/09/2023 23:05
Dzięki Miki, poprawiłam końcówkę, żeby nie drażniła. »
mike17
18/09/2023 16:23
Każdy chciałby być pieszczony kasztanową słodyczą na bieli,… »
Yaro
18/09/2023 13:14
Dziękuję za komentarz Michał. Twoje słowa są tak dobre i… »
ateop
17/09/2023 04:07
Jedyne co w wierszu może się podobać to uczciwość, ale… »
mike17
15/09/2023 17:22
Smutna to liryka, Jarku, pełna goryczy i żalu za… »
alos
13/09/2023 23:31
Ciekawa konstrukcja, ale chyba w sumie nie rozumiem tego… »
alos
13/09/2023 23:25
W sumie trafne, rządzimy się w gruncie rzeczy dalej… »
alos
13/09/2023 23:20
W sumie można tylko trzeba się liczyć z… »
alos
13/09/2023 23:15
Dzięki »
annakoch
10/09/2023 17:47
Dziękuję adaszewski za czytanie i opinię pod tekstem.… »
adaszewski
09/09/2023 18:53
Dzieje się. Dzieje się, aż boli, Aż wiersz wydaje się… »
adaszewski
09/09/2023 18:51
Trochę w tym pretensji. Która chce być ponad. »
ShoutBox
  • mike17
  • 14/09/2023 17:41
  • Ja mam w sumie różne puchary, i te piwne, i te za książki, łącznie 10 wydanych książek w ciągu 10 lat :)
  • genek
  • 14/09/2023 00:23
  • Jeden ma puchar za książkę, inny taki z piwem.
  • mike17
  • 13/09/2023 18:04
  • [link] mike wznosi puchar ktoś to w końcu musi robić :) Ahoy!
  • genek
  • 06/09/2023 19:33
  • Albo ku lepszym, niekoniecznie przejściom.
  • mike17
  • 06/09/2023 18:06
  • Lub może należałoby skierować się ku przejściom podziemnym, skoro te naziemne są wątpliwej jakości :)
  • genek
  • 06/09/2023 10:38
  • Dobrze, zwrócę uwagę, czy to przejścia dla pieszych, czy piesi z przejściami ;)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty