SŁOWO - Barbara K.W.
Proza » Miniatura » SŁOWO
A A A

SŁOWO

 

Z mównicy padały słowa. Ciężkie, lżejsze i zupełnie lekkie, podfruwające jak płatki śniegu, przyimki i spójniki. Jednak wszystkie, bez względu na swój ciężar z pluskiem spadały na posadzkę. Łączyły się ze sobą w galaretowatą masę rozlewającą się powoli po sali.

Rozejrzałem się po twarzach uczestników poważnej sesji naukowej. Na żadnej nie dostrzegłem śladu zaniepokojenia.

Śluzowata maź nieuchronnie zbliżała się do moich stóp.  Zdecydowanie wstałem, zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem do wyjścia.

– Panie redaktorze, proszę nas nie opuszczać! – scenicznym szeptem wygłoszone słowa organizatora świsnęły mi jak pociski koło ucha. Wrażenie było na tyle niespodziewane i nieprzyjemne, że nie czekałem na dalsze i szybko zamknąłem za sobą drzwi. Hol był pusty. Odetchnąłem z ulgą, że nikt mnie nie zatrzyma. Szatniarka podała mi płaszcz. Odruchowo powiedziałem – Dziękuję! Słowo z brzękiem potoczyło się po kontuarze zamieniając w dwuzłotówkę.

Ulica wyglądała jak gigantyczna plansza do gry w paint ball.

Przechodnie mieli na ubraniach wielobarwne plamy. Każda wymiana zdań kończyła się serią kolorowych wyładowań. Zacząłem się przysłuchiwać. Rozmowy toczyły się o sprawach codziennych, banalnych. Intensywność barw zależała od poziomu emocji. Niezadowolenie i irytacja manifestowały się odcieniami czerwieni, a zdawkowe informacje były zwykle zielonawo-niebieskie.

Były też incydenty niepokojące. Do rozmawiającego przez telefon trzydziestoparolatka w garniturze zbliżał się wystudiowanymi płynnymi, przesadnie wydłużonymi, krokami kilkunastoletni blokers w naciągniętej głęboko czapce. Bluznął standardowym przekleństwem i zażądał smartfona. Zaatakowany młody człowiek cofnął się i zobaczyłem, że jego tors oblał się czernią, a pośrodku ziała ogromna dziura. Przez jego płuca i brzuch, a właściwie miejsce,gdzie powinny się te narządy znajdować, widziałem chodnik i krawężnik. Zrobiło mi się słabo.

Usłyszałem, we wnętrzu własnej głowy rozwijający się powoli niepokojący pozaziemski diaboliczny dźwięk, który zarazem był i nie był melodią.

Zdumiewające było to, że wszyscy zachowywali się naturalnie, jakby niczego nie widzieli.

Ruszyłem prosto do hotelu. Starałem się patrzeć tylko pod nogi. Cudem pokonałem dwie ulice i przeciąłem skwer. Czekając na klucz nieopatrznie spojrzałem na stojącą obok kanapę.

Młoda kobieta tuliła się do kilkadziesiąt lat starszego od niej mężczyzny. Szeptała mu półgłosem ciągle te same słowa układając seksownie usta w dzióbek: „I love you!” Każde powtórzenie zamieniało się w zwinnie pomykającą po plecach mężczyzny jaszczurkę. Na oparciu kanapy kłębiła się ich cała gromada, a z każdą chwilą przybywało ich więcej i więcej....

Nie czekałem na windę. Złapałem klucze i pobiegłem na piętro po schodach. W pokoju, szarpiąc się z płaszczem, od razu włączyłem telewizor.

Akurat toczyła się jakaś debata. Politycy przekrzykiwali się ponad stołem swoimi racjami. Wyglądało to na pierwszy rzut oka zabawnie, bo usta rozmówców łączyła jakby elastyczna śluzowata pajęczyna gęstniejąca z każdą  kolejną wypowiedzią. Najbardziej aktywni uczestnicy z każdym wypowiadanym słowem wgryzali się w gęstą substancję, która niebezpiecznie kurczyła się zmuszając jednych do wyciągania w przód żuchwy, a innych do oderwania siedzeń od krzeseł i przybliżenia głów ku środkowi stołu. Nie chciałem patrzeć ,jak zacietrzewieni zderzą się  sklejeni dziwaczną pajęczyną, więc  zmieniłem kanał. Tym razem był to film bez dźwięku za to z napisami. Nie dostrzegłem żadnych anomalii. „Kretynie – skarciłem się w myślach – przecież to program dla niesłyszących, a zapisane słowo to nie słowo tylko wyraz, znak”.

Chyba zacząłem pojmować logikę obserwowanych zdarzeń. Dla potwierdzenia wyjrzałem na zewnątrz. Okno było szczelne i widok podwórka, z wyładowującym zgrzewki napojów dostawcą w poplamionym kombinezonie, nie budził zastrzeżeń. Jednak wolałem zaciągnąć zasłony.

Nadal towarzyszyło mi dochodzące nie wiadomo skąd niepokojące, mroczne brzmienie.

Nagle usłyszałem w głowie wyodrębniający się z dźwięków pomruk: „Kocham cię...”.

Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie. „Kto może mnie kochać tak ostatecznie spoza światów?” – zadałem sobie pytanie.

Jak błyskawica przemknęło mi przez myśl rozwiązanie tak oczywiste, że trudno zrozumieć czemu na nie wcześniej nie wpadłem. Rozejrzałem się wokół. Od jakiegoś czasu każdy pokój hotelowy w kraju musiał być zaopatrzony w egzemplarz Biblii.

„Jest!” – wypatrzyłem ją na nocnym stoliku.

Otworzyłem i zacząłem głośno czytać:

- Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i

Bogiem było Słowo...

Przerwałem porażony swym odkryciem i wyszeptałem: „Słowo ma moc! Słowo ma moc...”

Przy drugim powtórzeniu poczułem siłę, która wstrząsała moim ciałem.

To pracownik obsługi jak kleszcz przywarł do mojego ramienia i przy każdym kolejnym szarpnięciu powtarzał niezmordowanie: „Niech się pan obudzi! Niech się pan obudzi!”

– Tak, tak, już dobrze – zamruczałem do niego pojednawczo z nadzieją, że przestanie mnie tarmosić. Przestał, za to zwięźle pouczył:

– Proszę pana jest przerwa w obradach. Uczestnicy są na obiedzie. Zapraszam do sali restauracyjnej.

Rozejrzałem się, faktycznie sala konferencyjna była pusta. Zebrałem swoje rzeczy, wstałem, ale nie mogłem zrobić

kroku. Opadłem z powrotem na siedzenie i zacząłem ze sporym wysiłkiem odrywać pojedynczo stopy od posadzki.

– Ki czort! – uniosłem nogę i obejrzałem but. Zelówkę i boki pokrywała zastygła glutowato-żelowa masa.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Barbara K.W. · dnia 28.12.2016 11:24 · Czytań: 751 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Komentarze
faith dnia 28.12.2016 11:58
Pomysł bardzo ciekawy, narracja płynna. Jeśli można się do czegoś przyczepić, to są to na pewne luki w interpunkcji. Zerknij na tekst jeszcze raz i zwróć uwagę przede wszystkim na brakujące przecinki i kropki, np.
Cytat:
Szep­ta­ła mu pół­gło­sem cią­gle te same słowa[,] ukła­da­jąc sek­sow­nie usta w dzió­bek: „I love you!”[.]

Przy okazji, zlikwiduj błąd ortograficzny - dziubek ;)
Pamiętaj, że przed imiesłowami (które u Ciebie występują dosyć często) stawiamy przecinki.

Nie wiem dlaczego tekst tak "rozjechał się" przed końcem, ale myślę, że przerwy między akapitami są do zlikwidowania.
Zadbaj o kilka kosmetycznych spraw, a myślę, że będzie cacy, bo treść jest naprawdę ciekawa. Co najważniejsze widać, że to Ty panujesz nad słowem, a nie odwrotnie :)

Pozdrawiam!
Niczyja dnia 28.12.2016 22:12
Pamiętam, że to już kiedyś, gdzieś czytałam... Wysiliłam pamięć i już wiem kiedy, w jakich warunkach to się działo, i co się później stało.
Twój tekst zarówno wtedy, jak i teraz, wywołał we mnie niejasny, niewytłumaczalny niepokój. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu jest...
Nie wszystko musi być jasne i przyjemne, prawda?

Pozdrawiam serdecznie:)
Niczyja
Dobra Cobra dnia 29.12.2016 14:08
Z tą masą to poważna sprawa jest.


Barbaro K.W.,

Interesujące studium w malignie.


Pozdrawiam,

DoCo
Barbara K.W. dnia 03.01.2017 11:32
faith bardzo,bardzo dziękuję, że poczytałaś mój tekst!
Z trudem go odzyskałam i jak widać na półkrótko. Teraz będę dawać teksty na PP, bo nie zginą, to znaczy mam taka nadzieję... Uważam, że jego główną ozdobą jest dziubek! ha, ha!
Dziękuję za spostrzeżenie o imiesłowach, bo permanentny brak przecinków przed nimi to niechlujstwo, ale to, że występują często - to nie za dobrze. Muszę się pilnować.
oczywiście słodko mi na duszy, że mimo ewidentnych usterek przeczytałaś łagodnie.
Serdecznie pozdrawiam

Niczyja - miło mi, że wpadłaś. Autorowi serce rośnie jeśli uda mu się wzbudzić jakiekolwiek uczucia i emocje u czytelnika , a że mogą być nietypowe, to cóż , ale są!
Ciepło pozdrawiam

Dobra Cobro - gluty, żel i maligna - widzisz co mi się zaczęło roić - chyba w wyniku permanentnego smogu w moim mieście. Ma to też dobre strony - popyt na dopalacze spada, co może ekonomicznie wykończyć dostawców... ale sie rozmarzyłam... Chyba jednak nie skończę pociągającej mnie opowieści o oczach żyjących w słoju, ale wrócę do rajskich lat harcerskich, gdy woda była krystaliczna, ideały przejrzyste jak brylant, a okoliczności przyrody he, he!
Serdecznie pozdrawiam
JOLA S. dnia 03.01.2017 12:53
Opowiadanie - a w zasadzie miniatura, impresja - klimatem bardziej w sferze cienia niż światła. Po przeczytaniu pozostaje w pamięci nie tyle treść, ile emocje, które wzbudziła – u mnie niepokój. Myślę, że nie jest to tekst, nad którym przechodzi się obojętnie. Wydaje mi się, że mocną stroną tego opowiadania jest to, że autor zostawił nam dużą dowolność jego interpretacji i każda z nich będzie dobra. To czytelnik zadecyduje, o czym tak naprawdę czytał i czym dla niego była ta lektura.
Pozdrawiam,
JOLA S.
Gramofon dnia 26.01.2017 15:40
Cześć i czołem,

Przeczytałem wszystkie opowiadania z muzo wen 3 i tak chciałem tylko napisać, że to opowiadanie podobało mi się najbardziej, pozdrawiam. :)
Tori_19 dnia 27.02.2017 22:33
Jakiś dziwny niepokój wkradł się do mnie po przeczytaniu Twoich słów. :D
A jednak nie przeszkadza mi on na tyle, by znielubić to opowiadanie. Daje dużo do myślenia. Ludzie powinni jak najczęściej dostawać, wręcz podsunięte pod nos, takie teksty.
Percepcja i sposób wykonania jest prosty, dzięki czemu, nie trzeba gdybać godzinami, co autor miał na myśli. :p
To właśnie dlatego jak największa liczba osób powinna się z tym zapoznać.
Brakuje tej świadomości mocy słowa, a co dopiero brania za nie odpowiedzialności.
Cieszy to, że istnieją tacy ludzie, którzy potrafią podejść do tematu, efektownie go zrealizować i jeszcze zachwycić po drodze.
Dziękuję.
Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 20.08.2018 20:48 Ocena: Świetne!
Świetne! Dawno tu nie czytałem czegoś tak dobrego! Jest to jedno z kilku najlepszych opowiadań na tym portalu.
Jak zacząłem to czytać, to od razu przypomniałem sobie pewną, niezbyt dobrą książkę, w której były opisy aury przemieszczającej się między ludźmi w trakcie dyskusji. Twój tekst ma tę przewagę, że u Ciebie nie jest to takie płaskie.
Przyczepiłbym się nieco do interpunkcji. Poza tym czasem niewłaściwie postawiona spacja przy przecinku czy kropce. I to rozjechanie, o którym ktoś już wspominał. A reszta świetna.
Gratuluję!

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Wiktor Orzel
12/09/2024 11:50
@Jacek - dlatego książka jest krótka, liczy zaledwie 114… »
Jacek Londyn
12/09/2024 11:27
Dzień dobry. Podziwiam odwagę. Wydanie książki napisanej… »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Mega cudowny komentarz dziękuję! »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Jeju, mimo wszystko -super komentarz, dzięki! »
Wiktor Orzel
12/09/2024 09:03
Wydawca podszedł do tej nietypowej formy właśnie w taki… »
ivonna
12/09/2024 02:34
Pozwolę sobie jeszcze tu coś skrobnąć. Zastanawiałam się… »
ivonna
12/09/2024 01:20
nie ustawaj :) »
gitesik
11/09/2024 22:02
"Połykiem" Floriana Konrada to wiersz, który… »
Jacek Londyn
11/09/2024 18:55
Ivonno, ogromnie się cieszę, że mogłem sprawić Ci… »
Wiktor Orzel
11/09/2024 08:47
Serdecznie dziękuję za ten komentarz, cieszę się, że forma… »
ivonna
11/09/2024 03:02
no i przeczytałam; no i powiem krótko: świetne i taką… »
pociengiel
10/09/2024 11:27
Nie. »
ivonna
10/09/2024 02:03
Znakomity tekst. Dowcipnie, lekko napisany, choć wcale nie… »
Zoom Lens
10/09/2024 00:03
Zachęcam do odsłuchania powyższego opowiadania w formie… »
Dar
09/09/2024 21:23
Hollywood czeka na Mike 17 »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 12/08/2024 22:39
  • "Miałem sen, może i nie całkiem senny, zdało mi się, że zagasnął blask dzienny(...) Ziemia lodowata wisiała ślepa, pośród zaćmionego świata (...)Stało się niepotrzebnym, ciemność była wszędzie
  • Zbigniew Szczypek
  • 10/08/2024 19:12
  • Pozdrawiam wszystkich serdecznie, ciesząc się, że mogę do Was wrócić i że nadal tu jesteście - Zbyś ;-}
  • TakaJedna
  • 28/07/2024 16:41
  • Pozdrawiam niedzielnie!
  • Gramofon
  • 19/07/2024 19:56
  • Dziękuję bardzo Jago, a jakby ktoś nie chciał oglądać na facebooku to jest też już na youtube [link]
  • Jaaga
  • 19/07/2024 14:37
  • Powiem, Gramofon, że poeta jesteś pełną gębą i zaczynasz, jak nie przymierzając, Charles Bukowski, on też był listonoszem. Zrobił na mnie wrażenie zwłaszcza wiersz o dociskaniu. Pozdrawiam
  • Gramofon
  • 18/07/2024 17:51
  • Poproszę o feedback bo znajomi to wiadomo, poklepują po plecach :)
  • Jaaga
  • 18/07/2024 17:32
  • Gramofon, właśnie słucham jak czytasz.
  • Gramofon
  • 18/07/2024 16:44
  • siemanderrro. Jakby ktoś chciał posłuchać jak czytam wiersze i to przedpremierowo przy akompaniamencie gitary to zapraszam [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty