Mój Wróg - Samotny Wilk
Proza » Inne » Mój Wróg
A A A
- Cicho! Nie chcecie chyba żeby nas usłyszeli?
W momencie, gdy major kończył mówić te słowa, rozległ się wybuch miny przeciwpiechotnej oraz przeraźliwy krzyk szeregowego X. Właściwie należałoby powiedzieć, iż był to wrzask pełen bólu, cierpienia, jak również zdziwienia i zaskoczenia. I chociaż wydawało się, iż teraz rozpęta się piekło, to ku zaskoczeniu obłoconych i zmęczonych żołnierzy, nastała grobowa cisza. Wiatr lekko poruszał liśćmi na koronach najwyższych drzew. Szeregowy X, przy wtórze własnego rzężenia, skonał. Poza tym, co to byłoby za życie bez obydwu nóg? Chłopcy-mężczyźni spuścili wzrok, nikt się nie odważył spojrzeć na martwe, oszpecone ciało szeregowego X. Myśl o jego śmierci, a jeszcze bardziej o innych minach oraz tej niepokojącej ciszy, dopadła wszystkich. Słychać było niemalże każdy oddech, chrząknięcie, przełknięcie śliny. Powietrze zgęstniało, zrobiło się ciepłe, wilgotne, oblepiające każdą część ciała. Ich oczy, chociaż prawie niewidzące, były nienaturalnie duże. Słuch się wyostrzył, a zdolność odczuwania intuicyjnego doszła do punktu szczytowego. Grupka żołnierzy znalazła się na miejscu ofiary: prześladowanej, tropionej, osaczonej, niepewnej każdej kolejnej chwili.
- Dalej, chłopcy idziemy. Oni muszą tu gdzieś być, więc cicho!
Słowa te zważywszy na sytuację były zupełnie zbędne. Nikt nie miał zamiaru wydać z siebie chociażby jednego dźwięku. Czołgając się po ziemi, jak dżdżownice, żmije, żołnierze posuwali się dalej w kierunku rzekomego wroga.
Zostało ich pięciu wraz z dowódcą.
Trudno określić ile uszli od poprzedniego wymuszonego postoju, gdy zatrzymali się, właściwie to skamieniali ze strachu, niepewności, usłyszawszy złowrogi, a jednocześnie jakby znajomy odgłos. Z początku przypuszczali, iż to tylko efekt napiętych nerwów. Po chwili byli już pewni tego, że ponad ich głowami przelatywał helikopter. Żołnierze nie mogli go widzieć, a jednak po hałasie, jaki powodował byli w stanie określić jego dokładne położenie. Niemalże odczuwali obroty śmigła. Wręcz wydawało im się, iż słyszą rozmowę pilota z bazą, do której zmierzał. Całe zdarzenie trwało bardzo krótko, właściwie kilka sekund, a jednak wywarło niemały wpływ na dalszą postawę oddziału. Major ciągle jeszcze wpatrując się w niebo, chociaż helikoptera już dawno nie było nawet słychać, kątem oka dostrzegł cichy upadek najbardziej doświadczonego żołnierza. Wydawało się mu to zupełnie nierealne. Żołnierz ów ot po prostu pochylił się i upadł. Zanim do majora dotarło, że zostali zaatakowani, szeregowy Y, zaczął się wydzierać, krzyczeć, wrzeszczeć:
- Mamo! Mamo! Przepraszam, że uciekłem z domu... Ja nie chciałem. Nie wiedziałem. Chodźcie tu cholerne .... Da wam pokażę.... Mamo! Przecież to nie ma sensu. Po co ja tu przyjechałem? Zabiję, wypruję wam flaki, wy...!
Y nadal powtarzając, jak mantrę słowa: Mamo! Mamo! zaczął płakać, szlochać. Gdy głos jego stał się już ledwo słyszalny, szeregowy Y wyciągnął pistolet z kabury, wycelował w majora i strzelił mu prosto w serce, po czym przyłożył lufę do skroni i ponownie pociągnął za spust.
Major właśnie odwracał się w stronę szeregowego Y, aby zobaczyć, w jakim jest stanie (w końcu słyszał jego krzyki i płacz), gdy dosięgła go kula wystrzelona przez Y.
Szeregowy Z widząc grozę sytuacji, piekło, w jakie się dostali, czym prędzej padł na ziemię. Doczołgał się do krzaków, które tworzyły naturalne schronienie. Zanim tam jednak dotarł, usłyszał bardzo głośny krzyk, ale niezwiązany z cierpieniem, lecz krzyk radości z odniesionego sukcesu.
"Dzisiaj stało się piekło i ja w nim jestem". Tak myślał szeregowy Q, nie będąc w stanie wykonać ruchu. Słyszał płacz oraz wrzaski szeregowego Y, widział jego samobójstwo oraz poprzedzające je zabójstwo majora. Był świadomy grozy sytuacji. Dostrzegł, że Z pada na ziemię i czołga się w kierunku najbliższych krzaków. Sam także chciał się schować przed światem, lecz nie był w stanie się poruszyć. Stał oparty o drzewo, jak wtedy, gdy patrzył do góry, słysząc przelatujący helikopter. Q usłyszał najpierw świst, następnie poczuł kłujący ból w klatce piersiowej. Pomimo tego, Q nie stracił przytomności. Nadal nie potrafił zapanować nad swym ciałem. Będąc żywym, był już martwy. W przeciągu 10 następnych sekund, jego ciało zostało przeszyte przez 5 kolejnych pocisków. Zamykając oczy Q słyszał okrzyk radości.
Szeregowy Z przeżył całą noc. O świcie zdobył się na odwagę, aby wyjrzeć ze swojego schronienia i zobaczyć, co się dokładnie stało z towarzyszami. W nocy słyszał bowiem, jakieś krzyki, nawoływania, szepty, nie miał jednak odwagi spojrzeć, co się dzieje. Wyjrzawszy zza krzaków Z zwymiotował. Zobaczył bardzo blisko swej kryjówki Q opartego o drzewo, podziurawionego przez pociski, bez głowy. Podobnie zmasakrowane zostały zwłoki pozostałych towarzyszy Z. Szeregowy wiedział, że płacz nic tutaj nie pomoże, a może jeszcze pogorszyć sytuację, lecz mimo to zapłakał, jak jeszcze nigdy w życiu. Były to łzy po stracie ludzi, z którymi przeżył ostatnie prawie pół roku, po tym, jak potraktowano ich martwe ciała. Był to także szloch nad samym sobą, nad swoim losem. Należałoby go określić, jako płacz strachu.
Przesiedziawszy cały dzień w swojej kryjówce, po zmierzchu, szeregowy Z, ustaliwszy uprzednio, iż jest bezpiecznie, postanowił wrócić do swoich. Zanim przystąpił do realizacji planu, chciał jeszcze pożegnać swych towarzyszy i pozbierać nieśmiertelniki oraz listy do najbliższych w kraju. W pierwszej kolejności, pełznąc po ziemi, Z udał się do szeregowego Q. Zabrał jego nieśmiertelnik, list do matki oraz narzeczonej (za 3 miesiące wyznaczyli sobie datę ślubu). U szeregowego Y, Z także znalazł listy do matki oraz narzeczonej. Najstarszy i najbardziej doświadczony żołnierz, miał przy sobie list do żony oraz pięcioletniej córeczki Ani. Zbliżając się do majora ocalały żołnierz usłyszał, a przynajmniej tak mu się wydawało, szelest rozsuwanych gałęzi. Obróciwszy się, zobaczył ponad sobą Wroga. Chociaż Z brał udział w tej wojnie już od pół roku, było to pierwsze jego spotkanie z nieprzyjacielem twarzą w twarz.
(Dwóch obłoconych, zmęczonych i śmiertelnie wystraszonych osobników rodzaju ludzkiego spotkało się w lesie o zmierzchu. Gdyby nie kontekst, zajście to byłoby całkowicie niedorzeczne, wręcz śmieszne, kuriozalne. Niestety nie wolno nam zapominać o przyczynach tego pseudo-zlotu. A także o jego konsekwencjach. Trwa przecież wojny, w której są sojusznicy, alianci, są też nieprzyjaciele. Wróg musi zginąć, abyśmy my wygrali. W przeciwnym wypadku zginiemy lub staniemy się niewolnikami. Pozostaje jednak jedno zasadnicze pytanie, które możemy sformułować: po co? lub dlaczego?)
Szeregowy Z patrząc w oczy Wroga widział człowieka. Było to dla niego tak zdumiewające odkrycie, iż w pierwszej chwili nie wiedział, w jaki sposób zareagować. Gdyby stanął przed nim czołg, walczyłby w nierównej i samobójczej walce. Chowałby się przed kulami snajpera, starał się walczyć z całym oddziałem nieprzyjaciela. Lecz ta sytuacja wymagała innego podejścia. Przed szeregowym stał Wróg. Okazał się on także zmęczonym, obłoconym chłopcem-mężczyzną, prawdopodobnie jeszcze młodszym od Z. Zabić go? W imię czego i kogo jest to dopuszczalne? Ale przecież on zabił moich przyjaciół oraz okrutnie okaleczył ich zwłoki. Więc może jednak powinienem go zabić? W końcu jestem żołnierzem, po to tu przyjechał. Obiecałem kolegom ze szkoły, że zabiję co najmniej 10 wrogów, a na pewno nie dam się wziąć żywcem do niewoli. Zatem walczyć trzeba! Najbardziej mnie zastanawia, jakie myśli przepływają teraz przez głowę mojego Wroga. Właśnie pytanie: kto jest moim Wrogiem? Czy ten chłopak?
Mierzenie się wzrokiem nawzajem dwóch żołnierzy wrogich wojsk trwało stosunkowo długo. Jakby żaden z nich nie wiedział co powinien zrobić, jak zareagować. Sytuacja jednak została wyjaśniona wcześniej niż sądzili. Zza krzaków z dzikim okrzykiem wyskoczyło około dziesięciu, może więcej, żołnierzy, którzy przybyli Z na ratunek. Rozpoczęła się walka dziesięciu na jednego. Nie trwała ona nawet jednej minuty.
Nieprzyjaciel zginął już przy pierwszym wystrzale, lecz jego ciało przeszyło w sumie ponad 20 kul. Żaden z wyzwolicieli nie ucierpiał. Szeregowego Z znaleziono z sercem przeszytym przez pocisk, który wyleciał drugą stroną, dodatkowo niszcząc kręgosłup. Nie wiadomo, czy zginął on z ręki swojego Wroga, wyzwolicieli, czy może popełnił samobójstwo...
O świcie, gdy słońce ponownie zajrzało pod korony drzew, można było zobaczyć wspólny grobowiec, dla poległych w walce żołnierzy, w postaci małego kopczyka ziemi. Na szczycie pagórka ustawiono krzyż oraz flagę. Obok, powieszone do góry nogami, wisiały brutalnie okaleczone zwłoki nieprzyjaciela. Spirala została zakręcona i nadal się kręci a wiatr lekko porusza liśćmi na koronach najwyższych drzew.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Samotny Wilk · dnia 27.11.2008 11:55 · Czytań: 723 · Średnia ocena: 2,33 · Komentarzy: 7
Komentarze
lina_91 dnia 27.11.2008 12:24 Ocena: Przeciętne
Nie. Jestem dokumentnie na nie. Lubie taka tematyke, ale... Tematyka nie wystarczy. Wiem, wiem, ze imiona w tak krotkim tekscie moglyby zagmatwac, ale na litosc boska - czytalam i tylko czekalam na jakas dziecieca wyliczanke calego alfabetu. Bez przesady. Jesli to byl celowy zabieg, stylizowany na oryginalnosc, nie wyszedl. To znaczy, oryginalny jest, ale nie ma sensu. Za tematyke i niezla strone techniczna niech bedzie 3.
Samotny Wilk dnia 27.11.2008 15:34
Małe wyjaśnienie się należy. Nie ma imion ani nazwisk, ponieważ tak na wojnie jest traktowany żołnierz, jako numerek, cyferka lub literka, a najczęściej nie pojedynczy a całe oddziały, brygady, itd. Żołnierz wtedy nie ma indywidualności, jest kolejną np. literą. Właśnie te literki miały także pokazać bezsens wojny, a nie bezsens tekstu;)
lina_91 dnia 28.11.2008 11:47 Ocena: Przeciętne
Wiem, jak na wojnie traktowany jest zolnierz. Ale tutaj to nie wyszlo. Zreszta wolalabym juz uzycie numerka, niesmiertelnika, czegokolwiek! Ale coz, taki zamysl tworczy...
Samotny Wilk dnia 28.11.2008 13:58
No cóż wyszło, jak wyszło. W zamyśle mi się podobalo;)
ginger dnia 28.11.2008 14:41 Ocena: Dobre
Ja uważam, że to ma sens. Bo faktycznie - na wojnie każdy jest bezosobowy. I często do żołnierzy dociera, dopiero gdy staną twarzą w twarz z wrogiem, że to tacy sami przerażeni chłopcy... Nigdy nie zapomnę sceny z "W księżycową jasną noc", kiedy wrodzy żołnierze obrzucali się śnieżkami... Wojna jest bez sensu. Przynajmniej dla mnie. A tekst dobry.
valdens dnia 28.11.2008 16:49 Ocena: Przeciętne
Nie rozumiem, po co robisz takie numery:

Cytat:
zaczął się wydzierać, krzyczeć, wrzeszczeć


i robisz to często.

Generalnie jest nudno. I nie mówię teraz, że nic się nie dzieje, przeciwnie - dzieje się bardzo dużo. Mówię, że nudne jest wykonanie. Anemiczny opis dynamicznych wydarzeń. Dlatego nie doczytałem do końca, sorry.

Masz prawo się teraz rozzłościć i powiedzieć, że kto nie przeczytał nie ma prawa komentować i to jest mocny argument. Ale ja się wypowiadam tylko o pierwszej połowie:
uważam, że pierwsza połowa powinna być tak napisana, żeby chciało się przeczytać drugą.
valdens dnia 28.11.2008 17:22 Ocena: Przeciętne
Aha, jeszcze jeden mankament. Sprawa chyba nawet ważniejsza:
Twoi bohaterowie nic mnie nie obchodzą. Gdybyś napisał coś o nich, choćby że X miał w kieszeni miętusy, bo lubił słodycze, a Y był szeroki w barach, bo kiedyś trenował, a Q miał krzywe nogi... to już te postaci byłby mi bliższe i w efekcie o niebo lepiej (choć do nieba jeszcze daleko).

Wczoraj przed snem włączyłem sobie azjatycki horror pod angielskim tytułem "One missed call" no i oglądam. Do dziś nie skończyłem i nie wiem, czy kiedyś skończę. Dlaczego? Bo bohaterowie są tak nieopisanie nieokreśleni i bezpłciowi, że w połowie filmu zacząłem dopingować mordercy-duchowi, żeby ich wszsytkich jak najprędzej wypatroszył. Ten (duch) się jednak ociągał, więc wyłączyłem to g***no.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty