Jesteś geniuszem - JOLA S.
Proza » Humoreska » Jesteś geniuszem
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Koszałek - Opałek obudził się o poranku. Chłód zdaje się zgniatać kości. Nawet wysłużona kołderka w muchomorki już nie chroni przed zimnem, pomyślał, zakładając okularki na siny nos. Jeszcze przez parę minut leżał w milczeniu, aż wreszcie zebrał się w sobie i usiadł w łóżku. Wyciągając szyję, wyjrzał przez niezasłonięte okno. Widok był przygnębiający; żadnego słońca, deszcz ze śniegiem padał po staremu, lód grubą warstwą pokrywał ulice, place i dachy. Nieruchome konary starej sosny, rosnącej na wyciągnięcie ręki, nadal uginały się pod czapą mokrego śniegu. Gdy Koszałek – Opałek przyglądał się drzewu, raptem rozległ się trzask, a moment później huk. To konar odłamał się od pnia sosny i rąbnął w ziemię. Na twarzy Koszałka pojawił się niepokój.

— Wiosny nie widać, tym razem na dobre utknęła w Londynie. Mądra dziewczyna, po co ma wracać do tej szarzyzny, tu i tak nikt nie rozróżnia kolorów — jęknął, trzęsąc się z zimna.

Marysia wytknęła głowę spod koca, nie dając po sobie poznać, że coś usłyszała. Omiotła smutnym wzrokiem niewielki zagracony pokój na poddaszu. Z sufitu zwisał kabel z oprawką, bez żarówki. Podłogę z surowych desek zakrywało kilka wyświechtanych dywaników. Wszędzie panował drażniący nieład. Wstała i zaczęła z grubsza uprzątać bałagan. Nic nie mówiła, ale była wyraźnie niezadowolona. Jej twarz zrobiła się blada, niemalże żółtawa. Koszałek - Opałek obserwując żonę, zaniepokoił się o nią nie na żarty.

— Jedźmy na Boże Narodzenie do domku Złej Królowej, przynajmniej ogrzejemy się w słońcu Maroka — przemówił afektowanie zatroskanym głosem.

Marysia z powątpiewaniem spojrzała na męża. Minę miał taką, jakby zjadł coś zepsutego.

— Och, ale, za co? Ostatnie pieniądze wydałam wczoraj na zakupy.

Koszałek pokręcił głową i położył rękę na ramieniu żony.

— Nie martw się, kochanie. Śnieżka zapłaci za bilety. Wystarczy, że do niej zadzwonię i sprawa będzie załatwiona — oświadczył stanowczym tonem.

— Z pewnością, ale jesteśmy zbyt dumni, żeby przyjmować jałmużnę. Już o tym zapomniałeś? — odparła z sarkazmem.

Koszałek – Opałek zaniemówił i wybałuszył oczy.

— Zakładasz, że będzie miała, z czego ci dać? — dodała, ciężko wzdychając.

— Oczywiście. Jest bogata. Wyszła za Czarnego Księcia, a tacy śliscy kolesie jak on jeszcze przed trzydziestką dorabiają się milionów.

— Od razu mi lepiej — odparła udobruchana Marysia i uszczypnęła męża w tyłek.

Nie minął kwadrans, jak zajadając miętówki po cichu uzgadniali, że już następną noc spędzą nad oceanem, w małym różowym domku Złej Królowej.

— Będzie nam w nim ciasno. Czy to sobie uświadamiasz? — wysapała, drepcząc w miejscu z podekscytowania.

— Tak, moja droga, ale tylko tyle pozostało z jej dawnego dobytku. Zamek Złej Królowej zlicytowali, następnie zburzyli. Nie pozostał nawet kamień na kamieniu. Kaczor Donald dał najwięcej i w jego miejscu wybudował basen dla Złotej Rybki. W końcu dopiął swego. Obiecująca kariera Złej Królowej nie powinna tak się skończyć. Okazała się lesbą.Teraz żyje samotnie niedaleko wyspy należącej do Nowej Szkocji. Tragedia. Zmarnowany taki potencjał.

— Tak, to nie był najlepszy okres w jej życiu. Zwyczajnie, miała złą passę — wymamrotała Marysia i oparła się o stolik.

— Nie masz, co jej bronić — powiedział z uśmiechem Koszałek - Opałek. — Wcześniej pieprzyła się z całą drużyną piłki nożnej.

Marysia zaczerpnęła powietrza, żeby nie upaść. Nie potrafiła udźwignąć ciężaru tego, co zostało wypowiedziane. Zapadła cisza. Kiedy brała z talerza ostatnią miętówkę, Koszałek – Opałek zauważył, że ostatnio wyładniała. Wybieliła wąsy, zrzuciła nadwagę i zaczęła się lepiej ubierać. Przekłuła uszy od dołu do góry i nosiła włosy długie z przodu i wygolone z tyłu.Wyglądała dość ekstrawagancko jak na swój wiek. Ciągle grała nastolatkę w operze mydlanej. Poprzez relacje z innymi doszła do wniosku, że lepiej być dziwadłem niż słodką panienką, wtedy pokochał ją jeszcze bardziej. To pomogło zapomnieć, że jest sierotką. Wspomnienia z młodości były przygnębiające i miały niekorzystny wpływ na ich siedemnastoletnie pożycie małżeńskie.

Ciszę zmącił dochodzący z ulicy warkot silnika. Zegar wybił południe.

— Słyszałem, że znaleźli w kanale zwłoki Małego Księcia — rzucił Koszałek - Opałek, bez wstępu. — Podobno powiesił się ze zgryzoty. Jego ukochaną Różę zerwał wyznawca islamu. Barbarzyńca. Po co mu była ta pustynia? Zresztą, nie możemy ponosić odpowiedzialności za wybory życiowe naszych przyjaciół — podsumował i posmutniał.

Marysia poruszyła wąsikiem jak spłoszona mysz, nie spuszczając oczu z męża. Zawsze krył w zanadrzu jakąś opowieść, ale tym razem nic więcej nie powiedział. Nie tego oczekiwała.

— Nie mówiłeś mi o tym. Co za dramat — wyszeptała, rzucając przenikliwe spojrzenie.

Koszałek – Opałek gwałtownie odsunął się w tył, spoglądając ukradkiem na żonę

— Przepraszam, Marysiu. Opowiem ci później, teraz nie czuję się na siłach — odparł, przybierając jeszcze bardziej ponurą minę.

— No cóż, to cały ty.

Sierotkę opadły niejasne przeczucia, ale zostawiła je dla siebie. Nie lubiła niepowodzeń na żadnym polu, ale w tym momencie nie była zdolna do wyartykułowania czegokolwiek. Poddała się. Na poddaszu zrobiło się nagle cicho. Nie było słychać nawet ulicznego ruchu. Muchy też gdzieś się pochowały. Marysia niespokojnie poruszyła się.

— Najwyższy czas nakarmić koty — odezwała się beznamiętnie i zniknęła w drzwiach kuchni.

Koszałek - Opałek został sam w pokoju. Otworzył usta i zaintonował ulubioną melodię piosenki "Dzwonki sań."
W obliczu tej konsternacji mogę tylko śpiewać, pomyślał strapiony. Ostatnio i tak jest lepiej, próbował się pocieszyć w duchu. Zacząłem powoli wychodzić z dołka, w który wpadłem latem. Tracę brzuch i siwa broda trochę zgęstniała. Powinienem znaleźć jakąś pracę. Może wrócę do pisarstwa? Zrezygnowałem ze sprzedaży używanych samochodów, potem przerzuciłem się na nieruchomości, zakładając, że połowa Rzeszowa będzie moja. Przed dwoma dniami znalazłem pracę w jakimś start-upie internetowym. To portal randkowy. Zaczynam za tydzień. Internet to przyszłość dla wszystkich. Nikomu, o tym jeszcze nie mówiłem, gdyż mam wątpliwości, czy ktoś powierzy swoje tajemnice takiemu staremu krasnalowi jak ja. Minęło tyle czasu, nikt już nie pamięta czy byłem przyjacielem czy wrogiem...

Zadumę Koszałka - Opałka przerwało wyraźne skrzypnięcie drzwi. Krasnal zamarł i zrobił się czujny, przeraziła go myśl, że to włamywacz. W chwilę potem usłyszał szepty i zduszone śmiechy na klatce schodowej. To dzieje się naprawdę. Pośladki Koszałka – Opałka z emocji pokryły się gęsią skórką. Niewątpliwie, jego uszu dochodziły stłumione głosy Jasia i Małgosi, na przemian z odgłosem pocierających się ciał. Z piersi dziewczyny co chwilę wydobywał się jęk. Jaś coś, mówił tak niewyraźnie, że Koszałek Opałek nic nie zrozumiał. Jęki dziewczyny robiły się coraz głośniejsze. Krasnal przywarł uchem do ciężko dyszących drzwi, które tłukły się niestrudzenie. Tak! Przeczucia go nie myliły. Ależ mają kondycję. Czuję się jak w czasie niedzielnego spaceru w małpiarni, gdzie radośnie pieprzyły się kapucynki.

— Te drzwi się zaraz rozlecą — szepnął, cofając się parę kroków, ale nie wyszedł na klatkę schodową.

Nie mam siły do nich wyjść. Chcę oszczędzić sobie zażenowania, przyznał się w duchu. Nazajutrz przykręcę klamkę, dziś tu nic po mnie, dodał i powlókł się do sypialni. Legł na kanapie, kontemplując sufit. Czuł się znużony, samotny i przegrany, niewart powietrza, którym oddychał.

Tymczasem Marysia w kuchni, na kolanach, zbierała odłamki kieliszka, jednego z miliona tych, które tu stłukli, od kiedy wprowadzili się do tej ponurej nory. W jej głowie nie przestawały kłębić się smutne myśli: minęło tyle czasu, a my wciąż robimy zakupy w sklepie ze starociami. Och, mam tego dość. Dobrze, że już jutro wyjeżdżamy, będę mogła usiąść na plaży i oglądać przez lornetkę wieloryby. Koszałek- Opałek z upływem lat staje się banalny, zwyczajnie tetryczeje i na domiar złego rzadko trzeźwieje.
Inne Krasnale wyemigrowały dawno do Ameryki. Dogadały się z Disneyem. Papa Smerf już nie wie, co robić z kasą, od roku rozbija się Jaguarem. Smerfetka otworzyła wzięta agencję towarzyską na Manhattanie. A mój Koszałek - Opałek? Jeżeli dostanie tu jakąś kiepsko opłacaną pracę, to i tak jego przyszłością staną się rodzina, kartki świąteczne, zdezelowane Seicento, cudzy domek na plaży, brzuch w średnim wieku, nuda i śmierć. Czterdziestka na karku i zero sukcesów. Nikomu o tym nie powiem, nawet dziecku krzywdzącemu muchy.
Nasze życie to czarna dziura, bez wyjścia.

— Co robić? Ból i beznadzieja! — jęknęła żałośnie, ledwie panując nad zniecierpliwieniem.

Odstawiając miotełkę do kąta, w kuble na śmieci dostrzegła wielki rulon białych papierów.

— Przecież, wczoraj go opróżniłam.

Była tego najzupełniej pewna. Z wrażenia długi wysłużony szlafrok rozchylił się, odsłaniając jędrne uda, jak u uroczego różowego aniołka. Wzięła pierwszą z brzegu kartkę do ręki, wlepiła w nią wzrok. Niemożliwe, to pismo Koszałka - Opałka, przemknęło. Oko biegało od zdania do zdania. Gdy przeczytała wszystkie strony dostała z wrażenia wypieków.

— Fascynujące. Jakże płytka była moja wiedza o moim Krasnalu.

Marysia westchnęła i wyobraziła sobie męża piszącego dla niej, nocą, w świetle naftowej lampy. Aż chciało się go przytulić i ukoić. W chwilę później kroczyła po dywanie, w kierunku kanapy. Dywan przyjemnie szemrał pod jej stopami.

— Och, kochany, zrobiłeś to!

Koszałek - Opałek słysząc trucht kapci po dywanie, odłożył powoli gazetę, poprawił okulary na nosie i spojrzał pytająco na żonę.Wpatrywała się w niego z taką intensywnością, że poczuł mrowienie w nogach.

— Co takiego zrobiłem?

— Jest świetna! Nie wiem, czemu mnie to zaskoczyło, przecież to oczywiste, że jesteś genialny. Od dawna tak się miotałeś?

— Dziękuję... Przepraszam… Nie wiem, o co chodzi? Co się dzieje? — wyszeptał.

— Czemu przez tyle lat kryłeś się z tak ogromnym talentem?

Koszałek - Opałek skulił się. Marysia otarła się o niego jak kot, uśmiechając się spod blond rzęs. Jej miękkie policzki pokrywał rumieniec, nozdrza rozszerzały się rytmicznie jak u konia. Dopiero teraz przypomniał sobie, że poprzedniej nocy pisał.

— Żono, to chyba sztuka teatralna! Trzeba jeszcze dokończyć trzeci akt.

Stanęła nad nim okrakiem, zsuwając powoli wytarte jeansy z bioder męża.

— Mam ogromny talent — wycedził. — Kryłem się z nim. Najwyższy czas. A właściwie ostatni dzwonek.

— Jesteś geniuszem, kochanie. Dostałeś nowe życie. Robisz błędy ortograficzne, ale to żadne zaskoczenie. Dzięki Bogu wyszło to na jaw. Witaj, nieustraszony rycerzu. Ruszaj do walki.

— Wyszło na jaw — powtórzył, nie wierząc własnym uszom.

Koszałkowi – Opałkowi wydawało mu się, że wynurzył się z mgły: jego duch opuszczał ciało, kłaniał się teatralnie dysząc i rycząc, a publiczność wybuchała owacją. Co za wspaniały dzień – inny, nowy, z żoną siedzącą na nim okrakiem, szepczącą do świeżo uszlachconego penisa, rozgrzewającą go swoim oddechem, mówiącą mu, że… kim jestem? – Geniuszem. Od lat czułem to w kościach. No dobrze, pomyślał, rozsuwając dłońmi poły miękkiego szlafroka żony. Sierotka Marysia odciągnęła na bok gumkę od stringów i objęła go w sobie.

— Teraz jesteś moim Wielkim Krasnalem, nie ma już Koszałka - Opałka.

— Sierotko, mogę stać się tym, kim chcesz.

W Koszałku - Opałku narastało uczucie, jakby odkrył okno w ciemnym schowku. Zamknął oczy i poruszał się w mroku w stronę tego, co w tej chwili Marysia widziała wyraźnie.

— Teraz ciało przejmuje kontrolę — szepnął.

A ona chciała zaspokoić pragnienia męża. Całując jego powieki, poczuła smak przyszłej chwały, rozkoszowała się nią.

— Jesteś hojna Marysiu, niczym opiekun niewidomego — rzekł, nie podnosząc głowy z poduszki.

Na twarzy żony pojawił się uśmiech zadowolenia.

Pod obdrapanym sufitem, pod Sierotką Marysią, może zostać cholernie dobrym dramatopisarzem, skazanym na sukces. Co za nieopisana ulga, moje wysiłki zostały nagrodzone, pomyślał Koszałek – Opałek i odwzajemnił promienny uśmiech żony.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
JOLA S. · dnia 16.02.2017 09:03 · Czytań: 1332 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 11
Komentarze
Dobra Cobra dnia 16.02.2017 11:41 Ocena: Świetne!
No przepiękna opowieść - antybaśń. Od czasu wynalezienia Shreka wielu autorów zaczęło przedstawiać alternatywne dzieje bajkowych bohaterów. Co nie jest, i nie może być żadnycm zarzutem!


JOLU S.


GENIALNE! Warto było się urodzić, drzeć ryja cały pierwszy rok, ukończyć w pocie czoła głupie szkoły, podjąc pracę zawodową i trafić na Portal Pisarski!!! by Cię czytać.


""Zrezygnował ze sprzedaży używanych samochodów, potem przerzucił się na nieruchomości zakładając, że połowa Rzeszowa będzie jego. Przed dwoma dniami znalazł pracę w jakimś start-upie. To portal randkowy. Zaczyna za tydzień. Internet to przyszłość dla wszystkich."" - Przepiękne i mjód na duszę!

"""To były stłumione głosy Jasia i Małgosi. Z piersi dziewczyny stojącej na korytarzu wydobywał się jęk. Chłopak coś, mówił tak niewyraźnie, że Koszałek Opałek nic nie rozumiał. Przywarł do ciężko dyszących drzwi, które tłukły się niestrudzenie. Ależ mają kondycję pomyślał.""" - Kolejna perła! Brawo! Od czytania takich opisów od razu chce się żyć!


""Kariera Złej Królowej zapewne nie skończyłaby się, gdyby wszyscy nie dowiedzieli się, że jest wielką lesbą."" - wydaje się, że powinna to być zaleta, a nie wada. W Hollywood są wytwórnie, które zatrudniają TYLKO homopracowników.



Jesteś geniuszem to przesłodka opowieść o wczesnej starości, braku celu w życiu i staczaniu się w alko. Ileż w życiu mężczyzny może sprawić dobrego mądra i odważna kobieta? Jakichże bodźców dodać, by poczuł się na powrótr cenionym członkiem społeczeństwa.

Płaczę, pisząc te słowa, gdyż to, co opisujesz może stać się prawdą dla każdego. A tu od razu mamy odpowiedź na wszyskie nieszczęścia życia i zły los. Przepiękna opowieść, których potrzeba żyjącym w 21. wieku.

Takich opowiadań i takich Autorów nam trza!



Brawo! Brawo! Brawo! Chapeau bas.


Dobra Cobra


PS. Z wielką radością dodaję Autorkę do moich Ulubionych twórców, a powyższy Utwór do Ulubionych tekstów. C'est la vie!
JOLA S. dnia 16.02.2017 12:17
Zaniemówiłam i jeszcze płonę.

DoCo,

pochwała z Twoich ust, to dla mnie najwyższa nagroda.
"Jesteś najbardziej zwariowaną osóbką, ze wszystkich kobiet" słyszę to często. To część prawdy, bo jak mi powiedzą "Wesołej weny" to stulam uszy po sobie i bez szemrania biorę się do roboty ;)

Wielkie dzięki :) :) :) :) :)

JOLA S.
Dobra Cobra dnia 16.02.2017 12:28 Ocena: Świetne!
Cytat:
"Jesteś najbardziej zwariowaną osóbką, ze wszystkich kobiet" słyszę to często.
Ależ to jest przepiękne określenie! Nie stawaj się mniej zwariowaną, ja Cię proszę!

DoCo
Jaga dnia 16.02.2017 21:21
Zaczęło się tak skromnie - „wysłużona kołderka w muchomorki”, a zakończyło z wielką pompą- „Co za wspaniały poranek – inny, nowy, z żoną siedzącą na nim okrakiem, szepczącą do świeżo uszlachconego penisa, rozgrzewającą go swoim oddechem, mówiącą mu, że… kim jestem? - Geniuszem.”
Cudowna odmiana! :D
Jolu,
genialny pomysł na historię! Tekst napisany z polotem oraz dużą dawką inteligentnego humoru.
Cieszę się, że przyszłam :yes:
Pozdrawiam,
Jaga
JOLA S. dnia 16.02.2017 22:48
Jago,

Serdecznie dziękuję :)
i odpozdrawiam

JOLA S.
Aronia23 dnia 17.02.2017 22:18 Ocena: Świetne!
Jolu, przeczytałam Twą opowieść o geniuszu. Postacie dość dziwne, ale to baśń, śliczna baśń, której rzeczywistość jest nawet nie odwrócona, co "wykrzywiona". Bardzo ciekawym jest zdanie:
"Mógł stać się tym, kim chciała. Narastało w nim uczucie, jakby odkrył okno w ciemnym schowku
Zamknął oczy i poruszał się w mroku w stronę tego, co w tej chwili Marysia widziała
wyraźnie." W ogóle koncepcja, jaką przyjęłaś. Cieszę się, że mogłam Przeczytać kolejne Twoje dzieło. Jest tu dużo ważnych rzeczy: postacie z różnych baśni razem, każda żyje na swój własny sposób. Nawet Zła Królowa jakoś dziwnie nie jest zła. I koniec zaskakujący - Koszałek - Opałek geniuszem. Ale ma fajnie. Pozdrawiam i gratuluję pięknej opowieści. Pozdrawiam
JOLA S. dnia 18.02.2017 08:38
Aronio,

dzięki za cierpliwość do moich tekścików i dzięki za czytanie rzecz jasna.
Już posmarowałam Tobą chleb... Nie chcę Cię z oczu stracić, dobrze o tym wiesz;)

Pozdrawiam cieplutko:)

JOLA S.
stawitzky dnia 18.02.2017 10:38 Ocena: Świetne!
Cytat:
Ostat­nio za­czął wy­cho­dzić z dołka, w który wpadł latem.
, szczypanie męża w tyłek, dużo tego. Naturalne bardzo, mimo groteski wiszącej w powietrzu. Zagmatwane w pięknej całości. Szanuję po stokroć!

Masz to coś! I zaczynam Cię powoli nie lubić! Z zazdrości.
JOLA S. dnia 18.02.2017 10:59
Stawizky,

Nie jestem i nie będę Norwidem! Pozostała mi tylko zdrowa dieta, prawidłowe funkcjonowanie wątroby no i nadwątlona nadzieja, że czasem mi się coś uda. ;)

Dzięki za odwiedziny

Pozdrawiam szczególnie :) :) :)

JOLA S.
GregoryJ dnia 31.03.2017 23:25 Ocena: Bardzo dobre
Jolu
Grzebię jeszcze przed snem za czymś atrakcyjnym dla zmysłów i trafiłem na to. Nie żałuję. Przynajmniej poznam jak się zasypia z rogalem na gębie. Wspaniałe przemieszanie światów. Jednak dostrzegam też małe okrucieństwo z twojej strony. Wikłasz te czyste, skrojone dla dziecięcej wrażliwości postacie w nasze wyrafinowane intrygi dorosłych. No i żeby tak uśmiercić Małego Księcia - skandal! Cały czas puszczam oko oczywiście, bo to wszystko chyba sedno całego uroku. Ogólny pomysł fajny, poszczególne gagi także. Gdybym miał się czegoś czepić… Mogłabyś jeszcze doszlifować styl, konstrukcję zdań, aby było gładsze w czytaniu. Trochę za dużo zbędnych słów w poszczególnych wypowiedziach. Można by oszczędniej, bez straty dla treści. Takie moje subiektywne wrażenia.
Najwyższych ocen z zasady nie daję, aby ktoś czasem nie pomyślał o przechodzeniu na pisarską emeryturę
Pozdrawiam i dzięki za dobrą zabawę.
Grześ
JOLA S. dnia 01.04.2017 09:15
GregoryJ,

dziękuję za komentarz. To duża satysfakcja dla autora, jeżeli czytelnik znajduje w czytanej lekturze coś dla siebie. Nie ważne, czy zatrzyma „to” na dłużej, czy to tylko chwilowe pochylenie się nad tekstem, fragmentem, zdaniem… istotne, że się zdarzyło.

Pozdrawiam cieplutko :)

JOLA S.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty