Szary peron i kapiące ławki. Ciepły wiatr. Pac-pac-chlup zamiast stukotu obcasów.
Mówiłam, że trzeba jechać na narty. Trzeba się spakować, wrzucić wszystko do torby, wsiadać w pociąg i jechać - bo jutro może śniegu nie być. "Oczywiście! pewnie! tylko połączenie znajdź! super! zajebiście! jedziemy!". Jechaliśmy tak kurwa szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy byliśmy z powrotem.
To zawsze tak jest. Ja jestem teraz: gdy otwieram oczy i nakładam kapcie, ty ciągle jeszcze leżysz w jakimś półśnie, jeszcze tam hasasz po łąkach i sadach, a ja już kończę szorować zęby. Przychodzę dwadzieścia minut po czasie, ty marzniesz od godziny, ale - i tak - to ty jesteś spóźniony. A może to ja się cofam? Może nawet to moje marudzenie należy do przeszłości? W gruncie rzeczy, wszystko biegnie z zawrotną prędkością 1674,4 kilometra na godzinę. Wszyscy kręcimy się jak jakieś pieprzone bączki, a połowa nawet nie wie, że się kręci.
Przydałoby się zrozumieć.
To, że gdy ja skaczę w przepaść, ty najpierw liczysz przyspieszenie, które osiągnę. To, że najpierw myślisz o drodze, którą przebyłam i dlaczego właściwie skoczyłam. To, że twoja logika próbuje objąć moje poranne mylenie soli z cukrem, moje wahania nastrojów i potrzebę wspólnego "teraz", które dla ciebie pojawia się kilka sekund później. Może to wszystko ma cholerny związek z ruchem obrotowym Ziemi, z zakłóceniami połączeń Ewa-Adam, Adam-Ewa? Może jeszcze z zależnością między drogą a czasem w ruchu po okręgu? W końcu kręcimy się w kółko, bez większych szans na ustatkowanie.
Stopiło się. Między nami zawsze się topi i zawsze zamarza, potem mamy gołoledź i ciężko nie wylądować w rowie przy pierwszym ostrym zakręcie. Czasem zakładamy łańcuchy, żeby było bezpiecznie, ale wtedy jest tak powoli, że któreś zawsze wysiada.
Mandaty płacimy wspólnie, chociaż tyle dobrego.
Z "do rany przyłóż" czekamy aż drugie oberwie nożem, żeby nie marnować bandaży. Ekonomicznie, gdyby ktoś wątpił.
I tylko czasem mnie pytasz, dlaczego po wszystkich zbitych wazonach, po wszystkich płaczach i wrzaskach, po rozwalonych telefonach i histerycznych biegach, dlaczego nie stać nas na równoczesne kochanie?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
frivia · dnia 29.11.2008 14:14 · Czytań: 780 · Średnia ocena: 3,38 · Komentarzy: 15
Inne artykuły tego autora: