Początek - Sebastian
Proza » Inne » Początek
A A A

 

Drewniana ławeczka, na której siedział, sprawiała mu taki dyskomfort, że co chwila musiał zmieniać pozycje: raz noga na nogę, raz cały się prostował jak w gabinecie u szefa, a raz całkowicie się rozluźniał i siedział oklapnięty jak na nudnej lekcji w szkole.

Nerwowo spojrzał na zegarek a następnie na ławkę zastanawiając się, co z nią nie tak?

A no nic. Ławka jak ławka z ciemnego polakierowanego drewna ze spajającymi ją metalowymi elementami estetycznie wijącymi się jak pnącze, a w dodatku specjalnie wyprofilowana dla komfortowego siedzenia. Ja widać nie pod niego… Zdenerwowanie, jakie nosił w sobie, sponiewierało go cały dzień i chętnie by z niej wstał, ale wiedział, że gdy to nastąpi zacznie wtedy chodzić w tą i powrotem jak tygrys w klatce.

W końcu postanowił się czymś zająć i rozejrzał się po parku. Drzewa i krzewy o rożnych odcieniach zieleni szczelnie odgradzały go od szumu ulicy za parkiem oraz ograniczały widoczność od osiedlowych bloków, kobiety ze sowimi pociechami w wózkach spacerowały krętymi alejkami, wzdłuż których zostały niedawno posadzone różnokolorowe kwiaty, będące obiektem zainteresowania pszczół i os, które wirowały zalotnie nad nimi jak by chciały je uwieść. Co kilkadziesiąt metrów, wydawało się, że losowo, stały rzeźby zwierząt utworzone z żywopłotu, które przyciągały uwagę nowych spacerowiczów, oraz fontanny. Widać ktoś nieźle się postarał projektując ten park, by nie było w nim monotonności i spacery się nie nudził. Dla tego miał się on dziś stać wyjątkowym miejscem.

Wiosenny błogi nastrój sprawił, że chłopak powoli zaczął się rozluźniać, odpiął jeden guzik przy szyi od swojej markowej, białej, bawełnianej polówki, strzepał pyłki kwiatów z eleganckich i staranie wyprasowanych spodni, a następnie przejechał dłonią po swojej owalnej, przystojnej twarzy upewniając się czy aby dobrze się ogolił. Dziś wszystko w jego wyglądzie musiało być perfekcyjne.

By natrętne myśli znowu go nie dosięgły spojrzał badawczo na parę siedzącą naprzeciwko. Wysoki dobrze zbudowany mężczyzna koło trzydziestki i jego dziewczyna może nieco młodsza o drobnej budowie ciała, oboje ubrani byli na sportowo i po mokrych, ciemnych plamach potu na ubraniach można było sądzić, że są po jakimś treningu, może biegacze? W tym parku ich nie brakowało.

Elegant, spojrzał śmielej na parę sportowców i bez trudu odgadł, że mają się ku sobie.

To nie jacyś znajomi z pracy, czy rodzeństwo, które tylko razem trenuje, a dwoje zakochanych w sobie ludzi. Oboje odpoczywali na ławce oddychając tak jak by się delektowali każdym wdechem powietrza do płuc, nie rozmawiali ze sobą a nawet nie trzymali się za ręce, a jednak… jakaś aura uczuć unosiła się przy nich, promieniowali szczęściem z siebie i jednocześnie przekazywali i odbierali między sobą niewidoczne sygnały, nie do rozszyfrowania przez postronne osoby. Prawdopodobnie gdyby się zgubili w tłumie ich wewnętrzna busola doprowadziłaby ich do siebie. Jak by telepatia.

- Jak to mówią? ,,Nawet śmierć nas nie rozłączy’’? – Powiedział sobie szeptem i spuścił wzrok na swoje kolana, na których leżała niebieska róża.

Mówił sobie w duchu, że on również osiągnie taki sam stan jak para z naprzeciwka, tylko… Czy aby dobrze to wszystko rozegrał?

- Niebieska róża? – Pomyślał.

- Czerwona symbolizuje miłość, a to by mogło ją speszyć, niebieska za to…, co by tam nie symbolizowała jest to bardziej neutralne, a jakiś kwiat na tą okazje musiałem kupić.

Wypuścił z siebie całe nagromadzone powietrze i spojrzał w bezchmurne niebo.

Plan, co do kobiety, na którą wyczekiwał już za parę chwil miał wprowadzić w życie. Spotykał się z nią od tygodni, ale do końca nie wiedział, co ona o nim myśli, czy jej uczucia są zbliżone do jego, jeśli tak to, w jakim stopniu? Chciał być kimś więcej niż przebojowym kolegą z pracy, dawał jej znaki i za każdym razem, gdy się spotykali czuł, że są ze sobą bliżej. Porozumiewawcze spojrzenia, przy których czas zwalniał, rodziły w nim nadzieje; a uśmiechy, którymi się obdarowywali były ze specjalną dedykacją, wygrawerowane były w nich ich imiona – to dawało mu już prawie pewność. Ale ilekroć chciał chwycić jej dłoń, gdy nastrój był idealny i czuł, że temperatura w ich wnętrzach wrasta, owa dłoń czując sunące się do niej palce uciekała, jak motyl spłoszony podmuchem wiatru. Zawsze wtedy znikała do kieszeni po telefon by coś w nim sprawdzić, albo by zmierzwić włosy. Kolejne próby nawiązania bliskości przez niego, nie były już tego dnia podejmowane.

Czuł, że dalej tak nie może i dzisiaj miał nastąpić przełom. Prosto z mostu powie jej o swoich uczuciach i złapie ją przy tym za dłoń zanim ta zdąży się wymknąć. Wszystko albo nic! Dosyć niedomówień. Poczuł jak zbiera w nim odwaga, krew pulsuje w żyłach, a palce zaciskają w pięści.

Nagle lodowata myśl przemknęła w głowie jak strzała i ponowie spojrzał na róże.

- Skoro stawiam wszystko na jedną kartę… to mogłem kupić czerwoną…

Nie zdążył dokończyć tej myśli, bo wzrok sam powędrował w jej stronę. Patrzył pod słońce, i mimo ciemnych okularów nie był na początku pewny, a ona szła koło bryzgających wodą fontann... Ale coś w jego wnętrzu się wydarzyło, jak by ktoś na zwrotnicy przełączył szyny na właściwe tory prowadzące do niej.

Zerwał się z ławki tak, że w ostatniej chwili uratował kwiat, przed kontaktem z ziemią.

Jej imię chciało mu się wyrwać z gardła i wzbić w powietrze, ale powstrzymał się, gdy zrozumiał, że jest za daleko, a szum wody to zagłuszy.

Zjawiskowa, a zarazem skromna. Biała sukienka, rozkloszowany fason, wyglądała w niej troszkę dziewczęco, przekornie, a jej blond loki poruszały się sprężyście – zawszę hipnotyzował go ten widok dopóki nie stawała przed nim i uśmiechnęła się specjalnie dla niego. Żałował tylko, że nie może dostrzec jej zgrabnych długich nóg, poruszających się z gracją.

Nie widziała go, ale szła w jego kierunku jakieś sto metrów dalej, lecz zaczynała odchodzić za bardzo na prawo. Sięgnął błyskawicznie po telefon jak rewolwerowiec, podczas pojedynku i wybrał do niej numer z listy.

Brak sygnału – usłyszał w słuchawce. Zerknął na wyświetlacz – ikony sieci i Internetu były przekreślone.

Napięcie jeszcze bardziej wzrosło.

- Co jest, upuściłem dziś telefon i karta sim nie kontaktuje? Nie możliwe…

Chciał ruszyć jej naprzeciw ale zirytował go krzyk jakiejś kobiety – ,,Zostaw bo popsujesz! Nie działa to nie działa! Pobaw się z kolegami a nie będziesz mi rozładowywał baterie w tablecie!’’

Obejrzał się z niesmakiem w kierunku, kobiety, która wyrywała synowi tableta z ręki. Ten o dziwo oddał go bez walki, zbyt był zajęty patrzeniem w niebo z rozdziawioną buzią.

- Mamo, co to leci?

Amant od niechcenia, ale z ciekawością przesunął wzrok z dziecka na niebo i… zamarł.
Bezchmurny, błękitny nieboskłon był właśnie orany przez podłużne, różnych długości i grubości obiekty, zostawiające po sobie białe smugi.

Były to rakiety, które na różnej wysokości mknęły w jednym kierunku, na wschód.

Wzrok przykleił mu się do pocisków balistycznych, a ręce opadły bezwładnie. W jego ciemnych okularach odbijały się migocząc, płomienie z rakiet. Chciał coś krzyknąć, ale szok sprawił, że brakło mu powietrza, choć zdawało mu się, że to ogień wydobywający się z rakiet, które tak ciężko było zliczyć, spalając zużył cały tlen potrzebny do życia. Przez ich ostre i proste kształty, wyobraźnia sprawiła, że widział i czuł jak jakaś igła wkłuwa się mu pod skórę, a czarna zawartość strzykawki, wdziera się do jego wnętrza. Smolista substancja rozpychała się wewnątrz żyły i paliła od środka jak lawa zmieniając zdrową czerwoną krew w martwy strumień. Z każdym pokonanym kilometrem rakiet na niebie trucizna coraz dalej rozchodziła się w układzie krwionośnym ciała, które obumierało, a gdy pierwsze z nich zaczynały znikać za horyzontem ciemność dotarła prawie do serca.

Gdy już myślał, że straci przytomność, dał o sobie znać kolejny, choć spóźniony symbol zagłady. Przeciągły, potężny i wszechobecny dźwięk syren alarmowych, wydobywał się jak by z wnętrza ziemi i przechodził, przez ludzi, drzewa, powietrze, budynki, nie biorąc jeńców, zabijając cisze jak i krzyki ludzi. Gdy syreny cichły, by za chwilę uderzyć z nową mocą, doszło do niego gdzie jest i dla kogo tu przyszedł. Ale jego wybranka znikła a wzrok, mimo że zmuszony do większego wysiłku nie wypatrzył żadnej kobiety w bieli.

Ludzie jak opętani rozbiegali się we wszystkie strony i mimo wystarczającej przestrzeni potrafili wpadać na siebie, kobiety łapały dzieci w objęcia wywracając wózki i uciekając, niektórzy wciąż parzyli w niebo zakłamując rzeczywistość, udając, że to ich nie dotyczy, a jeszcze inni klękali w miejscu, w którym przed chwilą stali i zaczynali się modlić. Znaleźli się też tacy, którzy jakby na te szaleństwo czekali, albo wystarczyła im ta chwila by je zaakceptować i chcieli się wkupić swoimi czynami w nowy porządek. Kobieta, niewyróżniająca się urodą ani ubiorem wyjęła niemowlę z wózeczka i jednym ruchem wrzuciła je do fontanny, nie ukazawszy przy tym najmniejszych emocji na twarzy, jej mąż widząc to pchnął ją na ziemie i wskoczył do wody, w innej części parku mężczyzna biegł do wyjścia i strzelał z pistoletu do ludzi będących przed nim, do czasu, gdy potknął się, o jakiegoś trupa. Upadł i sam się postrzelił, leżąc na ziemi, jedną ręką tamował krew z rany w brzuchu a drugą próbował złapać za nogę kogoś, kto obok przebiegał, wołając przy tym o pomoc.

Chłopak widząc ten koszmar chciał pobiec do miejsca, w którym ostatni raz ją widział, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa i w tyle głowy poczuł silny impuls tak, że głowa sama się odwróciła.

Czterysta metrów w linii prostej za nim, była stacja metra, z której wysiadł przed godziną. Jedyne miejsce w okolicy dające realną szanse przeżycia tego, co nadejdzie. Wiara w to, że dziewczyna również tam pobiegła tyle, że inną drogą sprawiła, że oderwał wreszcie stopy od ziemi i rzucił się w stronę wejścia do podziemi.

cdn.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sebastian · dnia 07.06.2017 10:25 · Czytań: 407 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Tjereszkowa dnia 07.06.2017 10:39
Ciężko mi się czytało przez dużą ilość błędów. Głów interpunkcyjnych, ale mignął mi nawet ort. Czasem tekst jest na tyle dobrze napisany, że błędy nie przeszkadzają w odbiorze. Tu jednak mam inaczej - zatrzymują mnie, a brak przecinków niejednokrotnie zniekształca sens zdań. Warto przeprowadzić korektę, bo taki stan rzeczy mocno zniechęca czytelnika.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty