Szymon (A gdyby to dziś...) - Carvedilol
Proza » Długie Opowiadania » Szymon (A gdyby to dziś...)
A A A
Od autora: Mój debiut

                                           Szymon (A gdyby to dziś…)

 

  Szymon. Szymon był zwyczajnym robotnikiem, pracownikiem fabryki lalek. Starał się pracować uczciwie, nie uchylał się od obowiązków. Miał rodzinę, o którą musiał zadbać. Gdyby zaangażował się w jakąkolwiek antysystemową działalność, żona z trójką dzieci mogli stracić jedynego żywiciela. Oczywiście buntował się przeciwko okupantowi. Bo tak należało nazwać obce państwo, które pod pozorem utrzymania demokratycznego ładu dyktowało swoje warunki. Buntował się, a jakże. Tylko po cichu, w duchu.

  Fabryka, w której pracował, była wytwórnią lalek. Lalki te stanowiły szczyt myśli technicznej współczesnych inżynierów. Po wciśnięciu odpowiednich guziczków potrafiły zamrugać oczami, powiedzieć: "Mama!", a nawet przejść parę kroków dodatkowo poruszając rękami. Której dziewczynce nie spodobałaby się taka lalka? Jednak nie były przeznaczone dla byle kogo. Tylko osoby zajmujące najwyższe partyjne stanowiska mogły pozwolić sobie na takie cuda dla swoich pociech. Reszta produkcji szła na zachód. Miała służyć propagandzie. Mówić: "Takie rzeczy robimy. Idealne wytwory idealnego społeczeństwa".

  Szymon pracował przy taśmie, sprawdzając prawidłowość podzespołów, konkretnie umocowanie kończyn. Duża ilość wadliwych części trafiała do utylizacji. Żadnemu z pracowników nie można było wynieść nawet najmniejszego trybiku. Sześć miesięcy temu w kilkuosobowym gronie, jeden z kolegów pochwalił się, że stopniowo wynosi części i montuje w domu lalkę dla córki. Cieszył się jak dziecko z planowanej niespodzianki dla sześcioletniej Agatki. Następnego dnia nie przyszedł do pracy. I już nigdy do niej nie wrócił. Atmosfera podejrzliwości zaogniła się. Przez najbliższe tygodnie Szymon czuł na sobie czujne spojrzenia "kolegów", gdy wychodził za potrzebą albo bywał wzywany przez dyrektora. Od tej pory hasło „ufać, znaczy kontrolować”, stało się codziennym mottem w fabryce.

  Szymon w szarym, znoszonym płaszczu powoli opuszczał zakład. Po sprawdzeniu zawartości teczki został wypuszczony poza szlaban. Kiedy powoli, z pochyloną głową, wracał do domu, do jego uszu stopniowo dochodziły nasilające się okrzyki, wyzwiska i lament. Na to wszystko nakładały się ostre komendy. Po władczym tonie łatwo było rozpoznać żołnierzy "przyjacielskiej" armii. Sądząc po natężeniu głosów, spory tłum musiał kierować się w jego stronę. Szymon postanowił wydłużyć drogę, omijając pochód, ale gdy skręcił z ulicy Kolorowej, okazało się, że jest zablokowana przez oddział żołnierzy. Podobnie Kasztanowa i Czerwona. Postanowił przeczekać, aż tłum przejdzie i dopiero wtedy wyruszyć w dalszą drogę. 

  Oczywiście słyszał o tym, co się dzieje, wiedział, że antysystemowy ferment narasta. Rodacy uciskani byli zbyt długo, autonomia była tylko pozorna. Nawet nie mogli samodzielnie sądzić i karać we własnym kraju. Najcięższe wyroki musiał zatwierdzać "sojuszniczy" gubernator. Pewnie właśnie znowu kogoś skazał, stąd to poruszenie. Wtedy Szymon przypomniał sobie o doniesieniach, które usłyszał od żony dwa dni wcześniej. Żaden totalitaryzm nie wypleni całkowicie wiadomości przekazywanych po cichu. Szykowało się coś większego. Pojawił się człowiek na tyle charyzmatyczny, że wielu krajan zwróciło się ku niemu. Poparcie dla niego rosło, a władza – o dziwo! – siedziała cicho. Oficjalnie nie robił nic złego, nie nawoływał do zbrojnego ataku, wierzył w pokojowe, bezkrwawe rozwiązanie konfliktu. Piękne, szlachetne, i z góry skazane na niepowodzenie.

  Dopóki jednak nie padło z jego ust ani jedno słowo przeciwko reżimowi, reżim udawał, że nie zauważa opozycjonisty. Jednak powoli wielu zwolenników odwracało się od niego, zwłaszcza gdy zdecydowanie sprzeciwił się przelewowi krwi. Początkowo widzieli w nim zbawcę, ale on ciągle tylko głosił hasła o pokoju i na słowach pozostawał. Jednak kamień, który poruszył, wywołał lawinę, której nie dało się już zahamować. Nastroje wolnościowe w narodzie nasiliły się. Ludzie potrzebowali odpowiedniego przywódcy, a gdy ten, na którego liczyli, nie podejmował zdecydowanych działań, doszło do rozłamu w szeregach jego zwolenników. Jeden z najwierniejszych towarzyszy rozczarowany brakiem aktywnego oporu i sygnału do rozpoczęcia walki, zdradził go, składając fałszywe zeznania. Za "donos" został odpowiednio wynagrodzony. Sprawa została następnie przekazana gubernatorowi, ale kiedy ten oznajmił, że nie zamierza się mieszać w wewnętrzne rozgrywki "sojusznika", tę kwestię rozegrano inaczej; starym, skutecznym sposobem – szantażem. Obawiający się o wpływy "nasz” marionetkowy prezydent zagroził, że złoży oficjalną skargę na brak reakcji ze strony gubernatora do samego Imperatora. Ze względu na ryzyko zamieszek, do których, niejako, ów zbrodniarz nawołuje, a które mogą przybrać niespotykaną dotąd skalę. Jeśli tak się stanie, odpowiedzialność spadnie na gubernatora, i niech później sam się wini za bierność. Prezydent nie został obojętny (w końcu ma taki ciepły stołek, a ten nowy prowodyr spowodował, że zaczął się niebezpiecznie chwiać). Gubernator zareagował zgodnie z oczekiwaniem. Kara śmierci. Bez możliwości obrony. Jego stołek wszak był dużo "wyższy".

  Szymon słyszał o tym wszystkim, nie zamierzał jednak wplątywać się w tę sprawę. On również marzył o wolności. O tym, że nie będzie się rano budził ze strachem i ze strachem kładł spać, że będzie mógł głośno mówić co myśli, że będzie mógł własnej rodzinie zapewnić coś więcej niż chleb. Dzieciom lalki, które sam codziennie montuje, żonie wyjazd na wspólne wakacje, gdzieś dalej niż do teściowej na wieś. Marzył o tym, że ludzie będą żyli w zgodzie i zaczną sobie ufać. Marzył, że roztaczane przez "tego" buntownika wizje, w których wszyscy ludzie są równi, nie toczą się żadne walki, spełnią się kiedyś. Mrzonki. Niestety, to tylko mrzonki. Nikt się na to nie da nabrać. Nie dziwne, że czara goryczy się przelała, gdy nie nadchodziło nic z profetycznych obrazów młodego wizjonera. Wydano na niego wyrok na podstawie fałszywego oskarżenia. Został uznany za krzewiciela buntu. Teraz więc, aby tłuszcza zobaczyła, jak kończą nieprzyjaciele systemu, został skazany na śmierć. Tak, żeby każdy mógł zobaczyć, jak cierpi i umiera. Proste ostrzeżenie; władza nie jest głucha, głupia i łagodna, nikt nie może czuć się bezpieczny, jeśli narusza z góry ustalony porządek.  

  Szymon w końcu zobaczył. 

  Przodem szli żołnierze. Najpierw przednia straż, a za nią dwa długie rzędy uzbrojonych mężczyzn, którzy pilnowali napierającego z obu stron tłumu. Wrzaski, jęki i okrzyki zlewały się w jeden szum. Tłum był o wiele większy, niż Szymon przypuszczał. Długo sobie postoi, zanim będzie mógł wyruszyć dalej, a nie zamierzał się przeciskać. "Nie mieszam się w to. Jestem porządnym obywatelem, chcę żyć w spokoju. Pracuję sumiennie, nie donoszę na innych, podatki opłacam co do grosza. Mam rodzinę. To nie moje sprawa."

  Wtedy Go ujrzał.

  Jedna wielka rana. Słaniając się, popychany, bity i opluwany, młody mężczyzna szedł ku swemu przeznaczeniu. Twarz ciężko byłoby rozpoznać; olbrzymia opuchlizna, świeże strużki spływającej krwi i potu oraz zakrzepłe rany i siniaki zdeformowały jego oblicze. Za nim szło jeszcze dwóch skazańców. Mordercy. Lecz przez żołnierzy traktowani nieco lepiej, bo tylko sporadycznie obdarowywani plwociną, kuksańcem lub kopniakiem. Przekaz był czytelny – kto podnosi rękę, na jedyny słuszny porządek państwa, jest kimś gorszym niż najpodlejszy zbrodniarz. I spotka go odpowiednia kara.

  Nagle skazaniec upadł. Długo się nie podnosił, pomimo ponaglających razów i rozkazów. Wtedy jeden ze stojących obok Szymona żołnierzy krzyknął w jego stronę:
 – Ty!
   Szymon nie zareagował.
 – Tak, ty! Pomożesz mu!
 – Ale ja... ale... – próbował protestować Szymon. – Ja tylko wracam z pracy. Jestem porządnym obywatelem.
  Miny żołnierzy i skierowane w jego stronę lufy nie pozostawiały wątpliwości, jak skończą się dalsze protesty. Jeden z nich znaczącym gestem przeciągnął palcem po gardle. Szymon zbliżył się do nieznajomego.
 – Dziękujemy towarzyszu za ofiarną pomoc. – Mundurowi, jak na zawołanie, zarechotali na ten żart.
  Szymon chwycił za barki leżącego i pomógł mu wstać. Mięśniom Szymona nie można było nic zarzucić, czego nie dało się powiedzieć o mężczyźnie, którego właśnie wspierał w dalszej drodze. Ostatniej drodze. Jego ciało nosiło ślady licznych, brutalnych razów. Szymon musiał mocno podtrzymywać skazańca, aby tamten nie upadł. Mężczyzna bardzo cierpiał, często wydawał z siebie jęki, a nawet krzyczał z bólu, nie protestował jednak. Szedł ku swemu przeznaczeniu. W pewnym momencie z tłumu wybiegła młoda kobieta, która, zanim wciśnięto ją z powrotem w ciżbę poza kordonem, zdążyła otrzeć chustą mokrą i zakrwawioną twarz.
  Po co ona to robi? – przemknęło Szymonowi w myślach. – Żołnierze gotowi ją zabić za taką zuchwałość. Nieszczęśnikowi niewiele to pomoże.
 Kiedy popatrzył na oblicze człowieka, którego wspierał swoim ramieniem, oniemiał. On się uśmiechał. Przez chwilę jego twarz zajaśniała szczęściem. Jednak szybko powrócił grymas bólu. Uścisk Szymona zelżał, mężczyzna zachwiał się i upadł. Ciało się poddało.  Tym razem wstał samodzielnie, wsparłszy się o plecy pomocnika. W jego oczach Szymon, oprócz cierpienia, zobaczył determinację.
  Dlaczego wydali tego człowieka? – zastanawiał się Szymon. – Przecież słyszałem, że to dobry człowiek, ponoć pomógł wielu ludziom. Ja sam na własne oczy nie widziałem, ale tajemnicą poliszynela było, że wiele osób zawdzięczało mu wsparcie. A teraz?... Teraz go lżyli i opluwali. Jeszcze niedawno część z nich należała do jego sympatyków. A teraz go lżyli i opluwali.
  Kilka kobiet zaczęło głośno płakać. Na tyle głośno, że wśród tego zgiełku dotarło to do uszu Szymona i jego towarzysza. Ten zatrzymał się na moment, obrócił twarz w ich stronę i powiedział wolno i niewyraźnie, choć i tak w jego głosie zabrzmiała moc:
 – Nie płaczcie. Mój los jest dawno przesądzony. Spójrzcie na siebie. Nie płaczcie nade mną.
  Popędzany kolbą karabinu, zachwiał się i ponownie upadł. Szymon pomógł mu ruszyć dalej. Po półgodzinnej wędrówce dotarli poza miasto. To tutaj miała się odbyć egzekucja. Tak, aby każdy mógł być świadkiem. Wzgórze było odosobnione i dobrze widoczne z daleka. Żołnierze pozwolili Szymonowi odejść. Ten skwapliwie począł przeciskać się przez tłum. Kiedy wrócił do miasta, zdawało mu się, że powietrze stawia opór. Nigdy nie szło mu się tak ciężko. Zawsze zgarbiona sylwetka i pochylona głowa, dzisiaj były jeszcze bardziej przygięte do ziemi. Ten ciężar, który – zdawało się – niósł na plecach, również przybierał na sile. W końcu Szymon zatrzymał się. Wiedział, co musi zrobić.
  Przecież jemu i tak nikt już nie może pomóc – dyskutował ze sobą w myślach. – A mi obecność przy egzekucji może tylko zaszkodzić; jeszcze ktoś gotów pomyśleć, że pomagałem mu z sympatii. On już jest przecież stracony. Ale... – Szymon odwrócił się. Ruszył szybko. Już się nie garbił. – Nie można mu pomóc. Ale można z nim być do końca. 
  Przyspieszył. Teraz biegł już ile tylko miał sił. W uszach wciąż słyszał jedyne słowa, które usłyszał od mężczyzny. Kiedy podnosił go po jednym z upadków, ten, patrząc mu prosto w oczy, odezwał się. W jego oczach Szymon zobaczył to, co ten właśnie nazwał słowami. Jego oczy nie kłamały. Mówiły to, co usta. A to, co powiedział, było zatem prawdziwe. Było prawdą. Właściwie ta Prawda zawierała się w tym jednym, jedynym wypowiedzianym do Szymona słowie. Kochaj. 
 

 

 
 

 

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Carvedilol · dnia 15.03.2017 11:47 · Czytań: 863 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 9
Komentarze
Niczyja dnia 15.03.2017 21:00 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry tekst i myślę, że to na pewno nie jest debiut;) Debiuty takie nie bywają.

Tekst celowo lub przypadkiem nawiązuje do drogi krzyżowej i ukrzyżowania Chrystusa. Myślę, że celowo. Sam tytuł. Potem Szymon (Piotr), zdrada, wyparcie i inne podobieństwa...

Czuć emocje. Pisz!
Niczyja
Carvedilol dnia 16.03.2017 09:22
Dziękuję za pochlebną opinię.

Nie ma tu przypadku, a Szymon, hmm, w zamyśle to Szymon z Cyreny. A z mojej strony to taka próba przeniesienia tamtych realiów na dzisiejsze, a przynajmniej na niezbyt odległą rzeczywistość. Mam nadzieję, że ktoś kto przeczyta mój tekst, nie rozpocznie od komentarzy. Clue programu polega na tym, w którym momencie zorientuje się o czym naprawdę jest Szymon.

Ze względu na temat, tekst bez lekkości, ale następny będzie (o ile przejdzie poczekalnię) lżejszy, choć też poruszający ważny temat.

Czekam na porady doświadczonych użytkowników portalu.
Będę wdzięczny.
JOLA S. dnia 16.03.2017 21:44 Ocena: Bardzo dobre
Witaj,

prosto i intensywnie, dobrze się czytało, a przecież to niełatwy do przedstawienia temat.

Udany debiut :)

Pozdrawiam cieplutko :)

JOLA S.
Carvedilol dnia 17.03.2017 17:27
Dziękuję Jolu.

Powoli poznaję tutejszą twórczość, w tym również Twoją.
Pozdrawiam jeszcze cieplej.
Carvedilol
wioskowy52 dnia 13.05.2017 18:41
Niestety!
Tekst uważam za beznadziejny. Szkoda mi czasu na poprawianie go. Worki błędów składniowych, stylistycznych, interpunkcyjnych. Miejscami pokrętna logika. Niektóre fragmenty niezrozumiałe. Mógłbym napisać tu "litanię" znacznie dłuższą od samego tekstu. Najsłabszy Twój tekst jaki do tej pory przeczytałem.
Sorry Winnetou!

Szczegóły? Rzucające się w oczy niedociągnięcia:
Cytat:
po­dej­rza­nie po­li­tycz­ne

Cytat:
Tylko naj­wyż­sza par­tyj­na półka mogła

Cytat:
czę­ści tra­fia­ła do ma­ga­zy­nu, skąd póź­niej do uty­li­za­cji

Cytat:
Ani w żaden inny dzień.

Cytat:
Pew­nie znowu kogoś ska­zał, stąd to po­ru­sze­nie.Przy­po­mniał sobie o ostat­nich do­nie­sie­niach.

kto sobie przypomniał?
Cytat:
nie padło z jego ust ani jedno słowo prze­ciw­ko re­żi­mo­wi, reżim uda­wał, że go nie za­uwa­ża.

słowa?
Cytat:
zdra­dził go, do­no­sząc nie­przy­ja­cie­lo­wi

o czym, skoro tamten niczego nie robił?
Cytat:
spra­wę ro­ze­gra­no ina­czej. Zwy­kłym, brud­nym szan­ta­żem

zapewne inne sprawy rozgrywa się szantażem niezwykłym i czystym
Cytat:
ma­rio­net­ko­wy pre­zy­dent za­gro­ził, że złoży ofi­cjal­ną skar­gę do Im­pe­ra­to­ra

w jakiej sprawie?
Cytat:
które ów zbrod­niarz wy­wo­łu­je,

jaki zbrodniarz? kto kogo zabił?
Cytat:
sto­łek wszak był dużo więk­szy

chyba ważniejszy?
Cytat:
wplą­ty­wać się w tą spra­wę

w tę
Cytat:
Dla żony wy­jazd

żonie
Cytat:
Roz­ta­czał wizje, w któ­rych wszy­scy

kto???
Cytat:
gdzie nie toczą się żadne walki.

i nie toczą
Cytat:
Mrzon­ki. Nie­re­al­ne mrzon­ki. Mrzon­ki i jesz­cze raz mrzon­ki.

i jeszcze raz, tym razem realne :)
Cytat:
Nikt się na to nie da na­brać

na co?
Cytat:
więc wyrok na pod­sta­wie fał­szy­we­go oskar­że­nia. Zo­stał przed­sta­wio­ny jako krze­wi­ciel buntu. Teraz więc,

więc...więc
Cytat:
zo­stał ska­za­ny na po­ka­zo­wą śmierć.

a cóż to takiego? :)

Cały ten fragment czyta się wyjątkowo źle. Nie wiadomo, co się do czego odnosi.

Cytat:
Głu­pa­we uśmie­chy, buta, wul­gar­ność. Wszyst­ko to ema­no­wa­ło z ich po­sta­ci

Uśmiechy emanowały?
Cytat:
dłu­gie rzędy uzbro­jo­nych męż­czyzn pil­no­wa­ło tłumu,

jeśli już to pilnowały, uzbrojeni mężczyźni to jeszcze nie żołnierze
Cytat:
Tłum był o wiele więk­szy niż przy­pusz­czał

tłum przypuszczał?
Cytat:
Długo sobie po­stoi zanim bę­dzie mógł wy­ru­szyć dalej, a nie za­mie­rzał się prze­ci­skać.

kto? tłum? Szymon?
Cytat:
Nie mie­szam się w to.

1. w co? 2.czasy!!!
Cytat:
Twarz cięż­ko by­ło­by roz­po­znać, nawet gdyby Szy­mon wi­dział go już wcze­śniej.
zdanie dla mnie niezrozumiałe
Cytat:
Jedna wiel­ka

Jedna wiel­ka ...Jedna wiel­ka
Cytat:
Jedna wiel­ka opu­chli­zna po­kry­wa­na świe­ży­mi struż­ka­mi spły­wa­ją­cej krwi i potu ciek­ną­cy­mi z czoła i dłu­gich wło­sów

zdanie koszmar
Cytat:
Trak­to­wa­ni nieco le­piej

a na czym to polegało?
Cytat:
lekko uniósł do góry, sta­wia­jąc na nogi

chyba pomógł mu wstać?
Cytat:
Jego mię­śniom nie można było nic za­rzu­cić.

znowu czyim?
Cytat:
ślady licz­nych i to bru­tal­nych razów.

jeśli razy mogą być delikatne, to przynajmniej bez i to
Cytat:
która zanim otrzy­ma­ła kuk­sa­niec i

o matko!
Cytat:
Uścisk Szy­mo­na ze­lżał i upadł.

uścisk upadł???
**********
Czy rozumiesz, że lektura tego tekstu jest wyjątkowo męcząca?
Ja w miejscu, do którego komentowałem, mam go dosyć i nie będę czytał dalej.

I pomyśleć, że tekst ma średnią ocenę 4. Kabaret!

Pozdrawiam
wioskowy52
Carvedilol dnia 12.07.2017 17:24
Wprowadziłem przeróbki do tekstu, mojego pierwszego prozą. Może teraz uda się doczytać do końca. Pewnie jeszcze kilka razy będę przerabiał, ale mam nadzieję, że już nieco strawniejszy. Do uwag zastosowałem się.
Pozdrawiam, dzięki za pomoc.
Carvedilol
JOLA S. dnia 12.07.2017 17:32 Ocena: Bardzo dobre
Napracowałeś się, Carve. :) I są efekty. Warto było? Tekst bardzo zyskał. Brawo!
Też nie zasypywałam gruszek w popiele, przy okazji zajrzyj. :)

Pozdrawiam cieplutko

JOLA S.
Ten_Smiertelny dnia 15.05.2018 11:35 Ocena: Świetne!
Carvedilol jakże wiele emocji wywołał u mnie twój utwór!

Zwiodłeś mnie kompletnie! Wprowadziłeś w pole i zamotałeś, zaskoczyłeś i zadziwiłeś.

Spodziewałem się czegoś innego i na początku byłem mocno zawiedziony, później załapałem aluzję i uśmiechnąłem się. Dopiero jednak po jakimś czasie i przyjrzeniu się tekstowi jeszcze raz, dostrzegłem wszystkie nawiązania.

Dobrze, nie ma co owijać w bawełnę: To genialna opowieść!

Początek mnie nudził i zawodził. Zupełnie nieprzekonywująca jest ta wizja totalitaryzmu. To właściwie rzecz biorąc stary, a nawet trochę przeinaczony i wypaczony obraz ustroju totalitarnego. To tak nie mogłoby być; całość brzmi jak opis socjalizmu, krytykowanego, przez jakiegoś opozycjonistę który wyobraża sobie, że strasznie od niego ucierpiał i było to największe zło na świecie. Bzdury.

A przecież, już dawno opracowano dużo bardziej skuteczne i subtelne metody kontrolowania społeczeństwa. Są rozliczne sposoby manipulacji i wpływania na świadomość człowieka. Nauki społeczne, dają nam naprawdę duże pole do popisu z tej strony…

Moje emocje podczas czytania opadły więc, dzięki czemu ostateczne zaskoczenie jest tym większe. Wszystko ma sens! Gubernator, okupacja, niemożność sądzenia we własnym kraju… Wszystko! Rewelacja!

Że też udało ci się mnie wprowadzić w pole!
Nie wiem co powiedzieć… to po prostu świetny tekst! Gratuluję i dziękuję za to, że mogłem go przeczytać.

Wkurzające, że został tak niedoceniony. Arght!

Chylę czoła i pozdrawiam serdecznie. Niechaj Bóg cię prowadzi, kieruje, udziela umiejętności i natchnienia. Bądź zdrów,

Ten Śmiertelny
Carvedilol dnia 15.05.2018 12:52
Dziękuję, ze zajrzałeś Ten_Śmiertelny.

to mój pierwszy tekst, sam teraz widzę, że pisze już nieco lepiej, bardziej składnie, ale trzeba naprawdę dużo pisać, żeby był efekt. Fakt, początek smętny i przydługi, ale po to, aby za szybko nie pokazać o czym jest to opowiadanie, cieszę się, ze po przeczytaniu całości inaczej patrzysz na ten początek i miło, że skomentowałeś.

Pozdrawiam
Carvedilol
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty