Cierpienia początkującej pisarki – część 4 /Lektura nadobowiązkowa/ - JOLA S.
Proza » Długie Opowiadania » Cierpienia początkującej pisarki – część 4 /Lektura nadobowiązkowa/
A A A
Od autora: Tytuł mego opowiadania, chyba odstrasza, bo kto lubi czytać o cierpieniu, nawet na wesoło. Wymyśliłam inny, ale okazało się, że jest częściowo"zajęty".
" Najlepiej w życiu ma twój kot. Listy" to tytuł po raz pierwszy prezentowanej publicznie korespondencji Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza.To całość zachowanego zapisu wyjątkowej relacji, opowiadającej o codzienności z wielką miłością w tle.
No i jestem w kropce. Póki co, zapraszam do czytania IV części "Cierpień.......

Cierpienia początkującej pisarki – część 4

Każdy pisarz nawet najgorszy zostawia w swoich dziełach wizerunki znanych mu ludzi przynajmniej dwa autoportrety. Jeden namalowany z rozmysłem – drugi niezaplanowany, mimochodem. Tak stało się i w moim przypadku - nie umiem uciec od wspomnień. Czasem zjawy przeszłości dopominają się o uwagę.

****

W kolejne urodziny ojciec zabrał mnie na obiad. W ciągu ostatnich dwóch lat nie zjedliśmy razem ani jednego posiłku. Włożyłam szpilki, czarne, na ośmiocentymetrowych obcasach i czerwoną sukienkę. Restauracja mieściła się w świeżo odremontowanym wnętrzu parteru budynku przy ulicy Ogarnej na gdańskiej starówce. Miejscu rodzinnych i przyjacielskich spotkań, gorących dyskusji, serdecznych toastów i wspaniałych przyjęć. W złotym świetle ognia kominka ojciec wyglądał odświętnie, śmiał się i żartował. Bacznie go obserwowałam, gdy zamawiał jedzenie: sałatkę cezar, pieczone ziemniaki i wykwintne szparagi, do tego francuskie czerwone wino. 

- Ta odrobina kuchennej alchemii, to przepis na szczęście - zauważył.

Byłam wegetarianką, od kiedy obejrzałam w telewizji program o zwierzętach hodowanych na skalę przemysłową. Zobaczyłam krowy wiszące na hakach, obdzierane żywcem ze skóry, kurczaki ściśnięte w klatkach tak, że łamały im się nogi.

Rozmowa się nie kleiła. Byłam tuż po szumnym rozstaniu z Pawłem, ale nie to było najważniejsze. Ostatnio nie szło mi pisanie, obawiałam się o swój los. To ciężka praca i jeżeli nie przynosi oczekiwanych efektów łapie się doła.

Kiedy podano do stołu, wyrwało mi się z pełnych sałatki ust:  

- Tato, czuję, że tu jest moje chude ciało, a duch gdzieś odleciał w kopenhaską mgłę.

 - Och, dziecko, znowu zaczynasz z tą Kopenhagą. Nie wracaj do niechlubnej przeszłości. - Opadł ciężko na krzesło. - I tak wiele osiągnęłaś, myślałem, że z twojego pisania nic już nie będzie. Miałem wrażenie, że to tylko mrzonki i dziewczęcy zapał.

W jego słowach wyczułam ironię, na moment zaparło dech. Wypiłam wodę, nalałam sobie pełny kieliszek wina i wychyliłam do dna. Kiedy ojciec uśmiechnął się, poczułam ciarki na plecach, bo choć przypominał babcię sprzed wielu lat, nie było w nim ani krztyny ciepła.

- Uważaj na schodach, nie zawsze prowadzą do nieba - ostrzegł, zabawnie marszcząc wydatny nos.

- Czyżby, za dużo pieprzu w sałatce cezar? No, trudno, sam sobie wybrałeś - przemknęło przez głowę.

Ojciec był wielkim moralistą i zarazem chodzącą poczciwością. Nie kochałabym go bez  jego humoru, migoczącego całą gamą odcieni od dobrotliwości do szyderstwa. Wydawało się, że ludzie w tylu rysach do siebie podobni powinni patrzeć sobie w oczy aż do skłonu. U nas bywało inaczej, może z powodu różnicy płci. Kobiety są inne i niech tak pozostanie, bo świat umarłby z nudy i zestarzał się bezpotomnie. Nie ma powodów, ani dowodów, żeby tę wiarę w sobie osłabiać.

- Twoja wiara w człowieka tato, potrafi poruszyć nawet najbardziej zakute serce  – mruknęłam.

Byłam na siebie zła, zdradzało to drżenie podbródka.

- Och, nie tragizuj. Nikt cię nie będzie bił ani głodził. Nikt ci nie każe pracować w kopalni jak Oliverowi Twistowi. Stworzyłaś sobie świat, do którego nikt cię nie zmuszał. Nie narzekaj na brak energii twórczej, nauczyłaś się ukrywać  dobre i złe diabły. To plus. Świat na ciebie czeka, potrzebuje każdej, rogatej duszy, no i rozrywki, nieważne jakiej, byle była. Łatwiej jest mówić w twoim przypadku o szlifowaniu na wysoki połysk znanych środków wyrazu, niż o wykuwaniu nowych. Uważam, że w życiu wszystko może się przydać.

- Rzetelne rzemiosło w literaturze! Czy to myśl prorocza?

- Córko, nie zdzieraj spódnicy i nosa, grunt to właściwa miara. Powinnaś głębiej zanurzać się w literackiej materii i czytać, czytać, jak najwięcej  książek i wyciągać wnioski. Rocznik statystyczny też potrafi być interesujący. Pośpiechu nie ma, zalecany jest w ściśle określonych okolicznościach.

Ojciec dokończył sałatkę cezar i wytarł usta. Nabił z nabożeństwem na widelec brązowe anchois, wsadził do ust i przełknął bez przeżuwania;  w telewizji widziałam, że tak jedzą rekiny. Okropność! Spoglądał na mnie,  szczerząc się do okazałej panny cotty, jakby nigdy nie jadł nic równie smacznego. Pochłonął ją z apetytem, w kącikach ust został mu krem. Nigdy mnie nie rozpieszczał, wstrętny łakomczuch.

 - Tato, nieodwołalnie rozstałam się z Pawłem.

 - Nieważne, poza mną nigdy nie miałaś nikogo, kto by cię rozumiał. Teraz boisz się samotności. Życie w strachu może z każdego wypędzić demony - wyjaśnił. – Strach to najgorszy egzorcyzm. Ale ciekawi mnie, co teraz zrobisz? Życie bez mężczyzny jest nijakie.

– Czemu mnie nienawidzisz?

Tamtego dnia miałam  wszystkiego dość: słonych szparagów, namolnego kelnera i  ciepłego wina. Widziałam jak przez mgłę. Dawno nie byłam tak przygnębiona, czułam się jak człowiek zdekompletowany. Padałam ze zmęczenia, bolał mnie brzuch, najchętniej natychmiast bym się położyła i przespała kilka dni. Moja skóra nabrała woskowego połysku, staranny makijaż   tragicznie się rozmazał. Łatwiej napisać Ulissesa niż opisać naszą rozmowę. Lepiej, żeby czytelnik nic więcej się nie dowiedział. Nie sposób uczynić wszystkim zadość, nieprawdaż.

Przyniesiono rachunek, do ojca podeszła jakaś miła kobieta i uścisnęła mu rękę, szepcząc mu czule coś do ucha. Z niesmakiem odwróciłam wzrok, kątem oka zauważyłam jakiś ruch w drzwiach wejściowych. Do sali zajrzał tłusty, rudy kot, wyciągnął przednie łapy, wpatrując się w stos drewna leżącego przy kominku. Mały tygrys na łowach. Przez chwilę jak zaczarowana obserwowałam nieruchome zwierzę. Kiedy się odwrócił, zauważyłam, że z jego pyszczka zwisał bezwładny szary strzęp. - Mysz- pomyślałam. Lubię te szare, sprytne gryzonie. W mojej bajce Mysz pisze„ Księgę Wspomnień Myszy.”  Czerwony pędzelek na końcu długiego ogona i nieposkromiona fantazja to jest to, co różni ją od zwykłych polnych myszy.

 Kot pożarł resztkę swojej ofiary na  moich oczach i odmaszerował, dumnie prężąc ogon. Musiałam na to przymknąć oko, bo nie chciałam mu robić przykrości. Kiedy się odwróciłam ojciec i jego znajoma patrzyli na mnie z rozbawieniem, robiąc  dziwne miny. Uśmiechnęłam się, obnażając wszystkie zęby. Tak robi moja kotka, wysyłając ostrzeżenie.

Do domu wróciłam piechotą. Umyłam ręce, twarz i bolące stopy, odstawiłam szpilki na miejsce i usiadałam do mego laptopa. Moją sypialnię wypełniało zbyt dużo cieni, zaczęłam coś pisać, choć nie rozumiałam ani słowa. Rozpłakałam się. Wychodząc z łazienki, spojrzałam w lustro i zobaczyłam dziewczynę z opuchniętymi, podkrążonymi oczami. Widok był nader żałosny. Nie potrafiłam rozproszyć  smutku, zatrzymać potoku łez. Smutek jest dla silnych, spalają go jak paliwo. Znałam tylko jeden sposób, czym prędzej włożyłam głowę do zamrażarki.

 

 Miesiąc później, wybraliśmy się na spacer brzegiem morza. Wypadł późnym popołudniem w sobotę. Wtedy nie przeczuwałam, że był dla nas ostatnim. Gęsta mżawka spadła z nieba jak nagle opuszczona kurtyna. Mewy przestały stroić głosy, Bałtyk zamilkł. Plażą szły dwie osoby. Latarnie wzdłuż promenady przygasły niczym zanikające światła pobliskiego mola. Ona, rudawa o wyrazistej urodzie. On wysoki i energiczny pomimo podeszłego wieku, tak promienny, że nie sposób było oderwać od niego wzroku. Przez chwilę przyglądali się gwiazdom odbijającym się w falującej powierzchni wody. On objął jej twarz dłońmi i lekko przygarnął do siebie. Usiadła obok niego, otuliła się jego ciepłem. Z oddali wyglądaliśmy na parę kochanków, na pewno nie na ojca i córkę. 

- Tato, to moje pisanie to istny horror. Bawię się, jak to wymyślam. Potem, co jakiś czas dochodzę do wniosku, że to jest kiepskie i trzeba zacząć od początku. Nie wierzę już w bogów i demony. Mój los złożyłam w ręce smutnego mnicha. Może moje gesty są zbyt serio?  Trudno znaleźć sojuszników w moich pisarskich wysiłkach. Chciałam czegoś więcej niż moja siostra i to był błąd.

Czułam ciężar jego spojrzenia. Zastygł skoncentrowany, chyba pomyślał, że na coś się przyda, bo wysłał falę ciepła w moją stronę.

- Czas już spoważnieć, ale pamiętaj nigdy z siebie nie rezygnuj. To co, teraz czujesz, z czasem osłabnie. Człowiek dojrzewa,  pryskają młodzieńcze złudzenia. Nie zajmuję się historycznym faktami, ale zawsze nie będziesz bobasem, ta dolegliwość czepia się tylko nielicznych. Młodość jest spontaniczna, ciekawa, nie boi się tyłków wyłaniających się z mgły. Droga każdego dzieli świat na pół, prowadzi raz w górę raz w dół. Kiedy masz się dobrze bawić, jak nie teraz? Ty tylko wiesz jak. Niech gwiazdy bledną, a ty zachowaj proporcje między warsztatem a pisarską wyobraźnią. Gdy trzeba  płyń pod prąd. Literatura i architektura mają coś wspólnego… 

I tu był początek kolejnego ojcowskiego wywodu.  Czynny architekt, to wszystko wyjaśnia. Jego opowieść o bliskich związkach tych dwóch sztuk  trwała krótko. W ich niby pozornym podobieństwie tkwi jakaś głęboko ukryta prawda, nie sposób nie przyznać mu racji. Nastrój, postaci i sytuację w literaturze autor buduje ze słów, architekt używa cegieł i innych trwałych materiałów. Towarzyszy temu myśl, praca często niepewność, ból, a nawet wstyd. Książkę i budynek zawsze można spalić. Tylko, po co? Niektórym wystarczy jeden powód - by móc od nowa tworzyć po swojemu. Słynna wróżka Sybilla zasmakowała w piromańskim procederze. To nie jest bajka. Przyniosła do rzymskiego króla dziewięć ksiąg boskiej mądrości, z które zażądała słonej ceny. Ponieważ towar wydał się Tarkwiniuszowi za drogi, Sybilla zaczęła je rzucać w ogień, ciągle jednak za resztę domagając się tej samej zapłaty. Opowieść kończy się happy endem, dla wróżki oczywiście. Od tego czasu Sybilla zajęła się na stałe i z lubością likwidacją literatury. Nikt nie wydaje się lepszym uosobieniem niszczycielskiej siły czasu, bezmyślnego przypadku i rozmyślnej złośliwości – a więc tych wszystkich sił, które srożą się nad spuścizną wieków. Nie ma się, co dziwić Sybilla ten okrutny, obskurny babsztyl była analfabetką.

Ojciec zaskoczył mnie jasnością  umysłu i delikatnością. Uważałam, że taki komfort mi się należy, ale nie znajdowałam  w sobie więcej inwencji, by mu udowodnić jak bardzo jest mi potrzebny tu i teraz.

- Tato, chcę, się jednak zmierzyć z dokonanym wyborem. Nie poddam się, będę opowiadać moją historię,  pokazując trudne dojrzewanie, radość tworzenia i rozterki. Dojrzałość twórcza? Nie wiem, czy istnieje i co tak naprawdę znaczy? Wiem jedno, nie chcę dłużej być brokatową wydmuszką. Krytycy brzydzą się błyskotkami, wyrzygali to niedawno w komentarzu. Wiem, co mi powiesz ”na poważanie trzeba zasłużyć latami i ciężką pracą. Tylko prawdziwy talent może podbić serca i zburzyć schematy”. Znam te teksty na pamięć, mdli jak je słyszę. I co z tego?  Nadal kotłują się we mnie te same wątpliwości, nie wiem, co mam z tym wszystkim począć. Niewątpliwie dostanę od życia w skórę, jakbym nie obróciła to i tak tyłek mam zawsze z tyłu. Czy mężczyzna ma poglądy i większe ambicje, a kobieta tylko widzimisię?

 Ojciec był niezłym taktykiem. Czuł, że temat rozmowy wkracza na grząski grunt. Twierdził uparcie, że męskim przewagom wtóruje słabość kobieca. Odpowiednikiem męskiej silnej woli jest babski upór, jego przezorności - jej wyrachowanie. Na tym przekonaniu zbudowany jest świat – to moja prawda. Widząc, że jestem rozdrażniona do granic możliwości, w końcu oddał mi przysługę i powrócił do swoich wcześniejszych popisów ze znajomości historii architektury.

- Le Corbusier zaprojektował swój pierwszy dom, mając zaledwie siedemnaście lat. Cztery lata później udał się ze swojej rodzinnej Szwajcarii do Paryża, gdzie z biegiem czasu jego nazwisko, a właściwie pseudonim, był już wszystkim znany. Stał się w architekturze tym, czym Picasso w malarstwie czy Strawiński w muzyce.

 - Masz osobliwe poczucie humoru. Naukowy aspekt twojej ostatniej, wypowiedzi, sprowadza się do założenia, że wszystko, na tym świecie, prędzej czy później, jest możliwe, również w literaturze.

Dodałam i  zamilkłam, tracąc ochotę na dalszą rozmowę, ściskało w dołku. Ojciec był czynnym architektem, to wszystko wyjaśnia. W zanadrzu zawsze krył jakąś opowiastkę, ale nic więcej nie powiedział. Stał blady i ponury. Tkwiłam tuż obok, po kostki w zimnym piasku, niezdarna i samotna. Nie łatwo jest się mną opiekować. Tamtego dnia nie przypominałam  uśmiechniętej syrenki, co najwyżej chudego węgorza o gibkich biodrach, który postanowił  pobujać w obłokach. Zamiast obietnicy nieba czekała mnie zimna, morska toń. W ojcu rozpoznałam miniaturowy obraz samej siebie, swój brak cierpliwości i nieracjonalny upór. Z ulgą nie dostrzegłam w nim swoich rysów twarzy. Tylko tyle, niestety.

Zerwał się wiatr. Poprawiłam okulary i odwróciłam się do ojca plecami, czując ogarniający głęboki smutek. Oczami wyobraźni zobaczyłam jak wzburzone morze pochłania nasze ciała, wlecze do oceanu, przeżuwa i gdzieś zostawia roztarte na rafach koralowych. Skąd we mnie wziął się ten pomysł? W takich chwilach chyba można wybaczyć  tę odrobinę szaleństwa.

–No dobra – powiedział z westchnieniem. - Nie możemy tu dłużej zostać.

Gdy na ojca obliczu gościł uśmiech, na jego policzku robiła się śmieszna pozioma zmarszczka. Ujął moją chłodną dłoń, przez chwilę chciał ją potrzymać, może ogrzać. Wyrwałam się i poszłam w kierunku wydm porośniętych plątaniną ostrej trawy, tam gdzie ściana piasku chroniła przed wiatrem i było odrobinę cieplej. Chciałam pobyć przez chwilę sama. Mżawka zgęstniała i zamieniła się w deszcz, zanosiło się na burzę. Morze syczało i bulgotało. Chyba nigdy nie byliśmy tak blisko. Czas zwijał się w kłębek, od sierpnia dni są coraz krótsze. W szybko zapadającym zmroku pięliśmy się po skarpie w stronę domu, w którym zostawiliśmy światło.

Pracowite życie mojego ojca zakończyło się na początku września.

Obraz tego świata ma niezwykłą rozdzielczość.

Kilka następnych miesięcy przyniosło w moim życiu wiele zmian.

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 19.12.2016 13:43 · Czytań: 2676 · Średnia ocena: 4,4 · Komentarzy: 11
Komentarze
Aronia23 dnia 19.12.2016 23:45 Ocena: Świetne!
Jolu, cześć nocnie. Ale Pisarka cierpi, żal. To zdanie zabieram ze sobą, a raczej zdania:
"Byłam tuż po szumnym rozstaniu z Pawłem, ale nie to było najważniejsze. Ostatnio nie szło mi pisanie, obawiałam się o swój los. To ciężka praca i jeżeli nie przynosi oczekiwanych efektów, a warsztat jest ciągle kiepski, to łapie się doła." Podoba mi się ta opowieść, choć samotność narratorki niepokoi nieco, ale samotność, to też WOLNOŚĆ. Wiesz, jak cenię wolność. Jolu, dużo wiesz. A mnie trudno było przejść przez litery, które ułożyłaś w sylaby, słowa, zdania - stworzyłaś historię. Niezapomnianą i niepowtarzalną. Ja czuję więź z kobietą, z jej ojcem:
"W moim ojcu rozpoznałam miniaturowy obraz samej siebie, swój brak cierpliwości i nieracjonalny upór. Z ulgą dostrzegłam w nim swoje piękne rysy twarzy.Tylko tyle, niestety."
Jestem też zmęczona, pisarka mówi o ciężkiej pracy tworzenia. Bo to trud ogromny, ale pomaga, nawet, jeśli większość ludzi nie pojmuje Twoich słów. Wrócę do tej opowieści, ale dziś sił brak na logiczne myślenie. Dobranoc
al-szamanka dnia 20.12.2016 17:43 Ocena: Świetne!
Cytat:
Re­stau­ra­cja mie­ści­ła się w świe­żo od­re­mon­to­wa­nym wnę­trzu par­te­ru bu­dyn­ku na gdań­skiej sta­rów­ce, przy ulicy Ogar­nej.

Przez to uuu zdanie dziwnie się czyta. Można je ciut inaczej napisać:
Świeżo odremontowana restauracja mieściła się na parterze budynku przy ulicy Ogarnej na gdańskiej starówce.
Cytat:
- Uwa­żaj, na scho­dach, nie za­wsze pro­wa­dzą do nieba

pierwszy przecinek zbędny
Cytat:
- Twoja wiara w czło­wie­ka, tato, po­tra­fi po­ru­szyć nawet naj­bar­dziej za­ku­te serce.

bez kropki na końcu zdania
Cytat:
Świat na cie­bie czeka, po­trze­bu­je każ­dej, ro­ga­tej duszy, no i roz­ryw­ki, nie ważne, ja­kiej, byle była.

nieważne i bez przecinka po
Cytat:
Nabił z na­bo­żeń­stwem, na wi­de­lec brą­zo­we an­cho­is

przecinek zbędny
Cytat:
- Nie ważne, poza mną nigdy nie mia­łaś ni­ko­go, kto by cię ro­zu­miał

Nieważne
Cytat:
naj­chęt­niej, na­tych­miast bym się po­ło­ży­ła i prze­spa­ła kilka dni.

przecinek zbędny
Cytat:
Kiedy się od­wró­cił, (zauważyłam, że)z jego pyszcz­ka zwi­sał bez­wład­ny szary strzęp.

Cytat:
Mie­siąc póź­niej, wy­bra­li­śmy się na spa­cer brze­giem morza.

przecinek zbędny
Cytat:
Gęsta mżaw­ka spa­dła z nieba(,) jak nagle opusz­czo­na kur­ty­na.

Cytat:
- Czas już spo­waż­nieć, ale pa­mię­taj(,) nigdy z sie­bie nie re­zy­gnuj.

Cytat:
To co, teraz czu­jesz

To, co teraz czu­jesz
Cytat:
Ty tylko wiesz jak.

Tylko ty wiesz, jak.
Cytat:
Gdy trze­ba(,) płyń pod prąd.

Cytat:
To­wa­rzy­szy temu myśl, praca(,) czę­sto nie­pew­ność,

Cytat:
Nie ma się, co dzi­wić Sy­bil­la ten okrut­ny

Nie ma się co dzi­wić, Sy­bil­la, ten okrut­ny
Cytat:
- Tato, chcę, się jed­nak zmie­rzyć z do­ko­na­nym wy­bo­rem.

drugi przecinek zbędny
Cytat:
Na­uko­wy aspekt two­jej ostat­niej, wy­po­wie­dzi, spro­wa­dza się do za­ło­że­nia, że wszyst­ko, na tym świe­cie, prę­dzej czy póź­niej, jest moż­li­we, rów­nież w li­te­ra­tu­rze.

wyczernione przecinki zbędne
Cytat:
Nie łatwo jest się mną opie­ko­wać.

Niełatwo
Cytat:
Ocza­mi wy­obraź­ni, zo­ba­czy­łam(,) jak wzbu­rzo­ne morze

pierwszy przecinek zbędny
Cytat:
–()No dobra – po­wie­dział z wes­tchnie­niem.

Cytat:
plą­ta­ni­ną ostrej trawy, tam(,) gdzie ścia­na pia­sku chro­ni­ła przed wia­trem


Często też piszesz zbyt blisko siebie się:
Cytat:
Czas zwi­jał się w kłę­bek, od sierp­nia dni robią się coraz krót­sze.W szyb­ko za­pa­da­ją­cym zmro­ku pię­li­śmy się po skar­pie w stro­nę domu


Uff, zadałam sobie nieco trudu z tymi poprawkami, a i tak sądzę, że sporo zostało - nie jestem specjalistką i sama walę błędy.
A wiesz dlaczego to zrobiłam?
Bo uważam, że naprawdę fajnie piszesz, masz pomysł i polot.
Ale popracuj trochę nad interpunkcją.
Jednym słowem - za błędy stawiam Ci dwójkę, ale za piękny opis cierpień już o wiele, wiele więcej :)

Pozdrawiam ciepło:)

PS: Jestem weganką :)
JOLA S. dnia 20.12.2016 18:13
Droga Al,
dzięki za miły komentarz i za to, że chciało Ci się do końca czytać :)
trochę ten format jakby zbyt długi na tutejsze standardy, ale co tam - raz się żyje, może ktoś jeszcze doczyta do końca. :(
To część opowiadania, z którą miałem spore problemy - nie poddawało się, chciało zatrzymywać się na każdej scenie. Stylistyka dobrana została świadomie, bo ją zwyczajnie lubię. I na koniec ta interpunkcja kulawa. Kotłują się we mnie same wątpliwości, nie wiem, co mam z tym wszystkim począć. Masz rację tylko nauką i pracą.
Gdy wpadnie mi pomysł do głowy, nie umiem skończyć. Ten naganny brak cierpliwości mnie gubi. Tylko lać i patrzeć czy równo puchnie. Stop!

Pragnę Ci jeszcze raz gorąco podziękować.

Górą kobiety. ;)


Serdeczności i zawsze zapraszam :)

JOLA S.
Dobra Cobra dnia 20.12.2016 21:29 Ocena: Bardzo dobre
Melduję, że doczytałem do konca!


JOLU S,

Ależ cierpienie i dramat jak jasna cholera - dwa w jednym. Jednak Najbardziej rozdarło me serce cierpienie na 8 centymetrowych szpilkach i późniejsze ratowanie nog we wodzie. Nigdy nie udało mi się zgłębić tego zjawiska cierpiętniczego, w które pchają się miljony kobiet. No, pewnie że można myśleć o narcyźmie pań, o checi podobania się i co tam jeszcze. Szkoda kręgosłupów, ktore szlag trafia przy dłuższym szpilkowym procederze. Ajajaj!

Teraz trochę na poważnie, bo to poważne dzieło. Zadziwiająco dobrze się czyta, zdania same przemykają i jest ciekawość, co dalej. Oczywiście męski czytelnik rad by prżeczytać o aparycji bohaterki, lecz tutaj natrafia na mur - pisarki nie zamieszczają takich opisow. Być moze ich to nie interesuje, może wszystkie kobiety się supportują?

Było miło, to jak dla mnie najlepsza część opowieści o pisarce. Może będą dalsze...


Pieknie pozdrawiam,


DoCo
JOLA S. dnia 20.12.2016 23:54
DoCo,

szczęśliwie udało Ci się dołączyć do grona Czytelników "Cierpień......

Odchodzisz usatysfakcjonowany płynnością tekstu/ to wielki plus/, ale trapi Cię ciekawość co dalej przydarzy się nieopierzonej pisarce, jak się odnajdzie i jak wygląda z bliska.
Czytasz nieuważnie, po pierwsze: początkująca pisarka nad morzem ma wiotką niczym węgorz kibić, do twarzy jej w czerwonym, rysy twarzy owszem, owszem, po drugie: ma dobry charakter. I to się liczy, pomijając upór i wrodzony brak cierpliwości ;)
Dla mężczyzny to szczegóła mała taka - ważny jest obraz kobiety. Jest bez zarzutu, zachowane proporcje ciała i słuszny wzrost.

Ty też się zawoalowałaś, że trudno Cię rozpoznać.

Na tym muszę kończyć, oceniam Twoją postawę na bardzo dobrze i życząc dobrej nocy gorąco pozdrawiam :)

Do następnego spotkania.

V część zbliża się nieuchronnie

JOLA S.
Dobra Cobra dnia 21.12.2016 09:41 Ocena: Bardzo dobre
Swoja drogą to ciekawy temat, by oceniać komentujacych.

JOLU S,

Część 5 nadchodzi! Co to będzie? Co?


Dziękuję za życzenia dobrej nocy. Owszem spałam dobrze, ale nie wiedziałam o Twoich zyczeniach. Zachodzi zapytanie: czy jak była dobra noc, ale się nie wiedzialo o życzeniach dobrej nocy, to czy to się liczy jako spełnione życzenie, czy też się nie liczy? Jak to jest?


Ukłony, do następnego,

DoCo
JOLA S. dnia 21.12.2016 09:51
DoCo,

wszystko się liczy, szczególnie w nocy. Jeżeli jest udana to podwójnie

Dobrego dnia

JOLA S.
Barbara K.W. dnia 21.12.2016 12:34 Ocena: Bardzo dobre
Z przyjemnością przeczytałam Twój tekst i południe zrobiło się miłe, a nawet rzewne i wspomnieniowe... Fajnie opisujesz więź narratorki z ojcem. Jest wszystko: kultowa restauracja posmak klasy wyższej, kominek i gwiazdy odbijające się w wodzie, ale i zabawne scenki ze szpilkami i drapieżnym kotem ( sama wsuwam suchą krakowską, ale z mięsa najbardziej lubię tort orzechowy).
Nie ma też pewnie zwyczaju komentowania słów autora poprzedzających tekst, ale mnie korci...Jolu tak to już z tytułami jest, że komuś wcześniej nasz teraz wymyślony idealny zwrot już się kiedyś przydał częściowo lub całkowicie. Najlepiej sobie tym nie dodawać cierpień, bo cóż, cierpienia w tytule mogą czytelnikom kojarzyć się nie z początkującą pisarką, ale Werterem. Gdybyśmy się tym zamartwiali to pewnie nikt by nic nie napisał.
Dostrzegłam literówkę tak dowcipną, że ja bym jej nie poprawiała, bo ma swój smaczek:"Córko, nie zdzieraj spódnicy i nosa,..."
Ciepło pozdrawiam i czekam na 5 część
JOLA S. dnia 21.12.2016 16:46
Barbaro,
dawno Cię nie słyszałam na PP, stęskniłam się za Twoim zdaniem. Jest jak zwykle konkretne, szczere i bez pomady. Kobiety wszystko potrafią, są niezwykłe. Bez kadzenia - przeczytałabym coś nowego w Twoim wykonaniu. Dopominam się podobnie do DoCo./ On to robi z większym wdziękiem./ ;)
Bardzo dziękuję za słowa uznania dla mojej pracy. Oj, nie było łatwo.

Tytułem już się nie przejmuję, masz rację. Trudno, niech lecą cierpienia.... toż, to czysta prawda.

Dzięki ! Serdeczności :)

JOLA S.
mike17 dnia 22.12.2016 11:29 Ocena: Bardzo dobre
W końcu i ja tu wreszcie zawitałem :)
Jolu, bardzo naturalnie snujesz swą opowieść o młodej pisarce, której niemoc twórcza niejednemu z nas nie jest obca, bowiem wena ma to do siebie, że przychodzi i odchodzi, kiedy chce i nic w tym względzie nie zmienimy :upset:
Wypada jeno wyczekiwać jej jak upragnionego kochanka/ki.

Co za familijne klimaty tu zapodajesz, zaciszne restauracje, wspólne spacery brzegiem morza - ideał, panie dzieju, któraż z córek swych ojców by tak nie chciała!

W me oko czujne rzuca się wnet nastrój, jaki panuje w opowieści: nie ma tu trzęsień ziemi, nikt nie rwie włosów z czaszki, nikt nie skacze z mostu do rzeki, wszystko tonie jakby w półśnie, co przypisuję temu, iż dziewczę miało stonowany charakter i nieskłonny do ekstremów.

Co poza tym warto odnotować, to fakt, że jest to pisanie o pisaniu, a to lubię, zwłaszcza kiedy bohaterowie książek autora materializują się i nawiedzają go w domu :)
Coś takiego kiedyś czytałem, miodzio.

A jak pisanie, to i cierpienia - któż z nas ich nie zna...
Wszelako dlatego jestem w stanie wejść w skórę naszej bohaterki i poczuć jej duchowe ciężary, a stany to niemiłe, duszne i gniotące zdrową pierś kobiecą.

Kończąc powiem, że idzie Ci to całkiem sprawnie, przyjemnie się czyta i nic nie zgrzyta po drodze, a to wielki atut.
Piękna robota, bez dwóch zdań!

WESOŁYCH ŚWIĄT!
JOLA S. dnia 22.12.2016 12:00
Michale, dzięki.

Cieszę się, że udało się to tak odczytać. To pozwala mieć satysfakcję z wykonanej pracy. :) Bardzo podoba mi się Twój komentarz i stosunek do życia, wprawiasz człowieka w cudowny nastrój, iście świąteczny.

Dzięki jeszcze raz.

WESOŁYCH ŚWIĄT!

JOLA S.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty