CZĘŚĆ 2
Renata poszła na rozmowę kwalifikacyjną na zasadzie ryzyka. Będzie, co będzie, nie zakładała z góry wyniku, żeby się nie rozczarować, w razie niepowodzenia.
Czekała stremowana na korytarzu wśród innych dziewczyn. Trzymała się kurczowo za ramiona, jakby chciała się tym sposobem obronić, przed drapieżnymi spojrzeniami kontrkandydatek.
Duże niebieskie oczy świeciły spośród gęstych, czarnych włosów.
Ubrana była w beżowy rozciągnięty sweter, czarne dżinsy podkreślające smukłą sylwetkę i białe trampki na nogach.
Zauważył ją, przechodzący obok Tomasz, od razu wpadła mu w oko.
Po rozmowie, czekała trzy dni na telefon, z informacją czy się dostała. Okazało się, że przeszła pozytywnie proces rekrutacji i czekało na nią stanowisko kasjerki.
Denerwowała się, idąc do pracy, jak w każde nowe miejsce.
Przed rozpoczęciem zajęcia, czekało ją jeszcze 2-dniowe szkolenie. Po przeszkoleniu miała, na początku, małe trudności ale szybko się wkręcała. Wkrótce szło jej perfekcyjnie.
Obawiała się reakcji otoczenia, ale jednocześnie była przekonana, że to krok w dobrą stronę.
Renata chodziła regularnie do pracy, po spełnieniu obowiązków, wracała zmęczona do domu. Tym samym coraz rzadziej pojawiała się na podwórku i miała mniej czasu dla znajomych. Siłą rzeczy zaczęła się powoli oddalać, co nie do końca im się podobało.
Dzień pracy w markecie rozpoczynał się o 4 rano. Mocne światło rozświetlało rozłożystą halę. Przy drzwiach wejściowych rozładowywano świeże, dopiero co przywiezione produkty. Na sale wchodzili sprzątacze i merchadisterzy. Stoiska tematyczne zaludniały się załogami, którzy pieczołowicie przygotowywali produkty do dzisiejszego handlu. Wszyscy pochłonięci, w skupieniu oddawali się pracy.
Tomek był pod wrażeniem ogromnej hali pełnej frykasów i przydatnego w domu asortymentu. Wśród gąszczu półek wypełnionych kolorowymi opakowaniami czuł się jak Ali baba w jaskini 40 rozbójników. Z przyjemnością przechadzał się po tym barwnym labiryncie. Ładował swoje akumulatory energią, płynącą z panującego na hali gwaru i ożywienia.
Tomasz szybko odnalazł stanowisko Renaty, bardzo ucieszył się, że to ona dostała robotę.
Od rana był w dobrym humorze, gdy słyszał melodyjne pikanie, dochodzące ze stanowiska kasowego dziewczyny. Posyłał jej pełne serdeczności spojrzenia, kiedy była obłożona klientami.
Dziewczyna była nieufna w stosunku do obcych, czym jeszcze bardziej przyciągała do siebie przenikliwego budowlańca.
Renata miała elastyczny czas pracy, kończyła o różnych godzinach. Tomek zazwyczaj wychodził po 16, chyba że było coś ważnego do zrobienia. Tego dnia akurat skończyli o tej samej godzinie i spotkali się przy wyjściu. Szczęśliwym trafem okazało się, że szli w tym samym kierunku, więc Tomasz mógł ją kawałek podprowadzić.
Podczas drogi do domu, wymieniali się wrażeniami z pracy. Obśmiewali co dziwniejszych klientów.
Podczas gdy po raz pierwszy ją odprowadzał, zatrzymali się w pobliżu osiedla socjalnego. Domyślił się, że tam Renata mieszka. Miejsce, gdzie nawet, w biały dzień rozsądni ludzie się nie zapuszczali. Obywatele, tacy jak on, z sumiennych, pracowitych rodzin nazywali ludzi stamtąd patologią. Tomek jednak już swoje widział i przeżył. Z niejednego pieca chleb jadł, nikogo nie skreślał z góry. Nie bał się nowych wrażeń, wręcz pociągały go emocjonujące wydarzenia.
Później, o dziwo, okazywało się, że coraz częściej wspólnie kończyli i regularnie zaczęli razem wracać. Po miesiącu wspólnych spacerów, gdy Renata miała odejść, w stronę swojego osiedla. Chwyciła Tomka mocno za rękę i popatrzyła głęboko w oczy. Robotnikowi zabiło mocniej serce.
Tomasz zazwyczaj starał się zdążyć na 17 na Teleexpress. Tego dnia przyszedł trochę później, ale w dużo lepszym nastroju.
Zaczął energicznie pałaszować racuchy z jabłkami, podane na obiad. "Jaki do roboty, taki do jedzenia”, skwitowała sytuację oniemiała małżonka.
Do córek zazwyczaj zachowywał chłodny dystans, teraz nie krył nimi zainteresowania. Ochoczo wypytywał "jak minął dzień, jak tam w szkole?".
Wieczorem oglądnął mecz, o dziwo „nasi” nie przegrali, jakby wszystko układało się w magiczną układankę.
Gdy poszedł do sypialni, rozpoczęło się szaleństwo. Miłosnym uniesieniom nie było końca.
W mieszkaniu u Renaty także zachodziły zmiany. Matka zauważyła, że córka jest bardziej wesoła, pogodna i skupiona. Zaczęła wypytywać córkę, o przyczynę jej zadowolenia.
-W końcu znalazłam swoją drogę. Nie jest to co prawda, wszystko, o czym marzyłam ale zobaczyłam światełko w tunelu- tłumaczyła Renata.
-Ciesze się twoim szczęściem córuś- odpowiedziała zadowolona rodzicielka.
Matka zachęcała, żeby szła za głosem serca. Jeśli czuła się nieszczęśliwa, w obecnym środowisku, powinna dążyć do zmiany na lepsze.
Renata nie zamierzała rozbijać małżeństwa Tomka. Chciała tylko być przy nim, aż zrealizuje swój cel, nowego życiowego startu.
Wyczuwała nadchodzącą nawałnicę związaną ze zmianą środowiska i życiowych priorytetów.
Nie zdawała sobie sprawy jeszcze, jak daleko może ją zaprowadzić uczucie.
Widziała, jak kończą ludzie związani z klanem Kajetana, bała się, że podzieli ich los. „Oni nie są tacy jak A-ludzie”, rozmyślała Renata.
Obie z matką miały wspólne marzenie, o którym nie śmiały nawet głośno mówić.
Kajetan podczas posiedzeń na melinie był coraz bardziej nerwowy. Chodził w kółko po pomieszczeniu i przez zaciśnięte usta cedził przekleństwa. Duma nie pozwalała mu przyznać, że tęskni za Renatą i brakuje mu z nią spotkań. Widział ją tylko przypadkiem, jak wracała do domu. Potem zaszywała się w mieszkaniu, nie wychodziła do nich. Jej mama tłumaczyła, że jest zmęczona. Wypytywał bezskutecznie o dziewczynę wśród swoich towarzyszy. Próbował coś wyciągnąć od Sandry, ona zapewniała, że nic nie wie.
Jakiś czas potem Tomek i Renata wracali razem do domu. Spacerowali wolnym tempem, ze spokojem rozglądając się po otoczeniu. Czuła się przy nim pewnie. Był twardym, nieustępującym oparciem dla jej chwiejnej, burzliwej natury.
Postanowili pójść, okrężną drogą, żeby dłużej cieszyć się swoim towarzystwem. Udali się w stronę centrum.
Krążyli ulicami, zatracili rachubę czasu, zaczęło robić się ciemno. Renata wyczuła niepokój Tomka. Nie chciała się z nim teraz rozstawać. Skrycie wyciągnęła małą buteleczkę i ukradkiem pociągneła z niej długi łyk.
Ustami nawilżonymi alkoholem pocałowała go namiętnie.
Poczuł mrowienie w okolicach płatu czołowego, wzmożoną pracę zwojów mózgowych, eksplozję neuronów. Wyostrzyły mu się zmysły. Czuł w sobie pierwiastek boskiej mocy.
W czasie swojego życia kosztował trunków ze wszystkich stron świata, ale po raz pierwszy doznał takich efektów.
Renata wbiła się w powietrze, skoczyła na ścianę budynku i zaczęła po niej pełzać. Skakała po dachach, odbijając się od latarni. Biegała wokół placu rynku, z niesamowitą prędkością, okrążenie za okrążeniem.
Tomasz patrzył na ten specyficzny spektakl jak oniemiały.
To co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Jeszcze dziś rano myślał, że po pracy będzie wspólnie z żoną, oglądał kolejny odcinek Klanu, a tu coś takiego, kompletnie odleciał. Młoda dziewczyna otworzyła przed nim wrota do innego wymiaru
Coś niesamowitego!
Nawet w młodości, za komuny, się tak nie czuł. Był jak młody bóg w rajskim ogrodzie.
Renata nie chciała mu zdradzać tajemnicy klanów, posiadających supermoce, które żyły od lat, obok normalnego społeczeństwa. W Mieście Innowacji było ich już tylko kilka.
Ewolucja wykształcała super moce, w przeciągu paru pokoleń, istotny był okres spożycia. Alkohol wchodził w reakcje z DNA i tworzył zmiany genetyczne. Największy potencjał na rozbłysk niesamowitych zdolności mieli bezrobotni alkoholicy, których ciągi nie były przerywane odsiadkami.
Ludzie obdarzeni darem, przeważnie żyli poza systemem. Ich sposoby zarobkowania, siłą rzeczy musiały być nielegalne. Dlatego też nie zależało im na rozgłosie.
Każdy z klanów słyszał o mitycznej knajpie położonej na obrzeżach miasta. Tajemnica, o tym miejscu była pilnie strzeżona. Nikt do końca nie wiedział, jak ono wygląda.
W tym przybytku urzędowali A-ludzie. W przeciwieństwie do klanów nie zajmowali się kradzieżami i włamaniami tylko swoje predyspozycje wykorzystywali dla dobra ludzkości.
Opiekował się nimi genialny destylat, dzięki niemu osiągali apogeum swoich możliwości.
Jego krystalicznie czyste produkty, wyciągały maksimum mocy za zmienionego DNA.
Trafiali tam wyrzutki, których cechy charakteru determinowały, prawilne wybory życiowe. Zazwyczaj ciężkie i zawiłe losy, doprowadzały ich w końcu, do tego miejsca.
Byli najpotężniejszymi zmutowanymi alkoholikami w Mieście Innowacji i stali po stronie dobra.
Gdy obowiązek wzywał, wypijali porcję specjalnie przygotowanego alkoholu i ruszali na pomoc społeczeństwu.
Klany panicznie się ich bały, ale też część członków skrycie ich podziwiała.
Renata podbiegła do mężczyzny, chwyciła go za rękę i zarzuciła sobie na plecy
Przemykali błyskawicznie po ulicach. Przemieszali się z prędkością niezauważalną dla zwykłego oka. Dziewczyna trzymała na rękach Tomasza. Ciężar tego rosłego mężczyzny nie sprawiał jej trudności.
Dotarli do marketu, który górował nad resztą okolicy. Udali się do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Cichutko prześlizgnęli się, korytarzem do magazynu. Renata pociągnęła Tomasza w głąb pomieszczenia i zrzuciła z siebie ubranie.
-Mam nadzieję, że ci się podoba to co widzisz mój zdobywco- zagadnęła zalotnie młoda kobietka.
Stała nad przed nim naga, w pełnej okazałości. Lekko przenikające światło rozświetlało jej miękką skórę
-Co Ty tak z d**ą na wierzchu i cyckami- przekomarzał się zawadiacko, charyzmatyczny Tomasz.
Kochali się, na niedawno rozpakowanym paleciaku, wśród resztek tektury i folii.
Za oknami, noc rozświetlały błyskające sztuczne ognie, bo były akurat dni osiedla, pobliskiego blokowiska.
C.D.N.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt